6. Sześć.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Nie sądzę, że kiedykolwiek będę lubił go w ten sposób.

Chanyeol myśli.

To jak powtórzenie Aimi, kiedy myślał o spędzeniu z nią swojego życia, zamiast z Baekhyunem, głównie dlatego, że Baekhyun nigdy nie lubiłby go w ten sposób. W tym momencie myśli o tym samym. Nie dlatego, że chce ruszyć dalej (bo nawet jeśli chce ruszyć dalej, nie sądzi, że kiedykolwiek to zrobi), ale dlatego, że może dać szczęście przynajmniej jednej osobie, nawet jeśli on sam nigdy nie będzie tak szczęśliwy, jak mógłby być.

I tym razem, ciężar tego jest o wiele cięższy, ponieważ Chanyeol teraz zna fakt, że nie jest w sercu Baekhyuna. I bez Baekhyuna, wciąż może być szczęśliwy, ale nie zupełnie, głównie dlatego, że nigdy nie da sobie z nim spokoju.

Dawno temu, kiedy Chanyeol nie był zakochany, byłby w stanie ruszyć i znaleźć inne rzeczy, które wywołałyby u niego uśmiech. Teraz jest zupełnie inaczej.

- Chcę spróbować z Kyungsoo. - mówi do ciemności Chanyeol. Nawet jeśli Baekhyuna już tu nie ma, Chanyeol zaczyna odnajdywać pocieszenie w Jungsoo. - Myślę, że to czas, by przestać go odpychać. - tym razem odpowiedź Jungsoo jest szybka.

- Ale-

- Wciąż kocham Baekhyuna. - przerywa Chanyeol. - I to się nie zmieni. Może trochę zaniknie... Ale może w zamian mogę uszczęśliwić Kyungsoo.

- Hyung, to nie jest-

- Ja też chciałem szansę. - mówi Chanyeol. - Chciałem mieć z nim szansę i ją dostałem. Cieszę się z tego i jestem wdzięczny. - Jungsoo milczy. - I chcę... dać Kyungsoo spróbować, bo hej, kiedyś go lubiłem.

- Kto wie? Może, jeśli zostanę z Kyungsoo wystarczająco długo, może zacznę go lubić. - Chanyeol wpatruje się w ścianę. - Nawet jeśli zawsze będę kochać Baekhyuna, może także nauczę się kochać Kyungsoo. Będę kochać ich obu, ale nauczę się wybierać tylko Soo. Uważam-

- Nie. - głos Jungsoo jest stanowczy. Chanyeol odwraca się, obserwując jak pośród ciemności siada zarys Jungsoo. - Nie rób tego.

- Czemu nie? - pyta zmieszany Chanyeol.

- Nie rób. - mówi Jungsoo. - Po prostu... nie rób.

- Chcesz, żebym zawsze taki pozostał? Opłakując osobę, która nigdy na mnie nie spojrzy? - Chanyeol brzmi na złego, zranionego i zmieszanego.

- Zaufaj mi. - mówi po cichu Jungsoo. - Zaufaj mi, hyung.

To jest to, co powiedział Baekhyun. Gorzko myśli Chanyeol. Nawet jeśli, myśl sama w sobie brzmi niedorzecznie. Jak on w ogóle pomyślał o czymś tak głupim? Spróbować z Kyungsoo? Ha! Nie sądzi, że Kyungsoo kiedykolwiek zaakceptowałby go w tym czasie.

Jak na zawołanie przerywa mu dzwonek.

Oniemiały Chanyeol sięga i odbiera telefon.

- Halo? - jest na głośniku.

- Chanyeol. - wita Kyungsoo. - Wiem, że możesz... Wiem, że możesz myśleć o umawianiu się ze mną. - oczy Chanyeola rozszerzają się i odwraca się do Jungsoo. Oczy Jungsoo są tak samo szerokie.

- Ale nie potrzebuję twojej litości. Nie potrzebuję, byś to robił.

- ... Soo?

- Chcę umawiać się z kimś, kto potrafi mnie kochać. Kimś, kto szczerze chce ze mną być. Nie z kimś, kto chce mi dać szczęście, ale nie daje sobie szansy na bycie szczęśliwym. - serce Chanyeola puchnie na słowa Kyungsoo.

- Łapiesz mnie? Chanyeol?

- Yeah...

- To dlatego nie umawiam się z Jonginem. Nie pozostawię go w niepewności.

- Yeah, rozumiem. - szepcze Chanyeol. - Proszę, Kyungsoo. Jongin jest dobrym mężczyzną. Musisz przynajmniej na niego spojrzeć. - po drugiej stronie trwa cisza.

- Mówisz to wszystko, ale nie dajesz szczęścia sobie, Soo. - mówi delikatnie Chanyeol. - Wiem, że możesz go kochać. Jakoś, coś w środku mówi mi, że możesz kochać go w ten sposób. Tylko... za bardzo boisz się być znowu odrzucony, prawda?

- Przepraszam, Soo. Naprawdę za to przepraszam, ale wiem, że Jongin cię uszczęśliwi. - szepcze. - On nigdy nie pozostawi cię w niepewności.

Wtedy Chanyeol się rozłącza, nie czekając na odpowiedź Kyungsoo. Ponieważ Kyungsoo ma tendencję do odpowiedzi, myśląc, że wie co naprawdę czuje. Ponieważ, jeśli się rozłączy, to da Kyungsoo trochę czasu na zastanowienie. Inaczej Kyungsoo znowu się zezłości i przestanie z nim rozmawiać, i znowu będzie musiał przejść przez cały proces czucia się winnym i chęci przeproszenia.

Mimo tego, może to zobaczyć. Oczy Kyungsoo zawsze są łagodne, ilekroć rozmawia z Jonginem. Uwielbia się o niego troszczyć i uwielbia obsypywać go uwagą. Czy to braterska miłość, czy coś innego, Chanyeol wie, że pewnego dnia, Kyungsoo będzie w stanie kochać go jako mężczyznę.

- Więc? Teraz jasny umysł? - pyta Jungsoo. Chanyeol prycha i chowa się za pościelą.

- Zamknij się. - mruczy.



*



Następną osobą, która szuka Chanyeola, jest Jongin.

Od dłuższego czasu nie rozmawiał z Chanyeolem, głównie dlatego, że myślał. Myślał o swoich dwóch najlepszych przyjaciołach. Myślał o przeszłości Baekhyuna. Myślał o lojalności Chanyeola. Myślał o charakterze Baekhyuna.

- Jongin? - mruga Chanyeol, kiedy wchodzi Jongin.

- Jeszcze raz mi powiedz, co się stało. Tamtego tygodnia. - mówi Jongin, gdy siada na łóżku. Z suchym gardłem, Chanyeol może tylko usadowić się na łóżku. Nawet nie wie, dlaczego to robi, ale robi to. Jeszcze raz mówi Jonginowi, próbując przypomnieć sobie, co dokładnie wtedy powiedział Joo Sung i jak dokładnie zraniło to Baekhyuna.

Kiedy kończy, Jongin intensywnie myśli. Chanyeol nigdy wcześniej nie widział, by Jongin to robił. Jongin nie jest głupkiem, ale lubił sprawiać, że rzeczy były prostsze, ponieważ zawsze uważał, że komplikowanie spraw jest bezsensowne.

Jongin wygląda na skonfliktowanego. Ostatnimi czasy, konflikt nigdy nie odchodzi z życia Chanyeola, zawsze jest, odkąd Baekhyun go zostawił. Wydaje się widzieć to wszędzie. Wie, że powinien tego nienawidzić, ale zaczyna się do tego przyzwyczajać.

- Jongin? - mamrocze, zastanawiając się, o czym myśli jego przyjaciel. Ma nadzieję, że Jongin znowu nie zacznie tego gówna "Nie popadaj w depresję", ponieważ Chanyeol ma się lepiej. Pewnie, są dni, kiedy rozprasza się myślą o Baekhyunie i przez resztę dnia nie jest w stanie funkcjonować, ale jest zdecydowanie lepiej, niż kiedy to wszystko się zaczęło.

- Ja... mam przeczucie. - w końcu mówi Jongin. Chanyeol pochyla się, skory do słuchania. - Ja po prostu... mam te przeczucie.

- Hm? - zmieszanie i ciekawość wślizguje mu się na głos, jak i Chanyeol mruga. Nagle Jongin odwraca się i patrzy mu w oczy, zrobił to po raz pierwszy, odkąd wszedł do pokoju. Chanyeol jest tak zaskoczony, że podskakuje i odruchowo się cofa, ale Jongin łapie go za ramiona, by go przytrzymać.

- Myślę, że powinieneś uwierzyć w hyunga Baekhyuna. - szepcze delikatnie Jongin. - Myślę, że powinieneś z powrotem go odzyskać.

- Huh? - Chanyeol jest oniemiały. Jongin wygląda na urojonego! - Uh, Jongin...

- Zaufaj mi. - szepcze Jongin. Teraz, gdzie Chanyeol słyszał to wcześniej? - Zaufaj mi, Chanyeol i zaufaj Baekhyunowi.

- Ufam mu, Jongin. O czym ty mówisz?

- To w niego uwierz. - mówi Jongin. Jakoś, nawet jeśli Jongin papla brednie, jego oczy są żywe, jakby coś go motywowało - jakby naprawdę wierzył, że to, co mówi jest prawdziwe. - Jestem pewny, że kocha cię bardziej, niż cokolwiek innego.

Serce Chanyeola traci rytm.

- Jestem pewny, że cię kocha. - kontynuuje Jongin. - Jest moim najlepszym przyjacielem, Chanyeol. Nie kwestionuj mnie.

- Co...? - Chanyeol czuje nadzieję i zamyka oczy, ponieważ nie chce jej znowu stracić. Oczy Jongina są takie hipnotyzujące, mimo to przerażające i może poczuć jak palą go przez powieki. Śmieje się nerwowo. - Jongin, przestań-

- Hyung jest od tego silniejszy. - Jongin kontynuuje z pewnością w głosie. - Dwa razy nie wpadnie w tę samą pułapkę.

- Co sprawia, że myślisz, że to pułapka? - pyta lekko poirytowany Chanyeol.

- Miłość jest pułapką. - mówi Jongin. - Baekhyun-hyung z nim skończył. Skończył z nim od dłuższego czasu, Chanyeol, jestem pewny. Uwierz mi, Chanyeol. - ale Chanyeol odciąga się, kręcąc głową. Nie chce o tym myśleć. Nie chce w to uwierzyć.

Obawia się znowu bycia zranionym. Jest przerażony posiadaniem nadziei, by potem je stracić, tak jak w dniu, kiedy zobaczył Baekhyuna wymykającego się na zewnątrz, by porozmawiać z Joo Sungiem, jakby nikogo innego w życiu nie kochał.

- On ma motyw, Chanyeol. - rośnie głos Jongina. - On cię kocha, Chanyeol.

- Przestań. - Chanyeol czuje ból pulsujący wraz z biciem swojego serca. Wraca. Ostrość wraca. - Baekhyun za długo był silny, Jongin. On jest zbyt zakochany w Joo, nie widzisz tego? - Jongin zamyka buzię.

- Chcę, żeby Baekhyun był szczęśliwy. - głos Chanyeola się łamie. Nie chcę się załamać, nie teraz. Teraz, po tym jak wiele pieprzonego wysiłku włożył w to, by wydostać się z tej dziury. - Ja... Ja tylko chcę, by był szczęśliwy. Wiem, że chcesz, bym ja też był szczęśliwy, ale to nie jest sposób.

- Nie, to-

- Chcę, by był szczęśliwy i uważam, że Joo Sung może mu to dać. - Chanyeol kroczy do drzwi, jakby parzył go cały pokój. - Baekhyunowi... Baekhyunowi zajęło trzy lata, by przy mnie płakać, Jongin. Jemu zajęło kilka dni.

Jongin milczy.

- Jest szczęśliwy z Joo Sungiem. Ja... myślę, że to jest to, czego zawsze chciał. Więc ciesz się jego szczęściem, Jongin. Mam się w porządku. - głos Chanyeola łamie się na ostatnim słowie i nie wiedząc co innego zrobić, ucieka, przerażony tym, że jeśli zostałby dłużej, znowu zacząłby mieć nadzieję, jak idiota, i utonąłby w dziurze, z której dopiero się wydostał.

Jongin wpatruje się w podłogę, gdzie kilka sekund wcześniej był Chanyeol.

- Jest szczęśliwy z Joo Sungiem. - powiedział to Chanyeol z taką szczerością w oczach. Jakby naprawdę w to wierzył. Jongin nie wierzy.

- Ale nie widzisz? - Jongin smutno szepcze do pustego powietrza. - Najszczęśliwszy jest, kiedy jest z tobą.



*



Co się ze wszystkimi, kurwa, dzieje?

Tylko gdy Chanyeol zaczyna robić postępy i powoli akceptować fakt, że Baekhyun jest szczęśliwszy z kimś innym, wszyscy muszą mówić rzeczy, które sprawiają, że myśli o Baekhyunie, znowu i znowu, i znowu.

Chce zapomnieć o Baekhyunie. Szczerze chce odpuścić swoje uczucia do Baekhyuna, nie ważne jak niemożliwe się to wydaje.

Ale nigdy nie będzie wolny.

- Zaufaj mi. - powiedział Jungsoo.

- Zaufaj mi. - powiedział Jongin.

- Zaufaj mu. - powiedział Jongin.

- Zaufaj mi. - powiedział Baekhyun.

Czemu? Po prostu, co się do diabła dzieje?

Czemu czuje się, jakby ktoś mu czegoś nie mówił? Czemu do diabła czuje, jakby ktoś coś przed nim ukrywał?

Ale, kto to jest? Kto do diabła wie coś, czego on nie?

I czemu do diabła mieliby to mówić? Chanyeol im ufa. Chanyeol może im ufać, więc co mają przez to na myśli?

To tak cholernie poplątane.

Czy z niego drwią, zmuszając, by znowu myślał o Baekhyunie, tym, który to wszystko zaczął?

Mając zamiar uderzyć się za nadmierne myślenie, w jego kieszeni dzwoni telefon. Wyciąga go i odbiera.

- Halo?

- To ja. - odpowiada poważny głos Chena. - Chcę z tobą porozmawiać.

Najpierw Kyungsoo, potem Jongin, a teraz Chen?

- Yeah. - odpowiada szorstko Chanyeol. - Przyjdę do twojego pokoju.

Kiedy to robi, wchodzi, odnajdując Krisa w maseczce. Znowu.

- Jakbyś już nie miał chłopaka. - mówi Chanyeo. - Jezu, przestań być taki narcystyczny.

- To pierwsze, co mi mówisz po ignorowaniu mnie dniami? - Kris podnosi brew- albo, Chanyeol myśli, że podniósł brew. - Tak czy inaczej, mam teraz ostrzejsze procedury, bo muszę dobrze wyglądać dla Joonmyuna. - porusza brwiami - albo, Chanyeol myśli, że poruszył brwiami.

To szalone. Kiedyś nikt nie pomyślałby, że Kris i Joonmyun będą się kiedykolwiek umawiać.

A teraz są najdłużej trwającą parą.

- Zamierzam być twoim drużbą, kiedy będziesz miał swój ślub. - mamrocze Chanyeol. Kris wydaje się być odrobinę nieśmiały.

- Aw, no we, Chanyeol, nawet jeszcze o tym nie myślałem...

- Jasne. - nowy głos rozbrzmiewa z łazienki. Joonmyun krzyżuje ręce. - Oświadcza mi się codziennie.

- To dlatego, że jesteś moim jedynym! - Kris krzyczy z wyciągniętymi rękami. Joonmyun przewraca oczami, ale uśmiecha się, gdy przychodzi do uścisku Krisa. Chanyeol nie ma szansy poczuć jeszcze więcej niezręczności, ponieważ drzwi się otwierają i wchodzi Chen z groźnym spojrzeniem na twarzy.

- Rozmawiam z Chanyeolem. - mówi. - Wyłaź, Kris.

- To też mój pokój! - dąsając się odpowiada Kris. Potem odwraca się do Joonmyuna. - Poprzyj mnie, kochanie!

- Chodźmy, Kris. - mruczy Joonmyun, odciągając się z uścisku swojego chłopaka i w zamian zaczynając go też ciągnąć. Kris protestuje, ale Joonmyun jest nieustępliwy, gdy wyciąga Krisa z pokoju. To prawdopodobnie przez przerażające spojrzenie, które rzucił w nich Chen. Spojrzenie Dae, jeśli Chanyeol dobrze pamięta.

Kiedy zamykają się drzwi, Chen odwraca się do Chanyeola.

- Nie wiem, co ty do diabła sobie myślisz. - mówi Chen. Brzmi na złego, zestresowanego i zmartwionego. - Ale ja wciąż nie ufam temu kolesiowi.

- Ale to jest ten, którego chce Baekhyun i- - Chanyeol się powstrzymuje, pozwalając swojemu ciału opaść na łóżko Krisa. Zawsze broni Joo Sunga. Dokładnie z jakiego powodu? - A on wyglądał na tak prawdziwego i szczerego, kiedy rozmawiał z Baekhyunem. Ja... mogłem zobaczyć jak bardzo byli zakochani. - dławi się Chanyeol.

- Wiesz, czemu? - oczy Chena są szerokie, kiedy patrzy się na dół na Chanyeola. - Wiesz, czemu, kurwa, wierzysz w to tak mocno? - zaskoczony Chanyeol kurczy się do tyłu na łóżku. Nawet jeśli Chen jest o wiele niższy, posiada aurę, która w tym momencie przytłacza Chanyeola, Spojrzenie Dae jest silne i przerażające.

- Nie wiesz, prawda? - prycha Chen. - Bo ja wiem.

- ... - Chanyeol siada. Chen jest taki straszny, kiedy jest zły.

- To dlatego, że w innych widzisz to co najlepsze. - mówi Chen. Chanyeol mruga. - Twoje oczy są popieprzone, Chanyeol. Myślisz, że wszyscy wokół ciebie mają w swoich sercach więcej dobra, niż zła i to dlatego widziałeś ich takich. Zobaczyłeś szczerość w tym chuju, ponieważ chcesz wierzyć, że czyste zło nie istnieje. Widziałeś miłość w ich oczach, bo myślisz, że świat jest pełen miłości. Jesteś właśnie taką osobą.

- W wielu przypadkach takie myślenie jest dobre. W wielu przypadkach to świetne być taką pozytywną osobą, ale w tym przypadku, nie jest. To tylko cię teraz rozczarowuje, Chanyeol, ale jesteś zbyt tępy, by to sobie uświadomić. - Chanyeol mruga, wciąż zaskoczony.

- Nie każdy jest dobrą osobą. - kontynuuje Chen. - Tak ciężko jest spotkać kogoś, kto życzy każdemu tylko najlepiej i widzi w każdym to, co najlepsze. - odwraca się do Chanyeola, tym razem jego oczy są łagodniejsze. - Z wyjątkiem ciebie. Jesteś bardzo rzadki, wiesz to?

-... Uh...

- Jesteś czysty. Jesteś taki czysty, że zawodzisz w widzeniu zła w innych. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że kiedy mówiłeś o tym, co się stało, on właściwie brzmiał dla mnie jak oszust. - mówi Chen. - Bo nie ważne jak stronniczo brzmisz, nie mogę zaakceptować tego, że on tu jest, bo kocha Baekhyuna. Nie mogę zaakceptować faktu, że przyszedł tu tylko z tego powodu. - nagle zirytowany, Chanyeol wzdycha.

- Dlaczego do diabła wszyscy myślą-

- Baekhyun prawdopodobnie jest w nim zakochany. - wtrąca Chen. Chanyeol zatrzymuje się z boleśnie bijącym sercem. - Po tych wszystkich latach wciąż może go kochać. Baekhyun mógł szczerze zerwać z tobą z tego powodu. I jeśli to prawda, to jest dupkiem i uderzę go, jak tylko go zobaczę.

- Ale ten koleś... on wrócił i nie z dobrych powodów. - mówi Chen. - Więc nie ufam przy nim Baekhyunowi. Myślę, że Baekhyun jest na tyle duży, by o siebie zadbać, ale wciąż się martwię. Na teraz, porozmawiałem z Jungsoo i chciałem, by się nim zaopiekował, co obiecał zrobić. W tym czasie zamierzam również nad nim czuwać, spróbować się z nim skontaktować i przyciągnąć tu jego tyłek, zanim stanie się coś złego.

- Co, jeśli wszystko źle zrozumiałeś? - pyta Chanyeol. Część niego chce wierzyć we wszystko, co powiedzieli, bo wtedy miałby odwagę, by odzyskać Baekhyuna. Ale tak bardzo się boi.

Tak bardzo boi się, że znowu się pomyli.

- To wtedy możesz mnie usmażyć. - mówi Chen i potem jego twarz rozdziela się w uśmiechu. Teraz wygląda bardziej jak on, inny, niż fakt, że wciąż wygląda na spiętego.

- Usmaż mnie, ale po tym, jak zbije Byun Baekhyuna.



*



Telefon wibruje mu w kieszeni.

Bez większego myślenia, Chanyeol wyciąga go, czytając wiadomość. Zastyga w miejscu.

Nieznany: Spotkajmy się na tyłach o 6.

Nieznany: By porozmawiać o Baekkiem.

Jak on zdobył ten numer? Chanyeool wpatruje się w "Nieznany", zastanawiając się, czego do diabła chce Joo Sung.

Czy chce czegoś od Chanyeola?

Czując niepokój w żołądku, ściska mocno telefon i wpycha go z powrotem do kieszeni. Do jego głowy napływają słowa Jongina i Chena.

- Baekhyun ma motyw.

- Nie ufam mu.

Wciąż. Baekhyun tam będzie. W końcu to o ich trójce, prawda?

Kiedy wszyscy kierują się na dół na kolację, Chanyeol decyduje się wykorzystać ten czas, by wymknąć się na tyły. Jungsoo wchodzi do pokoju, akurat, gdy Chanyeol ma zamiar wyjść.

- Gdzie idziesz? - Jungsoo pyta niefrasobliwie z uśmiechem. Chanyeol stara się nie zachowywać podejrzanie.

- Kolacja. - mruczy.

- Oh. - Jungsoo rozgląda się po pokoju, następnie z powrotem na niego. - Mam pracę domową. Czy możesz... uh, powiedzieć innym, że mnie nie będzie? - wypuszcza zakłopotany uśmiech. - Zapomniałem odrobić pracę domową... znowu. - Chanyeol przytakuje nieobecny myślami, następnie wychodzi. To nie dziwne dla Jungsoo, by zapominać o zrobieniu niektórych rzeczy. W końcu, nawet jeśli obecnie dołączył do ich grupy, rzadko kiedy tam jest, zawsze robiąc swoje sprawy.

Pomijając kolację, od razu się tam kieruje. Nie zastanawia się nad przyprowadzeniem kogoś, bo czuje, że to tylko pomiędzy ich dwójką. Nie zastanawiał się nad swoim własnym bezpieczeństwem, bo nie sądzi, że Joo Sung by mu cokolwiek robił w takim otoczeniu, szczególnie z Baekhyunem. Nie zastanawia się nad konsekwencjami, bo myśli nad możliwością ponownego zobaczenia Baekhyuna. Chce zobaczyć Baekhyuna, czy Baekhyun będzie przy nim stał, czy nie. Chce usłyszeć głos Baekhyuna, czy będzie z nim rozmawiał, czy nie.

Przedziera się przez ogród, biegnąc szybko, ponieważ w końcu znowu zobaczy Baekhyuna. Nawet jeśli powiedzą mu bolesne słowa (jak i pokazując swoją miłość do siebie, co wie, że jest nieuniknione), już go to nie obchodzi.

Kiedy skręca za rogiem, nikogo tam nie ma. Dysząc, przytrzymuje się kolan z głową zarzuconą na przód, gdy łapie oddech.

- Chanyeol. - woła gładki głos. Chanyeol patrzy do góry z szybko bijącym sercem. Jego pełne nadziei oczy zwężają się, kiedy nie widzi tego, którego chce zobaczyć.

- Gdzie jest Baekhyun? - pyta Chanyeol z tonącym sercem.

- Nie ma go tu. - odpowiada spokojnie Joo Sung. - Chciałem, żebyśmy porozmawiali. Tylko nasza dwójka.

- O czym chcesz rozmawiać? - odpowiada zmęczony Chanyeol. Wzrok Joo Sunga wydaje się dla niego taki przerażający.

- Kocham Baekhyuna. - deklaruje Joo Sung. - Kocham go, a on niewątpliwie odwzajemnia moją miłość. - Chanyeol może poczuć, jak szarpie go serce.

- Wiem to. - mruczy gorzko Chanyeol. - Wiem i nie będę wchodził pomiędzy waszą dwójkę.

- Ale kto to wie? - wtrąca Joo Sung. - Skąd mam wiedzieć, że pewnego dnia nie zamierzasz wejść i go ukraść?

- Masz moje słowo. - mruczy Chanyeol. - Ja tylko chcę, żeby był szczęśliwy. - Joo Sung prycha.

- To słodkie. - cedzi. - I jak to pokazujesz?

- Co... masz na myśli? - Chanyeol spogląda do góry. Zaczyna myśleć, że Joo Sung właściwie jest chujem. - Jak inaczej mam-

- Zobaczmy, jak bardzo go kochasz. - wyzywa Joo Sung. - Czy dałbyś Bakkiemu najcenniejszą rzecz, jaką masz?

- Jak... co? - zmieszany, Chanyeol marszczy brwi.

- Jak... Oh, użyj mózgu, Chanyeol. Nie możesz być tak głupi. - usta Chanyeola formują się w cienką linię, gdy myśli. Jego najcenniejsza rzecz...

- Już mu ją dałem. - oświadcza Chanyeol. - Ma to. Moje serce. - Joo Sung patrzy na niego w niedowierzaniu. Otwiera usta w szoku, patrzy na niego, jakby był najgłupszą rzeczą na świecie, następnie krzyżuje ręce.

- Takie romantyczne. - mamrocze sarkastycznie. - Mam na myśli coś realnego i solidnego. Coś godnego.

- Nie mam pojęcia, co-

- Naszyjnik, który nosisz, mój drogi. - wtrąca Joo Sung, jego głos jest napięty, jednak brzmi na dziwnie cierpliwy. - Baekkie chce twój naszyjnik.

Co? Chanyeol mruga głupio, dłonią automatycznie sięgając, by dotknąć cienkie srebro. Czemu Baekhyun miałby to chcieć?

- Powiedział mi, że chce, byś mu go dał. Nie chciał się z tobą zmierzyć z różnych powodów. Powiedział, że zrozumiesz. - mówi Joo Sung, wyciągając dłoń. - Dalej.

Chanyeol natychmiast się cofa, ponieważ nie, nie rozumie. Nie rozumie, dlaczego do diabła Baekhyun by go chciał, kiedy ma wystarczająco dużo pieniędzy, by wyrobić swój własny. Wie, że Baekhyun wie, że naszyjnik znaczy dla niego bardzo wiele. Baekhyun nie może mu wszystkiego odebrać.

Coś tu jest nie tak.

Ale, jak inaczej Joo Sung wie o jego naszyjniku? W takim razie, Baekhyun musiał mu powiedzieć.

Zdrada sama zaciska mu się na gardle. Ten naszyjnik był dla niego sekretem. Jak Baekhyun mógł mu to zrobić, tak rozpowiadać, jakby ten naszyjnik nic nie znaczył?

Gdy już ma zamiar zerwać go ze swojej szyi i rzucić nim w Joo Sunga i nigdy więcej ich nie widzieć, wyrzucić z siebie całą złość, oburzyć się na Baekhyuna i jak tak łatwo zdradził, przypomina sobie.

- Zaufaj mi. - Baekhyun powiedział tak dawno temu, że Chanyeol prawie zapomniał tego znaczenie. - Zaufaj mi.

Baekhyun by tego nie zrobił. Nie jest takim typem.

Tak, jak wiele Chanyeol zrobił, by chronić sekrety Baekhyuna, jest pewny, że Baekhyun zrobiłby to samo. W końcu to Baekhyun, w którym się zakochał.

Bez słowa, Chanyeol zaciska mocno swój naszyjnik i cofa się do tyłu.

- Nie. - Chanyeol potrząsa głową. - Nie dam.

- Nie kochasz Baekhyuna wystarczająco mocno? - Joo Sung przekręca głowę na bok, obserwując go niewinnie. - Wartościowe przedmioty znaczą dla siebie więcej, niż on?

Chanyeol potrząsa głową. - To nie tak pokazuje się swoją miłość. Miłość nie jest poświęceniem. - kroczy do tyłu, cofając się, gdy Joo Sung przesuwa się do przodu. Nagle Joo Sung wygląda na niebezpiecznego.

- D-do widzenia. - bełkocze Chanyeol i skomle, gdy z paniki potyka się, upadając do tyłu, tyłkiem uderzając o ziemię z rękami ochronnie przy swojej szyi.

- Jeszcze nie skończyliśmy. - Joo Sung brzmi dziwnie groźnie. Wtedy uśmiecha się, skrzywienie, które wygląda na dziwnie skręcone na jego twarzy. - Więc, jak daleko zaszedł z tobą Baekkie? - Chanyeol nic nie mówi, nie chcąc wpaść w jego pułapkę. Pułapkę, która chce posiniaczyć mu serce. Starszy pochyla się, aż Chanyeol może poczuć jego oddech na swojej szyi.

- Pieprzyliśmy się, Chanyeol-ah. - Joo Sung szepcze do ucha Chanyeola. - Kocha krzyczeć moje imię, gdy go walę. Zrobił to? Czy kiedykolwiek to dla ciebie zrobił? - Chanyeol chce go odepchnąć, ale boi się, że jeśli puści, Joo Sung dopadnie jego szyję.

- Pieprzymy się codziennie i nawet, kiedy jest zmęczony, tak bardzo tego chce... - kontynuuje Joo Sung. - Robi ci to? Kocha, gdy go wszędzie naznaczam, kocha mówić mi, że jest mój...

- Czemu? - skrzeczy Chanyeol, zamykając oczy i próbując zapomnieć zakochane spojrzenie na twarzy Baekhyuna, kiedy rozmawiał tamtej nocy z Joo Sungiem. Nie wątpi w to. W ogóle w to nie wątpi. - Czemu wciąż nas porównujesz? - Czy nie widzisz, że nie mogę się z tobą porównywać? Joo Sung groźnie spogląda.

- Bo mnie kocha. - szydzi Joo Sung. - Kocha mnie mocniej, niż kogokolwiek będzie. Nawet ciebie.

To co? Chanyeol chce krzyknąć, ale zna odpowiedź. To wszystko. Miłość Baekhyuna jest wszystkim, czego chce.

- Jesteś zazdrosny? - szepcze Joo Sung. - Czy nie chcesz, by Baekkie był szczęśliwy?

- Tak. - Chanyeol zaciska zęby.

- Więc spraw, by poczuł się warty, Chanyeol-ah. - zimna dłoń Joo Sunga dotyka jego policzek, powoli przesuwając się do jego szyi. - Daj mu ten naszyjnik. - Chanyeol zamyka oczy, zaciskając pięść przy szyi, jakby od tego zależało jego życie.

Nigdy.

Nagle za rogiem rozbrzmiewa w powietrzu głos, sprawiając, że obydwaj się wzdrygają.

- Aah... oppa, nie tutaj... - jęczy dziewczyna.

- Nie ma nikogo na tyłach. - nadchodzi gburowaty głos. - Chodźmy tam. - następnie słychać niechlujne dźwięki. Chanyeol patrzy do góry na Joo Sunga, którego oczy wyglądają na piorunujące. Wtedy starszy po raz ostatni spogląda w dół na Chanyeola, następnie idzie z drugiej strony, pozostawiając Chanyeola na ziemi, dyszącego i z szybko bijącym sercem.

- Zrób to tutaj... - charczy zdyszany głos i na rogu ukazuje się mężczyzna. Rumieniąc się, Chanyeol wstaje, akurat, gdy mężczyzna przyciąga dziewczynę. Ze zniżonym wzrokiem, Chanyeol szybko do nich rusza i mija, ignorując to, kiedy dziewczyna wrzeszczy w zaskoczeniu.

- Nie przejmujcie się mną... - mamrocze Chanyeol, zakrywając swoją wizję dłonią, gdy szybko odchodzi. Kiedy w końcu dociera do korytarza swojego dormu, wydaje z siebie westchnienie ulgi, jakoś czuje się bardzo bezpiecznie. Zastanawia się, dlaczego.

W końcu Joo Sung nic nie może mu zrobić. Joo Sung jest normalnym mężczyzną, który prawdopodobnie kocha Baekhyuna za mocno, że to staje się zaborcze i ochronne. Prawda?

Wciąż, rozmowa była taka dziwna. Chanyeol czuje, jakby Joo Sung w ogóle nie mówił o Baekhyunie.

Z zaniepokojonym sercem, Chanyeol wraca do swojego pokoju. Jest taki sfrustrowany, ponieważ... ponieważ Joo Sung opisał mu taką intymną rzecz pomiędzy nim i Baekhyunem. Chanyeol nie chce tego słyszeć. Zamyka mocno oczy, zatrzymując się na chwilę. Problemem nigdy nie było pieprzenie, ponieważ Baekhyun spał z tyloma mężczyznami i Chanyeol miał się z tym okej (albo mógł to zaakceptować, że to było coś nieuniknionego, ponieważ to była część Baekhyuna). Problemem było to, że Baekhyun kocha Joo Sunga, tak więc dla niego to nie jest tylko przypadkowy seks. Nigdy nie będzie. Będąc stale i gruntownie przypominanym o swoim prawdziwym miejscu w sercu Baekhyuna nigdy nie robi dla niego dobrze, ponieważ pozostawia go cierpiącego.

Biorąc głęboki oddech, Chanyeol znowu zaczyna iść. Nigdy w swoim życiu, nie czuł się taki chętny do powrotu, nawet jeśli zazwyczaj nie wraca tak wcześnie. Myśli nad nadrobieniem kolacji z Jungsoo i odciągnięciem go od pracy domowej, tylko ten raz. Drzwi są lekko uchylone, więc Chanyeol zgaduje, że Jungsoo wciąż tam jest, prawdopodobnie gotowy, by wyjść. Mimo tego, akurat, gdy ma zamiar otworzyć drzwi pchnięciem, słyszy coś, co go powstrzymuje.

- Baekhyun, nie rób tego. - mówi Jungsoo, jego głos jest wyraźny w wieczornym powietrzu. Chanyeol natychmiast się zatrzymuje, przybliżając się, by zajrzeć. Jungsoo przyciska telefon do ucha. - Zaczekaj na pomoc. - cisza. Nie jest na głośniku, więc Chanyeol nie ma pojęcia, o czym do diabła rozmawiają.

- Wiesz, jakie to niebezpieczne, prawda? - Jungsoo brzmi na spanikowanego. - Zaczekaj, aż przyjdą inni, Baek.

Co się do diabła dzieje? Myśli do siebie Chanyeol, serce bije mu w klatce.

- Nie możesz zająć się tym wszystkim sam. Nie obchodzi mnie to, czy zamierza znowu to zrobić, najpierw chcę, byś był bezpieczny.

Co to, kurwa, jest?! Chanyeol panikuje. Co się do diabła dzieje z Baekhyunem? Dlaczego Jungsoo sprawia, że brzmi to, jakby Baekhyun nie był bezpieczny? Nawet jeśli jest nierozważny, kiedy jego uczucia są poza kontrolą, coś mówi Chanyeolowi, by został tam, gdzie jest. Widzi, jak Jungsoo bierze głęboki oddech.

- Spójrz, Baekhyun, jeśli nie będziesz mnie, kurwa, słuchał, powiem Chanyeolowi. - mówi. Powiesz mi co?! - Zrobię to. Nie obchodzi mnie, czy dla ciebie pracuję, albo czy mi obiecałeś, powiem mu. - cisza. - Baekhyun? Baekhyun? Kurwa! - Jungsoo rzuca swój telefon na łóżko Chanyeola i przejeżdża dłonią po włosach.

Chanyeol ma tego dość.

Pakuje się do środka. Jungsoo podskakuje w zaskoczeniu, odwracając się, by spojrzeć na niego wielkimi, wielkimi oczami. Oczami, które wyglądają, jak oczy jelenia w świetle reflektorów.

- O czym to, kurwa, było? - ryczy Chanyeol, trzaskając za sobą drzwiami. Jungsoo krzywi się od wielkiego uderzenia.

- To... - szerokie oczy Jungsoo krążą dookoła, jakby szukał rozproszenia. - To tylko... tylko żart... hahahaha... - Chanyeol skopuje swoje buty tak ostro, że odbijają się od ściany.

- Nie pieprz się ze mną, Jungsoo. - ostrzega Chanyeol. - Powiedz mi, co się, kurwa, dzieje. - Jungsoo wpatruje się w niego i po raz pierwszy Chanyeol naprawdę widzi, na jak zmęczonego wygląda młodszy - stres i zmartwienie marszczy jego młodą twarz i wygląda tak jak Chen, po tym, jak Chanyeol powiedział mu wszystko o Baekhyunie.

- Ja... W porządku. - Jungsoo wstaje, strach zniknął, zastąpiony pokonaniem i... ulgą? Jego oczy patrzą prosto w oczy Chanyeola, jego ekspresja jest prawie błagalna. - Musisz zrozumieć, dlaczego to robi.

- A... A co on do diabła robi? - żąda Chanyeol, czując się taki zły i zmieszany w tym samym czasie. I również czując poczucie strachu, odkąd Joo Sung z nim rozmawiał. Jungsoo wygląda, jakby potrzebował, by Chanyeol mu pomógł, jakby sam nie mógł tego zrobić.

- On próbuje cię chronić, Chanyeol. - szepcze Jungsoo. - Baekhyun próbuje cię chronić.



___

Hej, Promyczki.

Wcale nie jest fajnie, ani dobrze. Ostatnio jakoś wszystko mi się sypie.

Mam chociaż nadzieję, że u Was okej.

Trzymajcie się ciepło.

Kocham Was,

Wasza J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro