7. Siedem.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Przyznaje.

Bał się, kiedy Joo-hyung wyskoczył znikąd i nagle pojawił się w jego życiu, życiu, które myślał, że jest kompletne.

Joo-hyung... jest tu, tuż przed nim. Joo-hyung... mężczyzna, którego z całego serca kochał. Joo-hyung... mężczyzna, którego myślał, że nienawidził.

Joo-hyung... Joo pieprzony Sung... skurwysyn, którego właściwie, kurwa, nienawidzi całym sobą.

Ale już czas. W końcu nadszedł czas, by pokazać temu draniowi na co go stać.

Jeśli on umie grać, to ja też.

Mogę zrobić to lepiej.

- Baekkie. - sposób, w jaki woła jego imię jest taki delikatny, taki ostrożny, jakby nigdy nie chciał skrzywdzić Baekhyuna, ale Baekhyun wie lepiej. Potrzeba dobrego aktora, by dostrzec drugiego. Ani trochę nie jest, kurwa, speszony. Znając Joo Sunga, to ma motyw. I Baekhyun sądzi, że go przejrzał.

- Baekkie. - zawołał Joo Sung, ale jego oczy były na jednym miejscu. Szyi Chanyeola.

To dlatego Baekhyun zgodził się, by z nim porozmawiać. Inaczej skopałby pieprzonego drania w jaja, aż byłby bliski śmierci, a wtedy wysłałby go do pieprzonego więzienia, gdzie zasługuje gnić do końca swojego pieprzonego życia.

Joo Sung patrzy na niego tak łagodnie, tak kochająco... pff, jebać to. Baekhyun jest odporny.

- On jest twoim chłopakiem? - pyta po cichu Joo-hyung. - Chanyeol, prawda? - Chanyeol? Myśli Baekhyun, prawie się uśmiechając, z wyjątkiem, że tego nie robi, ponieważ jego serce bije w strachu o niego. Nie przypominam sobie, bym mówił Ci o jego imieniu.

- Yeah. - odpowiada Baekhyun, obserwując sposób, w jaki starszy mężczyzna dalej zerka w stronę Chanyeola.

- Spójrz, Baekkie... Przyszedłem tu, by przeprosić. - szepcze Joo Sung. - Przyszedłem tu, by powiedzieć przepraszam za wszystko, co zrobiłem.

- Zraniłeś mnie, Joo-hyung. - mówi delikatnie, drżącym głosem, Baekhyun. Patrzy w oczy Joo Sunga, udając naiwnego, niewinnego siebie sprzed siedmiu lat. - Tak bardzo mnie zraniłeś. - Joo Sung robi krok do przodu, a on robi krok do tyłu.

Gra zlęknionego, udaje, że jeszcze nie ufa Joo-hyungowi.

Gra zlęknionego, udaje, że nie chce wiedzieć, jak może zareagować jego serce.

Gra zlęknionego, udaje, że powinien być, kurwa, zajęty, ale udaje, że wszystko o czym myśli, to ten mężczyzna przed nim.

- Wiem. - szepcze Joo-hyung. - To wszystko było po to, by cię chronić. - złość Baekhyuna trzepocze.

- Co? - jego głos jest cichy, ale pełen nadziei. - Co... co to znaczy?

- To znaczy... - twarz Joo Sunga jest miła. Gówno, kurwa, prawda. - To znaczy, że musiałem grać. To wszystko była moja wina, Baekkie, ale musiałem grać... Muszę cię chronić. - Baekhyun milczy, a jego oddech utknął mu w gardle, starając się nie pozwolić złości przejąć nad sobą kontroli. W zamian bierze głęboki oddech, udając, że próbuje powstrzymać łzy.

- Wierzysz mi, Baekkie? - Joo Sung brzmi na tak smutnego, ale nie wystarczająco. - Tak długo czekałem. Wszędzie cię szukałem, ale nie mogłem znaleźć.

- Yeah. - szepcze Baekhyun i wszystko o czym myśli to Chanyeol. - Tak, wierzę ci.

- Tak bardzo dorosłeś. - głos Joo Sunga jest miękki, a jego oczy błądzą po twarzy Baekhyuna. Baekhyun tak bardzo chce napluć mu w twarz. Następnie się pochyla. Baekhyun nie może oddychać. Droga woda kolońska wciąż tam jest, ta sama, co zawsze. I to sprawia, że w jego głowie wyłączają się złe sygnały.

- Twój chłopak wydaje się być zazdrosny. - chichocze Joo Sung. - Jeśli chcesz, spotkajmy się tu o północy. - z tym posyła ostatni uśmiech Baekhyunowi, następnie odchodzi.

Myślisz, że masz mnie w małym paluszku, co? Baekhyun wrze. Nie wpadam w twoją pułapkę. Nie zakochuję się w tobie. Nigdy więcej.

Mimo tego trzyma się go poczucie strachu i wie, że jeśli nie będzie grał, to nigdy nie uda mu się wydostać Chanyeola od tego maniaka.

Baekhyun zamyka oczy, biorąc głęboki oddech.

Od jakiegoś czasu nie grał. Tym razem znowu to zaczyna.

I by być dobrym aktorem, musi wszystkich oszukać, nawet samego siebie.

Przybierając neutralny wyraz twarzy i próbując ukryć swoją winę, odtrąca Chanyeola, próbując nie zrzucić swojej maski, kiedy widzi zraniony i zmieszany wyraz na twarzy swojego chłopaka.



*



- Czekaj. Chcę ci coś pokazać. - Mama Im ciągnie go do swojego pokoju i wyciąga żółtawy kawałek papieru. Kiedy go rozkłada, Baekhyun rozumie co to jest.

"Park Chanyeol, o najbardziej wyjątkowych uszach na świecie"

Mimo to, pismo wygląda na bardzo niepowtarzalne.

Jednak bardzo znajome.



*



Kiedy w końcu wraca do domu, do swojej sypialni, wysuwa szufladę i wyciąga wszystkie swoje rzeczy - rzeczy, które miały zwyczaj wiele dla niego znaczyć, kiedy był młodszy. Zabiera mu to dużo czasu, ale w końcu to znajduje - kartkę.

"Kangmin-ah,

Wiedząc, że kochasz obrazy, daję ci mój wyjątkowy.

Był ze mną przez lata. Mam nadzieję, że pewnego dnia też będziesz uważał go za przydatny.

Minji."

Wyszukuje wszystkie Park Minji, które mogły się pojawić i odnajduje jedną, która wydaje się pasować, czegokolwiek szuka.

" Park Minji i Park Jimin, założyciele jednego z najpopularniejszych detalistów i producentów biżuterii wschodniej Azji - Golden Parks.

Mimo tego, że marka wciąż trwa i nie jest tak uwielbiana, jak kiedyś, Park Jimin i Park Minji zgnięli w okropnym pożarze, który zaczął się w ich domu we wczesnym roku 1993. Przyczyna jest nieznana.

Pomimo tego, że Państwo Park oświadczyli w wywiadzie na początku 1992 roku, że chcą mieć wkrótce dziecko, niestety nie było to możliwe do spełnienia, zatem w swoim testamencie zapisali, by ich lokaj, ponoć słynny znajomy i krewny, odziedziczył ich firmę."

Baekhyun przewija stronę, mając nadzieję, że znajdzie potwierdzenie swoich podejrzeń - jakiekolwiek potwierdzenie. I tam, tak oczywiste, jak dzień, odnajduje je.

Jednym ze zdjęć jest podpisany kontrakt pomiędzy Golden Parks, a drugą sukcesywną firmą. Podpisane "Park Minji" jest unikalne i oczywiste, podpis wygląda prawie tak samo, jak pismo, które Baekhyun widział w domu Chanyeola i na tej samej kartce, którą trzymał latami.

Baekhyun opiera się do tyłu, gdy przyjmuje do siebie informację. Park Chanyeol nie został porzucony - jego rodzice umarli z dziwnych powodów. Park Chanyeol był kochany - tyle mógł zobaczyć z wywiadu.

I Park Chanyeol jest bogaty.

Baekhyun chce powiedzieć Chanyeolowi, ale uważa, że wyższy jeszcze nie jest gotowy. W końcu czasami sprawy wymagają czasu i Baekhyun rozumie to bardziej, niż ktokolwiek inny. Również, jeśli powie Chanyeolowi, ten chciałby prześledzić śmierć swoich rodziców, bo to gówno było cholernie szachrajskie, biorąc pod uwagę, że jego rodzice pozostawili go w koszu pełnym koców. To dziwne i pozostawia dziwny smak w ustach Baekhyuna, ale uznaje, że to jeszcze nie czas. Uśmiechając się, Baekhyun zamyka laptopa i oczy.

Park Chanyeol był przez swoich rodziców kochany.

Zastanawia się, jak Chanyeol zareaguje, kiedy się dowie.



*



Czas, by Baekhyun grał.

Musi zbliżyć się do Joo Sunga w celu dowiedzenia się dokładnie tego, co robi. Potrzebuje wszystkich informacji, więc będzie wiedzieć, jak to powstrzymać.

Zbliżenie się do Joo Sunga oznacza opuszczenie Chanyeola.

To trudne, ale Baekhyun zawsze był silny.

Biorąc głęboki oddech, z nastawionym umysłem, wyciąga swój telefon i wykręca numer, który zapisał, wszystko przez mężczyznę, który powiedział mu, by go zapisał, gdy ostatnio go widział. Teraz wie, jakie ma szczęście, że tak zrobił.

- Halo?

- Jungsoo? - woła Baekhyun. - Potrzebuję, byś wyszukał rezydencję Parków. Tych Parków, którzy założyli Golden Parks.

- W porządku, zrobi się. - Baekhyun słyszy stukanie w klawiaturę. - Parkowie, mianowicie Park Jimin i Park Minji, założyli Golden Parks, kiedy byli młodsi i zainteresowani biżuterią. Są znani nie tylko z wyjątkowego wyglądu ich biżuterii, ale również dlatego, że znani są z bycia Golden Lovers. To rzadkie, by dwoje zakochanych pracowało razem w biznesie. Również, nawet jeśli są nazywani Golden Parks, sprzedają tylko srebro.

- Zginęli w 1993, podobno w pożarze... To brzmi dla mnie trochę dziwnie... Bezdzietni, brak prawdziwych krewnych... Wydaje się, że byli sierotami... Czekaj, zobaczyłem interesujący komentarz... ... ... Mówią, że lokaj poszukuje prawdziwego dziedzica... O czym to? Nie mają żadnych prawdziwych dziedziców...

- Wystarczy. - mówi Baekhyun. Usłyszał więcej, niż potrzeba.

Chanyeol ma bogatą przeszłość. Myśli do siebie Baekhyun. To woła o kłopot.

Jeśli wcześniej się wahał, teraz jest zdecydowany: nie ma wystarczająco dużo informacji. Musi dowiedzieć się dokładnie, co robi Joo Sung, dokładnie z jego własnych słów. Nawet jeśli Joo Sung robi to dla pieniędzy, posiada psychotyczną tendencję do krzywdzenia osób, a Baekhyun nigdy nie dopuści Chanyeola do przejścia przez to cierpienie.

I posiada powody, by wykorzystać Baekhyuna. Wykorzystuje Baekhyuna, by dopaść Chanyeola.

Baekhyun pozwoli sobie na bycie wykorzystanym.

Ponieważ wykorzystuje sam siebie.

- Jungsoo? - woła.

- Yeah?

- Potrzebuję cię tu jak najszybciej. Mam dla ciebie zadanie. Będzie trudne i będzie nas tylko dwóch. - mówi Baekhyun. - Zamierzam ci bardzo zaufać, rozumiesz?

- Tak.

- Spotkajmy się jutro rano, przy wejściu szkoły. Wiesz, gdzie. - z tym Baekhyun się rozłącza.



*



- Baekhyun-hyung... - wita Jungsoo, kiedy pojawia się Baekhyun. Mniejszy chwyta go wokół szyi i przyciąga do dołu, prawie figlarnie.

- Twoje zadanie zawiera również przestanie nazywania mnie "hyung". - mówi delikatnie Baekhyun. - Zabierzmy cię do kawiarni. - przechodzą do interesów, w momencie, gdy obydwaj siadają na krzesła.

- Chcę, żebyś od teraz chodził do szkoły, Jungsoo. - mówi Baekhyun, przybliżając się na wypadek, gdyby inni podsłuchiwali. Jungsoo mruga w zaskoczeniu.

- Jest taki mężczyzna... Nie znam jego motywu, Jungsoo, ale znam tego mężczyznę... - Baekhyun przebiega dłonią po włosach, a Jungsoo może zobaczyć, jaki zestresowany i zmartwiony jest Baekhyun. - Skrzywdzi ludzi. Skrzywdzi ludzi, by dostać to, czego chce. I w tym momencie chce naszyjnik Chanyeola.

- Chanyeol jest zbyt czysty i niewinny, by zrozumiał. Będzie widział w innych wszystko co najlepsze i to dlatego zostanie oszukany. Dlatego właśnie udaję, że zostanę z tym mężczyzną. - usta Jungsoo otwiera się w proteście, ale oczy Baekhyuna błyskają ostrzeżeniem.

- Zamierzam udawać, że kocham tego mężczyznę i zamierzam udawać, że Chanyeol nic dla mnie nie znaczy. - szepcze Baekhyun. - Zamierzam się od wszystkich oddalić i zamierzam udawać, że nie ma dla mnie nic ważniejszego od tego mężczyzny. - Jungsoo przytakuje.

- Zamierzam grać i udawać bycie kimś kompletnie innym... Będę udawał przed wszystkimi, z wyjątkiem ciebie. Musisz mi w tym pomóc.

- Zawsze ci pomogę! - mówi Jungsoo, zdeterminowanie i lojalnie.

- Uważam, że musimy się komunikować, ale na wypadek, gdyby ten psychopata sprawdzał mi telefon... - Baekhyun wyjmuje swój telefon i pokazuje Jungsoo zdjęcie. - Chcę, żebyś je zdobył. Kiedy będę nosił te okulary... - Baekhyun wskazuje na okulary ze zdjęcia. - Będziesz mógł zobaczyć to, co ja. Będziesz widział moimi oczami, tak długo, jak będziesz miał to zainstalowane na swoim laptopie. Stamtąd możesz nagrywać wszystko, co widzę i chcę byś to zrobił. Szczególnie, jeśli ci powiem. - Jungsoo przytakuje. - Kup dwie pary słuchawek, więc będziemy mogli się kontaktować. Znasz je. - Jungsoo znowu przytakuje. - Chcę byś je zdobył tak szybko, jak to możliwe, najlepiej, kiedy skończymy naszą rozmowę. - Jungsoo przytakuje jeszcze raz.

- Czy to... niebezpieczne? To, co robisz? - szepcze Jungsoo, a na jego twarzy wyryte jest zmartwienie.

- Ja... nie wiem. - odpowiada Baekhyun, następnie wypuszcza westchnienie. - Naprawdę nie wiem w co się pakuję, Jungsoo.

- Nie mogłeś pozwolić zrobić tego komuś innemu? - błaga Jungsoo. Baekhyun chwyta go za dłoń i ją ściska.

- Jungsoo, wiem, że to teraz za dużo presji, ale ufam ci w tym. Jesteś jedynym, którego do tego zadania potrzebuję najbardziej. - Jungsoo przełyka ślinę. - Ale to jest dla mnie bardzo ważne. Muszę to zrobić, nie ważne co, a nawet jeśli mi nie pomożesz- zrobię to.

- W takim razie pomogę ci. - Jungsoo mówi bez wahania.

- Tylko ja mogę to zrobić. - mówi łagodnie Baekhyun. - Bo jestem jedynym, który może odegrać rolę. Joo Sung szuka idioty, którego może owinąć sobie wokół palca i to jest to, czym zamierzam być. Nie będzie nic podejrzewał.

Przybliża się bardziej, oczami wwiercając się w oczy Jungsoo. Jungsoo może zobaczyć determinację.

- Proszę cię o dochowanie tajemnicy. - porywczo szepcze Baekhyun. - Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. Obiecaj, że odegrasz swoją rolę. - Jungsoo się waha, głównie dlatego, że zastanawia się, czy to będzie coś dobrego dla Baekhyuna. W końcu intensywny wzrok Baekhyuna, tak pełny wytrwałości i determinacji, wygrywaja i Jungsoo przytakuje.

- Przysięgam. Przysięgam, że nikomu nie powiem. - na to Baekhyun się relaksuje. Mimo tego, Jungsoo wciąż czuje się niespokojnie.

- Hyung-

- Baekhyun. - mówi Baekhyun. - Również, zapisz się do szkoły, ale mieszkaj w moim pokoju, okej? Zacznij szkołę najszybciej jak to możliwe, ale zrób to po tym, jak znajdziesz mi te okulary i słuchawki. - Baekhyun wyciąga swoje klucze i podaje je Jungsoo. Jungsoo może poczuć jego trzęsące się palce. - Chcę, żebyś uważał na Chanyeola. Chcę, byś go chronił.

- Chcę chronić ciebie-

- Jungsoo. - szepcze Baekhyun. - Kiedy się na to zgodzisz, musisz słuchać tego, co mówię. - Jungsoo siedzi, wyglądając, jakby chciał się kłócić, ale wtedy się powstrzymuje. Młodszy jeszcze raz spogląda w oczy Baekhyuna - są takie żywe i ładnie błyszczą. Wzdycha i przytakuje, widząc jak Baekhyun również przytakuje w satysfakcji. W końcu pozwalają sobie na wypicie kawy - czy raczej, kawy Jungsoo, a czekolady Baekhyuna.

- To wszystko? - pyta w końcu Jungsoo. - To wszystko dla Park Chanyeola?

Baekhyun nie odpowiada, ale myśli, że Jungsoo już zna odpowiedź.



*



Oczywiście, że Baekhyun musi się z nim spotkać.

Musi to zrobić dla dobra Chanyeola.

Chanyeol, który jest niepamiętny i czysty, który sprawił, że spojrzał na życie w zupełnie innym świetle. Chanyeol, który wydaje się być celem Joo Sunga. Z jakiego powodu? Nie wie.

Ale się dowie.

Gdy pozwala Joo Sungowi trzymać się za ręce, mentalnie zamyka oczy i szepcze do siebie: To wszystko dla Chanyeola.

I Park Chanyeol nigdy nie opuszcza jego myśli.



*



Unika Park Chanyeola.

Unika zranionych spojrzeń, które wysyła mu Park Chanyeol. Unika zatroskania, które graniczy z wyjściem z ust Chanyeola.

Unika Park Chanyeola, ponieważ nie chce, by był w to włączony. To zbyt niebezpieczne, ponieważ Baekhyun wciąż nie wie dokładnie, dlaczego Joo Sung chce jego naszyjnik i to zbyt niebezpieczne, ponieważ Chanyeol, kurwa, nie wie, jak Joo Sung może oszukiwać.

On wie. Wie, że jeśli powie Chanyeolowi, to Chanyeol by go powstrzymał. Chanyeol nie pozwoliłby mu zbliżyć się do tego chuja. I jeśli Chanyeol wie, nie zrobi nic, dopóki Baekhyun nie robi nic nierozważnego w odwecie. Wtedy Joo Sung by jakoś, czy raczej, wkradł swój sposób na odnalezienie Chanyeola, oszukał go i skrzywdził.

Baekhyun nie chce zbliżać się do Joo Sunga. Każdy dotyk budzi w nim odrazę, sprawia, że chce wymiotować i Baekhyun czasem tak bardzo boi się Joo Sunga, ponieważ to on był tym, który to wszystko zaczął. Wtedy sobie przypomina - jest nieustraszony. Chanyeol pomógł pokonać mu jego przeszłość.

To nic innego, jak tylko małe wyzwanie.

Unika Park Chanyeola i zbliża się do Joo Sunga.

Tej samej nocy decyduje się na stałe opuścić szkołę i żyć z Joo Sungiem, decyduje się przyprowadzić ze sobą Chanyeola.

Wie, że Chanyeol wie, że się wymykał. Może to stwierdzić z burzliwej i zmartwionej ekspresji na twarzy swojego chłopaka - Chanyeol zawsze był łatwy do rozczytania. Nie było trudno sprawić, by drugi go śledził, bo wszystko co musiał zrobić, to sprawić, by jego działania były głośniejsze.

Zwolnił, by pozwolić Chanyeolowi nadążyć. Zrobił się widoczny na czas, by Chanyeol zobaczył. Zaprowadził Chanyeola do ich sekretnych spotkań.

Robi to, ponieważ chce przełamać wszystkie więzy z Chanyeolem, wykorzystując jego bezinteresowność i dobroć. Chce, by to Chanyeol z nim zerwał, bo wie, że sam nie może tego zrobić.

Za każdym razem, kiedy Joo Sung podchodził bliżej, Baekhyun zmuszał każdą część siebie, by się nie odsunąć. Ponieważ to wszystko to gra, a Baekhyun jest aktorem. By osiągnąć sukces i dostać to, czego chce - by chronić Chanyeola - musi dobrze grać. Nawet jeśli to go rani. Nawet jeśli to rani Chanyeola.

Chanyeol jest taki oczywisty, przynajmniej dla niego. Chanyeol zawsze świecił inaczej, przynajmniej dla niego.

Nawet jeśli na niego nie patrzył, Baekhyun mógł dostrzec jego cierpienie, odzwierciedlające jego własne, ukryte.

Robię to, by cię chronić. Szepcze mentalnie Baekhyun, ale wie, że stara się bardziej przekonać siebie, by móc kontynuować. Mam nadzieję, że rozumiesz.

Wtedy Joo Sung chciał grać bardziej przekonująco. Prawie pocałował go na oczach Chanyeola. W momencie, gdy zobaczył te usta blisko siebie, Baekhyun lekko się złamał.

- Chanyeol. - wyszeptał. To wyślizgnęło się tak naturalnie, ponieważ Chanyeol nigdy nie opuścił jego myśli. Zamknął oczy, przypominając sobie o graniu, przypominając sobie, by podnieść dłonie do rąk Joo Sunga, trzymając go desperacko, kiedy wszystko co chciał w zamian to trzymać Chanyeola. Wciąż, zamknął oczy, by dać sobie trochę czasu, by zapomnieć o Chanyeolu, ponieważ Chanyeol nie powinien być w jego życiu miłosnym, które gra.

Joo Sung trzymał go za rękę. Jego uchwyt był inny i taki zły. Baekhyun pozwolił starszemu się pocałować, pozwolił starszemu gładzić swój policzek i próbował wyobrazić sobie dotyk Chanyeola.

- Poukładam to. - Baekhyun wyszeptał z szybko bijącym i tonącym sercem, mając nadzieję, że Chanyeol nie będzie w stanie usłyszeć tej linii ze skryptu, który improwizuje. - Potem będę twój. - pozwala Joo Sungowi pociągnąć go na ławkę, biorąc głęboki oddech, gdy zmusił się do oparcia o Joo Sunga, zacieśniając swój uścisk, ponieważ musiał się czegoś przytrzymać.

(Nawet jeśli nie chciał trzymać Joo Sunga).

Nawet kiedy Baekhyun nie patrzył, mógł zobaczyć Chanyeola. Był wdzięczny, że był za daleko, by dostrzec każde zmarszczenie bólu na twarzy swojego ukochanego. Zamknął oczy, mając nadzieję, że Chanyeol wie. Mając nadzieję, że Chanyeol rozumie.

- Zrobiłbym dla ciebie wszystko. - powiedział delikatnie Baekhyun, mając nadzieję, że Chanyeol wie, że było to przeznaczone dla niego.



*



Baekhyun wraca, zmęczony i wyczerpany.

Jego serce szarpie, gdy widzi Chanyeola z rozczochranymi włosami, szerokimi i nawiedzonymi oczami. Nie chce skrzywdzić Chanyeola, ale jaki jest inny sposób?

Zbierając się w sobie, Baekhyun odwraca się i idzie do łóżka, udając, że nie zauważa, udając, że to go nie obchodzi. Ale w końcu nie może tego znieść.

- Koszmar? - pyta, wiedząc, że to nic z tego.

- Zamknij się. - warczy Chanyeol. Brzmi na tak zranionego, tak cierpiącego... ze złamanym sercem. Burzliwe uczucie przewraca się w Baekhyunie, ale ukrywa to.

Mówią, że aktorzy są w stanie grać, ponieważ zawierają tak wiele uczuć.

Baekhyun może wyglądać na apatycznego, ale w środku czuje więcej, niż ktokolwiek inny.

Zagryza od środka wargę, kiedy Chanyeol wstaje, tak niekontrolowanie, że jego stopy są niestałe. Chanyeol przyjął to gorzej, niż się spodziewał i teraz to również oddziałuje na niego.

Jakoś łatwiej jest grać przy Joo Sungu, niż Chanyeolu. Dlaczego tak jest?

Park Chanyeol, coś ty mi zrobił?

- Baekhyun... - szepcze Chanyeol. Jego głos jest zdarty, ochrypły i taki... rozbity. Baekhyun czuje jak jego serce boleśnie bije. Nienawidzi tego, jak do tego doszło, ale Joo Sung to maniak, a Baekhyun chce chronić Chanyeola za wszelką cenę, nawet jeśli to oznacza zranienie go w ten sposób. - Baekhyun... Zerwij ze mną.

Oddech Baekhyuna utyka - ledwo co może oddychać. Ale w zamian mruga i udaje, że to na niego nie wpłynęło. - O czym ty mówisz? - śmieje się, próbując się nie udławić. - Czemu miałbym-

- Zerwij ze mną. - głos Chanyeola jest teraz bardziej stanowczy ale się łamie. Łamie się jak serce Baekhyuna. Nienawidzi tego, nienawidzi jak Chanyeol wciąż jest bezinteresowny, po tym wszystkim, co zobaczył. Nienawidzi tego, jak dał Chanyeolowi odpowiedzialność, by zrobić coś tak trudnego. Nienawidzi tego jak... jak Chanyeol pozwala mu odejść. Tak po prostu. - Zerwij... ze mną. Proszę.

Proszę, nie pozwól mi odejść. Chce powiedzieć Baekhyun. Baekhyun tak bardzo chce zrzucić maskę i przeprosić, powiedzieć Chanyeolowi, dlaczego dokładnie to robi. Ale sobie obiecał. Teraz nie może się wycofać.

- To koniec. - Chanyeol próbuje stać prosto i grać twardego, i popycha go. Baekhyun jest tak zbity z tropu, że upada. Zamiast od razu wstać, Baekhyun wykorzystuje ten czas, by schować twarz w pościel, przez ułamek sekundy pozwalając sobie ukazać prawdziwą ekspresję. Ale wtedy znowu wraca i siada, obserwując Chanyeola chłodnym spojrzeniem.

- To koniec. Możesz robić teraz co chcesz. Już mnie to nie obchodzi. - Chanyeola to obchodzi. Baekhyun może to zobaczyć, tak wyraźnie w jego oczach - dokładnie te słowa: Chcę byś był szczęśliwy.

- Chanyeol... - głos Baekhyuna jest mieszanką emocji - bólu, cierpienia, frustracji, niechęci, determinacji, wytrwałości. Smutku.

- Nie obchodzi mnie to. - kontynuuje Chanyeol, stojąc tam, ale wyglądając, jakby zaraz miał się przewrócić. Baekhyun chce go przytrzymać, tak jak on to zrobił, gdy Baekhyun tego potrzebował, ale tylko tam stoi, zamrożony.

Myśli nad ciężarem tego, co zrobił i co zrobił Chanyeolowi. Może już nigdy nie będą się umawiać. Może już nigdy się nie zobaczą. Może Chanyeol ruszy dalej i pokocha kogoś innego. Myśli nad tym wszystkim i pyta siebie: Czy to jest tego warte?

Czy to warte jest zerwania?

Dlaczego w ogóle zadaje to pytanie?

- W porządku. - głos Baekhyuna jest delikatny i łamie mu się serce. - Okej. - z sercem w gardle, Baekhyun chwyta za swoje książki i udaje się w stronę drzwi - nie ma Chanyeolowi nic więcej do powiedzenia. Jego robota została zakończona, jego zadanie w tym punkcie skończone.

- Dziękuję. - szepcze Baekhyun, bo to wszystko jest częścią gry. Wciąż, w tym słowie trzyma część swoich najszczerszych uczuć. Dziękuję za bycie tam dla mnie. Dziękuję za chronienie mnie.

- Ufasz mi? - wypala. Nie wie, co sprawiło, że o to zapytał. Nie wie, dlaczego właśnie wyjawił część tego, co zamierza zrobić i modli się, by Chanyeol go nie przejrzał.

Czeka przez długi czas, ponieważ część niego chce, by Chanyeol go zatrzymał, powiedział, że nigdy więcej go nie puści.

W końcu zbiera się w sobie i odchodzi, czując, jakby już nigdy nie mógł być szczęśliwy.



*



Baekhyun jest wolny.

Baekhyun jest wolny, by robić cokolwiek chce.



*



Chanyeol też jest wolny.

Chanyeol jest wolny, by robić cokolwiek chce, do przeżycia, do ponownego kochania.

Do zapomnienia, że taka osoba, jak Byun Baekhyun kiedykolwiek istniała.



*



Pakuje swoje rzeczy.

To czas, by mieszkał w kryjówce swojego wroga, więc bezie mógł odkryć, co planuje jego wróg.

To szalone nawet dla niego, jak łatwe jest granie przed Joo Sungiem, w porównaniu do grania przed Chanyeolem, to jak bułka z masłem.



*



- Baekhyun, tu jest wyposażenie. - mówi Jungsoo, kiedy spotykają się razem w kawiarni. - Upewniłem się, by zdobyć te, które regenerują baterię przez promienie słoneczne, więc nie będzie to wyglądało podejrzanie. Kiedy to założysz, to rejestruje tęczówkę twojego oka. Kiedy zdejmiesz, nie będę nic widział. - Jungsoo wyciąga swój laptop. - Już zainstalowałem to na laptopie. Sprawdźmy to teraz. - Baekhyun zakłada swoje okulary, mrugając, kiedy przez chwilę czuje zawroty głowy i wszystko wokół niego wydaje się rozmazywać. W końcu łapie ostrość i wszystko wygląda normalnie. Baekhyun rozgląda się po kawiarni w okularach.

- Tak, dobrze działa. - mówi Jungsoo. - Nie noś ich za często, bo to łatwo męczy i można zepsuć sobie oczy.

- Ładnie wykonane. - mówi Baekhyun, kiedy je zdejmuje i umieszcza w pokrowcu.

- Ilekroć będziesz je nosił, będę musiał zostawiać laptop włączony, żeby informacje mogły zostać przekazane i żebym mógł wszystko nagrać, dlatego właśnie dochodzi ta słuchawka. - Jungsoo przekazuje ją Baekhyunowi. Słuchawka jest przezroczysta i Jungsoo podaje mu małe owalne coś. - To mikrofon dla ciebie. Musisz umieścić go blisko swojej buzi. Myślę, że powinieneś sprawić, żeby było to mniej podejrzane. - Jungsoo wyjmuje plaster i daje go Baekhyunowi. - Udawaj, że się tam zadrapałeś i noś na tym plaster. Jest naprawdę mały więc nie powinien wyskoczyć. - mniejszy, pod wrażeniem, pozwala Jungsoo pomóc mu umieścić plaster na mikrofonie.

- Tak poza tym, ten plaster jest wodoodporny i bardzo się lepi. - szczerzy się Jungsoo. - Więc nie musisz go ściągać, kiedy bierzesz prysznic, czy coś. Również, jeśli chcesz go włączyć, po prostu dotknij mikrofon dwa razy i moja słuchawka automatycznie się włączy. To samo odwrotnie. Nawet jeśli moja słuchawka jest wyłączona, automatycznie się włączy, jeśli będziesz chciał porozmawiać. Kiedy będziesz chciał go wyłączyć, przyciśnij palec na kilka sekund. - Baekhyun odwzajemnia uśmiech.

- Z pewnością się nad tym napracowałeś. - mówi.

- Tak poza tym, wypróbowałem słuchawki. - mówi Jungsoo, wyciągając swoją własną parę. - Działają świetnie.

- Dobrze. - Baekhyun wstaje. - Chcę, byś nosił słuchawkę cały czas, nie ważne, gdzie jesteś. Możesz schować głośnik w kieszeni, na wypadek, gdybyś miał potrzebę mi odpowiedzieć. - zbiera swoje rzeczy w jedną rękę. - Teraz idź się zarejestrować do szkoły, powinieneś być w stanie niedługo zacząć, tak myślę.

- Hyung. - Jungsoo również wstaje. - Bądź ostrożny.

- Będę. - uśmiecha się Baekhyun. - Oh tak, pamiętaj, by nazywać Chanyeola "hyung", okej?



*



Ale Chanyeol tego nie ułatwia.

Nawet kiedy Baekhyun przechodzi obok ich pokoju, jego serce zawsze ma nadzieję zobaczyć Chanyeola, nawet jeśli nie ma nadziei, że Chanyeol go zobaczy, jakoś jego ex zawsze go znajduje. Nawet jeśli chce szybko odejść, Chanyeol go widzi, łapie i ciągnie do środka.

- Co do diabła?! - Baekhyun wypala to raczej ze strachu, niż złości. Obawia się, że Chanyeol go przejrzy. Obawia się, że się złamie, a wtedy Chanyeol zostanie złapany w ten cały bałagan.

- Baek, musimy porozmawiać. - Baekhyun nienawidzi tego, jak źle wygląda Chanyeol, jak jego ramiona są opuszczone w przygnębiony sposób, oczy również prawie opadają, kiedy jego ex opiera się o drzwi, prawie że zaborczo. - Pozwolę ci pójść jak skończę. Obiecuję.

Nie chcę cię widzieć. Już nie. Grymas wiszący na ustach Baekhyuna jest ciężki, szczególnie, kiedy próbuje ukryć swojego prawdziwego siebie. Nawet jeśli, jego serce łagodnieje, ponieważ zawsze łagodniało dla Chanyeola. - ... Dalej. - patrzy się twardo w podłogę, nie chcąc spojrzeć Chanyeolowi w oczy z obawy, że wszystko rzuci, podejdzie do swojego starego współlokatora i otrze niewidzialne łzy.

Śmiech, który opuszcza usta Chanyeola prawe go łamie.

- Ja... wiem... wiem, że nie chcesz mnie widzieć... - Baekhyun może tylko zamknąć oczy i wziąć głęboki oddech. - Ponieważ... ja... Ponieważ ja zawsze byłem tylko jego zastępnikiem... - Baekhyun się trzęsie. - Ale... Ale nie czuj się winny, Baek. Nie odtrącaj mnie przez to co się stało.

Czemu ty nigdy w siebie nie wierzysz? Chce powiedzieć Baekhyun, ale zmusza swoje usta do zamknięcia. Chanyeol przed nim krwawi, ale on może tylko trzymać się z dala i udawać, że niczego nie widzi. Mówi sobie, że jeśli to jest to, co ma zamiar podjąć, by chronić Chanyeola od krzywdy, zrobi to. Nawet jeśli to oznacza zranienie Chanyeola w ten sposób. Nawet jeśli to oznacza zranienie go w ten sposób.

- To... To zrozumiałe, c-co zrobiłeś... - Baekhyun zaciska pięści. - Nie obwiniam cię. - Baekehyun zagryza wargę, próbując ugasić gniew, który utworzył się z żalu.

- M-możemy udawać, że to nigdy się nie wydarzyło. Możemy udawać, że "my" nigdy się nie wydarzyliśmy.

- Co ty mówisz?! - szepcze Baekhyun. A kiedy znowu zamyka oczy, wspomnienia o "my" przelatują mu przed oczami. Niezapomniane. Nie do cofnięcia. I trochę go to uspokaja.

- Jestem gotów zapomnieć wszystko, co się wydarzyło się pomiędzy nami. - Ja nie. Nagle ciepła dłoń Chanyeola łapie jego i Baekhyun odsuwa się, jakby dotknął ognia, ponieważ zrobił to. Poczuł iskrę i poczuł ciepło. I obiecał sobie, że by z tego zrezygnował, tak długo, jak Chanyeol może być bezpieczny. Nawet jeśli już nigdy nie będzie miał tego ciepła. - Nawet możemy być znowu wrogami. Tylko... nie unikaj mnie. Nie ignoruj mnie.

Nie mogę tego zrobić. Baekhyun chce krzyknąć. Już zdecydowałem, że będę cię chronił. Nie zmuszaj mnie do cofnięcia swojego słowa.

- Chanyeol. - mówi w zamian, przypominając sobie o swojej roli, przypominając sobie o swoim początkowym motywie robienia tego. - Przestań.

- Baekhyun, proszę- - Baekhyun odsuwa się w obawie, że jeśli Chanyeol znowu go dotknie, w zamian zanurzy twarz w klatce piersiowej Chanyeola i osłoni się od całego horroru, z którym wie, że będzie musiał się zmierzyć.

- Przestań. - głos Baekhyuna jest teraz silniejszy, pewniejszy, gdy przypomina sobie, dlaczego pozwala Chanyeolowi odejść. - Udawaj, że nie istnieję. Nie szukaj mnie więcej. - Wiem, że możesz być szczęśliwy beze mnie. Musisz być szczęśliwy i bezpieczny, czy jestem w twoim życiu, czy nie.

- Wiem, że mnie nie kochasz, Baekhyun. - Baekhyun się zatrzymuje. - Wiem, że nigdy mnie nie kochałeś... Myślałem, że kochałeś, ale nie kochasz. I... mam się z tym okej. Ja tylko... Ja... ja... ja chcę, żebyś był szczęśliwy.

Wściekły Baekhyun wypada z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

Potem biegnie. Biegnie do toalety i zamyka się w kabinie, ześlizgując się na podłogę, z dłońmi we włosach, gdy bierze drżący oddech.

Czemu nigdy się nie doceniasz, Chanyeol-ah? Myśli Baekhyun, z twarzą w dłoniach, gdy pozwala się sobie załamać. Nienawidzi tego, że nawet po tym całym czasie, Chanyeol nie ma w sobie ( w nich) wystarczająco dużo pewności. I nienawidzi tego, że to on jest tym, który to spowodował. Powiedziałeś, że nauczyłeś się kochać siebie. Ty pieprzony kłamco.

Jesteś pieprzonym kłamcą.

I nienawidzę tego, że nigdy nie pomyślałeś, że to moja wina.



*



Odchodząc od Joo Sunga, Baekhyun myśli, że będzie miał w końcu czas, by trochę odpocząć, by przynajmniej opuścić trochę swoją osłonę.

Ale wtedy ktoś nagle go chwyta, a kiedy się odwraca, znowu widzi Chanyeola.

Chanyeola, który z każdym dniem wygląda na coraz bardziej smutnego. Tym razem Baekhyun nie ma nawet czasu, by ukryć swoje strapienie i ból, który w tym momencie tak oczywiście odzwierciedla ten Chanyeola.

Ale wtedy Chanyeol tego nie widzi, ponieważ Chanyeol nie patrzy mu w oczy.

- Baekhyun. - głos Chanyeola jest taki rozbity i Baekhyun, jak wieloma innymi razami, prawie się łamie, chcąc opleść swoje ręce wokół wyższego. Wtedy przypomina sobie, dlaczego to, kurwa, robi.

Już o mnie zapomnij! Chce krzyczeć. Zapomnij o mnie i żyj lepszym życiem! Przetrwaj to. Czy nie rozumiesz, że nie chcę cię w tym bałaganie?

- Baekhyun.

Pragnie tego. Baekhyun pragnie pocieszenia i ochrony, którą Chanyeol przynosi i kurewsko tęskni za tym, jak to było, kiedy Chanyeol go trzymał.

W zamian, Baekhyun zrzuca swoją dłoń z Chanyeola, robi to wyjątkowo mocno, więc Chanyeol może go nienawidzić i zapomnieć o nim, i udawać, że nigdy nie istniał. Odchodzi z celem, bez żalu, ponieważ chce, by Chanyeol się na niego rozgniewał, rozgniewał, więc będzie mógł ruszyć dalej i przestać zatapiać się w smutku.

Kiedyś Baekhyun miał wszystko. Jego wszystko nadeszło z sekretnymi pocałunkami dzielonymi na korytarzach, bezwstydnym trzymaniem się za ręce przy kolegach, cnotliwymi całusami w twarz podczas pracowitych nocy, głupimi kłótniami o głupie rzeczy, ożywionymi niezgodnościami, które powodowały gorącą intymność, nieśmiałym flirtem, który czasem kończył się niezręczną ciszą, i śmiechem, i szczęściem, jakie te małe rzeczy, i wysoki olbrzym, który to stworzył, mu dały.

A teraz nie ma nic.



*



- Brałeś już prysznic, kochanie? - szepcze Joo Sung, gdy trzyma się Baekhyuna, przyciągając go delikatnie bliżej, ogromnymi dłońmi przebiegając po jego twarzy. Odkąd nie ma Chanyeola, Baekhyun uważa udawanie za o wiele łatwiejsze. Teraz to bułka z masłem, w porównaniu do tego, kiedy był przy Chanyeolu - mężczyźnie, którego może przejrzeć w każdym jego działaniu.

- Nie... - odpowiada, zamykając oczy i przyciągając Joo Sunga bliżej, wciągając drogą wodę kolońską, która pachnie tak inaczej od Chanyeola.

- Idź pod prysznic. - chichocze Joo Sung, lekko go odpychając. Baekhyun wydyma dolną wargę.

- Zamierzasz pójść ze mną? - mniejszy ciągnie go za rękę, ale Joo Sung śmieje się i potrząsa głową.

- Mam coś do zrobienia, kochanie. - pochyla się i całuje Baekhyuna w policzek. - Ciesz się czasem pod prysznicem, okej?

- Yeah. - wzdycha Baekhyun, udając bycie rozczarowanym. Chwyta za swoje ubrania i pospiesza do prysznica wgłąb sypialni. W ostatniej chwili przypomina sobie o zabraniu okularów, z racji tego, że są bardzo delikatne i nie chce ich spuszczać z oczu. Upuszcza rzeczy, następnie znowu otwiera drzwi.

Wychodzi do pokoju, który dzieli z Joo Sungiem (dręczył, że chciał spać z Joo Sungiem, tylko dlatego, że to pozwala mu na więcej działań w pokoju starszego), rozglądając się za okularami, próbując nie przeklinać na to jaki czasem potrafi być niezdarny. Znajduje okulary na stoliku przy drzwiach. Podnosi je z szybko bijącym sercem, ponieważ mógł je zgubić i/albo ktoś mógłby dowiedzieć się o tym, co zamierzał zrobić. Akurat, gdy ma zamiar się wymknąć, słyszy jak Joo Sung rozmawia za drzwiami.

- Już ci powiedziałem. - głos Joo Sunga brzmi na zniecierpliwiony. - Chcę zdobyć ten cholerny naszyjnik. - Baekhyun nachyla się bliżej, odważając się przycisnąć ucho do drzwi.

- Tak, ty pieprzony idioto, powiedziałem, że zamierzam zdobyć ten naszyjnik.

Z sercem w gardle, Baekhyun powoli umieszcza dłonie w spodniach, do bielizny i wyciąga małe, wielkości nano iPoda, urządzenie. Naciska guzik, następnie wyciąga antenę do maksimum, następnie naciska kolejny guzik.

- Nie mówiłem ci? Ten chłopak wygląda dokładnie jak ja! Ten chłopak jest śmierdząco bogaty, ale nawet o tym nie wie. Pokazałem ci pieprzony plakat - lokaj, czy jakieś inne gówno, chce znaleźć syna tych skurwieli, co umarli. Tak, są śmierdząco bogaci, bo nawet jeśli są pochowani w piekle, ich firma wciąż działa po dwudziestu latach? - Baekhyun marszczy brwi. - ......... Czemu? Jesteś idiotą? Powiedziałem ci, wyglądam dokładnie jak on, więc jak myślisz, co zamierzam zrobić, ptasi móżdżku? .... Tak, zamierzam ukraść mu tożsamość! Jesteś, kurwa, głupi? Jeszcze raz, czemu cię zatrudniłem? Zmarnowałeś mój czas na pytanie o to? Czy ty wiesz, na jak podejrzane by to wyglądało dla dziwki, gdyby wyszedł z łazienki i usłyszał mnie dzwoniącego do ciebie? - Baekhyun wykrzywia usta. Jakbyś już nie był wystarczająco podejrzany, przygłupie. - Okej, wyjaśnię ci to po raz, kurwa, ostatni. Zamierzam ukraść ten cholerny naszyjnik i przedstawić się lokajowi. Potem, kiedy zostanę zdeklarowany jako dziedzic Golden Parks, ten Park, pieprzony, Chanyeol może pójść do więzienia za skradzenie mojej tożsamości. Tak, długo i szczęśliwie dla nas. Dam ci pieniądze i możesz żyć swoim życiem, a ja mogę żyć swoim. Łapiesz? Teraz bierz się za robotę. - z wstrzymanym oddechem, Baekhyun w ciszy przeskakuje pokój, następnie zamyka za sobą drzwi.

- Kochanie, skończyłeś? - słyszy wołanie Joo Sunga, a jego emocje gotują się, kiedy słyszy, jak łagodnie i delikatnie to brzmi.

- Przebieram się! - odkrzykuje Baekhyun. Dysząc, wyłącza urządzenie do nagrywania i zdejmuje ubrania, przebierając się w nowe - teraz nie ma czasu na prysznic. Wpycha urządzenie do bielizny, krzywiąc się na to jak okropne musi być to miejsce, ale wiedząc, że nie ma innego wyboru - jeśli Joo Sung kiedykolwiek go przeszuka, nawet nie pomyśli, by go tam dotknąć.

Kiedy wróci do szkoły, będzie w stanie podać pamięć do Jungsoo. Jedna część dowodów zebrana.

To główna misja Baekhyuna - udowodnić, że Joo Sung ma złowrogie zamiary. Zbierze kawałki dowodów, a potem przedstawi je policji, wtedy wrzuci go do więzienia. Wtedy nigdy nie będzie w stanie skrzywdzić Chanyeola.

Ma nadzieję, że w środku próby chronienia Chanyeola, pomoże również piętnastoletniemu sobie.



*



- Może powinieneś porozmawiać z Chanyeolem. Nie odcinaj się od niego z mojego powodu. - szepcze Joo Sung, przyciągając Baekhyuna do uścisku. Mniejszy zauważa, że nie jest tak mocny, czy ciepły, czy bezpieczny, jak uścisk Chanyeola.

- Nie chcę byś myślał, że cię zdradzam! - drocząc się, mówi Baekhyun z uśmiechem na twarzy. - Nigdy nie pozwolę ci odejść, hyung. Jesteś najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło. - zanurza swoją twarz w szerokiej klatce piersiowej i przestaje oddychać, bo nie chce czuć Joo Sunga. Ty dupowaty kawałku gówna, myślisz, że pozwolę ci przez siebie zbliżyć się do Chanyeola? Jebać to, nie daję ci szans.

- Tak poza tym, Baekkie... - odsuwa się Joo Sung. - ... jak to powiedzieć?

- Możesz wszystko powiedzieć, hyung. - szepcze Baekhyun. - Nie będę cię nigdy oceniał. - Nie muszę cię oceniać, by wiedzieć, że jesteś skurwielem.

- Chodzi o to... - Joo Sung wygląda na niepewnego i przez chwilę, Baekhyun zastanawia się, czy to wszystko to tylko gra. - Czy Chanyeol kiedykolwiek... ?

- Powiedziałem ci, że nie chcę o nim rozmawiać. - Baekhyun krzyżuje ręce. - Udawaj, że nie istnieje. Tylko ciebie mam w sercu.

- Ale Baekkie. - błaga Joo Sung. - Tylko to jedno pytanie, potem przestanę pytać, okej?

-... Okej. - Baekhyun poluźnia ręce i pozwala im opaść na bok. - O co chodzi?

- Czy Chanyeol kiedykolwiek... wiesz, pokazał najcenniejszą rzecz jaką posiada?

-... Nie. - odpowiada ostrożnie Baekhyun.

- Nic? Nic, jak... wiesz, coś, co jest przekazane od jego rodziców? - Oh, ty chuju.

- Nie wiem o czym mówisz. - odpowiada Baekhyun, potrząsając głową i mrugając głupowato oczami. - Nie sądzę, że Chanyeol kiedykolwiek posiadał coś tak drogiego. Okej, obiecałeś! Już nigdy nie będziesz o nim mówił. - Joo Sung wygląda, jakby miał zamiar protestować, ciemne spojrzenie przemyka mu przez oczy, ale Baekhyun odwraca się, by chwycić za swoją torbę, dając Joo Sungowi trochę czasu na ogarnięcie się ze swojej furii. - Muszę iść teraz na zajęcia. - kiedy się odwraca, jak się spodziewał, Joo Sung wrócił do swojej udawanej roli, wyglądając na miłego, ale winnego.

- Mam inne rzeczy do roboty, kochanie. - Joo Sung wygląda przepraszająco. - Więc, pójdziesz tam sam.

- Jest okej. - uśmiecha się Baekhyun. - I tak już wiele dla mnie robisz. - Dzięki Bogu. Łapie za torbę i wychodzi, znajdując autobus, który może go tam zabrać. Uwielbia to, kiedy siedzi w autobusie, ponieważ to chwila, kiedy może wyrazić swoje skrzywienie i pozwolić sobie na refleksję, pozwolić sobie na przypomnienie o osobie, którą wciąż jest. Czasem, podczas długiej podróży, może zamknąć oczy i myśleć o Chanyeolu, próbując przypomnieć sobie, jak to było, kiedy Chanyeol go dotykał i całował, próbując wyobrazić sobie śmiech Chanyeola i jego szeroki, głupi uśmiech i jego głupie, ogromne uszy. To w tym czasie, Baekhyun jest najszczęśliwszy. Nie bez powodu uwielbia autobusy, ponieważ w końcu to Chanyeol nauczył go, jak nimi jeździć.

I to w tym czasie, Baekhyun może osiedlić się w stracie, którą sam sobie stworzył, smutek, który czuje wiedząc, że Chanyeol może już nawet nie być jego, kiedy wszystko się skończy.

Baekhyun wysiada z autobusu, zawieszając sobie torbę na ramię. Mimo tego, zamiast iść na zajęcia, idzie do pokoju, który dzielił z Chanyeolem. Baekhyun dotyka dwa razy swój plaster.

- Jestem w twoim pokoju. - mówi, gdy otwiera drzwi i pozwala sobie wejść. Spotkanie tam w prywatności było pomysłem Jungsoo, odkąd powiedział, że Chanyeol nie wróci aż do po 9 wieczorem. Nie długo niż pięć minut później, pojawia się Jungsoo.

- Tutaj. - Baekhyun daje mu pamięć z urządzenia do nagrywania. - Zapisz to na laptopa i pamiętaj, by zrobić na wypadek parę kopii.

- Tak. - Jungsoo wyciąga swój laptop i wkłada kartę pamięci. W tym czasie, Baekhyun wyjaśnia mu co usłyszał i nagrał.

- Więc to potwierdzone. - mówi cicho Jungsoo. - To jest to, czego chce.

- Tak. - mówi Baekhyun. - Dzisiaj nawet ten chuj miał czelność zapytać mnie o naszyjnik. Powiedział coś też również o plakacie... który wydał ten lokaj. Możesz to wyszukać? - Jungsoo natychmiast przystępuje do działania i równie szybko coś znajduje.

- Kilka dni temu, zostało to szeroko ogłoszone. - mówi Jungsoo, gdy Baekhyun, przypatrując się, zajmuje obok niego miejsce na łóżku. - Umieścili to online na oficjalnej stronie Golden Parks.

"Poszukiwania zaginionego dziedzica

Jesteś sierotą? Nigdy nie widziałeś swoich rodziców? Jeśli tak, to może być dla ciebie!

Lokaj, Lee Mansu, w końcu przechodzi na emeryturę. Wyjawia, że Park Minji urodziła syna dwa miesiące przed śmiercią, ale chłopiec niestety zaginął w szaleństwie nieszczęśliwej śmierci zakochanych.

Od teraz Lee Mansu spotyka się z możliwymi dziedzicami. "Będę wiedział" - mówi. " Ponieważ jego rodzice pozostawili mu coś bardzo cennego. Pozostawili mu ich znak firmowy".

NUMER TELEFONU: 123 4567 8900"

-... Wow. - z szerokimi oczami mówi Jungsoo.

- Przeszukaj wiadomości. - mówi niecierpliwie Baekhyun. Ten chuj musiał to widzieć i dowiedzieć się, kim jest dziedzic. Wyobrażam sobie jego mordę, kiedy uświadomił sobie, że Chanyeol wygląda dokładnie jak on. Jungsoo szuka bardzo szybko i w końcu natrafiają na wideo wywiadu Lee Mansu na ten temat.

- Brzmi to bardzo niejasno, jak dziecko zaginęło podczas ich śmierci? - pyta dziennikarz. - Czy jest coś więcej w tej historii, niż zostało powiedziane? - Lee Mansu ma białe włosy i brodę, a zmarszczki zdobią mu czoło. Nawet jeśli, nie wygląda na zbyt starego i prawdopodobnie jest około sześćdziesiątki. Poważna i grobowa ekspresja zdobi jego rysy.

- Właściwie... nie zginęli w pożarze. - mówi Lee Mansu. - To byli mordercy, którzy chcieli ich znaleźć i zagrozić im za ich pieniądze. - trwa cisza. - Minji uratowała swojego syna na czas.

- Czy powiesz nam, jak został uratowany? Czy podasz jakieś wskazówki? - Lee Mansu potrząsa głową.

- Będę wiedzieć. - mówi. - Będę wiedzieć, kiedy do mnie przyjdzie. Podarowali mu ich znak markowy.

- Czy ujawnisz czym jest ten znak?

- Nie.

- Jej syn musiał być bardzo kochany. - mówi delikatnie dziennikarz. - Myślisz, że o tym wie?

- Nie wiem. - oczy Lee Mansu złagodniały. - Ale mam nadzieję, że wie. Mam nadzieję, że wie, że dała mu całą miłość, którą miała.

Wideo się zatrzymuje. Baekhyun i Jungsoo zerkają po sobie.

- To tak się dowiedział. - mamrocze Baekhyun, gdy wstaje. "Znakiem firmowym" musi być biżuteria, którą robią. Chanyeol posiada przekazany mu naszyjnik, wykonany konkretnie dla niego, z notatką miłości i niczego innego. To musi być naszyjnik.

A jednak, Baekhyun wie, że to nie takie proste. Lee Mansu miał ten dziwny wyraz twarzy, kiedy mówił i Baekhyun wie, że to nie może być naszyjnik. Pożycza laptop Jungsoo i przewija przez wszystko, co może znaleźć o Golden Parks i ich założycielach, a nawet lokaju. Kiedy kończy, oddaje go Jungsoo, następnie wstaje.

- Moje zajęcia się skończyły. Muszę niedługo iść. - mówi Baekhyun, zapamiętując numer telefonu, jakby to była data jego urodzin. Na wiele sposobów jest to ważniejsze niż jego urodziny. - Jungsoo, upewnij się, że Chanyeol nie zgubi naszyjnika. W międzyczasie, tak długo, jak nie kontaktuję się z Chanyeolem, Joo Sung nie może się do niego dostać.

- Co, jeśli Joo Sung sam znajdzie Chanyeola? - pyta Jungsoo. Baekhyun ściska dłonie w pięści.

- Nie znajdzie. Nie może. Nie będzie w stanie kontaktować się z Chanyeolem. A ja wystarczająco odwrócę jego uwagę. - mówi Baekhyun. - A ty będziesz go obserwował, prawda? - Jungsoo obficie przytakuje, ale wtedy potrząsa głową.

- Nie możesz po prostu przyprowadzić tyłka Chanyeola do lokaja i tam się z nim rozprawić? - pyta w zamian Jungsoo. - Czy musisz narażać się na niebezpieczeństwo? - oczy Baekhyuna ciemnieją.

- Ten dupek zrobi wszystko, by zdobyć pieniądze. - syczy Baekhyun, a jego oczy błyszczą gniewem. - Bez wystarczających dowodów, nie może iść do więzienia. Chcę się upewnić, że na pewno tam trafi. Jeśli jego plany będą zrujnowane, kogoś, kurwa, skrzywdzi.

- Ale-

- Ale nikogo nie skrzywdzi, jeśli będzie w więzieniu. - Baekhyun odwraca się i kieruje się do drzwi. - I upewnię się, że utknie tam na resztę swojego życia.

- Baekhyun-

- Również nie wiemy, czego dokładnie chce lokaj. - mówi cicho Baekhyun. - Jeszcze nic nie wiemy, a nie chcemy narażać innych na niebezpieczeństwo. - Jungsoo wpatruje się w niego z konfliktem w oczach. Nic nie mówi.

- Jak się ma Chanyeol? - pyta łagodnie Baekhyun i jego serce bije boleśnie na myśl, że kiedy ostatnio widział Chanyeola, Chanyeol nie miał się dobrze. - Czy ma się lepiej?

- Yeah. - mówi Jungsoo. - Teraz jest mniej przygnębiony. Przestał pić- uh, ta, jest mniej przygnę-

- On pił? - Baekhyun zwęża oczy. Jungsoo wyraźnie się wzdryga i winny odwraca wzrok. - Od kiedy?

- On... on zaczął pić, kiedy to stało się za ciężkie. - mówi nieszczęśliwie Jungsoo. - Znaczy, inni na chwilę go powstrzymali, ale wtedy zrobił to potajemnie, kiedy gdzieś poszedłem. - pokój staje się chłodny, a oczy Baekhyuna są za ciemne.

- Jungsoo, czy nie powiedziałem ci, że masz na niego uważać? - głos Baekhyuna jest zły i zasmucony w tym samym czasie. I zmęczony. Jungsoo się krzywi.

- Ale chciałem się upewnić, że byłeś-

- Powinieneś opiekować się nim, nie mną! - krzyczy zirytowany Baekhyun. Winny Jungsoo zamyka się i patrzy na dół. Baekhyun bierze głęboki oddech, następnie powoli go wypuszcza.

-... Okej. Ja się ma teraz? - Baekhyun mamrocze cicho, starając się zepchnąć ból, który przychodzi z faktem, że Chanyeol używał tak okropnej metody, by zapomnieć. Chanyeol-ah, czy nie byłeś tym, który powiedział mi, bym to zakończył?

- On... - Jungsoo rozgląda się nerwowo, jakby już nagromadzał winę z wcześniej. - On mówi... mówił, że zastanawia się nad umawianiem się z Kyungsoo. - Baekhyun milknie. Jungsoo czuje się, jakby stąpał po kruchym lodzie, a cisza jest ogłuszająca.

- T-to byla tylko myśl. - dodaje szybko Jungsoo. - On nie-

- Pozwól mu. - mówi delikatnie Baekhyun. - Przekonaj go do tego.

- Nie! - kłóci się Jungsoo. - To oczywiście cię rani. - kroczy do przodu, chcąc złapać Baekhyuna i mu wyjaśnić, ale starszy go odpycha.

- Jeśli to jest to, co go uszczęśliwia, to mu pozwól. - bez kolejnego słowa, Baekhyun otwiera drzwi i odchodzi.

Jakoś Jungsoo czuje, jakby cała energia opuściła Baekhyuna, kiedy wyszedł przez te drzwi.



___

Chyba znowu sobie płaczę i wszystko przeżywam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro