1. Jeden.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kim Jongdae utworzył grupę.

Kim Jongdae dodał Kim Joonmyun.

Kim Jongdae zmienił swoją nazwę na Chen.

Chen zmienił nazwę czatu na 22-gie urodziny Baeka i 21-sze urodziny Tao.

Chen: Co powinniśmy zrobić?

Joonmyun: Może najpierw dodaj innych.

Chen dodał Kim Jongin.

Chen dodał Byun Baekhyun.

Chen: Kurwa!

Chen usunął Byun Baekhyun.

Chen dodał Huang Zi Tao.

Chen: PODWÓJNE KURWA!

Chen usunął Huang Zi Tao.

Joonmyun: Jesteś taki bezużyteczny.

Kim Joonmyun dodał Wu Kris.

Jongin: Co to jest?

Chen: Urodziny BaekTao.

Kris: MOJE KOCHANIE JOON~~~

Kris: CO MNIE TU DO CIEBIE SPROWADZA?

Kris: CZY TO PRZEZNACZENIE?

Kris: #heartemoticon1#

Kris: #heartemoticon2#

Kris: #heartemoticon3#

Kris: #heartemoticon4#

Kris: #heartemoticon1# #heartemoticon1# #heartemoticon1#

Chen usunął Wu Kris.

Jongin: lol

Joonmyun: lol

Chen: Kontroluj go pls. Albo inaczej zrujnuje czat.

Chen dodał Zhang Yi Xing.

Chen dodał Lu Han.

Chen dodał Kim Minseok.

Chen dodał Do Kyungsoo.

Chen: Czy kogoś pominąłem?

Joonmyun: Czekaj.

Kim Joonmyun dodał Oh Sehun.

Joonmyun: Myślę, że już.

Yi Xing: Cześć chłopaki!

Minseok: Świętujemy w wolne?

Yi Xing: Dobry pomysł

Jongin: Mam wrażenie, że niektórych brakuje...

Chen: Yeah, chłopaka Joonmyuna

Yi Xing: lol

Minseok: lol

Chen: Jak świętować?

Jongin: Tak jak spędziliśmy w tamtym roku jesień?

Minseok: Wolne tego koledżu jest takie popieprzone

Yi Xing: wiem

Joonmyun: Chwila, nie mogę świętować w wolne

Chen: Czemu nie?

Joonmyun: Lecę do Europy z Krisem

Yi Xing: ofc

Chen: ofc

Jongin: ofc

Minseok: ofc

Chen: Soo, wiem, że tam jesteś. Wszyscy możemy zobaczyć twoje "wyświetlenia", wiesz.

Minseok: lol zignorował cię

Yi Xing: lol

Chen: #sademoticon1#

Jongin: KS, masz jakieś pomysły?

Kyungsoo: Wygodniej jest świętować je w szkole.

Chen: WOW, porozmawiajmy o podwójnym standardzie.

Chen: Znaczy, Jongin mówi do ciebie raz i odpowiadasz? A co ze mną? Czemu ZAWSZE to robisz? Huh?

Yi Xing: Znowu cię zignorował...

Jongin: #happyemoticon2#

Jongin: To dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi, prawda, KS?

Kyungsoo: #rollseyesemoticon#

Kyungsoo: Tak, chyba

Kyungsooo: #happyemoticon1#

Chen: Walcie się wszyscy

Joonmyun: Zchodzimy z tematu.

Lu Han opuścił grupę.

Chen: Co kurwa?

Chen dodał Lu Han.

Chen: Dobra, zastanawiałem się nad zwyczajnym wieczorem filmowym, piątego?

Chen: Bo to chillowe i w ogóle.

Yi Xing: Brzmi dobrze.

Jongin: Yeah, podoba mi się.

Kyungsoo: Yeah.

Lu Han opuścił grupę.

Chen: KURWA.

Chen dodał Lu Han.

Han: Stop!

Han: Próbuję oglvdać mecx

Joonmyun: To jest ważne.

Chen: Yeah.

Han: Jakbym wcześniej przez to nie przechodził. Wszystkie wasze poprzednie czaty o planowaniu urodzin są gówniane

Han: Powiedzcie mi jak już coś zdecydujecie

Han: Żegnam

Lu Han opuścił grupę.

Chen: Kim on myśli, że jest? #angryemoticon2#

Minseok: Piłka to jego jedyna miłość, nie możesz go obwiniać...

Yi Xing: Jeśli mowa o miłości, nie pominęliśmy kogoś?

Chen: Kogo?

Jongin: Oh ta..

Jongin: Najważniejsza osoba tutaj tbh

Chen: Kto?

Yi Xing: Chłopak Baeka?

Chen: oh

Chen: OH

Chen: Cholera

Jongin: Ty jesteś adminem. Ty go dodaj.

Chen: Zabije nas.

Chen: Teraz za bardzo się boje, by go dodać.

Kim Joonmyun dodał Wu Kris.

Kim Joonmyun dodał Park Chanyeol.

Joonmyun: Proszę bardzo.

Joonmyun: Kris, proszę zamknij się, albo inaczej nie będę miał wyboru i będę musiał cię wykopać.

Kris: Okej kochanie #peacesignemoticon#

Chanyeol: ???

Chanyeol: Czemu mam wrażenie jakbym był ostatnim, który został dodany?

Jongin: Bo jesteś

Jongin: lol

Minseok: lol

Yi Xing: lol

Kris: lol

Chanyeol: ASJDLF;JO;FJWLEJF;LAJSDLFJOP3JFOJA;LKFLJ;SDLJ #angryemoticon1# #angryemoticon2# #angryemoticon3#

Chanyeol: #angryemoticon1# #angryemoticon2# #angryemoticon3# #angryemoticon4#

Chen: Zastanawiamy się nad wieczorem filmowym. Na zmianę z jakimś innym czasem zacieśniania więzi, czy coś.

Chanyeol: lol

Chen: Co?

Chanyeol: lol

Chen: Oszalał

Chanyeol: lol

Chanyeol: HAHAHA WY FRAJERZY

Chanyeol: W DUPIE MAM CO ROBICIE

Chanyeol: BAEK JEST MÓJ W JEGO URODZINY

Chanyeol: WIĘC WSZYSCY MOŻECIE TO SSAĆ

Chanyeol: WOO HOO

Chanyeol: NIE DOTYKAJCIE GO ON JEST MÓJ ZAPLANOWAŁEM TO WY KURWIE

Chanyeol: #peaceoutsignemoticon# #peaceoutsignemoticon##peaceoutsignemoticon# #peaceoutsignemoticon##peaceoutsignemoticon# #peaceoutsignemoticon#

Park Chanyeol opuścił grupę.

Chen: Wow naprawdę przyszedł tu po to by to powiedzieć.

Joonmyun: Nie byłbym zaskoczony.

Jongin: Ale mimo wszystko świętujemy piątego... Oszalał?



*



Chanyeol budzi się wcześnie, szybko łapiąc telefon z szafki nocnej i idąc na palcach do łazienki, zerkając do tyłu, wzdychając w uldze, kiedy mniejszy odwraca się na swoim łóżku z twarzą zanurzonej w poduszce.

Kiedy jest bezpiecznie zamknięty w środku, Chanyeol dzwoni do firmy pluszaków, która również odpowiada na specjalne życzenia. Ostatnich kilka tygodni spędził na szukaniu firmy, która wykonałaby powiększonego Chana, czy raczej Chan Chana (jak Baekhyun lubi go nazywać), różowego misia Baekhyuna, ale większość z nich odmówiła, z wyjątkiem tej jednej szczególnej firmy, zwanej "B.A.P". Problemem jest to, że musi wydać kilka set dolarów, by to spełnić i również jeszcze więcej pieniędzy, by dostarczono to do ich akademika.

Wciąż, Baekhyun jest tego wart.

- Tu B.A.P, firma pluszaków w Seulu. W czym możemy pomóc?

- Uh, tu Park Chanyeol, który osobiście poprosił o dużego, różowego misia... Uh...

- Oh, tak. Chciałby pan, by było to dostarczone dzisiaj?

- Oh, t-tak! Proszę, by został dostarczony do Pop College, pokój 65! - czeka z niepokojem, gdy osoba zatrzymuje się, by zapisać szczegóły. - Proszę dostarczyć to do wieczora.

- ... Tak, w porządku, zrobi się. - odpowiada kobieta. - Czy to wszystko?

- Tak! Po prostu umieśćcie to przy łóżkach, proszę. Zostawię otwarte drzwi. To wszystko.

- Miłego dnia, proszę pana! - wtedy Chanyeol się rozłącza z jakiegoś powodu z szybko bijącym sercem. Wypuszcza powietrze, następnie lekko otwiera drzwi, zerkając. Baekhyun się kręci, jakby miał się obudzić. Bez dania mu szansy na obudzenie się samemu, Chanyeol podskakuje i wskakuje na łóżko, palcami przebiegając przez, teraz, czarne pukle. Baekhyun otwiera oczy i wydaje z siebie bardzo niemęski wrzask zaskoczenia. Chanyeol śmieje się i oblewa jego twarz niechlujnymi pocałunkami, od których Baekhyun próbuje się odsunąć z stłumionym narzekaniem jak: "złaź ze mnie...", ale w końcu się poddaje, kiedy Chanyeol się nie porusza, ale raczej jeszcze mocniej się na nim trzyma.

- Wszystkiego najlepszego, B. - szepcze Chanyeol, opierając swoje czoło o czoło solenizanta. Baekhyun odwzajemnia uśmiech i popycha swoje czoło do przodu.

- Dzięki. - uśmiecha się. Chanyeol z niechęcią podnosi się i ciągnie za sobą Baekhyuna.

- Pośpiesz się! - pogania. - Chodźmy!

- W porządku... - Baekhyun, zmieszany, pozwala się być ciągniętym do łazienki, gdzie myją twarze i szczotkują zęby. Następnie zmieniają ubrania i tylko z jedną torbą, i sobą nawzajem, wyruszają na dzień.

- Dokąd idziemy? - pyta Baekhyun, jego twarz rozdziela uśmiech. Chanyeol śmieje się, nawet jak nie ma nic zabawnego, ale tylko dlatego, że mniejszy wygląda tak uroczo.

- Ja... naprawdę nie wiem. - przyznaje Chanyeol, szczerząc się. - Zgaduję, że gdziekolwiek.

- Najpierw złapmy stąd taksówkę. - mówi Baekhyun, ściskając mocno jego dłoń. - Już za bardzo jestem przyzwyczajony do tego miejsca.

- Dlaczego czuć, jakbyśmy uciekali od naszych obowiązków? - Chanyeol uśmiecha się, kiedy wychodzą ze szkoły i na ich szczęście taksówka właśnie skręca na rogu w ich ulicę. Baekhyun macha ręką, ale wyższy zatrzymuje go spojrzeniem, następnie sam macha ręką.

- Co do diabła? - Baekhyun spogląda na niego gniewnie, kiedy taksówka się zatrzymuje. Chanyeol uśmiecha się, otwierając szeroko drzwi swojemu chłopakowi.

- Mógł cię nie zauważyć. - mówi Chanyeol, naciskając na słowa poprzez podniesienie dłoni do swojej klatki piersiowej, jakby zamierzenie. Baekhyun przewraca oczami i wchodzi do samochodu, Chanyeol podąża za nim.

- Dokąd? - pyta kierowca.

- Gdziekolwiek. - Chanyeol śmieje się głupawo. Kierowca spogląda na niego, zirytowany. Baekhyun lekko uderza go w głowę.

- Proszę się nim nie przejmować, jest idiotą. - szczerzy się Baekhyun. Kierowca nagle wydaje się być zatracony w uroku mniejszego. - Proszę nas zabrać do Namsan. - kierowca przytakuje tępo i odwraca się, prowadząc.

- Kim jesteś, żeby nazywać mnie idiotą? - Chanyeol krzyżuje ręce. - Dupek.

- Idiota.

- Dupek.

- Idiota.

- Dupek.

- Idiota.

- Dupek!

- Idiota!

Wpatrują się w siebie gniewnie przez długi, długi czas. Przez dziesięć minut wpatrują się w siebie bez mrugnięcia, z jakiegoś powodu to jest możliwy wyczyn dla nich obu. Wtedy skrzywienie Chanyeola zamienia się w uśmiech.

- Dobra, jesteś kochaniem. - szepcze Chanyeol, Baekhyun, zbity z tropu, mruga w zaskoczeniu, całe grożące spojrzenie znika. Chanyeol chichocze, gdy mniejszy się rumieni, nie przyzwyczajony do mówiącego tak Chanyeola.

- Kochanie? - woła Chanyeol. Baekhyun fuka, krzyżując ręce, gdy odwraca się w drugą stronę. Chanyeol chichocze. - Kochanie? - Baekhyun nic nie mówi.

- Widzisz? Ciężej jest ci przyjąć komplementy niż obrazy. - Baekhyun popycha go lekko i nie może powstrzymać uśmiechu.

- Jesteś takim idiotą. - Baekhyun uśmiecha się figlarnie.

Niedługo potem docierają do Namsan i Baekhyun ciągnie go na samą górę budynku.

- Zawsze chciałem się jednym przejechać. - mówi podekscytowanie Baekhyun, gdy ustawiają się w kolejce do tramwaju linowego. Chanyeol przewraca oczami i idzie w ślady za mniejszym, obydwaj wchodzą do wagonu z kilkoma innymi ludźmi.

- Wow, jest tak ładnie! - Baekhyun przyciska dłonie do szyby i wygląda z zachwytem. Chanyeol chichocze.

- Twój dongsaeng jest uroczy. - komentuje kobieta w średnim wieku, uśmiechając się, kiedy spogląda na Baekhyuna, który wciąż wygląda na zewnątrz, nieświadomy otoczenia w kolejce.

- Tak, jest. - Chanyeol szczerzy się szeroko. - Jest tylko około cztery lata młodszy ode mnie, ale czasem zachowuje się jak gimnazjalista.

- Yeol, spójrz! - Baekhyun ciągnie go za rękaw, zanim wskazuje na miejsce bez rzucenia na niego wzrokiem. Kobieta się uśmiecha. - Ale super!

- Dzisiejsi chłopcy nie są za bardzo niewinni. - zauważa. Chanyeol się dławi. - Ale widzenie kogoś tak czystego i uroczego jak on sprawia, że myślę, że może to pokolenie nie jest wcale takie złe.

- Cieszę się, że pani to widzi. - Chanyeol uśmiecha się szeroko. Nareszcie ktoś rozumie! - Bo to nie ma znaczenia z iloma ludźmi się przespał, prawda? Wszystko co się liczy to serce. Wszystko co się liczy to dusza.

Uśmiech kobiety znika z twarzy i rzuca w nim zniesmaczonym spojrzeniem. Zmieszany Chanyeol mruga, gdy kobieta odwraca się od niego i idzie na drugi koniec wagonu. Co z nią? Myśli sobie.

- Podaj mi swój telefon, Yeol. - mówi Baekhyun z wyciągniętą ręką. Chanyeol ją odtrąca, następnie sam go wyciąga. Szczerząc się do siebie, parę razy przesuwa po ekranie, zanim robi zdjęcie Baekhyunowi. Mniejszy zauważa i posyła mu gniewne spojrzenie.

- Nie rób mi zdjęć, ty idioto! - syczy. - Rób zdjęcia światu!

- Robię. - chichocze Chanyeol zanim robi Baekhyunowi kolejne zdjęcie. - Ale czy nie jest lepiej, jeśli ty w nim jesteś?

- Czy możesz nie mówić tak dziwnych rzeczy? - zirytowany mniejszy sięga i wyrywa telefon z rąk Chanyeola, następnie przechodzi do robienia zdjęć.

Docierają na szczyt i Baekhyun z Chanyeolem wychodzą z wagonu. Chanyeol zauważa pospieszającą od nich kobietę z wcześniej i wewnątrz zastanawia się, co takiego powiedział, że wygląda na taką niezręczną. Właściwie wewnątrz wie, ale wciąż, to jest coś w co wolałby nie wchodzić. Szczególnie nie dzisiaj.

- Ziemniaczane sprężynki! - wykrzykuje Chanyeol, gdy rusza do sklepu. - Stary, jestem głodny.

- Nawet jeszcze nie zaczęliśmy. - Baekhyun przewraca oczami, gdy robi zdjęcie panoramy wokół siebie, podczas gdy Chanyeol kupuje dla nich ziemniaczane sprężynki. Kiedy wraca, podaje jedną Baekhyunowi.

- To miejsce sprawia, że czuję się spokojny. - mówi Baekhyun, gdy wdycha powietrze i zamyka oczy.

- To miejsce jest całkiem miłe, prawda? - uśmiecha się Chanyeol. - Potrzymaj. - podaje swoją ziemniaczaną sprężynkę Baekhyunowi, a następnie bierze od mniejszego telefon.

- Czemu nie wziąłeś swojego telefonu? - mamrocze wyższy, gdy przesuwa po ekranie.

- Za dużo ludzi do mnie dzwoni. - odpowiada zwyczajnie Baekhyun, ciapiąc swój ziemniaczany przysmak.

- Zablokuj ich już. - wzdycha Chanyeol. BAekhyun wzrusza ramionami, kiedy wyższy naciska przycisk "play".

- W porządku! Mówi reporter Chanyeol. - mówi Chanyeol, gdy zeruje na Baekhyuna. - Robiąc wywiad z Byun Baekhyunem. Baekhyun, jak się czujesz będąc tu dziś na Namsan w swoje urodziny? - Baekhyun bierze kolejnego gryza swojej sprężynki i przewraca oczami.

- To takie głupie... - mruczy.

- Baekhyun, Baekhyun! Powiedz nam się się dziś czujesz będąc w tak pięknym miejscu w urodziny.

- Jest świetnie. - Baekhyun wygląda odrobinie niezręcznie, ale w końcu się rozluźnia. - To miejsce jest naprawdę miłe i-

- Daj mi gryza. - mamrocze Chanyeol. Baekhyun przestaje mówić i mruga.

- Huh?

Chanyeol wskazuje na jego ziemniaczaną sprężynkę. Baekhyun robi krok bliżej kamery i wyciąga sprężynkę w stronę wyższego. Chanyeol lekko wyciąga szyję i bierze gryza, następnie pokazuje Baekhyunowi, by się odsunął.

- Kontynuuj. - mówi z pełną buzią.

- Uh... racja. Więc myślę, że to mój drugi raz, kiedy tu jestem i to była moja pierwsza jazda tramwajem linowym. - mówi Baekhyun, bawiąc się palcami swoim patyczkiem od ziemniaczanej sprężynki.

- Więc jak było? - pochyla się Chanyeol, upewniając się, by uchwycić każdy centymetr twarzy Baekhyuna. Mniejszy nie wydaje się zauważyć.

- Oh... to było interesujące. - ton Baekhyuna nie wyraża emocji.

- Co, teraz zamierzasz grać cool? - Chanyeol oddala twarz Baekhyuna. - Z pewnością brzmiałeś wcześniej jak podekscytowany dzieciak. - Baekhyun spogląda na niego gniewnie, podchodzi i popycha go lekko.

- Musisz włożyć więcej uczuć w swoje wywiady, Panie Baekhyun. - mówi Chanyeol, krążąc wokół mniejszego. - Już zaprosiłeś tak utalentowanego kamerzystę i reportera, i tylko wkładasz połowę wysiłku?

- Idiota... - mamrocze Baekhyun z zarumienionymi od wstydu policzkami.

- No dalej, Baek! - szczerzy się Chanyeol. - Krzyknij "KOCHAM TRAMWAJE LINOWE!".

- Co? Nie ma opcji-

- No weź, zrób to ze mną! - Chanyeol stara się jak może, by nie zacząć podekscytowanie krążyć. Baekhyun krzyżuje ręce i zaczyna odchodzić.

- Oi! - krzyczy Chanyeol, gdy robi susa za Baekhyunem, zaskakująco trzymając dłoń nieruchomo. - Wracaj tu, jeszcze nie skończyłem! - w końcu wyższy wzdycha kończąc video i wkłada telefon z powrotem do kieszeni. Po kilku krokach dogonił Baekhyuna.

- Z tobą nie ma zabawy. - dąsa się. Baekhyun nie próbuje go rozpieszczać, a w zamian jego oczy rozszerzają się, gdy widzi budynek przed sobą.

- No chodź! - mówi i bez czekania na Chanyeola, zaczyna biec w stronę budynku. Chanyeol wzdycha, wyciąga telefon i nagrywa sam siebie.

- Spójrzcie na niego, jakie dziecko. - mówi, gdy nagrywa Baekhyuna biegnącego do budynku. - Szczerze, co zrobiłem, byś-

- Yeol! No chodź! - Baekhyun krzyczy z oddali i Chanyeol pokazuje kamerze jak Baekhyun szalenie do niego macha. - Jak zwykle wyglądasz jak idiota! Więc przestań na siebie patrzeć i chodź!

- Muszę już iść. To pamiętnik nr.2 urodzin Baekhyuna. Do zobaczenia później. - Chanyeol salutuje i wyłącza telefon, następnie biegnie za mniejszym.

- Wow, kłódki! - Chanyeol otwiera buzię, gdy przygląda się wystawie. - To jest super!

- Yeah. - Baekhyun bierze Chanyeola, by wybrać dobrą kłódkę, a potem znajduje ją, trzymając w dłoni. - Piszesz cokolwiek chcesz, by się spełniło, albo piszesz coś, co kochasz. - po większym wyborze, wybierają po jednej. Ta Baekhyuna jest zielona, a Chanyeola niebiesko-biała.

- Nie piszmy nic o sobie nawzajem, dobra? Ludzie robią to cały czas, to zbyt banalne. - mówi Baekhyun. - Poza tym to byłoby zbyt tandetne.

- Nie ma mowy, żebym pisał o tobie. - szczerzy się Chanyeol. Znajdują stolik i zaczynają na nim pisać, zasłaniając swoje kłódki dłońmi i wysyłając sobie tajemnicze uśmiechy.

- Więc... piszesz swoje własne imię na środku, prawda? - pyta Chanyeol. Baekhyun przytakuje. Chanyeol szybko bazgrze swoje imię.

- Skończone! - mówią w tym samym czasie. Baekhyun wstaje, trzymając kłódkę blisko piersi. Jak uroczo. Chanyeol się uśmiecha.

- Zamierzasz mi pokazać? - pyta Baekhyun oczami spoglądając w dół na zamknięte dłonie Chanyeola.

- Jeśli pokażesz mi swoją? - sugeruje Chanyeol.

- Na trzy. - mówi Baekhyun. - Raz... Dwa...

- Trzy! - ukazują swoje kłódki. Chanyeola jest "EXO, ZĘBY, MUZYKA", a Baekhyuna jest "ŚPIEW, EXO".

- Zabawne jak napisaliśmy podobne rzeczy. - zauważa Chanyeol, gdy znowu chowa w dłonie kłódkę. Baekhyun robi to samo.

- Ta. - Baekhyun przewraca oczami. - Bo mnie skopiowałeś.

- Nie skopiowałem! - sprzeczają się, gdy wychodzą do miejsca, gdzie każdy umieszcza swoje kłódki.

- Umieśćmy je tutaj. - sugeruje Baekhyun, kucając i wskazując na miejsce. - Tyłami do siebie?

- Tak. - szczerzy się Chanyeol. - Ty zrób to pierwszy.

- Nie, ty zrób to pierwszy. - kłóci się Baekhyun.

- Dobra, zróbmy to razem. - mówi Chanyeol, mocno ściskając swoją kłódkę i chowając ją za plecami. - I bez patrzenia na kłódkę drugiego.

- Dobra. - obydwaj kucają i otwierają kłódki, następnie przyciskają je do siebie tyłem w tym samym czasie, w taki sposób, że satysfakcjonujące "brzdęk!" rozbrzmiewa w powietrzu. Serce Chanyeola pędzi. Następnie umieszczają metal kłódek przez bardzo małą, wąską, plastikową zwitkę i zamykają razem w miejscu.

- Hej, patrz! Nie rusza się! - Baekhyun śmieje się, gdy potrząsa kłódkami, ale nie drgną, jakby były tak utknięte. Jako jedność. - Nie ma więcej miejsca.

Dobrze. Myśli sobie Chanyeol, gdy obserwuje Baekhyuna bawiącego się ich kłódkami, które wydają się nierozłączne. Ponieważ nie chcę, byś widział co jest na jej tyle.

Na tyle kłódki Chanyeola, w miejscu, gdzie wie, że Baekhyun nigdy nie będzie w stanie zobaczyć, nabazgrał "Byun Baekhyun" na samym środku.



*



- Jak minęła Ci podróż? - Chanyeol przeprowadza wywiad ze swoim chłopakiem w drodze z Wieży Namsan. Baekhyun idzie dalej, próbując się nie uśmiechać.

- Było dobrze. - odpowiada. - Poszedłem i zdobyłem dla siebie kłódkę.

- To świetnie! Co tam napisałeś?

Baekhyun zwęża brwi i wzdycha.

- Już wiesz, Yeol-

- Kto to "Yeol"? Czy to twój sekretny, przystojny, perfekcyjny chłopak? - Chanyeol chichocze na swój własny żart.

- Yeol jest idiotą. - odpowiada szorstko Baekhyun, sprawiając, że Chanyeol wydyma dolną wargę. - W każdym razie, napisałem EXO i śpiew, dwie rzeczy, które naprawdę lubię.

- Napisałeś coś jeszcze? - pyta Chanyeol. - Coś, czego nie pokazałeś pewnemu komuś?

- Wszystko ci pokazałem! - syczy Baekhyun. - Co innego spodziewałeś się, że napiszę?

- Racja... - bełkocze Chanyeol, wewnętrznie wzdychając. Oczywiście, że Baekhyun nie napisałby tam jego imienia! Baekhyun nie jest tak romantyczny jak on...

Nie to, że on jest romantyczny, oczywiście...

- Myślę, że to pierwszy raz, kiedy będę miał cię na telefonie. - mówi Chanyeol. - Jak się z tym czujesz?

- Cóż... - duma Baekhyun. - Czemu potrzebowałbyś mnie w telefonie, kiedy cały czas jestem tuż obok ciebie? - następnie się uśmiecha.

Z szybko bijącym sercem, Chanyeol upewnia się, by przybliżyć obraz, robiąc w tym samym czasie zdjęcia. Wie, że może to zobaczyć każdego dnia, ale co jeśli pewnego dnia się rozdzielą? Co, jeśli Baekhyun będzie musiał wyjechać za granicę i Chanyeol pozostanie sam? Definitywnie będzie musiał mieć coś Baekhyuna, by na to patrzeć.

- Przysięgam, jeśli robisz to, by mnie zawstydzić... - mamrocze Baekhyun, oczami patrząc na ziemię, unikając spojrzenia kamery.

- Nie martw się, nie będę. Obiecuję. - odpowiada łagodnie Chanyeol. To jest dla mnie. Baekhyun idzie dalej i Chanyeol zwalnia, decydując się, by znowu nagrać plecy mniejszego, obserwując sposób w jaki idzie i jak uroczo wygląda, kiedy cieszy się sobą.

- Jesteś taki wolny, Yeol! - Baekhyun odwraca się krzycząc. - Pospiesz się!

- Tylko chwilkę! - odpowiada Chanyeol, przybliżając na twarz Baekhyuna, sposób w jaki te brwi złączają się razem w zmieszaniu. Stoi tam i się nie rusza. W końcu Chanyeol prędko wyłącza telefon i goni za swoim chłopakiem.



*



- Stary, jestem taki zmęczony. - mówi Baekhyun, gdy wspina się po schodach do ich akademika. - Dzisiejszy dzień był taki intensywny.

- Dobrze się bawiłeś, prawda? - pyta z niepokojem Chanyeol. - W końcu nie było fajnie, gdy niechcący potknąłeś się i wpadłeś w błoto. - wyższy wydaje z siebie chichot.

- Tak, było zabawnie. - odpowiada szczerze Baekhyun. - Myślę, że to jeden z najlepszych czasów, jakie kiedykolwiek spędziłem w swoim życiu. - Chanyeol sięga, by otworzyć drzwi, ale wtedy sobie przypomina - prezent Baekhyuna.

- Co robisz? - pyta ciekawie Baekhyun.

- N-nic. - To byłoby zbyt podejrzane, gdybym zaprowadził go gdzieś indziej. Chanyeol uświadamia sobie, że nie ma innego wyboru, ponieważ Baekhyun może czytać z niego jak z otwartej księgi i wolałby raczej, żeby Baekhyun sam zobaczył prezent, niż żeby Chanyeol zepsuł mu to przez swój oczywisty wyraz twarzy. Wzdychając otwiera drzwi i wchodzi do środka. Baekhyun idzie za nim i włącza światło.

Ogromny Chan siedzi pomiędzy łóżkami, wznosząc się do sufitu, jego duże łapy spoczywają po jego bokach, wystarczająco duże, by przytulić Baekhyuna. Chanyeol odwraca się, obserwując jak oczy Baekhyuna rozszerzają się w zaskoczeniu, buzia opada w szoku, gdy powoli podchodzi do powiększonej wersji Chana.

- Co... się stało ChanChanowi? - szepcze, szeroko otwarte oczy wciąż wpatrują się w ogromnego misia. Następnie odwraca się do prawdziwego Chana, który siedzi wygodnie na jego łóżku. - To nie tak, ChanChan jest tutaj...

- Wszystkiego najlepszego, Baek. - Chanyeol mówi łagodnie uśmiechając się. Baekhyun obraca się, by na niego spojrzeć, wskazując na ogromnego misia.

- T-to... T-ty... - Baekhyun gubi się w słowach. Chanyeol czuje, jak jego serce puchnie w adoracji. Czuje się przepełniony takim uczuciem, którego nie sądzi, że kiedykolwiek będzie w stanie opisać. To jak ciepło, które wypełnia go po brzegi.

Czy to... szczęście?

Wtedy twarz Baekhyuna rozdziela się w szerokim uśmiechu i skacze na Chanyeola - dosłownie skacze na Chanyeola. Wyższy, nie spodziewając się tego, chrząka, kiedy jest rzucony do tyłu na podłogę. Uśmiech Baekhyuna jest szeroki, gdy przytula mocno pas Chanyeola. Serce Chanyeola traci rytm - to pierwszy raz, kiedy Baekhyun przytulił go pierwszy i taki podekscytowany.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję... - dyszy, wtulając się w pierś Chanyeola. Wyższy, po raz kolejny zaskoczony i oszołomiony, leży na podłodze, gdy Baekhyun ściska go, potrząsa nim i wtula się w niego. Pewnie, Baekhyun stał się bardziej nadpobudliwy po tym jak zaczęli się umawiać, ale to jest zupełnie nowy poziom.

- Cholera, Baek... - Chanyeol jęczy. Przypomina sobie o oddychaniu, gdy odwraca się i nieumyślnie zamienia ich pozycje. - Zabiłeś mnie...

- Dzięki! - uśmiech Baekhyuna jest szeroki, nawet jeśli jest ściskany przez Chanyeola. Chanyeol przełyka ślinę, jego serce gubi rytm, gdy Baekhyun wyciąga szyję do góry, by pocałować Chanyeola w brodę. Wyższy natychmiast pochyla się i całuje usta Baekhyuna, dłonią sięgając, by chwycić twarz mniejszego. Kiedy się odciąga, schodzi z mniejszego.

- Idź wziąć prysznic, Baek. - mówi. - Pobrudzisz to miejsce.

- Tak, tak. - Baekhyun chichocze dobrodusznie, chwytając swoje ubrania, gdy zerka na Ogromnego Chana od czasu do czasu.

- Jest świetny. - mówi Baekhyun. - Dosłownie.

Chanyeol się śmieje. - Idź pod prysznic. - Baekhyun pospiesza, a kiedy zamyka drzwi uśmiech Chanyeola zanika. Czeka, aż słyszy włączony prysznic, zanim wybiega. Kiedy dostaje się do kolejnego pokoju, otwiera drzwi.

Znajduje Joonmyuna na Krisie.

- Uh... nieważne... - Chanyeol zamyka drzwi, ale zanim może w pełni je zamknąć, zatrzymuje go głos.

- Wejdź. - mówi Joonmyun. Chanyeol rzuca okiem. Joonmyun zszedł z Krisa, a na plecach Krisa znajduje się gazeta. - Tylko czytałem gazetę.

- Na plecach Krisa? - pyta nieprzekonany Chanyeol. Joonmyun wzrusza ramionami.

- On kocha czytać na moich plecach. - mówi Kris, a kiedy się odwraca ma na sobie maseczkę. Chanyeol przewraca oczami, gdy podchodzi do lodówki Joonmyuna. Są w pełni ubrani, więc może ostatecznie niczego nie robili. - Oh, a szczególnie kocha siedzieć na moim tyłku. - Chanyeol kaszle niezręcznie, gdy Joonmyun oblewa się rumieńcem ze wstydu.

- Uh... ciasto? - Chanyeol znowu kaszle, próbując patrzeć gdziekolwiek, tylko nie na zakochanych. Joonmyun, zdenerwowany, szybko wyjmuje ciasto i podaje je Chanyeolowi.

- Bawcie się dobrze. - uśmiechając się mówi Joonmyun.

- Racja. Kiedy wyjeżdżacie do Europy?

- Jutro. - mówi Joonmyun. Kris wygląda na podekscytowanego.

- Jezu, Joonmyun, to jest jak nasz miesiąc miodowy!

- Nie zwracaj na niego uwagi. - szepcze zdenerwowany Joonmyun. - Nie wie co mówi.

- Może mogę ci się oświadczyć na wieży Eiffela! - śpiewa Kris, przewracając się, aż jest na plecach. Jego ręce są wyciągnięte, chwytając powietrze. Wygląda trochę przerażająco, biorąc pod uwagę, że ma na sobie maseczkę.

- Nie gadaj bzdur! - syczy Joonmyun, następnie popycha Chanyeola do drzwi.

- Hej! Ciasto upadnie-

- Miło cię spotkać. Do widzenia. - Joonmyun zamyka drzwi, pozostawiając Chanyeola samego w korytarzu.

- Chciałem wziąć u was prysznic... - bełkocze Chanyeol, wzdychając, gdy wraca do swojego pokoju. Wtedy wpada na pomysł.

Pospiesza do swojego pokoju i umieszcza ciasto w lodówce, a w momencie, gdy zamyka drzwi lodówki, Baekhyun otwiera drzwi od łazienki.

- Zrobione. - mówi Baekhyun, mierzwiąc włosy ręcznikiem, podczas gdy ma na sobie piżamę - szorty i top.

- Racja. - Chanyeol leci do łazienki ze swoimi ubraniami, skradając spojrzenie przez swoje ramię. Wie, że Baekhyun będzie zbyt zajęty swoim nowym prezentem, więc nie dotknie lodówki. Chanyeol zamyka za sobą drzwi i przechodzi do szybkiego mycia.

Kiedy kończy, jak się spodziewał, Baekhyun tuli się do Ogromnego Chana, opierając się o niego, gdy gra na swoim telefonie. Chanyeol przełyka ślinę - Baekhyun wygląda na tak małego przy tym misiu. Takie urocze.

- Jest taki miękki. - mówi Baekhyun, wyłączając telefon, gdy opiera się o swój prezent, zamykając oczy. Chanyeol uśmiecha się. Jest skuszony pocałować Baekhyuna tu i teraz.

- Chodźmy do ogrodu. - sugeruje Baekhyun, gdy wstaje. - Chcę dzisiaj zobaczyć gwiazdy.

- Okej. - mówi Chanyeol, ale wtedy rozgląda się po pokoju, udając, że czegoś szuka. - Czekaj, Baek, idź pierwszy. - mówi.

- Czemu?

- Chyba coś zgubiłem. - Chanyeol rozgląda się po ubraniach, następnie rusza do pralki w łazience. - Idź pierwszy. Złapię cię tam.

- Poczekam-

- Jest okej, Baek, niedługo cię dogonię. Na moich długich nogach. - szczerzy się Chanyeol. Baekhyun przewraca oczami.

- Dobra. Do zobaczenia na miejscu. - następnie wychodzi z pokoju i zamyka za sobą drzwi.

Chanyeol czeka, aż jest pewny, że Baekhyuna nie ma, wtedy szybko wyciąga tort. Trzymając go w dłoniach, bierze głęboki wdech, następnie wydycha go powoli. Wyłączając światło, wychodzi na palcach z pokoju, a potem po schodach w dół, a potem skręca na paru rogach, zanim znajduje ogród.

Baekhyun siedzi na ławce, plecami do niego, gdy wpatruje się w niebo. Chanyeol bierze kolejny głęboki oddech i umieszcza tort na ziemi. Wyciąga świeczki i zapalniczkę, następnie zapala je po włożeniu trzech z nich w tort. Wkładając zapalniczkę i resztę świeczek do kieszeni, wyciera swoje spocone dłonie o jeansy, następnie znowu podnosi ciasto. Kiedy stoi prosto, bierze głęboki oddech i śpiewa.

- Sto lat, sto lat... - Baekhyun odwraca się, prawdopodobnie zastanawiając się, co do diabła dzieje się z Chanyeolem i jego oczy powiększają się w świetle świeczek ze zdziwienia, kiedy widzi swojego chłopaka podchodzącego do niego z tortem w dłoniach.

- Poważnie? Jest coś, czego dzisiaj nie zrobiłeś? - pyta Baekhyun, jego głos jest przełamany śmiechem rozpościerającym się na jego ustach. Chanyeol odwzajemnia uśmiech, powoli siadając na ławkę i umieszczając ciasto na kolanach.

- Sto lat. - Chanyeol wyśpiewuje ostatnią frazę szeptem. Baekhyun szczerzy się i wpatruje w niego, następnie zdmuchuje świeczki.

- Czekaj! - Chanyeol jest za późno. Wszystkie świeczki zostały teraz zgaszone. Baekhyun mruga na niego zmieszany. - Powinieneś pomyśleć życzenie!

-... Nie myśli się nad życzeniem po ich zdmuchnięciu? - pyta tępo Baekhyun. Chanyeol potrząsa głową.

- Nie. Myślisz nad życzeniem przed, ty głupku. - Chanyeol prostuje plecy, machając na błąd Baekhyuna. - Nie ważne. Szybko, pomyśl teraz!

- O-o-oh... - Baekhyun szybko klaszcze w dłonie i mocno zamyka oczy. Jaki uroczy. Chanyeol myśli do siebie, uśmiechając się, gdy Baekhyun zaciska swoje usta, jakby to, czego sobie życzy, było czymś, czego bardzo, bardzo chce. Kiedy kończy, otwiera oczy rozluźniając ciało.

- Gotowe? - pyta Chanyeol, umieszczając tort na kolanach, gdy wyciąga plastikowy nóż. Baekhyun przytakuje.

- Niech twoje marzenia się spełnią. - Chanyeol szepcze delikatnie i szczerze, balansując kawałkiem ciasta na plastikowym nożu, gdy trzyma je przy ustach swojego chłopaka. Baekhyun otwiera je i bierze ciasto.

- Co jeśli życzyłem sobie, by twoje marzenia się spełniły? - droczy się Baekhyun.

- W takim razie niech się spełnią. - odpowiada prawdziwie Chanyeol.

- Czego sobie życzyłeś w swoje urodziny?

-... Nie można mówić o swoich życzeniach, bo się nie spełnią! - Właściwie, naprawdę nie pamiętam... Chanyeol rumieni się w zakłopotaniu. Baekhyun śmieje się, gdy pozwala Chanyeolowi się karmić, a kiedy jest pełny, Baekhyun opiera się plecami o ławkę, wpatrując się w niebo.

- Kiedy byłem młodszy, czasami świętowałem z kucharzami i pokojówkami. - wyznaje Baekhyun, patrząc do góry na niebo. Chanyeol siedzi jedząc ciasto zamyślony. - Czasem sam świętowałem. Ale nigdy nie świętowałem z rodziną.

To stwierdzenie i nie ma w nim urazy, ani złości. Tylko smutek i tęsknota.

- A kiedy myślałem nad życzeniem przy torcie w moje urodziny, każdego roku życzyłem sobie, żeby moi rodzice byli razem na zawsze. - mówi delikatnie Baekhyun. Chanyeol obserwuje jak jego rzęsy trzepoczą odrobinę, gdy mówi, te oczy cały czas skupiają się na gwiazdach, jakby chciały ich dosięgnąć - dosięgnąć czegoś, czego nigdy nie będzie miał. - To było moje jedyne życzenie. Nie coś małego jak samochodzik, ponieważ mógłbym to mieć tak łatwo, jak policzenie do trzech. Nie coś śmiałego jak pokój na świecie, ponieważ wtedy byłem zbyt pochłonięty sobą. Nawet nie szczęście, ponieważ myślałem, że moi rodzice by mi to szczęście przynieśli. - mniejszy porusza się trochę, tym razem bok jego głowy opiera się o drewno. Wciąż patrzy się w niebo, ale teraz Chanyeol może zobaczyć jego twarz, zamiast bocznego profilu.

- Kiedy miałem trzynaście lat, życzyłem sobie tego samego, ale tym razem powiedziałem, że dałbym wszystko, by zobaczyć ich jak się kochają, jak o siebie dbają. Nawet jeśli cały czas się kłócili, chciałem to zobaczyć, bo to dlatego, że tak bardzo im zależało. - głos Baekhyuna jest cichy. - Ale wtedy, następnego roku, rozwiedli się.

Chanyeol wyciąga dłoń, oplatając ją wokół dłoni Baekhyuna. Sposób w jaki ciało Baekhyuna zwija się w sobie na ławce sprawia, że wygląda na tak małego i wrażliwego.

- Moja mama rzadko odwiedzała dom, ponieważ wyszła za innego mężczyznę. Myślę, że mają teraz rodzinę, więc ona kompletnie o mnie zapomniała. - tym razem Baekhyun patrzy w dół, na kolana, które przytula. - Mój tata rozwiódł się dwa razy i nigdy więcej nie zawracał sobie głowy. Ważniejsza była praca.

- Teraz ty jesteś najważniejszy. - mówi delikatnie Chanyeol, ściskając dłoń swojego chłopaka.

- Może... może to dlatego, że nie wiedziałem jak składa się życzenia. - śmieje się Baekhyun z lekkim humorem w głosie. - Może to dlatego, że nie byłem nauczony jak sobie czegoś życzyć.

- Twoje życzenie się spełni. - szepcze Chanyeol, gdy przybliża się i podnosi ciemną grzywkę, umieszczając pocałunek na czole Baekhyuna. - Możesz być pewien, że się spełni, bo obydwaj chcemy tego samego. - Baekhyun w końcu podnosi głowę, by spojrzeć na Chanyeola. Sposób w jaki patrzy na Chanyeola jest inny, niż sposób w jaki patrzą na niego inni ludzie. Baekhyun patrzy na niego błyszczącymi oczami, nawet w ciemności. Baekhyun patrzy na niego, jakby się uśmiechał, nawet jeśli jego usta się nie ruszają. Baekhyun patrzy na niego, jakby ufał mu bezgranicznie. Baekhyun patrzy na niego, jakby ufał mu całym sercem. Baekhyun patrzy naniego, jakby nie było nikogo innego na świecie.

Baekhyun patrzy na niego... dokładnie taki sam sposób, jak on patrzy na Baekhyuna.

I Baekhyun wydaje się promienieć, kiedy na niego patrzy.

Czy to... możliwe?

Chanyeolowi zasycha w buzi.

- B-Baek... - skrzeczy, ale w tym momencie Baekhyun odwraca się i patrzy w niebo.

- Spójrz jak ładne są gwiazdy. - mówi, wskazując na nocne niebo. Ze zrujnowaną atmosferą, Chanyeol patrzy w górę, serce bije mu szybko w klatce piersiowej, a jego ciało się trzęsie.

- T-tak... - szepcze, zaciskając uchwyt na dłoni Baekhyuna. Może, jeśli to prawda, Baekhyun wkrótce mu powie. Nawet jeśli to prawda, Baekhyun może nie być gotowy, by to powiedzieć.

Albo może to sobie wyobraża.

Baekhyun odwraca się, by spojrzeć na niego z łagodnym wyrazem twarzy.

- Zimno ci? - pyta. Chanyeol twardo potrząsa głową. - Drżysz. - zanim Chanyeol może cokolwiek powiedzieć, Baekhyun przyciska się do niego, jego ciepłe ciało opiera się o bok Chanyeola.

- Proszę. Podzielę się z tobą swoim ciepłem, idioto. - mówi Baekhyun, przyciskając się do ciała Chanyeola. Oddech Chanyeola utyka mu w gardle, gdy mniejszy owiła swoją rękę wokół jego i przylega do niego. Baekhyun nigdy nie przylega, a kiedy to robi jest uroczy.

- Dz-dzięki. - odpowiada bez tchu. Czy Baekhyun go kocha? Czy Baekhyun się zakochał? Czy to możliwe?

Powinien mieć nadzieję?

Wtedy znowu, wszystko jest możliwe. Chanyeol nie powinien nigdy tracić nadziei.

Z wielkim sercem, Chanyeol opiera się o Baekhyuna, jego głowa spoczywa na głowie mniejszego. Może poczuć ciepło. Może poczuć miłość.

Czy to prawdziwe, czy to jego wymysł, Chanyeola to nie obchodzi.

Ponieważ w tym momencie chce poczuć się tak chwilę dłużej.



*



Kiedy docierają z powrotem do pokoju, Baekhyun znowu bawi się Ogromnym ChanChanem. Chanyeol się szczerzy, czekając, aż Baekhyun znajdzie niespodziankę.

- Czas spać, Baek. - woła.

- Czekaj, tylko trochę dłużej. - mówi Baekhyun, tuląc się do futra misia. Chanyeol kocha tę scenę, ale w tym momencie chce, by Baekhyun coś zobaczył.

- Poważnie, Baek. Możesz pobawić się nim jutro i pojutrze, i w wolne. Ale teraz potrzebujesz snu. - upiera się Chanyeol. Baekhyun fuka, gdy wstaje, odwracając się, by spojrzeć gniewnie na Chanyeola.

- Dobra! - rzuca, w połowie wkurzony, a w większości rozbawiony. - Dobranoc, marudo. - wtedy okrywa swoją pościel, przygotowując się do wskoczenia na łóżko.

Chanyeol chichocze.

Baekhyun zatrzymuje się, pochylając ciało, gdy coś podnosi. Odwraca się z szeroko otwartymi oczami po raz drugi tego dnia.

-... Yeol? - szepcze. W jego palcach są dwa bilety na koncert. - EXO...?

- Tak. - szczerzy się Chanyeol. - Nie wiedziałeś? Przyjeżdżają tu.

- CHOLERA, YEOL! - ryczy Baekhyun, gdy biegnie do Chanyeola i wskakuje na jego łóżko. - CHOLERA!

- NO WIEM! - krzyczy Chanyeol, śmiejąc się, gdy chwyta nadgarstki Baekhyuna, by powstrzymać go od upadku. - MOŻESZ W TO UWIERZYĆ?

- NIE! - Baekhyun wciąga głośno powietrze, skacząc na kolanach po łóżku. - CHOLERA, CHOLERA, CHOLERA-

- NARESZCIE ICH ZOBACZYSZ!

- MY NARESZCIE ICH ZOBACZYMY! - poprawia Baekhyun, gdy upada na Chanyeola po raz drugi tego dnia. Śmieje się i Chanyeol też się śmieje.

- Obydwa są twoje. - Chanyeol łapie dech. - Więc możesz wybrać z kim iść. Mimo to, oczekuję, że wybierzesz mnie.

- Ty idioto! - Baekhyun dyszy w szyję Chanyeola. - Nikt tak bardzo nie kocha EXO jak ja! Z wyjątkiem ciebie! Kto inny? - Chanyeol chichocze, uspokajając się. Może poczuć na sobie oddech Baekhyuna, unoszącą się i opadającą klatkę piersiową.

- Najpierw Chan, teraz to... - szepcze Baekhyun. - Ile pieniędzy na mnie wydałeś?

- Jest tego warte. - uśmiecha się Chanyeol. Baekhyun podnosi się lekko, następnie pochyla się i całuje Chanyeola.

- Dziękuję. - mamrocze w jego usta. - Naprawdę.

- To nic. - chichocze Chanyeol, trochę zawstydzony, nawet gdy Baekhyun znowu przytula jego pas i go nie puszcza. Jak małe dziecko. Po prostu chcę widzieć cię szczęśliwego.



*



To pierwsze wakacje, które Chanyeol i Baekhyun spędzili oddzielnie, odkąd zostali przydzieleni razem do pokoju. W końcu spędzili ze sobą tak wiele czasu, że myśleli, że mogą potrzebować trochę czasu bez siebie i również trochę czasu z rodziną. Upewniają się, by dzwonić do siebie każdej nocy i pisać każdego ranka i nawet jeśli sobie tego nie obiecali, Chanyeol i tak by to zrobił.

Wakacje wydają się mijać długo, ponieważ się nie widują. Nawet jeśli ma czas na spędzenie go z rodziną, Chanyeol się nudzi i czuje się samotny bez Baekhyuna. To dziwne czuć się przywiązanym do kogoś z kim spędzasz 24 godziny dziennie, kiedy powinno się mieć dość ich obecności. Chanyeol zaskakuje sam siebie jak bardzo właściwie tęskni za Baekhyunem, szczególnie podczas nocy, kiedy nie słyszy odgłosów, które Baekhyun wydaje podczas snu.

Wciąż, w końcu wakacje mijają i znowu są w szkole. Nawet jeśli nie widzieli się tygodniami, czują się, jakby nigdy się nie rozdzielili, przynajmniej Chanyeol. Baekhyun mówi mu jak jego ojciec zabrał go do Ameryki, gdzie była jego praca, ponieważ nie chciał rozdzielać się ze swoim synem. Chanyeol uśmiecha się, bo może zobaczyć szczęście emitujące od Baekhyuna, jakby nie mógł być bardziej szczęśliwy niż jest teraz. Chanyeol akceptuje zmianę i wie, że rzeczy ciągle będą się zmieniać, ale gdy trzyma dłoń Baekhyuna w swojej i czuje sposób w jaki ich palce do siebie pasują, wie, że nawet jeśli świat się zmieni, to nie chce by zmienili się oni.

Gdy idą ogrodem, w którym świętowali urodziny Baekhyuna kilka tygodni temu, kilku kolesi przechodzących obok nich gwiżdże.

- Baekhyun, wyglądasz dzisiaj gorąco! - krzyczy jeden, puszczając figlarnie oczko.

- Zamknij się, on jest mój! - odkrzykuje Chanyeol tak samo figlarnie, obserwując jak pozostali śmieją się i odchodzą.

- Czy ty cały czas musisz być taki zaborczy? - pyta Baekhyun, uśmiech gra mu na ustach. Chanyeol marszczy brwi.

- Nienawidzę tego, kiedy z tobą flirtują, nawet kiedy wiedzą, że jesteś zajęty. - dąsa się Chanyeol. - Z-znaczy, nie jesteś mój, należysz do siebie, ale ja tylko-

- Tak, rozumiem. - uśmiechając się ucina Baekhyun. - Jesteś takim idiotą.

- Nie lubisz tego idioty? - droczy się Chanyeol, gdy siadają na innej ławce. Przewracając oczami, Baekhyun go popycha. Popycha go za mocno, ponieważ Chanyeol skomle i spada z ławki. Słyszy jak Baekhyun przeklina.

- Wszystko okej? - Chanyeol całuje ziemię, kiedy Baekhyun o to pyta i odpycha się z niej, czując palenie na policzku. Potem czuje coś ciepłego cieknącego w dół.

- Jest okej. - Chanyeol łapie dech, kiedy siada na ławce rozczochrany, gdy wyciera bród z ust. Stary, to bolało.

- Jesteś takim niezdarnym idiotą. - mamrocze Baekhyun zanim Chanyeol wie, jego chłopak przybliżył się do niego, dotykając lekko jego rozcięty policzek chusteczką, którą wyjął z kieszeni. Chanyeol obserwuje, jak mniejszy koncentruje się na ranie.

- Masz brud na rozcięciu. - wzdycha Baekhyun, zginając chusteczkę i liżąc ją.

- Baek-

- Zamknij się. Czyszczę ją dla ciebie. Chyba, że chcesz iść sam do toalety? - Chanyeol potrząsa głową. W końcu to jedyna przerwą, którą dzielą i Chanyeol nie chce marnować tej chwili, nawet jeśli dzielą razem pokój i później mają więcej czasu. Baekhyun znowu przyciska chusteczkę do jego twarzy. Wszyscy już odchodzą na zajęcia klubu.

- Baek, jest-

- Csii, kogo obchodzi, że się spóźnimy. - Baekhyun brzmi na niecierpliwego, jakby Chanyeol przerywał z głupich powodów. Chanyeol zamyka buzię i obserwuje szerokimi oczami, jak Baekhyun dotyka jego ranę, od czasu do czasu dmuchając lekko w jego twarz, zanim znowu ją dotyka.

- Jak możesz być taki niezdarny... - mamrocze Baekhyun, brzmiąc raczej na zirytowanego, ale Chanyeol wie, że ukrywa swoją troskę. Jak robi to zawsze. Czuje uchwyt Baekhyuna na swojej szyi, przyciskając się do niego mocno, ale nie boleśnie. Czuje palce Baekhyuna muskające jego policzek, gdy delikatnie dotyka, próbując go nie zranić. Czuje oddech Baekhyuna rozwiewający się po jego skórze, delikatnie, próbując rozdmuchać infekcje. Czuje wzrok Baekhyuna na swojej ranie, intensywny i zatroskany, próbujący leczyć. Przede wszystkim, wszystkie te czyny czuje tak potężnie, dlaczego?

Ponieważ te czyny są pełne miłości.

- Zrobione. - mówi Baekhyun, wpatrując się w oczy Chanyeola. Chanyeol to widzi. - Tylko idź i przemyj, zanim pójdziesz na zajęcia. Poza tym, wsuń swój naszyjnik, wypadł- - Baekhyun odciąga się, ale Chanyeol już nie może czekać. Łapie nadgarstek Baekhyuna i przyciąga go bliżej. Zaskoczony Baekhyun wpatruje się w niego szerokimi oczami.

- Kochasz mnie? - pyta cicho.

Oczy Baekhyuna, jeśli to możliwe, rozszerzają się jeszcze bardziej. Chanyeol go puszcza, ale pytanie przywiązuje ich obydwu do ławki. Daje Baekhyunowi czas, ponieważ wie, że Baekhyun tego potrzebuje. Daje Baekhyunowi przestrzeń, ponieważ wie, że Baekhyun tego potrzebuje.

Czuć to jak wieczność, gdy Baekhyun patrzy się na swoje palce, bawiąc się chusteczką usmarowaną brudem i krwią Chanyeola. Bawi się palcami, gdy twardo wpatruje się w kolana i Chanyeol wie, że on wie, że nie przestanie go męczyć, aż da odpowiedź.

Oddech Chanyeola jest na wstrzymaniu i ledwo może oddychać. Czy to możliwe? Myśli. Po całym tym czasie?

Po... tym wszystkim?

Barki Baekhyuna unoszą się, gdy bierze głęboki oddech. Chanyeol bierze szybkie, płytkie oddechy w odwecie, obserwując ze spoconymi dłońmi, jak jego kochanek wpatruje się w jego oczy, jego usta rozdzielają się, by odpowiedzieć-

- Baekkie?

Automatycznie obydwaj odwracają się do właściciela głosu. Chanyeol, ponieważ ten głęboki głos, który brzmi podobnie do jego zawołał imię Baekhyuna. Baekhyun, ponieważ to był głos, który kochał, aż bolało, wołający to samo przezwisko, które powoduje u niego śmieszne uczucie w brzuchu, ale również zadaje ciosy.

Oczy Chanyeola rozszerzają się w szoku, kiedy widzi stojącego przed sobą mężczyznę, mężczyznę z podobnymi do niego oczami, podobnym nosem, podobnymi ustami, podobnym ciałem, podobnym wszystkim, z wyjątkiem uszu.

Nawet nie musi pomyśleć, by wiedzieć kto to jest, nawet jeśli wcześniej nigdy nie widział go w swoim życiu.

Joo Sung.


___


Promyczki,

pamiętajcie, by o siebie dbać, dobrze?

Kocham i dziękuję, 

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro