114. kocham, lydia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

tylko mnie nie zabijcie 😭

1 październik, Londyn

Po wyjściu z lotniska, Harry otworzył mi drzwi do samochodu w którym ujrzałam Justina.

— Co ty tu robisz? — warknęłam.

— Musimy wam coś wytłumaczyć — odpowiedział i gestem ręki zaprosił nas do wnętrza.

— O czym ty do chuja mówisz? Jacy my?

— Zrozumiesz jak usłyszysz, a teraz proszę Cię żebyś wsiadła do środka.

➵➵➵➵➵

Po dwudziestominutowej jeździe zatrzymaliśmy się pod mieszkaniem, które do niedawna dzieliłam z Zayn'em i w trójkę ruszyliśmy do środka.

— Jade? — zdziwiłam się widząc ją siedzącą na kanapie — Hailee? O co tu chodzi? — spojrzałam na przyjaciółkę.

— Ja.. muszę Ci coś wyznać — odpowiedziała nie patrząc mi w oczy i poprosiła, abyśmy razem z Harry'm usiedli obok Zayn'a.

— Więc — zaczęła, ale przerwała jej Gigi, która usiadła obok wcześniej wymienionej trójki — zrobiłam coś bardzo złego.

Spojrzałam na nią zszokowana, ale pozwoliłam jej kontynuować.

— Chyba powinnam zacząć od początku, więc wiesz jak bliska była i jest dla mnie Jade — spojrzała na dziewczynę siedzącą obok — jesteśmy praktycznie jak siostry.

— I co w związku z tym? — zapytał Harry.

— Po co w ogóle jest wam potrzebna nasz trójka? — skwitował Zayn, jednak nie dostał na to odpowiedzi.

— Kiedy zaginął o niej słuch, po kilku miesiącach dostałam telefon z prośbą o spotkanie. Na miejscu poza moją przyjaciółką, była również Gigi z którą w trójkę obmyśliłyśmy nasz "niesamowity" plan — przerwała aby wziąć głębszy oddech — Moim zadaniem było napomknięcie Queen'owi o tym jak idealną parę stworzyłabyś z Niall'em oraz jak bardzo pomogłoby to w promocji naszych albumów.

— Z Niall'em?

— Tak, jednak on zdecydował się zmienić moją propozycję partnera, a sprawy zaczęły się komplikować. Gigi chciała odsunąć Cię od Zayn'a, a Jade pragnęła być z Harry'm więc sami rozumiecie.

— Właśnie chodzi o to, że nic nie rozumiemy — fuknął mulat, a ja posłałam mu pokrzepiający uśmiech.

— Musieliśmy improwizować, więc kiedy Styles zaczął się coraz bardziej tobą interesować Jade postanowiła wkroczyć, jednak na marne.

— I wtedy ja przybiegłem z odsieczą — blondyn wyrzucił dłonie w górę.

— Odezwałam się do Justin'a i obiecałam mu wasz powrót, jeśli tylko wybije Ci z głowy szatyna, co oczywiście się nie udało z winy Gigi.

— Z mojej?

— Tak, to ty wpadłaś na ten głupi pomysł z udawaniem ciąży!

— Udawaniem? — zapytałam, a moje oczy rozszerzyły się co najmniej pięciokrotnie.

— Przepraszam — spojrzała na Zayn'a — po prostu tak bardzo Cię kocham i myślałam, że to nas do siebie zbliży.

— Najwidoczniej się myliłaś — mruknęła Jade, a ja zacisnęłam dłonie.

— Chyba sobie z nas żartujecie?

— Uwierz mi chciałabym, aby żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. Byłam głupia i zniszczyłam coś na co tak długo pracowałaś.

— Okej, więc mówisz, że pomysł z tą umową był wasz oraz jesteście winni zniszczenia mojego związku z Zayn'em?

— Tak.

— Następnie dawałaś złudną nadzieję Justinowi i razem oszukaliście Zayn'a, że będzie ojcem?

— Dokładnie.

— Jesteście pojebani czy pojebani? — wykrzyknęłam i wstałam, aby móc przejść się po salonie.

— Jedyną winną tu osobą jesteś ty — wtrąciła się Jade, a ja myślałam, że pozbawię ją uzębienia.

— Chyba się przesłyszałam!

— Nie, ponieważ to ty zniszczyłaś nam wszystkim życie.

— Słucham?

— Rozkochałaś w sobie Zayn'a oraz Harry'ego, dawałaś im obu nadzieję mimo umowy — zaczęła wyliczać na palcach — złamałaś Justin'owi serce, zabrałaś mi i Gigi szansę na miłość oraz byłaś chujową przyjaciółką dla Hailee skoro była w stanie wbić ci nóż w plecy.

Stałam w miejscu i nadal przetwarzałam słowa Jade, kiedy po prostu upadłam.

➵➵➵➵➵

Obudziłam się na łóżku w sypialni i na całe szczęście byłam tam sama. Poprawiłam wygodniej poduszkę, na której miałam opartą głowę i zamyśliłam się.

Może, to wszystko to prawda? Nigdy w życiu nie sądziłam, że próbując być szczęśliwą mogłam zniszczyć czyjeś marzenia. Miałam dość tego, że moje życie zamieniło się w tanią komedię oraz że sama się w tym wszystkim pogubiłam. Czy ja naprawdę zwodziłam ich obu i dawałam złudną nadzieję? Przecież, ja tylko byłam i jestem szaleńczo zakochana w Zayn'ie, a po drodze w tych wszystkich zawirowaniach odkryłam, że zakochałam się w jego najlepszym przyjacielu, a mojej pierwszej miłości.

Przerwałam swój wewnętrzny monolog i rozmasowałam bolące skronie.

Jestem żałosna. Jak mogłam pozwolić sobie na to wszystko? Nie tylko ja wyjdę z tego ze złamanym sercem, ale również dwójka najcudowniejszych mężczyzn na świecie. Mam dość. Zayn został wplątany w bajkę o ciąży przeze mnie, a Harry od naszego spotkania w '10 codziennie patrzył na moje szczęście z innym. Oni na to nie zasługują. Ja nie zasługuję na nich.

Sięgnęłam po swoją komórkę i weszłam na stronę z biletami lotniczymi.

Jest z tego tylko jedno wyjście. Muszę puścić ich wolno i dać szansę na prawdziwe szczęście — beze mnie. Nie mogę ich dalej ograniczać i ranić, ponieważ nie na tym polega prawdziwa miłość, a ja wiem, że jakimś sposobem kocham ich jednolicie. Kocham ich i dlatego muszę zniknąć.

Kiedy zabukowałam lot do Włoszech, sięgnęłam po notes, który znajdował się na nakastliku i zapisałam na nim krótką wiadomość.

Nie szukajcie mnie. Ułóżcie sobie życie na nowo, beze mnie, lepiej. To wszystko nie powinno się wydarzyć.

Kocham, Lydia.


przepraszam, wiem że to strasznie słaba opisówka, ale mam nadzieję, że wszystko zrozumiecie 💛

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro