Błysk
- Nie. Odwrotnie. - mruknął Wilson, siedzący na wysokim krześle, który nieprzerwanie prowadził napiętą rozmowę z przyjaciółmi - Najpierw chodźmy na te krótkie zakupy, a dopiero później wybierzmy się na jakiś szlak - powiedział stanowczo, zakładając sobie na głowę góralski kapelusz.
- Nie no, stary. - zniecierpliwił się Stark, stojący nieco dalej ze Steve'em - Wybierzmy się w pierwszej kolejności w góry. A później jak starczy siły i czasu, to pójdziemy z dziewczynami na zakupy.
- Właśnie, nie starczy czasu. - warknął równie zniecierpliwiony - O to chodzi, że nie starczy ani czasu, ani siły!
- Wilson-
- Zanim wejdziemy na szlak miną wieki. - kontynuował emocjonalnie - Zanim zejdziemy, miną drugie. A skąd mamy dobrać siły, żeby pójść jeszcze na zakupy, do cholery? - rozłożył ręce, a zaraz potem jego twarz wykrzywiła się w chwilowym grymasie na wskutek błysku.
- O to chodzi! - zdenerwował się Tony - Żeby nie mieć. siły. na te. pieprzone. zakupy! - uderzał dłonią o dłoń, tłumacząc mu swoje przemyślenia - Najpierw szlak, żeby po prostu zmęczyć dziewczyny i odwieźć je od tego pomysłu.
- Ty chyba nie znasz kobiet, Stark. - parsknął udawanym śmiechem, ponownie wykrzywiając twarz w grymasie i wzdrygając się na nagły błysk - To są pieprzone bestie! Nie wiem skąd zawsze mają siłę na zakupy, ale taka jest prawda! Spójrz prawdzie w oczy! One prędzej odmówią randki tobie, niż sobie wzajemnie wspólny wypad na miasto! - powiedział wysokim głosem, machając przy tym dłońmi z kobiecą gracją.
- To wybierzemy szlak, który je doszczętnie wymęczy! Wilson, myśl!
- Panowie - odezwał się Steve, po czym wystawił dłoń w stronę Sam'a - proponuję najpierw-
- To ty powinieneś myśleć, Tony! - Wilson wycelował w niego palcem - One są niereformowalne! Za każdą bluzkę, którą zauważą na wystawie, dodaje im +10 do siły! Są niezniszczalne! To my będziemy wymęczeni!
Krzycząc to, ponownie się wzdrygnął na wskutek błysku i właśnie w tej chwili granica jego cierpliwości została gwałtownie zerwana.
- Kurwa mać! - wrzasnął - Może pan chociaż na chwilę przestać błyskać mi tym gównem?!
Fotograf opuścił aparat i popatrzył na niego z niedowierzaniem.
- Przecież sam pan chciał zdjęcia. - odparł.
- Już nie chcę! - zszedł z krzesełka, zostawiajac na nim kapelusz - Dajcie mi wszyscy święty spokój!
Wyparował z budki ze zdjęciami, zostawiając w niej Tony'ego i Steve'a.
- Proszę wybaczyć za kumpla. - odrzekł nerwowo Rogers.
- Wybaczam. Ale zdjęcia zostały zrobione. - dodał niezadowolony, trzymając ich trzy sztuki.
- Pan pokaże. - poprosił Stark, po czym wraz z blondynem zaczęli je przeglądać.
Na jednym z nich Sam miał rozstawione ręce i grymas na twarzy, tyle że z otwartymi ustami, ponieważ kończył jeszcze wtedy swoją wypowiedź.
Drugie zdjęcie przedstawiało ponowne ukazanie przez Wilson'a grymasu, w dodatku z zamkniętymi oczami. Wyglądał tu na dużo bardziej zirytowanego, niż poprzednio.
Ostatnie natomiast - ukazywało furię w jej czystej postaci. Tony i Steve mogli wręcz usłyszeć krzyk Sam'a z aktualnie oglądanego zdjęcia. Dostrzegli nawet żyłkę, która wyszła mu na czole.
Oboje po sobie spojrzeli - Steve nie do końca przekonany, a Tony z zadowolonym uśmiechem.
- Panie, nic się nie zmarnowało. - Stark zwrócił się do fotografa - Ile płacę?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro