18. Dla ciebie spale nawet piekło

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


***

Święta są naprawdę moim ulubionym świętem ale to sylwester zawsze najlepiej zapamiętuje.

Poczynając od tego jak na jednym sylwestrze na studiach tak zaszalałam, że poznałam jakiegoś policjanta i proponował mi randkę, na którą się zgodziłam po pijaku, a jak na drugi dzień po mnie podjechał to udawałam, że go nie znam.

Miałam ciekawe sytuacje z mężczyznami.

Lucy postanowiła, że skoro z Nathanem już tyle zaszło to czas najwyższy się poznać z nim bliżej i sylwestra spędzamy razem. Czyli ja, Nathan, Nicholas, Michael, Megan i Lucy. Oczywiście nawet moja krótka dyskusja nie wniosła nic, bo Lucy osobiście z własnego telefonu znalazła w Internecie numer do Nathana i go zaprosiła.

Ale po kolei.

Od Nathana wróciłam pod wieczór i już wtedy przy drzwiach czekała na mnie Lucy. Stała z kakaem w ręku, a w drugiej ręce miała talerz z tostami.

Wiedziałam, że tamta noc będzie nieprzespana.

Opowiedziałam wszystko Lucy od początku do aktualnej chwili, a ta na każdy najmniejszy szczegół zaczynała piszczeć, od czego na dłuższą metę bolała mnie głowa.

Miałyśmy wtedy szczęście, że mieszkamy same, bo piski Lucy mogłyby obudzić wszystkich. Nawet człowieka w śpiączce.

Po tamtej nocy - w której zwierzyłam się ze wszystkiego Lucy - z Nathanem widziałam się tylko raz. Cały czas musiał gdzieś jechać i coś załatwiać, a mi pozwolił - a raczej kazał - siedzieć w domu i nie ruszać się do pracy. Oczywiście skorzystałam z tej oferty i zrobiłam wielki porządek w całym mieszkaniu, pomogłam Lucy z umową, którą podpisywała by stworzyć własną markę i odpoczęłam - przede wszystkim.

Teraz szykowałam sałatkę na wieczór sylwestrowy, a Lucy kroiła swojego wybornego fileta na stosie sałat, którego swoją drogą miałam już po dziurki w nosie.

Robiła go za często i za dużo.

Do mieszkania właśnie zadzwonił dzwonek.

— Otworzę — odparłam i ruszyłam prosto do drzwi, po drodze wycierając ręce w ręcznik.

— Britney! — wrzasnęła piskliwym głosem Megan, rzucając mi się na szyję.

Z nią też się dawno nie widziałam, bo aż od powrotu do Kalifornii ale nie spodziewałam się, że tak entuzjastycznie się ze mną przywita.

— Cześć — wychrypiał Michael, odwieszając swoją kurtkę na wieszak przy drzwiach.

Gdy Megan się ode mnie oderwała, a Michael usiadł na kanapie obok Nicholasa wróciłam do kuchni ale nie na długo, bo drzwi znów zadzwoniły.

Szlak.

Teraz mogło wydarzyć się wszystko.

Ruszyłam do drzwi, poprawiając po drodze swoją białą koronkową, dopasowaną bluzkę i uchyliłam drzwi, a przed moimi oczami ukazał się Nathan.

Ubrany w czarną polówkę, tego samego koloru proste spodnie i narzuconą na to czarną dżinsową kurtkę z futrzanym kołnierzykiem wyglądał obłędnie.

Kurtki z futerkiem to była moja chora i niezdrowa obsesja, która ciągła się za mną od trzeciego roku liceum.

Nie wiem nawet kiedy przylgnęłam swoimi wargami do jego i oplotłam swoje ręce na jego karku.

Jednak szybko musiałam się powstrzymać.

Nathan odwiesił swoją kurtkę, a spod kołnierzyka zauważyłam łańcuszek, który mi zabrał nie informując mnie o tym.

Srebrny łańcuszek z pierwszą literką mojego imienia nadal gościł na jego szyi, przyprawiając mnie o motyle w brzuchu.

— Ślicznie wyglądasz — wyszeptał na moje ucho Nathan, chwytając jedną ręką moją talie.

Czułam jak moje policzki się rumienią.

Przeszliśmy do salonu gdzie Nathan usiadł z Nicholasem i Michaelem, a ja skierowałam się do kuchni, by pomóc dziewczynom w przygotowaniu jedzenia.

— Britney, podaj mi sól — oznajmiła Lucy, wystawiając dłoń w moją stronę.

Sięgnęłam za solniczkę i podałam ją rudowłosej kobiecie.

Do moich uszu docierała głośna rozmowa facetów, siedzących w salonie. Nie ładnie tak podsłuchiwać ale mój słuch automatycznie się wyostrzył gdy usłyszałam słowa Nicholasa.

— Podoba ci się? — spytał.

Zmarszczyłam nieco brwi i wystawiłam głowę bardziej w ich stronę, by lepiej wszystko dosłyszeć. No ciekawość by mnie zjadła gdybym nie usłyszała odpowiedzi.

— Cholernie Nicholas — odparł Nathan. — To nie jest tylko kobieta, którą chciałbym przelecieć. Ona jest inna. Jej oczy, głos, wygląd, ta zadziorność z charakteru i ta świadomość jak na wszystko odpowiedzieć — dodał.

Nie wiem nawet kiedy w moich oczach pokazały się łzy, a serce mocniej zabiło. Miły uścisk w brzuchu wzmocnił na sile, a w gardle zrobiło mi się sucho. Te słowa mnie rozczuliły.

Mury obronne, które zbudowałam po moim ostatnim partnerze właśnie runęły z hukiem, a serce, które umiało kochać tylko najbliższych zrobiło miejsce dla niego. Dla diabła, który wkroczył właśnie do mojego wnętrza i nie planował z niego wyjść.

Nathan był diabłem i już zawsze nim dla mnie zostanie. Ale to on był gotowy podpalić dla mnie nawet piekło bym była szczęśliwa.

— Wszystko dobrze? — spytała Lucy, unosząc w moją stronę pytająco brew.

Pokiwałam głową i przetarłam dłońmi policzki, by powstrzymać cisnące mi się łzy i wróciłam do rzeczywistości.

Moja przyjaciółka pokiwała głową i chwyciła za naczynie z jej wybornym filetem, po czym skierowała się do salonu, w którym siedzieli już wszyscy oprócz mnie.

Ruszyłam tuż za nią i zajęłam miejsce obok Nathana. Jego wzrok objął całe moje ciało, a na usta wkradł się delikatny uśmiech. Zauważyłam też w jego oczach błysk. Błysk, którego jeszcze nigdy u niego nie widziałam.

Gdy usiadłam już wygodnie na kanapie to ręka Nathana samowolnie powędrowała na górę mojego uda.

Między udami wystąpiło niemałe mrowienie, a w brzuchu obudziło się stado motyli, które niemalże rozerwało mi brzuch.

Minęła niecała godzina od jednego z posiłków, a na stole już widniała duża ilość alkoholi oraz różnych przystawek w postaci słodkości.

Siedzieliśmy przy rozmowie aż w końcu Lucy zaproponowała granie w grę.

— Zagrajmy w monopoly! — wrzasnęła, podnosząc się z kanapy.

Moja przyjaciółka bywała głupiutka po alkoholu ale nie wiedziałam, że po jednym kieliszku już zacznie proponować gry. Tym bardziej w gry, w które zawsze bankrutowała.

Odkąd pamiętam gdy grałam z Lucy, Megan i Nicholasem w monopoly, to zawsze moja przyjaciółka miała bankructwo. I to nie przez jej niechęć do tej gry tylko po prostu miała pecha.

Zawsze każdy ją w tą grę ogrywał, a ona nigdy nie potrafiła się sprzeciwić. Lucy miała swoje racje ale wiedziała kiedy je chować do kieszeni.

Chwile później Lucy wróciła do salonu z pudełkiem gry w ręce. Rozpakowała zawartość i wyznaczyła Nicholasa do zrobienia miejsca na stole. Michael zaczął rozdawać wszystkim pieniądze, a Nathan układał karty i przydzielał pionki.

Megan wrzasnęła już na Michaela gdy wykupił jej kartę z jej koloru, a ten na swoją obronę zrzucił winę na mnie, która wykupiła mu kolor jego karty.

— Tak nie można! — krzyknęła kobieta, uderzając swojego męża w ramię. 

— Przesadzasz — odparł, posyłając jej wredny uśmieszek. 

— Wcale nie przesadzam! Znam zasady tej gry — odparła.

Michael znał Megan jak własną kieszeń, bo gdy tylko przytknął usta do jej policzka, ta natychmiastowo mu wybaczyła i była gotowa oddać mu kolejne swoje zdobycze.

— Uroczy są — oznajmiłam, wpatrując się w małżeństwo, siedzące naprzeciwko mnie i Nathana. 

— Za słodko — oznajmił mężczyzna, marszcząc swoje ciemne brwi.

Machnęłam na niego ręką i wróciłam do wpatrywania się w plansze. Jednak nie na długo, bo ciepła dłoń Nathana chwyciła mnie za talie i przyciągnęła bliżej swojego boku. Przez ten ruch Nathan zetknął się swoimi ustami z moim policzkiem i zostawił na nim delikatny pocałunek.

W moim brzuchu znów obudziły się motyle, na rękach wystąpiła gęsia skórka. Spojrzałam na bruneta kątem oka ale ten już był pochłonięty rozmową z Michaelem, jednak jego duża męska dłoń nadal leżała na mojej talii, paląc moją skórę.

***

Szykowałyśmy z dziewczynami już kieliszki z szampanem by na fajerwerki wyjść na balkon gdy w kuchni rozległ się głośny huk.

— Kurwa! — wrzasnęła Megan, odsuwając się od rozbitego szkła.

Lucy pokiwała błagalnie na widok swojej niezdarnej siostry i chwyciła za miotłę by sprawnie pozbyć się odłamków zbitego kieliszka.

Rozejrzałam się po salonie, na który był widok zza blatu kuchni i dostrzegłam czekoladowe oczy, wpatrujące się w moją stronę.

Nathan stał z Michaelem na balkonie i palił papierosa, wpatrując się prosto w moim kierunku.

Jego gorące spojrzenie mogłabym rozpoznać na drugim końcu świata z zamkniętymi oczami.

Puścił do mnie szarmancko oczko i zaciągnął się nikotyną wciąż nie odrywając ode mnie swoich oczu. Michael coś do niego mówił ale nie wydawało mi się by jakoś szczególnie go słuchał.

Nie wiem ile się tak w siebie wpatrywaliśmy ale z zamyślenia wyciągnęła mnie Lucy, bijąca mnie w ramie.

— Jesteś dzisiaj bardziej rozkojarzona niż zwykle — oznajmiła, mierząc moją buzie wzrokiem. — W dodatku jaka radosna — dodała, uśmiechając się w moją stronę.

Przewróciłam oczami na jej słowa i złapałam się na tym jak szeroko się uśmiecham. Oderwałam wzrok od mężczyzny, który przyprawiał mnie o motyle w brzuchu i wyciągnęłam z lodówki -  jednego z kilku - szampana.

Chwyciłam za swój kieliszek, którego jeszcze nie opróżniłam i upiłam mały łyk, szukając wzrokiem Nathana.

Gdy zauważyłam go przed moimi oczami wzdrygnęłam się i rozlałam zawartość na jego koszulkę.

— Przepraszam — odparłam, odkładając kieliszek z powrotem na blat. 

— Idź do mnie, na pewno mam jakąś koszulkę Nicholasa — poinstruowała mnie Lucy, unosząc zawiadacko brew.

Wzięłam głęboki oddech, prosząc wszystkich o siłę do tej kobiety, która wyobrażała sobie niemożliwe i poszłam do jej pokoju, czując za sobą kroki Nathana.

Podałam mu jedną czarną koszulkę nike, którą znalazłam w szafie Lucy.

Nathan od razu zdjął swoją poplamioną polówkę.

Mój wzrok automatycznie powędrował na jego umięśniony brzuch i został tam na chwile. I o tą chwile za długo. Nathan prychnął cicho śmiechem, odkładając brudną bluzkę na łóżko i spojrzał prosto w moją stronę.

— Jeśli chciałaś patrzeć na mój brzuch to mogłaś powiedzieć. Od razu byśmy poszli do twojego pokoju — oznajmił.

Czułam jak na moich policzkach pojawił się gorący rumieniec.

— Nie pochlebiaj sobie tak — odparłam, odrywając w końcu wzrok od jego brzucha i przeniosłam go na twarz mężczyzny. 

— Twój wzrok mówi sam za siebie, Britney — zakpił.

Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku drzwi ale nie mogłam opuścić tego pomieszczenia, gdyż dłoń Nathana objęła szczelnie mój nadgarstek i mężczyzna delikatnie przyciągnął mnie bliżej swojego nagiego torsu.

— Teraz jest ci lepiej? — spytał.

Uniosłam wyżej głowę i wpatrując się w jego czekoladowe oczy, odeszłam od rzeczywistości. Tak jakbyśmy istnieli tylko my i tylko tu i teraz. Tak jakby na chwile zniknął cały świat, który nas otaczał.

Nie zauważyłam nawet kiedy przylgnęłam swoimi rozpalonymi wargami do jego ciepłych ust i wylądowałam na jego kolanach, siedząc okrakiem.

Błądziłam dłońmi po jego torsie, aż w końcu odnalazłam łańcuszek, który nosił.

Pociągnęłam delikatnie za biżuterię i wymusiłam z mężczyzny cichy pomruk. Wplotłam swoje dłonie w jego gęste niemalże czarne włosy i ciągnęłam za ich końce.

Dłonie Nathana błądziły po moich pośladkach, delikatnie je ściskając za każdym posunięciem. Drgnęłam swoim ciałem i przysunęłam się bliżej bruneta, który wydał z siebie cichy ale słyszalny jęk.

Nie mam pojęcia ile tak trwaliśmy ale przerwał nam krzyk Lucy, który informował, że jest pięć minut do północy.

Oderwałam się niechętnie opuchniętymi ustami od Nathana i spojrzałam w jego czekoladowe oczy po raz kolejny tego wieczoru.

Pogłaskałam go delikatnie po policzku i zeszłam niezdarnie z jego kolan. Nathan zrobił minę proszącego szczeniaczka i zmusił mnie tym do ponownego pocałowania jego ust.

Działał jak narkotyk.

Gdy znowu oderwałam się od mężczyzny od razu skierowałam się do drzwi pokoju, nie oglądając się za siebie. Usłyszałam niezadowolony jęk Nathana i uniosłam delikatnie kąciki ust na ten odgłos.

— Chyba mam bałagan w szafie skoro tak długo musiałaś szukać — zakpiła Lucy, posyłając mi dwuznaczne spojrzenie.

Wystawiłam w jej stronę język i chwyciłam za dwa kieliszki, znajdujące się na na kuchennym blacie.

Nathan wreszcie wyszedł z pokoju i od razu podszedł do mnie, całując mnie delikatnie w skroń.

Znowu obudził stado motyli w moim brzuchu.

Czemu on tak działał!

Podałam mu kieliszek z alkoholem i oboje skierowaliśmy się w stronę balkonu. Na niebie rozbłysły pierwsze fajerwerki. Lucy przylgnęła już do ust Nicholasa, zapominając o widowni w postaci Megan, mnie, Michaela i Nathana.

Nathan jednym ruchem dłoni przyciągnął mnie za talie bliżej swojego rozgrzanego ciała i stuknął swój kieliszek z moim.

— Dziesięć! — krzyknęła Megan, patrząc na swój zegarek. 

— Dziewięć! Osiem! Siedem! Sześć! Pięć... — krzyczeliśmy już wszyscy.

— Britney, dla ciebie mogę spalić nawet piekło — oznajmił Nathan.

Chwile po moim zamurowaniu, mężczyzna przylgnął szczelnie do moich ust i złączył nas w idealnym pocałunku. Nie był to wulgarny pocałunek.

Nathan całował mnie namiętnie ale wyraził w tym wszystkie uczucia, które usłyszałam już wcześniej, podsłuchując jego rozmowę z chłopakami.

I zaczęłam nowy rok z właściwym mężczyzną, przylegając szczelnie do jego ust.

I może był moim diabłem ale to tylko z nim mogłam wytrwać jako kostka lodu w piekle, nie roztapiając się.

***

#TheLawyer

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro