Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy na zamku szli spać pełni obaw, niepokoju, nawet lęku. Wprawdzie Link usnął w mgnieniu oka, ale całą noc dręczyły go koszmary. Widział rudego mężczyznę na tronie Hyrule, a jego każdy rozkaz pogrążał kraj coraz bardziej w ruinie. Ale nowy król nie przejmował się tym. Siedział na tronie i popijając wino śmiał się w najlepsze, patrząc na upadek królestwa.

Ale w pewnym momencie ten obraz rozmazał się, zniknął. Zamiast niego Linkowi ukazało się oblicze pięknej kobiety w zielonej sukni i o równie zielonych oczach i włosach.

- Nie chcesz tego, co przed chwilą widziałeś, prawda? - spytała go.

Link pokręcił głową. Ciężko mu było nawet znaleźć odpowiednie słowa, żeby wyrazić jak bardzo nie chciał takiej przyszłości. Poza tym, było coś niezwykłego w postaci tej kobiety, co zasupłało mu język na dobre.

- Link, wiesz kim jestem? - pytała dalej zielonowłosa.

- Farore? - słowo samo wypłynęło z ust Linka. Nie wiedzieć skąd, podświadomie wiedział, że stoi twarzą w twarz z boginią.

- Tak, nie mylisz się. Stoi przed tobą bogini wszelkiego życia. - potwierdziła Farore. - Ale tylko dlatego, że to życie jest zagrożone. To, co widziałeś przed chwilą to przyszłość Hyrule jeżeli nikt nie powstrzyma Ganona. Link, zwracam się do ciebie nie z rozkazem, jako bogini, ale z prośbą, jako osoba, która ci niezmiernie ufa: ocal Hyrule przed zagładą.

- Czy to znaczy, że... - zaczął mówić Link.

- Tak, jesteś potomkiem bohaterów z przeszłości. Bohater Czasu, Bohater Zmierzchu, Bohater Wiatru, oraz wielu innych... Masz ich siłę w swojej duszy. Nie masz jeszcze ich zdolności, wiedzy, ani doświadczenia, ale to kwestia czasu. Spójrz na swoją lewą dłoń.

Link posłusznie spojrzał na grzbiet swojej lewej dłoni. Widniał na nim znak Triforce, z prawym trójkątem świecącym się złociście.

- To jest Triforce Odwagi. Mieli go wszyscy bohaterowie przed tobą. To znak, że zostałeś wybrany przeze mnie, aby działać w moje imię. - tłumaczyła Farore. - Nie ukrywam, mogłabym równie dobrze namalować na tobie wielki czerwony iks: Ganon na pewno będzie chciał ci go odebrać. Ale Triforce to też potężna magia, która bez wątpienia ci pomoże.

- Jeżeli Ganon spróbuje mi odebrać Triforce... - odparł Link. - ...to stawię mu czoła z podniesioną głową.

- Dobrze to słyszeć. Sam widziałeś, że mroczne siły już działają, aby go wyzwolić. Tego nie da się już powstrzymać. Ale możemy go pokonać raz jeszcze. Liczę na ciebie, Link.

- Nie zawiodę, obiecuję. - odparł chłopak. Ledwie wypowiedział te słowa, a się obudził. Przez chwilę chciał odtrącić wszystko, co zobaczył jako tylko sen, ale zauważył, że Triforce Odwagi nadal widnieje na jego dłoni. To nie był sen.

Link spojrzał na swoją zieloną tunikę, która leżała złożona na komodzie.

- Jeśli już mam ratować świat, mogę równie dobrze wyglądać jak moi poprzednicy... - stwierdził, po czym założył ją. Ten dzień zapowiadał się na dosyć ciężki. Królewski doradca stwierdził, że należy jak najszybciej koronować Zeldę na królową, toteż właśnie tego dnia, jeszcze przed pogrzebem króla, planowano przekazać jego koronę Zeldzie. Wprawdzie Impa była temu przeciwna, twierdząc, że Zelda nie jest jeszcze gotowa na pełną odpowiedzialność jaką to ze sobą niosło, ale sama Zelda stwierdziła, że da sobie radę.

Link wczesnym rankiem wybrał się na strzelnicę, aby poćwiczyć łucznictwo. Wprawdzie to szermierka była jego forte, ale nie zaniedbywał innych zdolności bojowych. Od młodości ćwiczył, aby być w królewskiej straży, ale obecnie, po rozmowie z Farore, miał wrażenie, że los wybrał mu zupełnie inną ścieżkę.

Ćwiczył już z godzinę, kiedy na strzelnicy pojawiła się Zelda. Kiedy ją zobaczył, odłożył łuk i wyszedł jej na spotkanie.

- Hej, Zel. Co tu robisz? - spytał. - Wszystko w porządku?

- Wiesz... Nie, nie jest ani trochę w porządku. - odparła księżniczka smutno. - Jeszcze nie pogodziłam się ze stratą ojca, a już planują moją koronację... Nie wiem czy się nadaję, nie jestem tak doświadczona jak on był, Link...

- Zelda, nie wygaduj głupot. - odparł Link. - Jeżeli nie ty się nadajesz, to kto? Nie znam nikogo, kto miałby lepsze predyspozycje na monarchę. Poza tym, nie siedzisz w tym sama. Masz Impę, masz swojego doradcę... No i zawsze masz mnie.

- Jeju, Link... - zawołała dziewczyna i mocno uścisnęła swojego przyjaciela. - Bez ciebie bym się załamała, ty zawsze wiesz dokładnie co mi powiedzieć...

- Zawsze do usług. - odparł chłopak, odwzajemniając uścisk.

- Mam nadzieję, że zobaczę cię na koronacji? - zapytała Zelda, kiedy już skończyli uścisk i zbierała się do opuszczenia strzelnicy.

- Jasne. Nie przegapił bym koronacji najlepszej królowej wszechczasów. - odparł Link z uśmiechem.

- Miło to słyszeć. W takim razie do zobaczenia wieczorem. - powiedziała Zelda, również z uśmiechem, po czym ruszyła do swoich spraw, a Link kontynuował trening.

Długo bił się nad tym z myślami, ale koło południa postanowił powiedzieć Impie o swoim śnie. Powiedział jej też o rozmowie z Farore, oraz pokazał swój Triforce jako dowód tego wszystkiego.

- Hm. To dosyć niespodziewane. - stwierdziła Impa. - Kiedy do nas trafiłeś, wiedziałam, że nie jesteś zwyczajny, ale kolejna reinkarnacja bohatera? No i powrót Ganona... Skoro martwi nawet Farore, to znaczy, że to już nie przelewki. On faktycznie wróci. Link, noś ze sobą swój miecz i tarczę cały czas. A po koronacji towarzysz Zeldzie cały czas.  Nie wiemy kiedy Ganon zechce uderzyć.

- Będę jej bronić jak tylko mogę. - odparł Link.

- Dobrze, ale nie daj się przy tym zabić. Ganon z dwoma kawałkami Triforce to o niebo większy problem niż Ganon z jednym. - ostrzegła go Impa. - Jeżeli dopadnie was oboje, to koniec dla nas. Z całym Triforce może zrobić co chce.

- Dobrze, będę ostrożny. - odparł blondyn.

***

Wreszcie nadeszła pora koronacji. Na placu głównym Zamku Hyrule zebrali się goście z całego królestwa: wielcy panowie oraz eleganckie damy, podobni do głazów Goroni, a także ludzie-ryby, Zory. Nikt nie chciał przegapić tego wielkiego wydarzenia.

Link stał z boku, osobno od tłumu, skąd miał dobry widok na scenę, gdzie miała się odbyć ceremonia. Czekał tam jeszcze zanim którykolwiek z innych gości pojawił się na placu.

- Do diaska, czemu musimy tyle czekać? - spytał w pewnym momencie któryś z gości. Tłum zdawał się z nim zgadzać, wprawdzie wcześniej Link tego nie zauważył, ale koronacja powinna była się już zacząć. Wtem, podbiegła do niego Impa.

- Zelda zniknęła. - rzuciła tylko.

- Co? - niedowierzał Link.

- Nie ma jej nigdzie. Nie wiem co się stało. - odparła Impa.

- Jeju, Zel... Gadaliśmy o tym... - westchnął Link do siebie. - Idę jej poszukać.

Nagle, całe niebo zakryły czarne chmury.

- Jak jeszcze ma padać... - odezwał się ten sam gość, co poprzednio. - ...to ja mam taką koronację głęboko w d-

Nie było mu jednak dane dokończyć wulgarnego komentarza. Z nieba strzelił fioletowy piorun i zabił go na miejscu. Została po nim garść popiołów. Wtem, przez bramę główną wszedł ogromny mężczyzna. Jego włosy i broda były rude, a skóra obrzydliwie zielona. Jego złociste oczy patrzyły z pogardą na zgromadzony tłum. Był ubrany w czarną zbroję, a w ręku dzierżył ogromny miecz.

- Mam nadzieję, że bawicie się znakomicie na tej koronacji. - powiedział. - Ale nastąpiła mała zmiana planów. Korona od teraz należy do mnie. Jestem łaskawym władcą, więc pozwolę wam żyć. Znajcie łaskę nowego króla Hyrule, Ganona.

Gdy wyjawił swoje imię, tłum zaczął uciekać w popłochu. Nie minęła minuta zanim na placu zostali tylko Ganon, Link, oraz Impa.

- Hm? A wy co? Głusi czy głupi? - spytał Ganon. - Chociaż... Ten strój... Czyżby kolejny bohater? Tak, teraz czuję twój Triforce... Ale nie jestem jeszcze w pełni sił, nie będę teraz z tobą walczył. Poza tym i tak byś się zreinkarnował i musiałbym cię znowu szukać. Chociaż... Gdyby teraz połączyć linie czasowe...

Ganon pomyślał przez chwilę, po czym zaczął czarować. Na głos jego inkantacji tuż obok niego pojawiło się coś na kształt portalu. Link nie mógł czekać dłużej, nie wiedział co Ganon planuje. Sprintem rzucił się w stronę portalu i zdając się na instynkty, przeciął portal mieczem.

- Coś ty zrobił?! - spytał Ganon, gdy przecięty portal zaczął migotać na różne kolory. Król ciemności uniósł swój miecz, planując wbić go w Linka. Portal migotał coraz szybciej. Impa rzuciła się na Linka, aby nie oberwał mieczem Ganona. Portal rozbłysnął potężnym światłem. Rozległo się coś na kształt odgłosu eksplozji.

A potem niezwykła jasność przed oczami Linka i Impy zamieniła się w ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro