Veintiséis. Koniec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od napadu na bank minęły trzy lata. W międzyczasie wiele się zmieniło. Oj wiele.
Matka Raquel oraz Paula dowiedziały się, czym tak naprawdę zajmowała się Lizbona podczas swojej nieobecności. Chodzi oczywiście o napad. Zdołały jednak to zaakceptować i zamieszkały z nami w klasztorze.
Kilka miesięcy po zakończeniu napadu Palermo i Helsinki wzięli ślub. Uroczystość była dość huczna. Pomijając fakt, że większość z nas była pijana, niektórzy mnisi omal nie wysadzili klasztoru. Nie pytajcie jak.
Urodziła mi się młodsza siostrzyczka. Za radą Tokio, Nairobi nazwała ją "Ibiza". Jest ona małym skarbem naszej rodziny.
Jak się okazało, posiadałam starszego brata o imieniu Rafael. Odnalazł nas dwa lata temu i również przeprowadził się do klasztoru. Choć początki były trudne, udało nam się dogadać. Szczerze mówiąc, czasami mój braciszek przypomina bardziej Profesora niż Berlina, ale to tylko moje zdanie, którego wolę nie mówić głośno.
Początkowo Waszyngton nie dowierzał, że dołączył do naszej szajki i obwiniał się, że głupio zrobił. Po jakimś czasie jednak przyzwyczaił się i nawiązał dobre relacje ze wszystkimi. Szczególnie z Moskwą, z którym często spędza wieczory grając w bingo.
Tak jak się spodziewałam, Denver postanowił mnie przeprosić za to co powiedział o tym, że "źle zrobił zaprzyjaźniając się ze mną". Zaraz po powrocie do klasztoru, wróciliśmy do naszej starej, dobrej przyjaźni.
   Zdałam sobie sprawę, że skoro i tak wszyscy mieszkamy razem w klasztorze, to dalsze obrażanie się na Profesora, że mnie rozdzielił z ojcem, nie ma sensu. Przeprosiłam go niedługo po przybyciu na Sycylię, a przez te trzy lata nasze relacje stanowczo się poprawiły.
Skoro o Profesorze mowa... rok po ślubie Palermo i Helsiego, pobrali się Raquel i Sergio. Ślub był o wiele mniej szalony niż poprzedni. Prawdopodobnie przez to, że zamiast alkoholu piliśmy lemoniadę...
   Policja przestała nas szukać. Choć w wiadomościach podano, że "śledztwo jest zamknięte", domyśliliśmy się, że są po prostu zmęczeni ciągłym szukaniem kilku igieł w wielkim stogu siana, więc sobie odpuścili. Nie żebyśmy narzekali.

Piątek; trzy lata po zakończeniu napadu na bank
Poszłam na dziedziniec, aby sprawdzić, czego chciał ode mnie Salem. Kiedy tam dotarłam, zastałam go jak stroił gitarę.
— Hej Carlos — przywitałam się, po czym dosiadłam się do mojego chłopaka.
— Hej Cruz — odpowiedział, uśmiechając się.
— Mówiłeś, że chciałeś mi coś pokazać — odparłam.
— Dokładnie... chciałem zagrać ci piosenkę, której niedawno się nauczyłem. Oczywiście, jeśli nie chcesz jej słuchać, to... — nie skończył, gdyż mu przerwałam.
— Dajesz — zachęciłam go.
Salem znów się uśmiechnął, po czym zaczął grać.
— If I ever were to lose you... I'd surely lose myself — zaczął śpiewać. — Everything I have found dear... I've not found by myself. Try and sometimes you'll succeed... to make this man of me... all my stolen missing parts... I've no need for anymore. I believe... and I believe... 'cause I can see... our future days... days of you and me — skończył.
  — Wow... — westchnęłam.
  — Jak mi poszło? — spytał.
  — Całkiem nieźle — przyznałam.
— Dzięki — odpowiedział.
  — Wybaczcie, że wam przeszkodzę... — zaskoczył nas Berlin, a my odwróciliśmy się w jego stronę — ale kolacja jest już gotowa i tylko na was czekamy.
Na słowo "kolacja" Carlos podskoczył. Odłożył gitarę i popędził w kierunku jadalni. Wstałam, po czym podeszłam do taty.
  — Jakby to ujął Shakespeare...
— Nie — przerwałam mu.
— Ale...
— Nie.
— Jak sobie życzysz — odpowiedział.
Chwilę potem wybuchnęliśmy śmiechem i poszliśmy na kolację.

~💶~

Alexa, play "Saudade" by Cody Matthew Johnson and Shim.
W ten oto sposób kończy się opowieść o Kopenhadze. Dziękuję wszystkim, którzy czytali tę książkę. Mam nadzieję, że się Wam podobała.
Uwaga! Niedługo u mnie na profilu pojawi się książka opowiadająca o procesie twórczym "The little thief". Albo już się pojawiła. Zależy kiedy to czytacie.
Do zobaczenia wkrótce, miłego dzionka/wieczoru życzę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro