Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

GABRIEL

Ostatnie dni były dość intensywne i miałem mnóstwo pracy, ale na szczęście już byłem ze wszystkimi sprawami na bieżąco. Żona Reynoldsa była zachwycona projektem i niecierpliwie czekała na jego realizację. Z jednej strony doceniałem spokój, który miałem dzięki wyjazdowi Amandy, jednak z drugiej rozmawialiśmy tylko w dniu jej przylotu do Paryża, a przez kolejne trzy dni nawet nie odpisywała mi na wiadomości, za to wrzucała na media nowe fotki. Sprawdziłem stan konta i zdziwiło mnie też to, że praktycznie nic nie wydawała, co było wręcz nieprawdopodobne. Po lunchu zadzwoniłem do niej i w końcu odebrała.

– Co się dzieje, Gabriel? – zapytała znudzona.

– To ja się pytam, co się dzieje? Nie odpisujesz, a jesteś aktywna w mediach.

– Oj będziesz mi teraz wypominał kilka zdjęć?

– Naprawdę myślisz, że o to mi chodzi? Martwię się o ciebie.

– Nie przesadzaj – prychnęła. – Jestem w Paryżu, a nie na wojnie. Poza tym wczoraj poleciałyśmy do Monte Carlo, a dziś cały dzień spędziłyśmy na zakupach, byłam zajęta.

Monte Carlo? To chyba więcej niż All inclusive.

– Kira za wszystko płaci?

– A co to za głupie pytanie?

– Sprawdzałem stan konta...

– Czy tobie kompletnie odbiło? – przerwała mi nerwowym tonem głosu.

– Prawie nic nie wydałaś.

– Wiesz co, nie rozumiem cię. Wydaję pieniądze – źle, nie wydaję – jeszcze gorzej. Zdecyduj się w końcu!

– Ale czemu się wkurzasz? Po prostu pytam.

– Kontrolujesz mnie, a to mi się nie podoba.

W końcu to moja kasa.

– Teraz to ty przesadzasz. Zresztą, rób, co chcesz. – Nie miałem ochoty na dłuższą rozmowę. – Mam sporo pracy, odezwij się jak będziesz mogła.

– Dobra, bo ja już muszę szykować się do wyjścia. Na razie!

Zanim zdążyłem jej odpowiedzieć, rozłączyła się. My już nawet nie potrafiliśmy udawać, że nam na sobie zależy. Prędzej czy później nasi rodzice zorientują się, że coś jest nie tak między nami. Nie miałem pojęcia, jak Amanda chciała utrzymać jakieś pozory naszego normalnego związku. Z pewnością czekała nas poważna rozmowa i będziemy musieli zadecydować jak to wszystko ma dalej wyglądać.

Dochodziła godzina piąta, gdy postanowiłem zebrać się do domu. Zdecydowanie za długo dziś tu siedziałem. Wyłączyłem komputer, a do biura niespodziewanie wszedł mój brat.

– Stary, musisz mi pomóc – wypalił od progu.

– Nie ma mowy, spadaj.

Wciąż byłem wściekły na niego, bo od tamtego czasu, gdy musiałem zrobić za niego projekt, nie widziałem się z nim. Teraz zaś wpadł tu jakby zupełnie nic się nie wydarzyło i znowu oczekiwał mojej pomocy.

– Wiem, ostatnio nawaliłem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale poświęć mi pięć minut.

– Odwal się! – warknąłem i minąłem go w drzwiach, wychodząc.

– Nawiązałem świetny kontakt, możemy zyskać intratnego klienta.

– Ciekawe jakiego? – zaśmiałem się, bo nie wierzyłem, że Desmond mógłby zainteresować się znalezieniem nam klientów.

– A mówi ci coś nazwisko Ainsworth?

Zdębiałem. To pytanie oczywiście było retoryczne.

Desmond prężył się dumnie, bo zdawał sobie sprawę z tego, że doskonale wiedziałem, kim jest Ainsworth. A dokładniej Richard Ainsworth. Mężczyzna był właścicielem sieci luksusowych hoteli i parę lat temu nasza firma proponowała mu współpracę, ale odmówił. To było niedługo po tym, jak rozpocząłem studia i dopiero wdrażałem się w pracę tutaj. Ainsworth słynął z tego, że lubił niekonwencjonalne projekty, a jednak nasz ojciec trzymał się schematów i wtedy konkurencja złożyła mu ciekawszą ofertę, którą przyjął.

– Chcesz mi powiedzieć, że złożyłeś mu propozycję?

– Pół roku temu poznałem jego córkę, Alicię, z którą jak się okazało mam dużo wspólnego.

– Czyli ją zaliczyłeś? – Przewróciłem oczami. Czego mogłem się więcej spodziewać po Desmondzie?

– Ona miała wtedy wciąż siedemnaście lat. Za kogo ty mnie masz? – Zmarszczył gniewnie brwi.

– Dobra, ale co w związku z tym? – Niecierpliwiłem się i niestety obawiałem się, że historia mojego brata będzie dotyczyła tylko tego, że poznał kolejną laskę.

– Wiem, że cię to nie interesuje – powiedział oburzonym tonem głosu – ale grałem z Alicią w pubie. Dziewczyna ma naprawdę świetny wokal. Przy okazji zgadaliśmy się na te nudne tematy firmowe i Ali zdradziła mi, co planuje jej ojciec.

– A co takiego planuje?

– Ainsworth kupił kawał ziemi w okolicach Niceville i chce tam wybudować centrum rekreacyjne. Wszystko ma być w klimacie Japonii i zależy mu na stworzeniu ogrodu japońskiego z herbaciarnią, gdyż pani Ainsworth jest zafascynowana japońską kulturą – wyjaśnił, co zaczęło mnie ciekawić. – Alicia powiedziała, że dostali już jakieś dwa projekty, ale kompletnie nie przypadły im do gustu. Brakowało w nich ducha Japonii.

– Z pozoru nie wydaje się to takie trudne, ale znając ich...

– No właśnie. Tu musi być od razu strzał w dziesiątkę.

– Co chcesz przez to powiedzieć?

– Jak stworzymy ten projekt, możemy zyskać bardzo ważnego klienta.

– Dobrze, że mówisz stworzymy – podchwyciłem.

– No ja poniekąd już swój wkład mam. – Podrapał się po karku, dając mi do zrozumienia, że reszta w moich rękach.

– Nawet o tym nie myśl. Pogadam z ojcem, byśmy nawiązali kontakt z Ainsworthem, ale będziesz musiał trochę więcej włożyć do tego projektu. Ma ci zależeć na tym, tak jak i mnie – uświadomiłem mu, by wiedział, że czeka go ciężka praca.

– Dobra, pogadaj najpierw z ojcem.

Cały Desmond. Mimo to nie miałem wyjścia. Gdyby udało nam się zdobyć taką inwestycję, nie tylko zarobilibyśmy na niej mnóstwo pieniędzy, ale również zdobylibyśmy świetny kontakt. Jutro pojadę do rodziców i pogadam z ojcem, chciałem jeszcze poukładać to sobie w głowie. Zresztą byłem zmęczony, a zanim dotrę do ich domu na drugi koniec miasta to minie trochę czasu. Rodzice mieszkali w zamożnej dzielnicy Buckhead, ja zaś rok temu kupiłem dom w bogatszej pod względem architektury dzielnicy Inman Park. O tej porze droga w dwie strony zajęłaby mi godzinę, dlatego dziś wolałem sobie odpuścić wizytę u nich.

Tyle co dotarłem do domu, zadzwonił mój kumpel, Connor. Czułem, że chce mnie gdzieś wyciągnąć. Zazwyczaj czwartki spędzaliśmy jeszcze z Markiem, Chrisem i Williamem na kręglach, ale dziś nie miałem ochoty już nigdzie wychodzić.

– Co tam, stary? – odebrałem połączenie.

– Masz plany na wieczór?

– Tak, mam nadzieję porządnie się wyspać.

– Wyśpisz się, ale najpierw wyskoczysz gdzieś ze mną – zakomunikował.

– Stary, nie truj, jestem dziś tak zjebany, że nie wyjdę nigdzie.

– Godzina cię nie zbawi. Wyskoczymy do Euphoria Nights i obiecuję o dziesiątej odstawię cię do domu – zaśmiał się.

Euphoria Nights... To już przekonywało mnie do wyjścia.

– No dobra, ale daj mi się ogarnąć, bo dopiero z pracy wróciłem.

– Nie tak szybko, zostałem z dzieciakami Palmer, bo pojechała na zakupy. Umówmy się na dziewiątą, okej?

– Pasuje mi. To na miejscu?

– Tak, na miejscu.

Co ja robiłem? W głowie miałem to, że dałem namówić się na ten wypad do klubu, by tylko choć przez chwilę zobaczyć Chloe. Kompletnie mi odbiło.

Burczenie w brzuchu przypomniało mi, że ostatni posiłek jadłem w czasie lunchu, dlatego zamówiłem sobie kolację z ulubionej indyjskiej restauracji. Międzyczasie wziąłem prysznic, a gdy wyszedłem z łazienki przyjechał kurier z jedzeniem.

Chwilę po dziewiątej podjechałem pod klub, gdzie już czekał na mnie Connor. Był wyraźnie zniecierpliwiony i niespokojny. Spóźniłem się dosłownie parę minut, ale od kiedy on był taki punktualny?

– Co ty taki nerwowy? – zapytałem, widząc jak przestępował z nogi na nogę.

– Słuchaj, mam sprawę. – Zabrzmiał tak poważnie, że pomyślałem w pierwszej chwili, iż wpakował się w jakieś bagno.

– Mów.

– Kojarzysz tę laskę, śliczna blondynka o takich dużych niebieskich oczach, z tatuażem na nadgarstku?

– Na pewno dużych oczach? – zaśmiałem się, by nieco wyluzował.

– Wiesz, co Gabriel? – Zmarszczył brwi.

– No dobra, ale co z nią? Skąd ją mam kojarzyć?

– No z tego klubu!

– T chyba nie bardzo ją kojarzę.

– Bo ty nie widzisz tam nikogo poza tą swoją Chloe.

– Chloe nie jest moja.

– Jeszcze.

Hmm... Jeszcze.

– Okej, wróćmy do blondynki.

– Wiesz, podoba mi się, ale nie wiem, jak zagadać do niej.

– Ty nie wiesz?

– Ona mi się cholernie podoba.

– No tak, teraz rozumiem. Ale co ja mam zrobić?

– Podpytaj Chloe, czy kogoś ma. A! I najważniejsze, jak ma na imię?

Teraz to już nie mogłem powstrzymać śmiechu. Connor zadurzył się w lasce, której imienia nawet nie znał i jeszcze mnie wysyłał, żebym o nią wypytał Chloe.

– Niech ci będzie. Czuję, że przydasz mi się jako dłużnik.

– Stary, no przecież wiesz.

Weszliśmy do klubu i rozejrzeliśmy się za wolnym miejscem, jednak w pierwszej kolejności zwróciłem uwagę na Chloe, która akurat obsługiwała jeden ze stolików.

– O Chloe...

– Amanda urwałaby ci jaja, gdyby wiedziała, że przychodzisz tu dla takie laski – skwitował, nie odrywając od niej spojrzenia.

– Nie robię nic złego, a ty weź się tak nie gap. – Szturchnąłem go w ramię.

– Jak tak to wtedy całą noc o niej nawijałeś, a teraz nagle co? – wypomniał mi, jak po kolejnej kłótni z Amandą wylądowaliśmy w tym klubie i trochę wypiliśmy. Gdy wracaliśmy nieco za dużo powiedziałem mu o Chloe. Byłem nią zafascynowany i wspomniałem mu, że chciałbym ją bliżej poznać, ale szybko sprowadziłem się na ziemię, uświadamiając sobie, że nic z tego nie będzie, bo mam dziewczynę.

– Byłem pijany, zresztą ty też. Zapomniałeś już?

– Dobra, stary, zostawmy na razie ten temat. Wiesz, co masz zrobić?

Pokręciłem głową i zaśmiałem się pod nosem, po czym ruszyłem w kierunku baru, gdyż właśnie już tam była Chloe.

– O hej, Gabriel! – Uśmiechnęła się promiennie na mój widok. – Co za niespodzianka.

– A ty dziś w pracy? Nie wiedziałem, że będziesz.

– Och, czyli nie przyszedłeś dla mnie? – Potrząsnęła głową i wydęła wargi zasmucona.

– Właściwie... – Zmieszany podrapałem się po karku. Nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć.

– Żartowałam! – Zachichotała. – Czego się napijesz? Standardowo?

– Wpadłem z kumplem...

– Ach! No tak. – Wychyliła się, rozglądając za nim.

– To przyniosę wam do stolika.

– Chloe, zaczekaj. Chciałem cię o coś zapytać.

– Tak? – Wyraźnie się zaciekawiła. Wyglądała przy tym tak uroczo.

– Właściwie to o kogoś.

– Och... – Westchnęła, a ja wyczułem jej nagłą nerwowość.

– Chodzi o dziewczynę od was. Blondynka, niebieskie oczy, tatuaż na nadgarstku. Jak ma na imię?

Postawa Chloe momentalnie się zmieniła. Denerwowała się i chyba nawet była rozczarowana. Złapała ścierkę i zaczęła wycierać blat, spuszczając spojrzenie. Czy ona była zazdrosna?

– Myślę, że chodzi ci o Jessicę. – Szorowała ten blat tak, że niemal zrobiła w nim dziurę. Z ledwością powstrzymywałem śmiech, bo uświadomiłem sobie, co pomyślała.

– Jessica... Być może – przytaknąłem. – A jest wolna, czy spotyka się z kimś?

Tym pytaniem dolałem oliwy do ognia. Chloe nabrała powietrza w płuca i podniosła na mnie zabójcze spojrzenie. Coraz bardziej mnie to bawiło i nie mogłem się doczekać momentu, gdy dowie się, że to nie ja jestem zainteresowany jej koleżanką z pracy.

– Tak, Gabrielu, Jessica aktualnie jest wolna – odparła niemalże sycząc. – Właściwie to jest w pracy, więc ją zawołam, pogadacie sobie. – Odłożyła ścierkę i odwróciła się tyłem do mnie.

– Tyle że ona mnie nie interesuje. – Spojrzała ponownie na mnie. Była zdezorientowana. – Connorowi wpadła w oko, chciałby ją poznać.

– Och... – Odetchnęła z ulgą. – Przepraszam, po prostu ja i Jess nie przepadamy za sobą. – Mimo słabszego oświetlenia, dostrzegłem rumieńce na jej policzkach. – Poproszę ją, by was obsłużyła, to twój kumpel z nią pogada.

– Okej, dziękuję.

CHLOE

Zrobiłam z siebie idiotkę. Gdy Gabriel zaczął wypytywać o Jess poczułam ukłucie w sercu, że się nią zainteresował. To było kompletnie niedorzeczne, bo byłam zazdrosna o faceta, który przecież miał dziewczynę. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo, ale przy nim czułam się jakoś inaczej. Lubiłam jego towarzystwo i skłamałabym gdybym powiedziała, że mi się nie podobał.

Jessica była akurat na zapleczu, więc poszłam ją zawołać. Oczywiście zamiast zająć się pracą, po raz kolejny poprawiała makijaż.

– To nie salon urody – zwróciłam jej uwagę.

– Może ty lubisz wyglądać jak Kopciuszek, ja nie. – Zmierzyła mnie wzrokiem pełnym pogardy.

Już miałam zrezygnować z przekazania jej informacji o Connorze, ale znając Jess zacznie zaraz podrywać Gabriela. Może i miała tę swoją zarówno śmieszną jak, i świętą zasadę, że spotyka się tylko z blondynami, bo inni okrutnie łamali jej serce, ale majątek Gabriela z pewnością rekompensował jego ciemny kolor włosów.

– Nie wierzę, że to robię. – Pokręciłam głową. – Facet przy stoliku przed lożami pytał o ciebie.

– Chce się ze mną umówić? – Była zaskoczona.

– Też mnie to zdziwiło – skwitowałam.

– Blondyn?

– Zdecydowanie w twoim typie – zachęcałam ją, powstrzymując śmiech.

– To idę się przywitać. – Wygładziła bluzkę i z szerokim uśmiechem poszła na salę.

Po chwili i ja tam wróciłam, dostrzegając Jess rozmawiającą z Connorem oraz Gabriela, który nadal siedział przy barze.

– Chyba dobrze się dogadują. – Spojrzałam na uśmiechniętą dziewczynę i wpatrzonego w nią jak w obrazek Connora.

– Zdecydowanie. Nalejesz mi soku z gujawy?

– Jasne – odparłam i sięgnęłam po szklankę. – A powiedz, jak ten projekt, który miał zrobić twój brat? Wybrnąłeś jakoś z tego?

– Tak, ale musiałem go zrobić niemal od początku.

– Kiepsko.

– Na szczęście klientowi się spodobał, jego żona również zaakceptowała, więc będziemy ruszać z inwestycją.

– To świetna wiadomość, gratuluję!

– Dzięki.

– A jak... z Amandą? – zapytałam nieco niepewnie. Nie chciałam być wścibska, ale ciekawiło mnie, jak się między nimi układało.

– Amanda jest z koleżankami w Paryżu.

– Och...

– Chyba odpoczywamy od siebie.

– I jak ci z tym jest?

– Zadziwiająco dobrze – odparł, wpatrując się we mnie.

Poczułam przyjemny dreszcz przeszywający moje ciało, a serce zabiło mi mocniej. Wciąż nie rozumiałam, dlaczego czuję się przy nim tak inaczej.

Kiedy zobaczyłam jednak, że zwolniły się dwa stoliki, które trzeba było posprzątać, a Jessica nadal była zajęta flirtem, wiedziałam, że musimy przerwać naszą rozmowę.

– Przepraszam cię na chwilę, muszę ogarnąć stoliki.

– Dlatego powinniśmy wyskoczyć chociaż na kawę, by normalnie pogadać – zasugerował przekonująco.

– Pomyślę nad tym. – Uśmiechnęłam się zamyślona, po czym wzięłam się do pracy.

***

Jak myślicie Chloe powinna spotkać się z Gabrielem? 🩷🩷

Pięknie dziękuję za gwiazdeczki, komentarze i proszę o więcej 😀🫶🫶

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro