°Co On Tu Robi?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy wróciłam do domu, od razu się przebrałam w jakieś dresy. Siedząc na łóżku z brakiem jakichkolwiek planów, włączyłam telefon.

«»

Kamis: Hej

Yukixxx: Hej, hej

Yukixxx: Jak wam minęło spotkanie (¬‿¬ )

Kamis: Chujowo

Kamis: On chyba kogoś ma

Yukixxx: O nie...

Yukixxx: Jesteś pewna?

Kamis: No może nie pewna ale mam podejrzenia

Kamis: Gdy byliśmy w kawiarni widać było, że ma dobre relacje z dziewczyną, która tam pracuje. Nawet się przytulali

Yukixxx: A może to przyjaciółka? Albo rodzina! Skąd wiesz?

Yukixxx: Nie obstawiaj od razu, że jest zajęty

Kamis: Na dobrą sprawę, on był by sam? Yuki...

Yukixxx: A co mówił? Dowiedziałaś się czegoś?

Kamis: Tylko zakochałam się w nim jeszcze bardziej

Kamis: Jest wspaniały

Kamis: Na koniec gdy się już żegnaliśmy powiedział, że chciał by się ze mną jeszcze spotkać. Miło mu się ze mną rozmawiało

Yukixxx: oOOOoo widzisz!

Kamis: Ehh to nie jest takie proste

Yukixxx: Po prostu rób co czujesz i zobaczymy co będzie dalej

Yukixxx: W ogóle, zawiozłaś już te dokumenty na uczelnię?

Kamis: Co... Jakie znów dokumenty!?

Yukixxx: No te papiery z przed tygodnia co trzeba zawieźć, do dziś jest termin

Kamis: No kurwa nie wyrobię...

Yukixxx: Śpiesz się dziewczyno, masz jeszcze 3 godziny przed  zamknięciem uczelni

Kamis: Dobra... To potem napiszę jak coś

Yukixxx: Do później

«»

No nie wierzę, przez to wszytko kompletnie o tym zapomniałam. Zdążyłam się już przebrać, cholera. No dobra mam tylko dresy na dodatek w dobrym stanie. W końcu to też ubranie, nie będę się przebierać.
Podchodząc do szafki otworzyłam gwałtownie szufladę. Wyciągając z niej kilka spiętych ze sobą kartek upewniłam się czy są to akurat te dokumenty, których potrzebuję. Wkładając je od razu do torebki, zarzuciłam ją na ramię. Gdy wciągnęłam już adidasy, wyszłam z mieszkania. Kto to widział żeby jechać do szkoły w weekend. No ale skleroza nie boli. Będąc już poza budynkiem, ruszyłam szybkim krokiem w stronę przystanku.

Ahh akurat szczęście mi dopisało! Chociaż raz w moim nędznym życiu. Za dwie minuty powinien przyjechać autobus. Nie siadając nawet na ławce, stałam w oczekiwaniu na transport. Wyciągając z kieszeni wcześniej włożony telefon, spojrzałam na godzinę szybko kalkulując ilość czasu. Odetchnęłam z ulgą mając świadomość, że ze spokojem zdążę.
Po dosłownie momencie zauważyłam jadący z oddali autobus. Gdy podjechał, energicznie do niego wsiadłam.
_________________________

Po około dziesięciu minutach dojechałam na miejsce. Będąc już blisko uczelni, przyśpieszyłam kroku myśląc o tym jak bardzo chciała bym być już w domu. Wchodząc po schodach popchnęłam ciężkie i ogromne drzwi budynku. Będąc już w środku zastanowiłam się gdzie te papiery mam zanieść. Hmm do wychowawcy? Wydaje mi się, że tak. Idąc schodami do góry spojrzałam na wypełniony przeze mnie wcześniej formularz gdy usłyszałam czyiś głos. Niby nic dziwnego, uczelnia jest wciąż otwarta. Tylko, że ten głos już słyszałam. Wyłaniając się z za kartek spojrzałam przed siebie. Ja wiem, że mało sypiam i ogólnie moje ciało jest wycieńczone ale nie wierzę w to, że miała bym zwidy. Taehyung? Swoją drogą mówił, że jedzie do pracy. Co on tu robi? Próbowałam połączyć znane mi dotąd informacje jednak nic. Obserwując go bacznie, nagle spanikowałam. Cholera, spojrzał się tutaj. Mam nadzieję, że zostałam niezauważona. Stojąc za rogiem spróbowałam wsłuchać się w jego rozmowę z moim profesorem. Kurde, było trzeba dbać o słuch jak mówili. Teraz nie słyszę. A tak na poważnie, nie mogłam złączyć tych faktów. Spoglądając z ukrycia, zauważyłam, że Taehyung żegna się z profesorem. No dobra, ale o co w tym chodzi? Dobra, nieważne. Zapomniałam prawie po co tu w ogóle przyjechałam. Dokumenty. Jasne. Czekając jeszcze chwilę aż Kim odejdzie trochę dalej, postanowiłam powoli podążyć za wychowawcą. Miałam tylko ogromną nadzieję, że mnie wtedy nie zauważył.
_________________________

Gdy wracałam spowrotem, siedziałam już prawie przysypiając na tyłach autobusu. Spędziłam w centrum kilka dobrych godzin. W końcu nie zbyt często mam możliwość wykorzystać w ten sposób wolny czas. Zrobiłam małe zakupy i zjadłam coś na mieście. Zapomniałam trochę o problemach i doskwierających mi myślach. Spoglądając przez szybę czułam na skórze delikatne promienie zachodzącego już powoli słońca. Chcąc przejrzeć telefon bez konkreteno celu akurat dostałam wiadomość. Zmieniając pozycję na bardziej wyprostowaną weszłam w czat.

«»

Taehyung: Hej, Kami

Taehyung: Chciałem spytać...

Taehyung: Sprawiła byś mi przyjemność i spędziła ze mną wieczór?

Kami: Hej

Kami: Zapraszasz mnie do siebie?

Taehyung: Tak, bardzo miło mi się z tobą rozmawiało

Taehyung: Nie sądziłem, że cię tak polubię heh

Kami: Ohh

Kami: To znaczy

Kami: Tak, z chęcią przyjdę

Kami: A o której?

Taehyung: Czy za godzinę było by okej?

Kami: Jasne

Taehyung: Może mam po ciebie przyjechać? Masz do mnie dość daleko

Kami: Ahh nie, nie trzeba

Taehyung: Może jednak? I tak muszę jechać odebrać coś do firmy. A jest mi to po drodze.

Kami: No dobrze

Taehyung: W takim razie przyjadę po ciebie za godzinę ^^

«»

Ohh matko. Nie spodziewałam się tego kompletnie. W końcu, no założę się, że jest wiele innych, ciekawszych zajęć niż spędzanie wieczoru ze mną. Może ja mu za bardzo zaufałam? Co jeśli tak na prawdę ma na mnie jakiś plan i będzie chciał mnie najpierw przekonać do siebie a potem coś zrobić? Skrzywdzić, uprowadzić, sprzedać!? Kurwa mać Kami! Co jest ze mną nie tak. Zapewne po prostu chce się poznać, może na prawdę mnie polubił. Wiem, komiczne.
Spoglądając na czat wzięłam głęboki oddech. Zapewne z perspektywy jakiejś osoby obok, wyglądam w tym momencie debilnie. Ehh. Dobra, może zmienię mu nazwę, ''Taehyung'' wygląda zbyt poważnie. Niczym był by moim szefem.

«»

// Zmieniono nazwę na TeteHyungsi //

TeteHyungsi: Ohh, ciekawa ksywka heh

«»

O cholera, to widać!? KUR... Nie no ale cringe. Dlaczego zawsze muszę się zbłaźnić? No dobra, chociaż wziął to na dystans.

«»

// Zmieniono nazwę na Kamimi♡ //

TeteHyungsi: Ahh nie jestem dobry w wymyślaniu uroczych ksywek

TeteHyungsi: Z czasem może wymyślę coś lepszego

Kamimi♡: Mi się podoba heh

«»

Ale akcja. Nie sądziłam, że moja głupota obróci się w taką śmieszną akcję. Przez to nawet nie zauważyłam, że już prawie jestem na miejscu. Na szczęście w porę się ogarnęłam i zdążyłam zareagować. Patrząc czy wszytko ze sobą zabrałam upewniłam się w tym fakcie po czym wysiadłam w autobusu. Idąc przed siebie w stronę bloku, miałam widok na zachodzące słońce co tylko sprawiało, że było czuć klimat. Nawet było dość ciepło jak na wiosenny wieczór. W tym momencie czułam niekończącą się euforię. Moje zauroczenie robi mi wodę z mózgu jednak ta chwila była zbyt piękna aby wrócić na ziemię.
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro