°Pierwszy Raz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jesteś pijany - Mruknęłam z ewidentnym grymasem na twarzy. Czułam od niego woń alkoholu. Wiedziałam, że taka ilość a na dodatek mieszanie trunków to niebyt dobry pomysł.

-Wcale nie, jestem w stu procentach trzeźwy -

-Kurwa przestań. Mam już tego wszystkiego dość. Traktujesz mnie jak przyjaciółkę a ja się w tobie zakochałam! Od pierwszego wejrzenia... Próbowałam Ci to okazać ale ty zawsze zmieniałeś to na przyjacielskie relacje. Kurwa wiem, że nie mogę być z kimś takim idealnym jak ty. Nie dorównuje ci... - Krzyknęłam płacząc jak głupia. Te słowa leżące mi na sercu przez długi czas wreszcie zostały wypuszczone wolno. Nie zastanawiałam się nad tym w ogóle. Po prostu pomyślałam, że skoro i tak jest pijany to gówno za przeproszeniem będzie pamiętać.

-Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz... - Wymruczał z dzikim spojrzeniem.
Ta bo to kuźwa takie proste wylać swoje uczucia tak w prost.

Brunet mając wciąż swój charakterystyczny pusty wyraz twarzy, odłożył szklankę z resztą alkoholu na stolik znajdujący się obok. Jego wzrok równo z dłonią powędrował na moją szyję. Przejeżdżając powoli palcem w górę po mojej miękkiej skórze skrzywiłam się. Łaskotało mnie to. Ehh, nawet pijany jest cholernym uwodzicielem. Dlaczego ja musiałam na niego wpaść akurat tamtego dnia. Bha, dlaczego w ogóle musiałam!? Ale czy to ważne? W końcu dzieje się coś czego pragnęłam od długiego czasu. Co z tego, że nie jest w stu procentach sobą... A może i jest? Co jeśli teraz tak na prawdę jest prawdziwym sobą? Czasami prawdziwa osobowość wychodzi po alkoholu. Ale... nieważne. To może i będzie głupie lecz postąpię według moich pragnień. Nie ma już dla mnie miejsca w niebie. Pieprzyć to. On jest moim cholernym piekłem i pokusą, tym czego właśnie pragnę.
Czując wyschnięte już na moich policzkach łzy, zdążyłam wziąć głęboki oddech niczym miała bym zaraz zanurkować. Wbiłam się jego rozgrzane wręcz palące usta. Zaczęłam całować go tak namiętnie i z pasją niczym Rose wiedząc, że zaraz straci Jack'a. Właśnie tak się czułam. Nie mogłam zmarnować takiej chwili gdyż nie wybaczyła bym sobie tego do końca życia, nawet jeśli nie jest to najlepsza decyzja. Czując jak chłopak również odwzajemnia moje namiętne pocałunki swoimi, rozszerzyłam wargi pozwalając mu wsunąć język. Całuje jak z książki. Kurwa. Chciała bym aby ta chwila trwała wiecznie. Aby nasze usta były już zawsze złączone a śliny wciąż zmieszane. Czy ja myślę logicznie? Nie sądzę. Chłopak zsuwając dłonie w dół chwycił za mały zamek mojej spódniczki znajdujący się z tyłu.
Moje uda zadrżały wiedząc do czego dąży. Nawet nigdy tego nie robiłam. Boże. Materiał zsunął się powoli w dół gdy nasze usta były wciąż złączone w namiętnym i nieziemskim pocałunku. Nie sam pocałunek był nieziemski.
Chwyciłam nagle za kołnierz jego śnieżno białej koszuli. Jego ręce powędrowały na moje pośladki gdy ja owinęłam nogi wokół jego talii. Poruszając biodrami pozwoliłam sobie docisnąć się mu swoją erekcją do mojego krocza. Nagle wcisnął między nas dłoń, przesunął na bok moje majtki i włożył we mnie dwa palce. Moje uda drżały gdy ja byłam zawstydzająco mokra. Zaczął wpychać we mnie i wyciągać palce. Robił to tak powoli i namiętnie gdy z moich ust wyrwał się nie opanowany jęk. Nie jeden. Za każdym razem, kiedy wsuwał się we mnie głębiej i głębiej a jego palce dotykały mój punkt.
Po chwili, która wydawała się być nieskończoną przyjemnością, brunet wsunął ze mnie palce. Kończąc czy też przerywając anielski pocałunek spojrzałam głęboko w jego ciemne jak noc oczy. Czułam jak moja twarz wręcz płonie, jak i całe ciało. Zsuwając się niżej niezbyt wiedziałam co chce zrobić. Jego głowa znajdywała się pomiędzy moimi nogami a dłoń z piątką szczupłych i długich placów oplotła wokół uda, które drżało.
Niespodziewanie włożył we mnie język odsuwając majtki na bok.
Zacisnęłam mocno dłoń na jego miękkich i puszystych włosach i odchyliłam głowę. Czując jak jego gorący język bada moją kobiecość nie potrafiłam się powstrzymać przed nieco głośnymi jękami. Na szczęście jedyną osobą prócz Taehynga, która mogła to usłyszeć był Yeontan. Biedny pies z za drzwi pewnie myśli, że ktoś tu umiera. Choć tak na prawdę to wręcz przeciwnie. Czuję się jak w pierdolonym niebie. Albo i piekle gdzie to sam Lucyfer kara mnie za bycie złą dziewczynką.
Odsuwając się lekko ode mnie wzięłam niespokojny oddech.
Nagle jak poparzony wstał z kanapy zostawiając mnie w takiej pozycji jakiej tkwiłam przez całą przyjemność. Obserwując go przez ten cały czas widziałam tylko bruneta, który szuka czegoś niespokojnie po szafce. Trzymając w swojej ręce zdobycz ruszył w moim kierunku. Odpinając energicznie pasek od spodni pozbył się go jak i reszty mających na sobie ubrań. Ukazało mi się natychmiast niemałe przyrodzenie chłopaka. Dlaczego byłam w tym momencie jeszcze bardziej podniecona a zarazem przestraszona? Jego erekcja predzej zmieściła by się w mojej torebce niż we mnie. Obserwując go uważnie, lub tą jedną część ciała czułam jak moje uda znów drżą a o mało co się nie złączyły. Brunet wziął szybko łyk alkoholu, który niewinnie leżał na stole przez ten cały czas. Szybko wrócił na kanapę. Otwierając małe pudełeczko energicznie wyciągnął z niego mały, zapakowany przedmiot jakim była prezerwatywa. Rozrywając zębami folijkę szybko nałożył zabezpieczenie na przyrodzenie.
Nie zdążyłam się nawet na niczym zastanowić gdy wszedł we mnie całym jednym ruchem. Moje plecy gwałtownie wygięły się w łuk. Szybko zaczął poruszać biodrami.

-T~Taehyung~ahh- Wyjęczałam wijąc się w jego objęciach. Chciałam powiedzieć mu aby przestał a zarazem aby nie kończył. Długo bolało jednak po chwili wszytko obróciło się w samą przyjemność. Obydwoje głośno sapaliśmy i pojękiwaliśmy. Co jakąś chwilę słyszałam jak chłopak klnie pod nosem gdy ja czułam się jak w pierdolonym raju.

Gdy chłopak doszedł a ja ledwo co brałam oddech, leżałam niewinnie na kanapie. Brunet również próbując opanować oddech poprawił swoje puszyste włosy. Po chwili sam się położył na co ja usiadłam na nim rozkrakiem. To był szczerze idealny pierwszy raz. Niczego nie żałowałam. Nie mając zbytnio siły opadłam na jego nagą klatkę piersiową. Kładąc dłoń na smukłą i delikatną szczenkę o ostrych rysach po całowałam go delikatnie w rozpalone usta. Delikatnie z miłością, którą wreszcie mogłam okazać. Leżąc znów delikatnie na jego torsie, po chwili zasnęłam.
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro