°Profesorek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Dalejjj!!! Bo zaraz się spóźnię! Aghh! - Nerwowo wymamrotałam zakładając buty, które wydawały się nie współpracować. A bo mi się cholera zachciało makijaż robić mimo tego, że zaspałam. Mogłam sobie darować, ale nieee. Niech to szlag, Taehyung zapewne już czeka. Chwila... Znów zaczęłam się dla niego stroić.
Miałam ochotę sobie teraz dać z liścia aby wrócić na ziemię i nie zachowywać się jak jakaś zdesperowana nastolatka z problemem miłosnym. Czy ja jestem zdesperowana? Pfff. Oczywiście, że nie.

Będąc 'już' gotowa, wybiegłam niczym poparzona z mieszkania. Moje nogi zmieniały się w mgnieniu oka gdy schodziłam po schodach w dół. Sąsiadka z piętra niżej znów się wydrze, że mam po prostu wcześniej wstawać niż się potem spieszyć i co najlepsze, spóźniać. Ahh no znów zapomniałam włączyć dźwięki w telefonie! Dobrze, że ilość snu wydawała mi się dziwnie podejrzana.
Wybiegając z bloku szukałam zdyszana samochodu Taehyunga. Serio? Dopiero przyjechał a ja jak głupia myślałam, że czeka od kilku minut. Spoglądając na zegarek uświadomiłam się w fakcie, że jestem skończonym debilem. On jest na czas. To ja jak pojebana się spieszyłam myśląc, że nie zdążę. Aghh, dobra. Stało się.

-Hej Kami... - Taehyung powiedział gdy ledwo co otworzyłam drzwi samochodu.

-Hej - Odpowiedziałam z mniejszą ilością entuzjazmu niż on.

-Coś nie tak? - Dopytał badając mnie uważnie wzrokiem.

-Huh? Nie, wsztko ok. - Odpowiedziałam z realistycznym przekonaniem w głosie. Zapatrzyłam się. Pięknie dziś wygląda. Chociaż, ON zawsze pięknie wygląda. I to cholerne poczucie stylu. Długie, beżowe, garniturowe spodnie, które jeszcze bardziej wydłużały jego nogi. Zwykła szaro- beżowa koszula typu retro. Na to sweterek. Brzmi dziadziowato, ale na nim... Na nim to wygląda wręcz męsko. Podkreśla jego niesamowitą urodę.
Wpatrując się w niego z zachwytem wręcz zaczęłam go rozbierać wzrokiem. Cholera, ogarnij się Kami.

Gdy chłopak obrócił głowę w bok przybliżając się przy tym aby coś lepiej ujrzeć, dostrzegłam coś znajomego. Coś wyłaniającego się z jego ciemnych, pofalowanych i puszystych włosów. Srebrny, świecący wręcz przedmiot. Kolczyk! Taki sam jak ten, który wcześniej znalazłam. Szukając po kieszeniach jak dzika tego małego kolczyka, poczułam go. Jest!

-Taehyung... - Wymamrotałam zwracając na siebie jego uwagę.

-Tak? -

-To chyba jest twoje - Powiedziałam niepewnie mimo prawie stu procentowego przekonania, że mam rację.
Brunet unosząc dłoń ku górze, dotknął delikatnie ucha.

-Ahh mój kolczyk! Nawet nie widziałem, że go zgubiłem- Powiedział ze zdziwieniem.

-Pewnie przyczepił się do mnie i tak znalazłam go u siebie. -

-Może wtedy gdy razem spaliśmy... - Wymamrotał na co poczułam w brzuchu gromadę nieokrzesanych motyli. Zapomniałam, że z nim spałam. Zapomniałam o jego dotyku... I bliskości.

-T-ta... Możliwe - Odpowiedziałam szybko.

-Tak czy inaczej muszę cię już zawieść na uczelnię. - Taehyung oznajmił zapinając kolczyk. Chwilę po tym jego dłonie znów powędrowały na kierownicę po czym ruszyliśmy.
_________________________

Gdy dojechaliśmy już pod stary budynek pożegnałam się z brunetem dziękując od razu za podwózkę. Wychodząc z samochodu mój wzrok cały czas padał na niezwykłego chłopaka, którym był oczywiście Taehyung.

Kim zdążył już odjechać gdy ja jeszcze przez chwilę stałam jak słup soli wpatrując się w własne buty. Czułam jak moje policzki mają ostro czerwony kolor. Każda chwila z nim jest jak marzenie.

Obracając się po chwili aby wreszcie zawitać uczelnię uderzyłam w coś dużego i twardego. A może miękkiego? Nie, zdecydowanie twardego. Nieważne. Przez moje bujanie w obłokach nie zauważyłam wysokiego mężczyzny stojącego naprzeciwko mnie.

-Ahh przepraszam bardzo - Szybko wymamrotałam paląc się ze wstydu. Nie miałam siły podnieć do góry głowy i spojrzeć mu w oczy.

-Spokojnie, nic się nie stało. Przecież każdemu może się to zdarzyć. - Usłyszałam nagle miły głos. Spoglądając z zaciekawieniem na ową osobę, zaniemówiłam.
Był to naprawdę urodziwy chłopak w okularach. Włosy były mieszane, delikatny, złotawy blond wychodził z pod ciemniejszych włosów. Jasno niebieski golf podkreślał jego dobrze zbudowane ciało a czarne, garniturowe spodnie wydłużały nogi. W ręce trzymał torbę, jeśli się nie mylę to coś na typ teczki nauczyciela.
Patrząc na niego z maślanymi oczkami, nie byłam w stanie jakkolwiek zareagować. Myślałam, że tam zejdę gdy uśmiechnął się pokazując swoje urocze dołeczki.

Nawet nie wiem kiedy, zdążył odejść w kierunku drzwi. Stojąc tak jeszcze chwilę uświadomiłam sobie, że zaraz mam przecież lekcje. Dlatego natychmiast ruszyłam przed siebie.
_________________________

-Yuki! - Wrzasnęłam wbiegając do sali jak opętana. Nawet miałam gdzieś co sobie inni pomyślą. Chociaż tak w sumie to się zdążyli przyzwyczaić z naszą dwójką.

-Co jest? Wyglądasz jak potrącony kot. - Wymamrotała.

-C-co? Z resztą! Nie ważne. Słuchaj to... - Wzięłam głęboki oddech jak bym miała jej zaraz opowiedzieć o moim całym życiu za jednym zamachem. - Znów na kogoś wpadłam! Taki przystojny chłopak, mężczyzna? Nie wiem!? W niebieskim golfie, on tak idealnie podkreśla jego ciało... -

-Niebieski golf... - Dziewczyna mruknęła patrząc w punkt za mną. Nie rozumiejąc o co chodzi, obróciłam się.

-Dziękuję za te komplementy... - Usłyszałam łagodnie wypowiedziane słowa przez tą samą osobę, o której mówiłam. On... On położył teczkę na biurku. O co chodzi? Nie możliwe żeby... - Kim Namjoon, wasz nowy nauczyciel matematyki -

Nauczycieli matematyki!? Ile on ma niby lat? Nie sądzę żeby 50 jak tamte staruchy. W sumie cieszę się, że jest ktoś młodszy. Może ma lepsze podejście. Już widzę jak laski się do niego ślinią. W sumie, nie dziwię się im. Ale w końcu to nauczyciel.
Badając wzrokiem każdy jego ruch, z transu wyciągnął mnie głośny dźwięk dzwonka.
_________________________

Wychodząc już z klasy po całym dniu na uczelni, poczułam ciężar na ramieniu.

-Kami! Czekaj na mnie - Blond włosa rzuciła się na mnie z entuzjazmem. Skąd u niej tyle energi pod koniec dnia? W sumie, tyle żre tego słodkiego, że potem zachowuje się jakby ją ktoś nakręcił.

-Ahh śpieszy mi się... Wiesz, że jadę do Taehyunga. - Mruknęłam garbiąc się ze zmęczenia.

-Racja, zapomniałam. Ale chwilę chyba dla mnie masz, co nie? - Spojrzała na mnie przekonująco.

-No, chwilę -

-Niezły ten profesorek od matmy. Cholera, taki daddy. Widać, że pakuje. - Yuki wymruczała bujając w obłokach.

-Weź przestań, to w końcu nasz nauczyciel. - Odpowiedziałam poważnie.

-No i? Swoją drogą... Co ty taka aktywna dzisiaj byłaś na tej matmie? Zapunktowałaś u niego. - Dziewczyna zaśmiała się w dziwny sposób.

-Po prostu się uczyłam cały dzień i jakoś wykorzystałam tą wiedzę. Ja jeszcze żyje tą uczelnią a nie to co ty... u Jungsoo siedzisz całymi dniami i nocami. - Powiedziałam przewracając oczami.

-W porównaniu do ciebie mam kogoś. Przecież ty nawet jesteś jeszcze dziewicą. -

-A to coś złego? Wolę się skupić na mojej przyszłości. Swoją drogą, nikt mnie nie chce. -

-Masz szansę u Taehyunga -

-Mam dziwne wrażenie, że traktuje mnie po przyjacielsku...Nie wiem. - Mruknęłam.

-Dodajmy, że nie znasz się na miłości. Według mnie z tego może coś być, jak będziesz chciała. -

-No nie wiem. Tak czy inaczej, mam teraz sporo na głowie. Powinnam już iść na przystanek. -

-Jasne, tylko napisz jak znajdziesz chwilę -

-A ty do mnie w nocy nie wypisuj bo potem nie słyszę alarmu przez wyciszony telefon. -

-Ahh no dobrze! Już idź na ten przystanek. - Yuki zaśmiała się z mojej oburzonej miny.

Machajac do dziewczyny ruszyłam po tym w przeciwną stronę. Chcąc posłuchać muzyki wyciągnęłam z kieszeni splątane słuchawki. Cholera, przecież trzy dni temu je doprowadzałam do porządku. Załamałam się patrząc na poplątane kable.
Będąc już na przystanku usiadłam na ławce skupiając się na nie współpracującym ze mną przedmiocie.
Dobra, mam to gdzieś. Nie mam na to siły. Włożyłam słuchawki spowrotem do kieszeni po czym zauważyłam jadący w moim kierunku autobus. Czas jechać.
_________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro