°Szpital

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W ciągu kilku minut ubrałam się w losowe dresy, które leżały na podłodze bo nie zdążyłam ich jeszcze ułożyć. Bez zastanowienia wybiegłam z domu. Musiałam jak najszybciej znaleźć Yuki. Namjoon przyjechał samochodem więc od razu ruszyliśmy w drogę. Myśląc intensywnie gdzie mogła by być, przyszło mi coś do głowy. Zawsze gdy czuła się źle, szukała spokoju i ciszy...i czegoś co uwielbia. Czyli ładne widoki. Byłam prawie pewna, że właśnie tam może być. To była gra o czas.

-Chyba wiem gdzie może być. Namjoon jedź poza miasto - Powiedziałam nerwowo. Chłopak kiwnął głową i ruszył przed siebie.

Z reguły krótka droga tym razem się ciągnęła. Bałam się o nią. W mojej głowie krążyły czarne scenariusze związane z tym co mogło się stać. Zdążyłam wysłać do niej już z milion wiadomości i dzwonić z tysiąc razy jednak za każdym razem włączała się poczta głosowa a sms-y nawet nie dochodziły. To nie mogło się skończyć dobrze...

Gdy byliśmy na miejscu, czyli kilka kilometrów od miasta, szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę parku noun. Odkąd się znamy, czyli praktycznie od zawsze, chodziłyśmy w to miejsce. Park miejski na wzgórzu. Stad zawsze było dobrze widać oświetlone, nocne miasto Seul. Romantyzowałyśmy to miejsce wyobrażając sobie jak kiedyś będziemy mieć kogoś kogo kochajmy i wspólnie będziemy oglądać gwiazdy ze wzgórza. Nie bez powodu park nazywa się noun, widać tutaj sporo spadających gwiazd. Najczęściej w sierpniu.

Gdy byłam już na samej górze zauważyłam kogoś siedzącego na krawędzi wzgórza, wpatrującego się w niebo. Jasne, że to była Yuki. Poznałam po jej delikatnej figurze mimo cholernej ciemności, która tam panowała.

-Yuki! Co się z tobą działo!? - Wrzasnęłam wręcz biegając w jej kierunku. Ten widok mnie zszokował. Czułam jak moje nogi sztywnieją i wbijają się w ziemie a moje ciało odmawia posłuszeństwa. Taehyung i  Namjoon stali za nami czekając na mój jakikolwiek znak.
Ręce blondynki były zakrwawione. Nie było widać nic, prócz ciemnej cieczy odblaskującej  w świetle księżyca. Na trawie obok leżała żyletka.

-Yuki, odezwij się...jestem przy tobie, kocham cię...-Drżący głos Namjoona cicho się rozprzestrzenił po lekko zadrzewionym terenie.

-T-Taehyung, wzywaj karetkę- Wymruczałam odzyskując kontrole nad ciałem. Po tych słowach Joon podbiegł do dziewczyny. Był bardziej niż spanikowany. Pierwszy raz widziałam go w takiej postaci. Nie myśląc o tym zbyt długo zsunęłam z dziewczyny zakrwawioną koszulę po czym rozdarłam jej rękaw. Owinęłam mocno rękę aby dalej nie krwawiła. Dziewczyna była blada i ledwo co kontaktowała. Straciła sporo krwi. Nie mogłam patrzeć na moją najlepszą przyjaciółkę w takim stanie. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Wtulając się w nią, pocałowałam ją w głowę o czułam jak bezwładnie leży w moich ramionach. Straciła przytomność. A ja czysty rozum...
_________________________

-Kurwa mać ty żyjesz! Masz kurwa szczęście!- Wrzasnęłam głośno na cały pokój, jak nie na cały szpital. Yuki wybudziła się po pięciu godzinach. Straciła dużo krwi. Miała całą pociętą dłoń. Nie zjechała na szczęście na główną żyłę. Gdyby to zrobiła, już by jej tu nie było.
Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy.

-Ty głupia suko, dlaczego to zrobiłaś!!-

-Jungsoo...on mnie zdradził i powiedział, że to wszytko było tylko udawane...robił to po to aby mnie tylko wyruchać. Nazwał mnie pustą dziwką, przy tym, że mnie się nie da pokochać...-Blondynka zaczęła płakać.

-Jezu...kocahnie, nie płacz ....serio będziesz słuchać tego potwora bez godności? To on cię zdradził i oszukiwał. To on jest tutaj tym złym...-Powiedziałam przytulając dziewczynę najmocniej jak tylko mogę aby nie zrobić jej przy tym krzywdy.

-Nikt mnie nigdy szczerze nie pokocha w ten sposób...-

-Jesteś tego pewna? Bo ja to widzę zupełnie inaczej- Nagle do pokoju wbiegł Namjoon. Nie mam pojęcia skąd on się tutaj tak szybko zjawił jednak, w idealnym momencie.

-Yuki! Ja pierdole myślałem, że umrzesz! Nie rób tak więcej rozumiesz! Kurwa, kocham cię, martwiłem się ...-Wydusił z siebie dość chaotycznie.

-Wcale nie...-Mruknęła ze łzami w oczach.

-Co, wcale nie? Kocham cię, rozumiesz? Odkąd cię poznałem stałaś się jedyną osobą, która wciąż zajmowała moją głowę. Nie masz podjęcia jak się ucieszyłem gdy mogłem spędzać z tobą czas na nauce...nie chce go spędzać tylko w ten sposób ...chce więcej takich wyjść na miasto! ...i...chce być z tobą ...- Namjoon wbił się nagle w usta dziewczyny. Myślałam, że się tam zaraz poryczę. To było zbyt piękne. Niczym kdrama.
Gdy ta dwójka zakochanych była zajęta tylko sobą nawzajem, postanowiłam wyjść z pokoju i zostawić ich samych. Będąc już przy drzwiach poczułam wibracje w kieszeni. Dostałam jakąś wiadomość.

To była wiadomość od Taehyunga, szybko wiec w to weszłam. Sadząc, że to może być coś ważnego.

«»

TeteHyungsi: <zdjęcie>

TeteHyungsi: Yhmm potrzebuje cię, kamimi...

«»

Ja pierdole, aż się podnieciłam. Ale nie spałam całą noc i jedyne o czym marzyłam to o walnięciu się do łóżka i spaniu. Wybierając numer do chłopaka postanowiłam do niego zadzwonić...

-Taehyung-shii wiesz, że jesteś cholernie przystojny ale jestem zmęczona...- Powiedziałam ewidentnie się rumieniąc.

-Aw Kamimiś woli spać? - Uslyszałam jego szorstki i przystojny głos.

-obiecuje ci, że jak się obudzę, to dam ci całą siebie do dyspozycji, misiu...-

-Hm to chyba wole poczekać ...- Zaśmiał się podejrzliwie.

-A teraz przyjedziesz po mnie?-

-Zaraz będę, kotku- Chłopak mruknął po czym się rozłączył.
_________________________

Powracam kurwaaaaa
Jest moc ludzie!
B)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro