°Wprowadzka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybudzając się powoli z dość głębokiego snu czułam ciepło na swoim ciele. Otwierając zaspane oczy ujrzałam nagi tors Taehyunga, na którym leżałam zapewne dość długo. Zpanikowana szybko się odsunęłam, czułam jak robię się kompletnie czerwona. Boże co mi odwaliło. Zrobiłam tak gwałtowny ruch, że brunet najprawdopodobniej się przebudził. Ocierając jeszcze nieprzytomny oczy wymruczał coś cicho. Ja tylko przycisnęłam do siebie kołdrę jeszcze mocniej. Tak aby zakryć nagie ciało.

-Cześć... Kami... - Mruknął głębokim i szorstkim głosem.

-Boże, Taehyung... My... Kurwa, my... - Powiedziałam niespokojna.

-Żałujesz tego? - Spytał zmieniając pozycje. Automatycznie złapał kontakt wzrokowy, który jeszcze bardziej mnie zawstydził.

-N-nie... Znaczy, my... To jest dziwne... - Powiedziałam zupełnie zmieszana. Trudno było odkreślić nasze relacje w tym momencie.

-Ehh to jest chyba idealny moment aby spytać się ciebie czy zostaniesz moją dziewczyną... - Mruknął z małym uśmiechem. Zamarłam kompletnie. Byliśmy przyjaciółmi. Myślałam, że tamten wieczór się tak potoczył tylko i wyłącznie przez alkohol.

-Tak- Wymruczałam zawstydzona. Moje serce biło tak szybko, że wydawało by się je słyszeć w tym niebywale cichym pokoju.
Dłoń bruneta powędrowała natychmiast za mój policzek. Zbliżając się do mnie musnął delikatnie moje nieruchome wargi. Czy byłam teraz w szoku? Można by to tak opisać. Nagle wbił się w moje usta bardziej gwałtownie lecz wciąż z troską. Czyli teraz... Jesteśmy parą...
_________________________

-Kamimiii! - Usłyszałam nagle donośny głos chłopaka dochodzący z innego pomieszczenia. Dopiero co zdążyłam się ogarnąć. Taehyung obiecał zrobić śniadanie. Był bardzo opiekuńczy i delikatny we wszystkich swoich ruchach. Tak jakby obchodziło się z jajkiem. Albo i małym pisklakiem, któremu również musi dać swoją miłość.
Cholera, o czym ja znów myślę. Moja natura, bujam w obłokach. Idąc powoli przed siebie, dokładnie w kierunku kuchni usłyszałam z za siebie ciche dreptanie. Uśmiechnęłam się wiedząc któż to za mną podąża.
Nagle gwałtownie się obróciłam i ujrzałam małego, słodkiego Yeontana, który najprawdopodobniej dopiero co się obudził. Uśmiechając się w jego kierunku kucnęłam i rozłożyłam ramiona na co owa puchata kuleczka ruszyła w moim kierunku. Merdał ogonkiem cały szczęśliwy. Biorąc go na ramiona wtuliłam się w tą miłą, ciemną sierść czy też włosy.

-Biedny Yeontan, tej nocy nie spałeś z Panem. Biedaczku ty... Pewnie się martwiłeś gdy słyszałeś te dziwne dźwięki... Ahh Yeontan... Nie działa mi się krzywda, nie myśl guptasku. Byłam w niebie. Boże... Jego rozgrzany język i duży-...

-Z kim ty gadasz Kami? - Nagle Taehyung przerwał moje bujanie w obłokach. I dobrze. Siedziałam jak szurnięta na podłodze z psem w ramionach i paplałam jakieś głupstwa. Kto wie co jeszcze bym powiedziała. Jezu...

-Ah tylko z Yeontanem Heh- Szybko wytłumaczyłam lekko skrępowana.

-Haha o jeju... Uroczo... Chodź na śniadanie. - Brunet powiedział z uśmiechem na co ja szybko wstałam, odłożyłam Yeontana i otrzepałam się od śmieci z podłogi.
Zwartym krokierm ruszyłam do jadalni na co mały, puchaty zwierz za mną. Przeurocze.

Będąc już w owym pomieszczeniu usiadłam przy stole. Widząc przepysznego jedzenie, które Taehyung sam przygotował, zaczęłam wcinać z apetytem. Zapewne chłopak patrzył się na mnie z uśmiechem ale nie byłam wstanie myśleć o czym innym niż to pysze jedzenie.

-Może zamieszkasz ze mną?... - Taehyung nagle mruknął na co ja wręcz przestałam przeżuwać jedzenie.

-Znaczy... Ja, u ciebie? -

-Tak guptasku, na tym to polega hah. Yeontan na pewno się ucieszy. Kocha cię. - Brunet ze śmiechem dodał.

-Yeontan! Mama z tobą będzie częściej!! - Zaśmiałam się jak dziecko biorąc w ramiona zwierzę.

-Ejj Yeontan jest moim synkiem... -

-Od teraz moim też. Dziecko potrzebuje obojga rodziców, co nie? Hah- Nie mogłam ze śmiechu razem z Taehyungiem.
Odkładając puszystą kuleczkę spowrotem na ziemię, znów zabrałam się za jedzenie.
_________________________

Po skończonym śniadaniu pomogłam posprzątać. Naprawdę czułam, że przy tej osobie mi dobrze. Nawet robiąc niezbyt lubiane czynności. On wszystko zmieniał. Puszczał głośno muzykę wygłupiając się przy tym. Robił głupie miny i wszytko aby mnie rozbawić. Opiekował się mną jak i Yeontanem. Pilnował abym brała leki i jadła wystarczająco. Gdy poczułam lekki chłód ten dał mi swoją czerwoną bluzę. Pachniała oficjalnie. Tak samo jak jego eleganckie ciuchy gdy na niego wpadłam. Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz.

Po tym jak wszytko skończyliśmy sprzątać i ogarniać Taehyung postanowił pomóc mi przewieść wszystkie rzeczy do niego. Szczerze nie czułam się już nawet obco w owej okolicy. To nie tak, że ja wpadłam na wyższy poziom. Tylko Kim jest normalny i przeciętny. Nie jest jakimś snobem, który wtapiał by się w tłum ludzi mieszkających na tym osiedlu.
_________________________

Zbliżało się późne popołudnie gdy przejechaliśmy i rozpakowaliśmy wszystkie moje rzeczy. Spanie z nim i Yeontanem jak najbardziej mi odpowiadało.

-Taehyung... - Mruknęłam siedzącą na ogromnym łóżku w już naszej sypialni.

-Tak? - Odpowiedział.

-Byłeś wczoraj nieźle pijany co doprowadziło do sam wiesz czego... Pamiętasz to? -

-Haha jasne, że tak. To, że byłem pijany nie znaczy, że mam konkretną pustkę w głowie. -

-Nie żałujesz tego? - Spytałam.

-Nie, jak najbardziej nie. Byłaś niesamowita. Cholera. Aż mnie teraz podnieciłaś tymi wspomnieniami. -

-Taehyung! Ja tak na poważnie teraz... - Mruknęłam oburzona.

-Ha ha no dobra, dobra już... Nie chciałem się w tobie zakochać -

-Czekaj... Co? - Zaskoczona nagle zamarłam. Jak to nie chciał się zakochać? Dlaczego, znaczy o co w ogóle chodzi?

-Wiesz, długa historia...

_________________________

Powracam guys!
Obiecuje więcej rozdziałów, częściej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro