Rozdział 12 - "Panienka i kawaler"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miał być w tamtym tygodniu, ale stwierdziłam, że dostaniecie go dzisiaj, czyli w poniedziałek, jako takie pocieszenie przed rozpoczynającym się tygodniem.
Miłej lektury!
(rozdział nie sprawdzony)

Złapałam za kolejną szklankę, która była ostatnią do wypolerowania przed zamknięciem klubu. W czasie tego rozmawiałam z Nikki i Tobym, który przyszedł do nas, gdy zamknął drzwi. Gdy tylko to skończyłam, podeszli do nas pozostali. W tym również Jurgen, który dzisiaj nam dawał wypłatę za ostatni miesiąc, choć w sumie za nadgodziny, których w ostatnim czasie było całkiem sporo.

- Podekscytowana przed ślubem? Został tydzień. - Odezwała się podekscytowana Nikki, która prawie podskakiwała, czym rozśmieszyła wszystkich.

- Szczerze? - Zapytałam, na co kiwnęła głową, a wszyscy powtórzyli jej gest. - Jak myślę o tym ślubie, to mam ochotę zwymiotować ze stresu. - Przyznałam, na co się zaśmiali.

- Stres jest raczej normalny, choć w sumie nie jestem pewna, bo ja za mąż jeszcze nie wyszłam. - Wtrąciła Anita.

- Tak, tak. - Wzięłam swój telefon, gdzie zobaczyłam, że wiadomość od Gavina, że już czeka. - Gavin na mnie czeka i w sumie jeszcze trochę pracy. - Skrzywiłam się na samą myśl o tym, że mamy jeszcze do rozpakowania moje rzeczy ze starego mieszkania, które udało mi się odzyskać.

Z tamtego lokum wymówiłam umowę najmu. Wszystkie rzeczy Rochelle znalazły miejsce albo w przytułku dla bezdomnych, albo wylądowały w jakimś wymiarze mojej matki, gdzie trzymała wszystkie swoje magiczne przedmioty.

- Bella, nie żeby coś, ale jest wpół do trzeciej. Co ty masz o tej porze do roboty, poza pójściem spać? - Zapytał Nick, który sprawdził godzinę na swoim telefonie.

- Jakąś dobrą połowę salonu w kartonach, które trzeba rozpakować... - Wytłumaczyłam, jednak kompletnie nie zrozumieli. - Ja i Gavin po ślubie nie będziemy mieszkać w jednym mieszkaniu z chłopakami, bo by dostali szału. Przeprowadzamy się. - Dodałam, a oni szerzej otworzyli oczy.

- Kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? Przypominam ci, że w sobotę masz wieczór panieński i cię wyciągamy. - Zauważyła Carla, która założyła ręce na piersi.

- Za dużo rzeczy na głowie i wypadło mi to z głowy. Przymiarki sukni, szukanie domu, szukanie właściciela tego domu, kupno samochodu, łażenie po wszystkich urzędach w Bostonie, wymawianie umowy starego mieszkania, pakowanie wszystkich rzeczy, przewożenie ich na drugi koniec miasta, wypakowywanie ich, układanie ich... - Złapałam się za głowę. - Jak teraz mam taki natłok wszystkiego, to po tym ślubie nie będę wiedziała co ze sobą zrobić, bo nie będę miała nic do roboty. - Powiedziałam, co wszystkich rozśmieszyło. - Jeszcze dzisiaj pierwsza noc w nowym domu... - Opadłam głową na swoje dłonie.

- Mamy do ciebie wpaść, żeby nieco pomóc poukładać rzeczy? - Zaproponował Toby, dlatego spojrzałam na niego zaskoczona.

- Nie będę się wami wysługiwać... - Powiedziałam, poprawiając swoją torebkę.

- Bella, przyjaciele sobie pomagają. Dawaj swój nowy adres. - Wyciągnęła rękę Nikki, na co się zaśmiałam.

Wyjęłam z torebki długopis i mój notes, który zaczęłam ostatnimi czasy ze sobą nosić, po czym zapisałam na nim swój nowy adres. Wyrwałam kartkę, by w kolejnej chwili podać ją Nikki.

- Jak jedzie się od miasta, to jest zakręt po prawej stronie. Zaraz przy nim jest przystanek autobusowy. - Podałam im dodatkowe instrukcje, kiedy to wszyscy zrobili sobie po zdjęciu.

- Spodziewaj się nas jutro koło jedenastej. - Odezwał się Jurgen, na co kiwnęłam głową, wychodząc zza lady.

- Zbieram się, bo Gavin po mnie... - Zacięłam się, kiedy ktoś za mną odchrząknął. - Stoi za mną, prawda? - Zapytałam, krzywiąc się lekko, na co reszta kiwnęła głowami i się zaśmiała.

- Już się nagadałaś, katarynko? - Spytał, kiedy na niego spojrzałam.

Podeszłam do niego, po czym odwróciłam i popchnęłam w kierunku wyjścia.

- Na razie! - Krzyknęłam, na co ponownie się zaśmiali.

Wyprowadziłam chłopaka z klubu. Na zewnątrz również się ze mnie zaśmiał, jednak ja jedynie zaczęłam udawać złą, przez co on od razu próbował się wytłumaczyć. Po chwili się uśmiechnęłam, przez co Gavin próbował mnie zabić wzrokiem. Po chwili się jednak uśmiechnął i objął ramieniem, by zaprowadzić do samochodu. Po chwili odjechaliśmy. Całą drogę oczywiście ze sobą rozmawialiśmy. Nasza pogawędka kręciła się głównie wokół przeprowadzki i moich narzekań, ile jeszcze pracy nam zostało.

- I tak jest mniej roboty, niż gdybyśmy sami mieli się zajmować remontem i meblowaniem całości - Zauważył, a ja przyznałam mu rację. - Poza tym, jak byłaś w pracy, to zebrałem chłopaków, żeby tam nieco się już pozbyć ilości tamtych kartonów. - Przyznał, dlaczego spojrzałam na niego zaskoczona.

- Kochany jesteś. - Powiedziałam, a on złapał mnie za rękę.

- Jeszcze tydzień i będziemy mieli chwilę odpoczynku. - Uśmiechnął się szeroko.

Poprawiłam się w fotelu, aby w kolejnej chwili przymknąć oczy. Spojrzałam na swoją dłoń, której palce były splecione z Gavina. To nawet nie cały tydzień. Był już czwartek, a ślub jest we wtorek. Kolejny przesąd. ślub we wtorek przynosi bogactwo, ale kompletnie nie rozumiałam w jakiej formie. Jeśli chodziło o finanse, to tego nie potrzebowaliśmy. Wystarczało nam, że mieliśmy tak naprawdę siebie. Byliśmy szczęśliwi, a to wszystko nas nie obchodziło.

W pewnym momencie poczułam, że lekko zaczęły mi się przymykać oczy. W końcu je zamknęłam. Musiałam być mocno zmęczona, bo gdy znowu uchyliłam powieki, Gavin kładł mnie na naszym łóżku.

- Zasnęłaś w samochodzie. - Powiedział, kiedy mnie posadził na posłaniu.

- Za dużo na głowie. - Przyznałam, na co poprawił mi włosy i założył je za uszy, by następnie objąć moją twarz.

- Nie zostało dużo pracy, więc może już to sobie teraz odpuśćmy i po prostu chodźmy spać. Jesteś padnięta. - Zauważył, na co się uśmiechnęłam.

- Dobry pomysł, ale muszę się jeszcze wykąpać. Jakiś idiota cały wieczór palił w klubie. - Złapałam za materiał materiał, który miałam na sobie i go powąchałam. - Mam wrażenie, że całe ubrania mi przesiąknęły zapachem nikotyny... - Skrzywiłam się.

- Pójdę zamknąć drzwi i pogasić światła. - Powiedział, na co kiwnęłam głową i się podniosłam.

Chłopak wyszedł z pokoju. Ja natomiast odłożyłam swoją torebkę na szafkę, obok łóżka. Powolnym ruchem zdjęłam buty i weszłam do garderoby, skąd wzięłam piżamę.

Wiele naszych rzeczy mamy już poukładane w domu. Dzisiaj Gavin i chłopacy mieli przewieźć ostatnie kartony. Wciąż nie wierzyłam, że za dosłownie kilka dni będę po ślubie. Przyjmę nazwisko Gavina, choć proponował mi, żebyśmy zrobili sobie podwójne. Nie chciałabym odrzucać swojego, więc spodobała mi się jego propozycja.

Sięgnęłam do jednej z półek, gdy w pewnym momencie zobaczyłam pokrowiec, w której znajdowała się moja suknia ślubna. Uśmiechnęłam się, po czym opuściłam wzrok i ruszyłam do łazienki. Weszłam do pomieszczenia, gdzie zaraz za drzwiami umiejscowione były pralka i suszarka. Za pół ścianką stała duża wanna. Przy niej znajdował się zlew wbudowany w blat. Nad nim wisiało okrągłe lustro, za którym swoje miejsce znalazła szafka. Na płaszczyźnie stało kilka rzeczy - mydelniczka, kubeczek na szczoteczki. W rogu była ubikacja. Pod ścianą po lewej stała jeszcze biała szafka - bardziej komoda - gdzie schowałam ręczniki.

Położyłam na niej swoje rzeczy, by w kolejnej chwili się rozebrać z sukienku, którą miałam na sobie. Próbowałam sięgnąć do zamka. Po chwili uległ, jednak nie za moją ingerencją, a za Gavina. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Pocałował mnie w czubek głowy, po czym podszedł do wanny, aby odkręcić wodę.

Po jakimś czasie oboje znajdowaliśmy się w wodzie, a przy tym zakrywała nas warstwa piany. Zjechałam nieco, by bardziej się rozłożyć, na co chłopak się zaśmiał. Odchyliłam głowę i przechyliłam ją w kierunku lewego ramieniu.

- Tylko w wannie nie zaśnij. - Rzucił, na co się zaśmiałam i zabrałam swoją lewą nogę, którą złapał pod wodą.

- Nie łaskocz. - Poprawiłam się i od niego podpłynęłam, żeby odsunąć jego mokre włosy z czoła.

- Bo co mi zrobisz? - Objął mnie i zmusił do tego, żebym się na nim nieco położyła.

Również poprawił mi moje mokre włosy, które skręciły się już w loki. Uśmiechnęłam się i dałam mu całusa, kiedy się do niego przytuliłam.

- Pierwsza noc. - Zauważyłam, na co pokręcił głową.

- Jedna z wielu. - Poprawił mnie, po czym dał całusa.

Uśmiechnęłam się, by w kolejnej chwili powtórzyć jego wcześniejszy gest. Zaśmiał się, a ja poprawiłam, aby było mi wygodniej. Wyprostował się, owijając przy tym swoje ramiona dookoła mojej talii i spojrzał mi w oczy. Dokładnie mi się przyjrzał.

- Kocham cię, Bella. - Wyznał po raz któryś z kolei, na co ponownie go pocałowałam.

Objął mnie, a ja usiadłam na nim okrakiem. Złapałam za brzeg wanny, kiedy woda się nieco bardziej wzburzyła i nieco wylało się na podłogę.

Poczułam czyjeś miękkie usta na skroni, na co cicho mruknęłam i od razu uchyliłam powieki. Obok mnie siedział Gavin. Nie miał koszulki. Uśmiechnęłam się i patrzyłam na niego zaspanymi oczami. Pogłaskał mnie po policzku i poprawił mi włosy. Przeciągnęłam się, rozciągając się na łóżku. Gavin się zaśmiał, po czym nachylił w moją stronę. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

Chłopak spojrzał w kierunku wyjścia, a ja sobie uświadomiłam kto to taki. Niemal natychmiast podniosłam się do siadu.

- Bella? - Odezwał się zaskoczony, kiedy zaczęłam się zawijać w pościel, żeby przejść do garderoby.

Zaśmiał się, kiedy zobaczył mnie, jak łapię za swoją bieliznę, którą szybko na siebie wciągnęłam, zginając się niczym Dzwonnik z Notre-Dame. Mimo wszystko cały czas zakrywałam się kołdrą.

- Zapomniałam, że osoby z mojej pracy zaproponowały pomoc przy rozpakowywaniu wszystkiego z pudeł. To prawdopodobnie oni. - Wytłumaczyłam mu pośpiech, a przy tym rzuciłam w jego kierunku koszulkę. - Ubierz się, nie zamierzam znowu zamieniać się w zazdrośnicę, jak Anita, Carla albo Nikki zaczną cię oglądać z każdej strony. - Odezwałam się nieco pretensjonalnie i złapałam za swoją jasną koszulę w kratę.

- Wiesz, że jestem tylko twój? - Zapytał, kiedy rzuciłam kołdrę na pufę obok. - Ale widoczki od rana. - Powiedział, gdy się lekko pochyliłam.

Spojrzałam na niego z chęcią mordu w oczach. Roześmiał się lekko i założył na siebie biały T-shirt z dekoltem w literkę V.

- Pójdę otworzyć, ty się ogarnij. - Rzucił, kiedy wychodził z pomieszczenia.

Złapałam za swoje krótkie spodenki, które od razu wciągnęłam na tyłek. Po chwili zabrałam pościel z powrotem do sypialni, gdzie poprawiłam łóżko. Weszłam następnie do łazienki, aby się w miarę ogarnąć - między innymi umyć zęby, twarz, uczesać włosy i pozbyć się makijażu, o którym w nocy zapomniałam. Gdy tylko to skończyłam, usłyszałam, jak piętro niżej kilka osób się z czegoś śmieje. Powoli ruszyłam piętro niżej. Wszyscy umilkli w ciągu kilku sekund, gdy tylko zamknęłam drzwi.

Zmarszczyłam brwi i ruszyłam do schodów. Powoli zeszłam piętro niżej, aby móc zobaczyć Gavina oraz moich współpracowników, jak o czymś rozmawiają. Spojrzeli w moim kierunku. Kilku z mich znajomych szerzej otworzyło oczy, gdy mnie ujrzało.

- Wyglądam, jak strach na wróble, że mi się tak przyglądacie, czy, o co chodzi? - Zapytałam, na co się oczywiście zaśmiali.

- Wiesz, raczej cię nie widujemy w normalnie ubranej odsłonie. - Zauważył Nick.

- Mam inne ubrania, niż te, które zakładam do pracy. - Powiedziałam, zakładając na piersi ręce. - Nie mam samych ubrań, które nosiłaby kobieta niskich obyczajów. - Rzuciłam, po czym podeszłam bliżej.

Jakiś czas później wszyscy rozdzieliliśmy się rzeczami. Nie sądziłam, że ktoś z własnej woli zechce nam pomóc. Mimo wszystko Ryan i Bryce - a raczej sam Bryce - powiedzieli, że będą podrzucać nam tu rzeczy, ale z rozpakowywaniem mamy poradzić sobie sami. Rodziców nie chciałam w to ingerować, bo jednak mama "wyremontowała" nam ten dom i to już by było za wiele, o co moglibyśmy prosić.

Ojciec Gavina miał ostatnio wiele na głowie w sprawie tamtego włamania do magazynu. Nadal nie znaleźli osoby, która byłaby za to odpowiedzialna. Coraz bardziej mnie to martwiło. Wiele rzeczy zaczęło się dziać po tym, gdy wraz z Gavinem postanowiliśmy się pobrać. To wyglądało tak, jakby ktoś nam albo próbował w tym przeszkodzić, albo jednak przeznaczenie miało na naszą dwójkę inne plany.

Co jeśli nigdy nie mieliśmy być razem? Może Dwie Boginie próbują mi to przekazać lub było to jeszcze coś innego? Tylko co? Co zrzuciło na nas tyle omenów nieszczęścia, które ciągną się od momentu, gdy oddałam moce...

Rochelle?

Może to ona, w swoich ostatnich chwilach rzuciła na mnie klątwę. Było to możliwe, ale raczej mało spotykane. Mimo wszystko, raczej rzadko która wiedźma oddawała swoją moc, aby kogoś powstrzymać.

Westchnęłam i spojrzałam na dzienniki, które leżały w kartonie pod etażerką. Powinnam się w końcu zabrać za ich przeglądanie, jednak kompletnie nie miałam na to czasu. Ani minuty, żeby chociażby je przejrzeć z grubsza. Musiałam wygospodarować sobie choć nieco czasu na to wszystko.

- Ślicznie wyglądasz. - Usłyszałam za sobą, dlatego się odwróciłam.

Stał tam Gavin, który miał na sobie szarą koszulę i białe jeansy. Ruszył w moim kierunku, aby odwrócić mnie do siebie. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, którą niegdyś kupiłam, gdy zdradził mi, czym się zajmował.

- Gotowa na swój wieczór panieński? - Zapytał, na co pokręciłam głową.

Zaśmiał się.

- Czemu? - Dopytał, zakładając mi włosy za lewe ucho.

- Nie wiem. Jakoś tak się tym denerwuję... - Przyznałam, na co się uśmiechnął.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. - Pogłaskał moje policzki. - Tylko mam nadzieję, że dziewczyny ci nie zamówiły striptizerów... - Wyszeptał, na co parsknęłam śmiechem.

- A ja mam nadzieję, że chłopacy nie zamówili striptizerek. - Założyłam ręce na piersi, a on również się zaśmiał.

- Dałem im zakaz. - Powiedział, na co kiwnęłam głową. - Mam coś dla ciebie...

Zmarszczyłam brwi. Poszedł na moment do garderoby, aby po chwili wrócić z niej z dużym, płaskim, nieco bardziej prostokątnym kartonem. Podał mi go, a ja spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

- Z jakiej okazji? - Zapytałam zaciekawiona, a przy tym odłożyłam prezent na łóżku.

- Bez okazji. - Uśmiechnął się szeroko, kiedy na niego spojrzałam.

Odwiązałam wstążkę na wierzchu, by w kolejnej chwili zobaczyć co się znajdowało w pudełku. Kilka sekund później ujrzałam biały, skórzany materiał i kilka czarnych zamków. Powoli wzięłam to do dłoń, dzięki czemu już wiedziałam, że to kurtka. Przyjrzałam się wszelkim detalom, po czym spojrzałam na chłopaka, który przyglądał się zadowolony moją reakcją.

- Skórzana kurtka. - Powiedziałam, na co kiwnął głową.

- Jeden ze znaków łowców, a skoro za kilka dni będziesz już żoną jednego, to pomyślałem, że powinnaś mieć swoją. - Wytłumaczył, delikatnie się przy tym rumieniąc.

- Ale czemu biała? - Zapytałam, nie rozumiejąc powodu takiego, a nie innego koloru.

- Gdy ruszaliśmy odbić twoich rodziców, miałaś na sobie białą pelerynę. Powiedziałaś wtedy, że białą pelerynę nosi głowa Rady Wiedźm. - Zaczął tłumaczyć. - Trochę o tym myślałem i podpytałem twoją mamę o znaczenie tego koloru. Miał oznaczać niezapisaną kartkę papieru, nosy początek. Pół życia twoje było jak z bajki, kolejna jego część to same cierpienie. Wtedy posiadałaś magię i moc. Teraz, w sensie, gdy już nie masz mocy, nic nam już nie zagraża, możesz zacząć od nowa. - Stanął przede mną, a przez jego słowa poczułam, że w moich oczach powoli zbierają się łzy. - Dlatego biała. Żebyś mogła zacząć wszystko od nowa. Ostateczna decyzja należy do ciebie. Możesz zapomnieć o całym cierpieniu, jakie cię spotkało i ją nosić, jako znak nowego początku lub uznać ją po prostu, jako zwykłą kurtkę. - Odłożyłam wierzchnie ubranie na łóżko, po czym objęłam kark chłopaka.

Przycisnęłam swoje usta do jego, co oczywiście odwzajemnił. Gdy się odsunęłam, uśmiechnęłam się, by w kolejnej chwili założyć prezent na swoje plecy, w czym Gavin mi oczywiście pomógł. Poprawiłam wszystko po swojemu, po czym odwróciłam się do mojego narzeczonego, który uważnie mi się przyjrzał. Wyjął moje proste włosy spod skórzanego materiału.

- Pasuje idealnie. - Wyszeptał, na co poczułam, jak lekko się zarumieniłam.

- Średnio pasuje do sukienki. - Zauważyłam, stając przed lustrem. - Powinnam mieć coś, co będzie bardziej pasowało. - Zdjęłam kurtkę, po czym poszłam do garderoby, gdzie zaczęłam mieszać w swoich ubraniach.

Po chwili znalazłam jedną ze swoich małych czarnych. Była całkowicie prosta, obcisła, do połowy uda z długimi rękawami i golfem. Miała wycięcie na plecach. Rzadko ją na siebie zakładałam, bo nie miałam kompletnie nic, co bym mogła do niej skomponować, ale teraz wydawała się idealnie pasować do kurtki od Gavina. Ubrałam ją, by w kolejnej chwili wyjść z garderoby. Odwróciłam się do chłopaka tyłem, a on od razu zrozumiał, że nie dam sobie samej rady, aby zapiąć zamek. Następnie zapiął guziki na moim karku. Ponownie założyłam na siebie kurtkę, a on się szeroko uśmiechnął, kiedy zobaczył mnie w takiej odsłonie.

Znowu wyjął spod materiału moje włosy. W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Albo dziewczyny, albo chłopacy. - Powiedziałam, na co przytaknął głową.

Po chwili oboje zeszliśmy na parter, aby otworzyć drzwi. Już z daleka słyszałam rozmawiające ze sobą dziewczyny, czyli to ja wychodziłam pierwsza z domu. Pożegnałam się z Gavinem, by po chwili ruszyć za swoimi przyjaciółkami. Jakiś czas później znalazłyśmy się w jednym z klubów, do którego przyjechałyśmy taksówką. Jak się okazało, ta trójka wariatek wynajęła jedną lożę, żebyśmy mogły się spokojnie zabawić. Nie spędziłyśmy jednak w tym klubie zbyt dużo czasu. Po jakichś dwóch, może trzech godzinach wyszłyśmy z lokalu. Wszystkie uznałyśmy, że nasze miejsce pracy było bardziej sympatyczne, aniżeli to tutaj.

Wyszłyśmy z klubu i ruszyłyśmy przed siebie. Przez większość czasu rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, aż w pewnym momencie ponownie wsiadłyśmy do taksówki. Nie wiedziałam jakim sposobem kierowca z nami wytrzymał. Dziewczyny określiły trasę, dlatego też dla mnie jechałyśmy na oślep. W końcu samochód się zatrzymał pojęcia nie miałam gdzie. W tej części miasta nigdy nie bywałam, bo nie musiałam. Anita i Carla ruszyły do pierwszego sklepu, na który natrafiłyśmy. Zostałam z Nikki. Oczywiście rozmawiałyśmy o wszystkim innym, niż mój ślub odbywający się za kilka dni. Już gdy wysiadałyśmy pod klubem ustaliłyśmy, że temat mojego zamążpójścia był w dniu dzisiejszym zakazany.

Po kilku minutach zobaczyłyśmy dziewczyny, które szły, trzymając kilka butelek wina. Zaśmiałyśmy się, aby w kolejnej chwili ruszyć dalej. Weszłyśmy na jakiś pagórek, gdzie usiadłyśmy na kilku kamieniach i po prostu zaczęłyśmy rozmawiać, śmiać się, wygłupiać i robić wszystko, czego raczej byśmy nie uczyniły przy innych. W pewnym momencie Nikki wyjęła ze swojej torebki jakieś kartki, które następnie mi podała.

- Dobra, co to? - Zapytałam, nie rozumiejąc, o co chodziło.

- Wyzwania! - Krzyknęły wszystkie, na co złapałam się za głowę.

Pokręciłam głową. Po chwili już wszystkie losowałyśmy po jednej kartce ze stosu. Jeśli któraś nie chciała wykonać zadania, miała karę w postaci wypicia jakiejś części swojej butelki wina. Najczęściej padało na mnie, bo naprawdę nie chciałam opowiadać o swoim pierwszym razie, tłumaczyć, ilu miałam chłopaków przed Gavinem czy ile razy już to z nim robiłam. Nie spodziewałam się, że moje znajome są aż tak zboczone, skoro dosłownie każda trafiła chociażby na jedno takie wyzwanie.

Nim się obejrzałyśmy, było po drugiej w nocy, dlatego zaczęłyśmy się zbierać.

Gavin

Wszedłem do domu jakoś po drugiej. Schowałem swoją skórzaną kurtkę do szafy zaraz na wejściu, po czym przeszedłem do salonu. Rozejrzałem się, ale kompletnie niczego nie zauważyłem.

- Bella?! - Zawołałem, ale odpowiedziała mi cisza.

Musiała jeszcze nie wrócić. Odetchnąłem zmęczony tym, co przygotowali dla mnie chłopacy. Nigdy więcej rosyjskiej ruletki z alkoholami w ich towarzystwie. Oparłem się o kanapę i przeczesałem swoje włosy. Jeszcze kilka dni. Za mniej niż trzy dni będę brał ślub z Bellą. Przełknąłem ślinę.

Dodatkowo czekały nas dwie przysięgi. Magiczna i zwyczajna. Nie wiedziałem czego powinienem się spodziewać po tej ze środowiska czarodziejskiego. Bella też nic nie wiedziała na jego temat, a gdy chciałem się czegoś dowiedzieć od jej rodziców, mówili że przekonam się we właściwym czasie.

Ponownie westchnąłem, jednak w tym samym momencie usłyszałem, że ktoś próbował się dostać do domu. Ruszyłem w tamtym kierunku, dzięki czemu zobaczyłem Bellę, która wchodziła do domu dość chwiejnym krokiem.

- Zabawa była chyba przednia, skoro wracasz w takim stanie. - Zaśmiałem się, na co ona podniosła na mnie zamulony wzrok.

Nie wyglądała za dobrze. Zdecydowanie, dziewczyny wlały w nią dużo alkoholu. Zostawiła otwarte na oścież drzwi, po czym do mnie podeszła i przytuliła.

- Wróciłam... - Wysepleniła, czym mnie zaskoczyła.

- Bella, ile wypiłaś? - Zapytałem, odsuwając ją od siebie.

Zabrałem ręce, aby zamknąć drzwi, ale nim to zrobiłem, złapałem dziewczynę, nim się przewróciła. Byłem od niej zdecydowanie bardziej trzeźwy. Bella ledwo stała na nogach.

- Ile one w ciebie wlały alkoholu? - Spytałem ponownie, przerzucając jej ramię na swój kark.

- Nie wiem... Dużo... - Odpowiedziała entuzjastycznie, kiedy zakręcałem zamki w drzwiach.

Zaczęła się lekko śmiać, na co westchnąłem po raz kolejny. Nagle się odsunęła i ruszyła w kierunku salonu. Spojrzałem za nią lekko zaniepokojony, po czym zacząłem gasić światła. W pewnym momencie podbiegłem do Belli, gdy ponownie prawie się przewróciła. Pokręciłem głową nie wierząc w to, co się działo. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę ją pijaną. Miała mocną głowę do alkoholu, a jednak była możliwość, aby się upiła. Nie znałem na to sposobu, ale coś czułem, że była to kwestia dziewczyn. Ciekawe ile wypiły i czy to tylko Bella tak wyglądała.

Powoli podniosłem ją na ręce, by w kolejnej chwili zanieść ją do sypialni.

- Gdzie idziemy? - Zapytała, ponownie przy tym lekko sepleniąc, a po chwili mnie z całej siły przytuliła.

- Idziemy spać. - Powiadomiłem ją, na co jęknęła niezadowolona.

- Ale ja nie chcę... - Odezwała się niczym małe dziecko.

Chwilowo zignorowałem jej jojczenie, by w kolejnym momencie wnieść dziewczynę do pokoju. Powoli posadziłem ją na posłaniu, a ona podniosła na mnie wzrok.

- Przyniosę ci piżamę. - Po swoich słowach ruszyłem do garderoby.

Nie wiedziałem gdzie ona poukładała swoje rzeczy do snu, dlatego złapałem za swoją koszulkę. I tak już niejednokrotnie w którejś z nich spała. Nagle usłyszałem huk, dlatego wbiegłem z powrotem do sypialni, gdzie zastałem Bellę, jak próbowała wstać z podłogi. Westchnąłem cicho, po czym do niej podszedłem i ponownie posadziłem na łóżku. Położyłem koszulkę obok.

- No dobra. - Zacząłem. - Kładziemy się do łóżka. - Klęknąłem, by po chwili odpiąć zamek przy jej butach.

- Nie chce mi się spać! - Jęknęła głośniej, dlatego poniosłem na nią wzrok.

- Jakim sposobem ty się upiłaś? - Spytałem, kiedy zdjąłem jej buty, po czym wyprostowałem się i założyłem ręce po bokach. - Zawsze miałaś mocną głowę do alkoholu, a teraz? Dużo wypiłaś? Od czego to w sumie zależy? - Dopytałem, na co się zaśmiała.

- Czary mary, hokus pokus? - Zaczęła kręcić lewą ręką, mając przy tym wyciągnięty palec wskazujący i szeroko się uśmiechając.

Po chwili padła do tyłu, cicho się przy tym śmiejąc. Pochyliłem się nad nią, by po chwili ją podnieść.

- Bella, nie. Najpierw musisz się przebrać. - Powiedziałem stanowczo, na co wydęła dolną wargę.

- Nie chcę... - Odpowiedziała cicho, na co pokręciłem głową.

Po chwili zdjąłem z niej kurtkę. Rzuciłem ją na bok, po czym pochyliłem się nad nią i złapałem za zamek od jej sukienki.

- Zdecydowanie zapamiętać na przyszłość. - Wyszeptałem sam do siebie. - Nie dawać ci alkoholu, a już tym bardziej nie dawać ci go pić z dziewczynami. - Dodałem, a w tym samym momencie się wzdrygnąłem.

Ręka Belli nagle znalazła się na moim pasku od spodni. Spojrzałem na nią zaskoczony, kiedy zaczęła całować mięśnie na moim brzuchu. Po chwili nagle mnie pociągnęła, żebym razem z nią znalazł się na łóżku. Westchnąłem załamany, kiedy objęła mój kark i zaczęła obcałowywać moją szyję.

- To będzie długa noc... - Powiedziałem zmęczonym głosem, a dziewczyna się ponownie zaśmiał.

Jak zawsze mam nadzieję, że rozdział się podobał!
Dajcie znać koniecznie!

Tak btw, jak wam się podobała pijana Bella?
Bo mnie osobiście rozwalało jej zachowanie po pijaku.
Życzmy powodzenia Gavinowi w przeprawie, aby położył ją w końcu do łóżka.

Do następnego! (postaram się do piątku)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro