29.08.2018

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

hemmings: musimy się spotkać w trybie natychmiastowym Nina

me: czego ode mnie chcesz Luke?

me: zostaw mnie już w spokoju

me: proszę

hemmings: chcę tylko z Tobą porozmawiać, nic więcej

me: powiedz mi kiedy i gdzie?

hemmings: stoje pod Twoimi drzwiami

me: nie! cholera Luke, nie możesz tutaj wejść

me: poczekaj chwilę, zaraz do Ciebie wyjdę

Szybkim ruchem zablokowałam telefon, ze stolika zgarnęłam portfel i klucze, a na ramiona zarzuciłam jeansową kurtkę. Upewniłam się, że Liam nadal śpi i wyszłam z mieszkania. Przed drzwiami faktycznie czekał Luke, jak zwykle wyglądał idealnie, nie znam innego mężczyzny, który by tak potrafił.

— Cześć —  powiedziałam, a blondyn odpowiedział tym samym.

—   Chyba pójdziemy się przejść, co ty na to? —  zapytał, na co ja kiwnęłam tylko głową, nie miałam ochoty na spacer, nie miałam też ochoty na siedzenie w kawiarni, właściwie nie miałam ochoty na nic.

Kilka minut później znaleźliśmy się  w parku nieopodal ZOO, kiedy jeszcze byliśmy razem,a  kariera Luke'a nie była na tak wysokim poziomie jak jest teraz, przychodziliśmy tutaj bardzo często. Spacerowaliśmy trzymając się za rękę, co jakiś czas wybuchając śmiechem. Równie często dowiedzaliśmy ZOO, Luke uwielbiał zwierzęta, z resztą ja również je uwielbiam, a wybieg dla pingwinów, był tym, który był odwiedzany przez nas rytualnie i za każdym razem to właśnie przy nim spędzaliśmy najwięcej czasu. 

Nie wiem nawet, w którym momencie skręciliśmy w stronę ZOO, nie chciałam tam iść, mimo to Luke kupił bilety i już po chwili spacerowaliśmy między wybiegami dla zwierząt.

  — Jakie jest powód naszego spotkania? —  zapytałam zerkając na blondyna, mimo, ze minęło już tyle czasu, ja nadal nie mogłam przestać go podziwiać, był bardzo przystojny, co potrafił cholernie dobrze wykorzystać.

—  Za niecały miesiąc masz termin —  powiedział, na co na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, nie mogłam się doczekać przyjścia Vitalio na świat, mimo, że cholernie bałam się tego, że podczas porodu nie będzie obok mnie nikogo.

—  To prawda, ale chyba nie jest to rzecz, o której chciałeś ze mną porozmawiać. 

—  Po części tak —  powiedział.

  —  O czym tak naprawdę chciałeś porozmawiać Luke? —  zapytałam zatrzymując się przy wybiegu dla słoni.

—  Nie wiem Nina, po prostu chciałem się z Tobą zobaczyć —  powiedział nawet na mnie nie patrząc, unikał mojego wzroku —  Dlaczego nie chciałaś, żebym wszedł do Twojego mieszkania?   

—  Przepraszam, po prostu Liam, on nie za bardzo za Tobą przepada —  skłamałam.

—  Uwierz, że wcale mu się nie dziwię, nosisz moje dziecko.

  —  Oraz jestem Twoją byłą narzeczoną —  powiedziałam, na co on przygryzł wargę, czuł się niekomfortowo, ja też.

—  Taa —  tylko tyle był w stanie odpowiedzieć, bo w tym momencie słoń, który stał blisko nas opryskał nas wodą. Spojrzeliśmy na siebie, po czym wybuchnęliśmy śmiechem, było tak jak kiedyś. Luke spoważniał, podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku, a ja zamarłam, nie powinien tego robić, chłopak potarł mój policzek, a ja wiedziałam, co się właśnie stało.

—  Kto Ci to zrobił? —  zapytał, a ja zestresowana opuściłam wzrok —  Nina, do cholery, pytam kto Ci to zrobił?


// chyba nawet nie wiem co powiedzieć, lub napisać. rozdziału nie było od września i chyba nawet nie będę wymyslać, żadnych wymówek, które nie mają sensu. nie było rozdziału to prawda, chyba nie byłam w stanie napisać nic sensownego. ten rozdział napisałam w ramach przeprosin. PRZEPRASZAM, że tak długo nie było NIC. mam chociaż nadzieję, że jest jeszcze ktoś kto to czyta i skomentuje, bo pod ostatnim rozdziałem nie pojawił się żaden komentarz, a uwierzcie, że nic tak mnie nie motywuje. wkrótce pojawi się nowy, obiecuję

/// myślę, że kolejny pojawi się do niedzieli. kocham was bardzo mocno

////przepraszam jeszcze raz, w moim życiu nie jest ostatnio za dobrze, ale mam nadzieję, że nie odczujecie tego czytając rozdziały, jeśli któryś będzie mocno beznadziejny, po prostu mi to napiszcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro