Rozdział 2 część 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bez obaw; nie pomyliłam ff. To wciąż ta sama fabuła.

+++

Muzyka rozbrzmiewała z każdej strony i z każdą chwilą była coraz głośnejsza. To była melodia bardzo przyjemna dla ucha i Hoseokowi od razu się spodobała. Nie wiedział skąd dochodziła, lecz chciał się tego dowiedzieć jak najszybciej. Rozejrzał się, ale nic nie zauważył. Żadnych oznak, że ktoś był w pobliżu. Poszedł nieco dalej i przystanął, gdy przestała grać. Właściwie to nie była muzyka; bardziej granie na pianinie lub fortepianie - nie wiedział dokładnie co to było. Potem dało się słyszeć coś w podobie szlochu, a następnie krzyk frustracji. Zmarszczył brwi dochodząc do lasku. Przedarł się przez krzaki i otworzył usta, gdy zobaczył przed sobą niecodzienny widok. Był tam fortepian i przy nim na krzesełku siedział chłopak. Bynajmniej tak mu się wydawało. Zamrugał zdezorientowany myśląc, że to tylko wytwory jego wyobraźni. Mylił się. Zrobił niepewny krok naprzód ale coś przykuło jego uwagę. Buty. Były dziwne. Przecież rano zakładał obuwie z brązowej skóry, a teraz miał na sobie jakieś białe, które sięgały mu za kostki u nóg i miały czarne sznurowadła. Co to miało znaczyć? Czyżby Seokjin znowu robił sobie z niego żarty? Pokręciał głową. To niemożliwe bo jeszcze dzisiaj się z nim nie widział. To jednak nie był koniec dziwactw. On jak i owy osobnik przed nim byli odziani w skomplikowane ubrania. Hoseok miał na sobie jakąś zieloną bluzę z frędzlami, kapturem i kieszeniami oraz czarne spodnie, które upijały go w okolicach krocza i były starte na kolanach. Człowiek niedaleko wyglądał inaczej. Miał nałożoną czarną koszulkę z nadrukiem lwa na plecach i spodenki sięgające do kolan, a na stopach miał sandałki.

Hoseok podszedł jeszcze bliżej chcąc bardziej mu się przyjrzeć. Nie zauważył patyka na którego nadepnął, co spowodowało hałas. Osoba... A raczej jednak chłopak - spojrzał na niego wystraszony i Hoseok zamarł. Przecież to był Min Yoongi! Jego panicz i przyszły cesarz Koreii Południowej! Co on tu robił? W dodatku w takim stroju? Dlaczego płakał? No i wyglądał tak... Inaczej. Nawet bardzo. Jego włosy były czarne i dało się zauważyć w nich niebieskie przebłyski będące pasemkami, a jego cera zdawała się być w promieniach słonecznych jeszcze bledsza niż zazwyczaj. Oczy miał podkrążone i czerwone od płaczu, po jego policzkach spływały łzy i były zaróżowione, a usta czerwone i opuchnięte. Jednym zdaniem; wyglądał fatalnie. Jednak też pod jakimś względem przyciągająco.

- K-Kim jesteś? Co tu robisz? - zawołał Yoongi płaczliwym tonem. Co? Nie poznawał go? Może tylko się zgrywał. Nie, raczej nie udawał. Dało się zauważyć, iż naprawdę był wystraszony po tym, że jego oczy były szeroko otwarte, a dłonie mu drżały. Hoseok wziął głęboki oddech i przyszedł do niego. Przystanął obok i przyglądał się księciowi alezaraz potem przypomniało mu się o kulturze i skłonił się przed Yoongim - Co ty robisz człowieku? Dlaczego przede mną klęczysz? O co ci chodzi? - wciąż dopytywał czarnowłosy.

Hoseok wyprostował się - Witam mój książę - w końcu się odezwał. Nie zwracał uwagi, iż dziewiętnastolatek patrzał na niego, jak na idiotę - Co tu robisz sam i w dodatku tak ubrany? - odpowiedział pytaniem na jego wszystkie pytania i przygryzł wargę - Myślę, że powinieneś wracać już do pałacu. Cesarz i Cesarzowa zapewne się martwią - nagle stało się coś dziwnego. Min Yoongi roześmiał się na cały głos.

- Koleś ty to chyba się z ośrodka dla chorych psychicznie urwałeś, co? - zapytał przez śmiech czarnowłosy - Nie jestem żadnym głupim księciem, sam tu jestem, gdyż przebywam tu praktycznie całymi dniami, a ubrany jestem w to co włożyłem na siebie dziś rano w moim domu. Żadnym pałacu. Zjadłem normalne śniadanie, poszedłem normalnie na uczelnie, spotkałem przyjaciół i przyszedłem tutaj też normalnie. Moi rodzice Cesarzami? Ah, fajnie by było ale tato jest prawnikiem, a mama nauczycielką także coś tutaj nie trafiłeś... Jesteś kolejnym z tych żartownisiów? Lepiej sobie daruj bo to wcale zabawne nie jest. No może troszeczke jest lecz...

Nie dokończył bo Hoseok mu przerwał - Jak to? Nie wiem, to wszystko jest takie skomplikowane - podrapał się po głowie - Jeszcze niedawno kładłem się na moim posłaniu, a teraz jestem tutaj. Nawet nie pamiętam, abym się podnosił. Do tego mam na sobie te dziwne szaty, a moje okrycie na nogi jest niewygodne i trzewiki nie takie jakie być powinny. Żartownisiem? Ah, nie. Jestem Jung Hoseok; nowy ogrodnik w królestwie twoich rodziców. Przecież się sobie przedstawiliśmy i nawet prowadziliśmy pokaźną rozmowę na huśtawce Yoongi.

Hoseok patrzał na jego twarz i gdy wymówił imię chłopaka to ten zmarszczył brwi - Jak to? Do cholery nie wiem o czym ty do mnie mówisz i skąd znasz moje imię ale to wszystko wydaje się być takie dziwne i nienormalne - stwierdził kręcąc głową - No i ta twoja dziwna gadka... To chyba jakiś beznadziejny sen albo rzeczywiście żart tyle, iż nie chcesz powiedzieć prawdy Hoseok. Jeśli tak naprawdę się nazywasz. Teraz myślę, iż już powinieneś sobie pójść bo chcę pobyć sam, rozumiesz? - spytał starając się być jak najmilszy dla nowego znajomego. Usłyszał w odpowiedzi jedynie; " Oczywiście, może jak będę częściej przychodził to ci się przypomni kim jestem ", a kolejno Hoseok odszedł.

To było dziwne, co wyczyniał ten mężczyzna. Yoongi mimo wszystko miał wrażenie, iż on z tym nie żartował. Może przeniósł się tutaj z jakiegoś innego wymiaru? Miał ochotę się zaśmiać bo to jest niemożliwe. Nie istnieje coś takiego, jak podróże w czasie. Wiedział na takie tematy już bardzo dużo. Hoseok jednakże wyglądał na bardzo sympatyczną osobę i gdyby zachowywał się normalnie to może byłaby szansa na jakąś znajomość między nimi. Nie, raczej nie. Yoongi nie za bardzo przepadał za towarzystwem ludzi i czuł się niepewnie przy nich. Nawet przy swoich przyjaciołach mało co się odzywał. Należał raczej do typu ludzi, którzy są nieśmiali ale też potrafił być bardzo zaborczy i pewny siebie, kiedy ktoś stroił sobie z niego żarty. No właśnie. Tutaj był powód dla którego przyszedł w to miejsce i płakał. Koledzy z jego uczelni bez przerwy nabijali się z niego i robili mu na złość. Tym razem zniszczyli mu referat na historie sztuki, a pracował nad nim przed trzy weekendy. Zacisnął wargi w wąską linie podnosząc się z siodełka i ruszył wzdłuż jeziora, które płynęło obok. W którymś momencie zatrzymał się i patrzał na swoje odbicie w jego tafli,a w jego głowie zaczęły pojawiać się różne myśli. Zrobił kilka kroków naprzód, co skończyło się tym iż jego sandałki zamoczyły się trochę. Oczy Yoongiego ponownie zaszły łzami. Chłopak już sam nie wiedział co powinien zrobić. Może poddać się temu wszystkiemu i odejść teraz w spokoju? Nikt poza Hoseokiem nie wiedział gdzie się znajduje, a ten dziwny mężczyzna zapewne już tu nie wróci, więc nic nie miał do stracenia. Wykonał kolejne kroki aż jego nogi były zamoczone w wodzie do kolan. Czy to napewno dobre rozwiązanie? Nie chciał zostawiać swojej rodzicielki samej z całym tym bajzlem, którego nie potrafiła ogarnąć bez jego pomocy. Zawahał się po raz któryś już tego dnia, a z jego ust wydobył się odgłos szlochu. Nie potrafił nawet z sobą skończyć. Dlaczego musiał być taki beznadziejny? Wyszedł z wody i rzucił się na trawę rozpłakując się, a jego myśli przejęło zupełnie coś innego niż samobójstwo.

" Oczywiście, może jak będę częściej przychodził to ci się przypomni kim jestem"

Te słowa rozbrzmiewały w jego głowie zaraz potem, jak się obudził. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro