Rozdział 1 Część 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podniósł się z miejsca, gdy jego brzuch był już pełen i mruknął ciche pożegnanie do rodziców, a potem wyszedł bez dalszego słowa. Swoje kroki od razu skierował do drzwi wyjściowych i kiedy był już na zewnątrz uśmiechnął się patrząc w kierunku stajni w której znajdował się Taehyung. Potrzebował się z nim zobaczyć tak bardzo w tej chwili. Rzucił się biegiem w stronę budynku wymijając po drodze służbę i omal nie potrącił kilku osób. Zatrzymał się przed wrotami i wolnym krokiem wszedł do środka przygryzając wnętrze policzka. Tae mówił mu, że konie są bardzo płochliwe i nie powinien w ich towarzystwie wykonywać żadnych poniosłych ruchów. Przechodził między boksami aż w końcu trafił na Taehyunga przy jednym z nich i będąc przy nim złapał go za ręke.

Kim od razu spojrzał na niego i uśmiechnął się szeroko - Już czujesz się lepiej Yoongi? - spytał go, a w jego głosie dało wyczuć się zmartwienie. Przyciągnął do siebie niższego i mocno przytulił do swojego ciała. Yoongi wtulił się w niego i mruknął cicho wdychając jego zapach. Jakie to szczęście, iż nikogo poza nimi tu teraz nie było. Potem poczuł, jak Tae wplątuje palce w jego włosy i masuje skóre głowy. Przymknął powieki zadowolony. Uwielbiał, gdy chłopak tak robił. Mogli sobie pozwolić na takie niewinne pieszczoty, bo przyjaciele tak robią, prawda? W sumie robią i jeszcze więcej.

- Co ty na to by wybrać się na przejażdżkę konną? - spytał go po chwili Kim i odsunął się od niego - Moglibyśmy wybrać się na naszą polanę - zaproponował patrząc na niego uważnie. Ich polana była miejscem, gdzie często ostatnio czasy przebywali i to było miejsce znajdujące się za lasem. Znaleźli je, gdy zgubili się na swojej pierwszej wspólnej wyprawie, a raczej Tae znalazł kiedy to szukał Yoongiego bo to on się gdzieś zawieruszył.

- To dobry pomysł - stwierdził od razu starszy przeczesując dłonią przez włosy i przystanął z nogi na nogę - A mogę tym razem jechać na Yuri? - dopytał się na co Taehyung skinął mu głową w odpowiedzi uśmiechając się w ten swój charakterystyczny sposób, który Yoongi tak bardzo uwielbiał. Mógłby patrzeć na ten cudowny uśmiech cały czas i nigdy nie miałby go dość. Taehyung miał w sobie to coś co go do niego przyciągało i nie chciało puścić.

Yoongi wstrzymał na chwilę oddech zawstydzony tym, o czym przed chwilą pomyślał i opuścił swoją głowę - To ja przygotuje konie rumianku - powiedział cicho Tae i dotknął jego policzka. Yoongi spiął się na ten gest i zarumienił jeszcze bardziej bo przypomniała mu się sytuacja, która wydarzyła się na balkonie. Cholera dlaczego musiał tak się zachowywać względem Taehyunga? To wszystko ciągnęło się już od jakiegoś miesiąca i dodać do tego to niepokojące uczucie w brzuchu Yoongiego, kiedy to Tae rozmawiał z kimś innym kto nie był nim lub Seokjinem.

- Dobrze - był w stanie wydusić z siebie tylko to słowo i przygryzł wargę. Rozejrzał się i zobaczył jakąś małą belke siana. Podszedł do niej i usiadł wygodnie zakładając noge na noge. Taehyung popatrzał na niego rozbawiony i pokręcił głową, a zaraz potem przeszedł obok i wziął potrzebne rzeczy. Yoongi przyglądał mu się, jak w koncentracji przyozdabiał dwa konie w te wszystkie pasy, których nazw nie mógł spamiętać bo było tego zbyt dużo. Spamiętał tylko, że jest uzda i lejce ale nawet nie wiedział które to które. Nie interesował się takimi rzeczami w ogólę mimo, że lubił jeździć konno. Nauczył go tego Tae oczywiśćie. Opowiadał mu o tych wszystkich gadżetach lecz Yoongi za bardzo nie zapamiętał o co chodziło.

Królewskie konie były piękne. Yuri była rasy andaluzyjskiej i była kucem gorącokrwistym transportowanym o białej sierści prosto w Półwyspu Iberyjskiego. Yuri miała falowaną grzywe oraz ogon i była bardzo spokojna oraz szybko przywiązywała się do ludzi. Kolejnym zwierzęciem był Doni czyli koń aztecki z Meksyku, który również był białej maści, a jego grzywa była niemalże srebrna; to samo tyczyło się ogona. Również był spokojny i inteligentny jak Yuri. Oboje należeli do ulubieńców Yoongiego. Byli jeszcze Vici oraz Saren ale one nie były zdatne do jazdy ze względu na to, że jeszcze przez nikogo nie były ujezdżane.

Min Yoongi się obejrzał już siedział na siodle; oczywiście nie obeszło się bez drobnej pomocy Taehyunga ale Yuri była cierpliwą klaczą, więc nie miała problemu z tym by poczekać aż chłopak się na niej usadowi. Zaraz potem byli w drodzę. Kierowali się w stronę lasu przez który musieli przejechać by dostać się do miejsca docelowego. W drodze tam dużo rozmawiali i żartowali co z resztą robili zawsze ale co innego mogliby robić chłopcy w przedziale wiekowym osiemnaście oraz dziewiętnaście lat? No tak,Yoongi niedawno dopiero uzyskał swoją pełnoletność, co znaczyło, że był coraz biżej koronacji; lecz beż żony nic z tego, a żadnej nie miał więc miał powody do tego by się cieszyć. Z drugiej strony wiedział, iż jego rodzice już się postarają o to by kogoś mu znaleźć. Yoongi nie miał zamiaru się żenić. Nikt nie miał prawa godo tego zmuszać.

Po niedługim czasie byli na miejscu. Polana nie była niczym specjalnym. Znajdowało się tam dużo trawy; jak na każdej łące z resztą, jakieś polne kwiatki no i niedaleko był stawik, gdzie latem pływały gęsi i kaczki no i Yoongi wtedy też łapał kijanki i Taehyungiem, kiedy byli troche młodsi i głupsi. Z czasem im się odwidziało tak beznadziejnych zabaw i zaczęli robić rzeczy poważniejsze. Yoongi zeskoczył z Yuri i przywiązał ją do pobliskiego drzewa, to samo Tae uczynił z Donim. Wyciągnął z torby przymocowanej do boku zwierzęcia koc i rozłożył go niedaleko. Obaj usiedli na nim i przyglądali się sobie przez chwilę w ciszy. Yoongi często był z Taehyungiem tak blisko ale teraz jego wzrok był utkwiony jedynie na jego idealnych ustach, które znajdowały się niecały metr od niego. Przełknął ciężko ślinę zaciskając dłoń w pięść na kocu i wziął głęboki oddech.

- Ja... My... Myślę, że musimy o czymś porozmawiać - wymamrotał wolną dłoń przenosząc na swój kark po którym się podrapał. Taehyung przysunął się jeszcze bliżej niego i teraz był pewien, że zwariuje. Czuł przyjemny gorąc, który formował się w jego podbrzuszu i z sekundy na sekundę coraz bardziej narastał. Przymknął na chwile powieki, a Tae chwycił jego dłoń w swoją i kciukiem gładził jej grzbiet. To było miłe uczucie i bardzo mu się podobało. Chciał więcej pieszczot ze strony przyjaciela.

- O czym chciałbyś ze mną porozmawiać Yoonie? - zapytał go w końcu Kim po jakieś chwili ciszy, a jego druga dłoń wylądowała we włosach blondyna, który mruknął cicho. Kochał, kiedy ktoś bawił się jego włosami. Yoongi ogólnie uwielbiał, gdy poświęcano mu ogrom uwagi. Był kimś kto jej potrzebował bo będąc sam czuł się przytłaczany z każdej strony i czasami bał się tego. Bał się, że kiedyś zostanie sam i nie będzie miał nikogo u swojego boku. Nie będzie miał Taehyunga.

Na tą myśl zacisnął mocno powieki czując, jak po raz drugi dzisiaj szklą mu się oczy. Taehyung od razu zobaczył, iż coś jest z nim nie tak - Kwiatuszku co się dzieje? Otwórz oczy i spójrz na mnie - powiedział zmartwionym tonem.

- Ja... Nie chcę cię tracić TaeTae - szepnął dziewiętnastolatek i popatrzał w jego piękne oczy - Proszę nigdy mnie nie opuszczaj. Bądź zawsze i... - urwał biorąc głęboki oddech przez otwarte usta - Powiem ci coś ale obiecaj, obiecaj, że po tym mnie znienawidzisz i będziesz cały czas obok ze względu na wszystko. Nawet jak popełnie jakieś nieumyślne błędy, nawet jak coś sprawi, że nas rozdzielą nasze drogi... Obiecaj, iż zawsze będziesz do mnie wracał i nasza przyjaźń przetrwa wszystko Tae, obiecaj to - zapłakał przytulając się mocno do niego - Jeśli cię strace to nie daruje sobie tego, bez ciebie nic nie będzie takie samo i ja będe nikim. Ty dajesz mi siłę do wszystkiego. Dajesz mi siłę do tego by trwać i walczyć o wszystko co dobre. Kocham cię Tae, kocham ale nie jak przyjaciela. Ja cię kocham naprawdę. Zrozumiałem to dopiero dzisiaj - zauważył, iż Kim był zaskoczony i otworzył usta by coś już odpowiedzieć - Nie przerywaj mi - uprzedził go Yoongi na co ten zamknął swoje usta i obiął go mocno - Ja... Czuje się zły, gdy ktoś znajduje się w twoim pobliżu i ciągle mam myśli typu "to chciałbym być ja". Jest mi przykro, kiedy nie zwracasz na mnie uwagi i czuje to dziwne uczucie kłucia w brzuchu i sercu. Tae, potrzebuje ciebie przy sobie cały czas - wytłumaczył wtulając twarz w szyje Kima i łzy spływały po jego policzkach mocząc jego koszule.

Taehyung ułożył dłonie na jego plecach i masował go delikatnie i powoli po nich - Nie płacz Yoongi. Twój płacz łamie mi serce. Kocham cię, kocham ale... Jak ty to sobie wyobrażasz? Twój ojciec i matka za pewne już szukają ci wybranki na żonę, niedługo zostaniesz pieprzonym cesarzem i mężem, ojcem... - Yoongi chciał się odsunąć lecz chłopak mu na to nie pozwolił mówiąc dalej - Wtedy będziesz miał dużo na głowie, a ja odejdę na ostatni plan. Nie chcę cie ranić Yoonie, a wtedy możemy obaj cierpieć. Nie wplątujmy się w nic, proszę. To dla twojego dobra.

- Jeśli chcesz mojego dobra to bądź ze mną! - zawołał książę przez łzy i uderzył go w pierś - Kim Taehyung, proszę cię nie rób mi tego. Ranisz mnie w tym momencie chcąc mnie odrzucić! - schował twarz w dłoniach i próbował się uspokoić - Nie chcę być żadnym władcą! Nie chce żadnej żony i dzieci, chcę ciebie i nikogo innego idioto! Zrozum to do cholery! Nikt nie musi o nas wiedzieć, nikt. Możemy to ukrywać, to co jest między nami. Błagam cię Taehyung bądź... - urwał, gdyż nie dane było mu to dokończyć przez usta Taehyunga napierające na te jego. Były miękkie, zupełnie takie jakie je sobie wyobrażał i słodkie przez co Yoongi pragnął jeszcze więcej i więcej. Taehyung całował go delikatnie chcąc przekazać mu w tym pocałunku swoje uczucia do niego, a Yoongi czuł jakby zaraz miał się rozpłynąć. W jego brzuchu formowało się dziwne odczucie ale Yoongi wiedział, że to było pozytywne. Przymknął powieki rozkoszując się tą chwilą i zaczął powoli poruszać swoimi ustami naprzeciw tych Taehyunga. W tej chwili był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i nie chciał tego przerywać. Jeszcze nigdy tak nie pragnął niczego i nikogo, jak Taehyunga.

Jęknął cicho, kiedy poczuł jak brunet zasysa powoli jego wargę i miał wrażenie jakby unosił się w powietrzu. Teraz nie liczyło się nic innego. Byli tylko on i Taehyung oraz ten piękny moment. Zarzucił ręce na ramionach wyższego chcąc go mieć jeszcze bliżej siebie, chciał jego ciepła i więcej czułości, jednak Taehyung odsunął się od niego trochę z cichym mlaśnięciem, a pomiędzy ich ustami pojawiła się nić śliny, którą Taehyung od razu starł rękawem koszulki i dotknął puszkami palców opuchniętych i rozchylonych ust Yoongiego, który cały czas miał zamknięte oczy, a serce waliło mu tak szybko jak nigdy.

- Bądź mój Yoongi - szepnął Taehyung - Obiecuje, że będe przy tobie cały czas ze względu na wszystko i nigdy cię nie opuszcze nawet jak zacznie się coś między nami mieszać - przeniósł dłonie na rozpalone policzki blondwłosego i jeszcze raz musnął jego usta. To było niczym dotyk motyla. Szybkie i ulotne, ale Yoongi chciał by usta Taehyunga zostały na jego jeszcze przez długi czas.

- Będę twoj - odpowiedział mu Yoongi i wtulił się w jego pierś uśmiechając się delikatnie pod nosem. Było idealnie, wszystko stawało się coraz lepsze, gdy Taehyung był obok niego. Z nim mógł zrobić wszystko i niczego by nie żałował. Przy Taehyungu czuł się bezpieczny i kochany. W końcu zrozumiał, iż go kochał. Długo mu to zajęło ale czekać było warto. Miał nadzieje, że teraz wszystko już będzie szło idealnie i nic oraz nikt ich nie rozdzieli. Taehyung był miłością jego życia; wiedział to - A ty będziesz mój? - padło pytanie.

- Tak, będę tylko twój - obiecał mu Kim składając czuły pocałunek na czubku jego głowy, a Yoongi nie potrzebował już nic więcej bo wierzył mu. Taehyung nigdy go nie okłamywał i zawsze był z nim szczery, czasami aż do bólu ale i tak nie miał nic przeciwko kiedy zdarzało mu się wybuchnąć ze zdenerwowania. Yoongi miał podobnie i był wdzięczny Tae, że ten był przy nim mimo wszystko.

Przez następne dnie godziny wymieniali się słodkimi pocałunkami, patrzeli sobie w oczy i przytulali się leżąc na kocu i rozmawiając. W końcu przyszedł czas na powrót do pałacu. Droga mijała im w ciszy. W ogóle się do siebie nie odzywali. Yoongi czuł się z tym dziwnie. Jeszcze kilka minut temu Taehyung był dla niego kochany, a teraz udawał, że nie istnieje wyglądając jakby mocno się nad czymś zastanawiał, a wyraz jego twarzy nie zdradzał żadnych uczuć. Dlaczego Taehyung tak się zachowywał? Westchnął cicho przenosząc wzrok z niego na krajobraz przed sobą. Właśnie wjechali do lasu, było już dość ciemnawo ale Yoongi nie przejmował się tym. On lubił przesiadywać w ciemnych miejscach bo wtedy czuł się najlepiej i miał pewność, że nikt mu nie przeszkodzi w rozmyślaniach. Dlatego też dużo czasu marnował na spacerowanie po podziemnych korytarzach z pochodnią i jedynie swoją obecnością. Yoongi nie potrzebował dużo ale najważniejsze dla niego było to by mieć chociaż trochę spokoju; no ostatnio miał go aż za dużo ale to szczegół. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro