Rozdział 2 część 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam w notatkach przygotowane jeszcze dwie części, a potem zawieszę to ff na jakiś czas.


Zacisnął mocno powieki kryjąc się pod kołdrą, gdy poczuł piekące go w plecy promienie słoneczne. Mruknął pod nosem niezrozumiałe zdanie. Próbował z powrotem zasnąć, lecz usłyszał otwierające się drzwi, a potem ktoś je zamknął i podszedł do łóżka. Materac pod nim się ugiął oznaczając to iż ten ktoś usiadł przy nim. Potem złapano za koniec jego okrycia i ściągnięto je z niego sprawiając, że musiał spojrzeć się w to miejsce i zobaczył przed sobą uśmiechniętego Taehyunga, który od razu położył się obok niego. Obaj nic nie mówili przez dłuższą chwilę. Yoongi korzystając z okazji położył głowę na jego ramieniu i wtulił się w bok swojej miłości. Taehyung natomiast pocałował go w czoło oraz obiął i wplątał dłoń w jego włosy, jak to miał w zwyczaju. Yoongi uwielbiał, gdy bawił się jego włosami, ciągnął za nie lekko i masował skórę głowy. To było bardzo przyjemne uczucie tylko wtedy, kiedy Taehyung to robił. Nikomu poza niemu i służącym - jak te go myły - nie pozwalał się dotykać w ten sposób.

Westchnął cicho unosząc delikatnie głowę do góry i jego wzrok napotkał ten Taehyunga. Uśmiechnęli się do siebie, a Yoongi pocałował go krótko ale czule w usta. Nie potrafił logicznie teraz myśleć, bo był jeszcze rozespany i nawet nie rozważył faktu, iż ktoś mógłby wejść do pomieszczenia w każdej chwili i zastać ich razem w jednym łożku. Ta informacja mogłaby od razu trafić w ręce jego rodziców, a wtedy byłoby źle. Taehyung mógłby być skończony, a Yoongi nie chciał go tracić. Zmarszczył brwi widząc na twarzy towarzysza nadal niezmienną mimikę twarzy - O co chodzi? - zapytał go cicho.

- Hmm? O nic - od razu dostał odpowiedź - Po prostu nie mogę się napatrzeć na mojego małego księcia z rana i nie mogę pojąć faktu, że w końcu jesteś mój. Tyle czasu czekałem na ciebie. Już dawno planowałem wyznać ci moje uczucia, lecz bałem się że może pójść coś nie tak, a tym czasem ty odwzajemniłeś to i... Jestem w niebie. W takim prywatnym, które dziele tylko z tobą - wytłumaczył Taehyung muskając jego wargi swoimi. Ten gest był szybki i ulotny. Niczym dotyk motyla, który zaraz potem zerwał się z powrotem do lotu. Taehyung patrzał na swoją miłość zaintrygowany jego urokiem, kiedy ten był zaraz po obudzeniu się. On mógł patrzeć na takiego Yoongiego cały czas. Jak był rozespany wyglądał niezwykle wspaniale, ale jeszcze piękniejszy był będąc szczęśliwym. Ogólnie to Taehyung chciałby bez przerwy być przy nim, dotykać jego miękkich włosów; delikatnej skóry, całować słodkie usta i zagłębiać się w jego cudownych oczach, w których zawsze widział ten przyciągający błysk. Kochał Yoongiego i pragnął mówić mu to co chwilę, o każdej porze dnia i nocy. Chciał budzić się u jego boku i zasypiać mając chłopaka przytulonego do swojego ciała i dawać mu dużo ciepła ze swojej strony by każdy wiedział, że należy do niego. Jednakże to nie było możliwe ze względu na ich statuty społeczne.

Yoongi okazywał mu swoją bliskość i wsparcie w trudnych dla niego sytuacjach i sprawiał, że wszystko nabierało kolorów. Dzięki niemu Taehyung czuł się potrzebny i wyjątkowy, a bliskość młodszego sprawiała, że wariował na punkcie go całego. Chciałby wywoływać na jego twarzy uśmiech, sprawiać, iż będzie się śmiał i po prostu będzie bezpieczny. Do tego ostatniego dążył najbardziej. Zależało mu na tym, aby Yoongi miał należytą opiekę i nie stała mu się żadna krzywda, bo dobro dziewiętnastolatka było dla niego najważniejsze od wszystkiego innego. Książę był na pierwszym planie, a inne rzeczy spadały na ten ostatni. Przy Yoongim nie był w stanie myśleć racjonalnie czasami ale podobał mu się ten stan, gdy nie liczyło się nic innego poza tym drobnym blondynkiem.

- Naprawdę? Ja... Zrozumiałem, że cie kocham dopiero wczoraj - przyznał mu Yoongi - A może wiedziałem to już wcześniej tylko bałem się o tym powiedzieć? Nie wiem, nigdy jeszcze nie byłem zakochany. Jesteś pierwszy i mam wrażenie, iż nawet ostatni. Ja serio nie wiem, jak to jest ale gdzieś tam w środku czuję że to ciebie kocham - przygryzł wargę, mówiąc to patrząc w oczy Taehyunga.

Coś go mimo tego niepokoiło, a mianowicie jego sen, którego pamiętał niczym przez mgłę i nie potrafił go zrozumieć. W jego głowie pojawiały się jakieś urywki z niego i to było takie coś jakby... Dwa światy łączące się w jeden? Nie. To nie to. Miał wrażenie jakby tam znajdował się w zupełnie innej epoce ze względu na te stroje, słowa i dziwne urządzenie na którym grał. Najbardziej lecz przerażała go ta scena w której chciał się utopić. Yoongi tak właściwie rzadko zapamiętywał swoje sny, a ten był jakimś wyjątkiem no i co do cholery robił w nim nowy ogrodnik jego rodziców? To było takie dziwne i skomplikowane. Jakimś tam badaczem schorzeń sennych ale chciałby się dowiedzieć o co w tym chodziło. Wierzył w to, że każdy sen coś przekazywał i zwykle starał się zrozumieć jego sens. Tutaj miał problem bo tego nie dało się nijak wytłumaczyć. Jedno było pewne; nie mógł mówić o tym Taehyungowi.

- Wszystko w porządku? - usłyszał zmartwiony głos swojego kochanka, który od razu zauważył, że coś było z nim nie tak bo Yoongi pobladł - Otworze okno. Pewnie musi być ci duszno - stwierdził podnosząc się i podszedł do ogromnej okiennicy. Yoongi chciał już zaprotestować lecz zdążył je otworzyć na oscież i rzeczywiście poczuł się dużo lepiej. W tym samym czasie akurat do środka wpakowała się bez żadnej zapowiedzi jedna z pokojówek; była ona kobietą bardzo zwariowaną i często zapominała o takich szczegółach ale Yoongi jej wybaczał bo wiedział, iż ta ma dużo pracy na głowie. Właściwie Lee Soyi-ssi, kiedy był mały zajmowała się nim i właściwie spędzała z nim całe dzieciństwo, kiedy to matka nie mogła. Soyi zabierała go na spacery, czytała mu bajki, kąpała go, przebierała i bawiła się z nim oraz leżała przy nim, gdy ten zasypiał i nie ruszała się z miejsca puki nie miała pewności, iż spał. Akurat jej nie musiał się obawiać bo wiele razy widziała Taehyunga w jego komnacie, który go przytulał i dotykał po włosach. Ufał jej i wierzył, że nic nie wyjawi rodzicom. Teraz Soyi widywał stosunkowo rzadko, gdyż ta zajęta była zwykle pomaganiem Seokjinowi w kuchni lub prała ubrania. Soyi powiedziała mu o tym, iż śniadanie już czeka, a potem wyszła bez dalszego słowa.

Taehyung podszedł do Yoongiego i wzruszył ramonami - Śniadanie czeka, a mój książe jeszcze nie jest ubrany - powiedział rozbawiony i pokręciał głową. Yoongi przygryzł wargę niechętnie podnosząc się z wygodnego posłania i podszedł do drzwi, które prowadziły do pomieszczenia gdzie trzymał swoje ubrania. Westchnął cicho wchodząc do środka i mógł zauważyć, jak Taehyung siada na jego łóżku - Ja tu cierpliwie na ciebie poczekam, a potem odprowadzę cię do jadalni - dodał jeszcze zanim Yoongi zamknął za sobą drzwi. Rozejrzał się dookoła przytłoczony tymi wszystkimi szatami o różnych kolorach, które były z każdej strony na wieszakach i miał w tym momencie dylemat. Co powinien włożyć? To było trudne, kiedy obok nie było żadnej służącej a zwykle to one przygotowywały mu wszystko. W końcu zdecydował się na błębitne szaty obłożone różnymi diamentami i ze złotymi paskami na dole mankietu, rękawach oraz spodniach. Yoongi uwielbiał się błyszczeć, a ten strój był jednym z jego ulubionych ze względu na dużą ilość dodatków oraz śliski w dotyku materiał. Założył do tego pasujące obuwie i w końcu po kilku minutach opuścił miejsce i wrócił do pomieszczenia w którym czekał na niego Kim. Podszedł jeszcze do toaletki przed którą usiadł i zaczął szczoteczką rozczesywać swoje włosy w między czasie otwierając szufladę w której miał pełno biżuterii. Wyciągnął z niej swój ulubiony pierścień oraz naszyjnik z brelokiem na którym był ptak i kolejny z jego inicjałami. Ten ostatni dostał od matki na swoje dziewiętnaste urodziny i był on wykonany z najlepszej jakości złota. Yoongi nosił go niemalże codziennie ale najcenniejszy dla niego był ten z ptakiem. Otrzymał go od Taehyunga i niby to był tylko sznurek i jakiś ptak ze zwykłego metalu ale ten drobiazg znaczył dla niego zbyt wiele. Wsunął napalec pierscień i włożył na szyje pozostałą biżuterie, którą miał wyłożoną na stole. Odwrócił się w stronę Taehyunga, podnosząc się i uśmiechnął się szeroko.

- Możemy już iść - powiedział zaraz po zamknięciu okna, gdyż zrobiło się chłodno a Yoongi nie chciał mieć przewiewu potem, gdy wróci - Taehyung... Chcę byś dziś zjadł u mego boku śniadanie - dorzucił jeszcze przed tym, jak złapał swoją miłość za dłoń i pociągnął siłą na korytarz. Zatrzasnął za nimi drzwi i rzucił się biegiem razem z Taehyungiem, co skończyło się na zabawie " Złap mnie jeśli potrafisz! ". Oni często zachywywali się jakby byli jeszcze dziećmi i przez to służba kręciła na nich z politowaniem głowami; to samo było dzisiaj. Wpadli do jadalni niczym stado dzikich koni niemalże wpadając na stół i roześmiali się głośno. O dziwo cesarza i cesarzowej jeszcze nie było na miejscu, więc Yoongi cieszył się, że ominęły go ich wywody na temat zachowania. Zasiadł z Taehyungiem do stołu i obaj uśmiechnęli się do siebie, a następnie nałożyli sobie jedzenie na talerze i życzyli sobie smacznego.

Obaj po zjedzonym sniadaniu stwierdzili, iż przejdą się na spacer po terenie pałacu lecz Yoongiemu zbytnio nie odpowiadało to, że nie mogą trzymać się za ręce ani robić rzeczy dla par na zewnątrz. Chciałby móc pokazać swoją miłość do Taehyunga każdemu, by każdy wiedział, że go kocha i chce być z nim już do końca swoich dni. To było trudne, nic nie było takie łatwe, jak zdawało mu się w dzieciństwie. Będąc jeszcze małym chłopcem miał nadzieję, że wszystko będzie w przyszłości idealne, że spełni wszystkie swoje marzenia i rzeczy będą szły po jego myśli. To było niebyt dobre zaskoczenie, gdy dowiedział się, iż to nie tak to wygląda i wkraczając w okres dorosłości stwierdził, że życie to jedno wielkie pudło z którego trzeba wyjść, aby zyskać to czego się chciało. On cały czas był w tym pudle, w czterech scianach, które tak bardzo go przytłaczały ale nie potrafił znaleźć z tego żadnego wyjścia. Jedynie czuł się, jakby na chwilę opuścił to miejsce, kiedy Taehyung był obok i zarażał go swoim pozytywnym nastawieniem. Wtedy nie liczyły się te wszystkie głupoty, którymi był obarczany z każdej strony. Byli tylko on i Taehyung.

- O czym tak myślisz? - spytał go brunet, przeczesując dłonią swoje włosy. Yoongi spojrzał na niego przy czym wzruszył ramionami i uśmiechnął się delikatnie - Coraz częściej jesteś pogrążony gdzieś myślami - kontynuował młodszy, wkładając ręce w kieszenie swoich spodni,gdy przechodzili przez wrota wyjściowe z pałacu - Po prostu, wiesz... Możesz mi zawsze powiedzieć o co chodzi - zakończył swoją wypowiedź Taehyung.

- To nie jest rozmowa na teraz. Chodzi o nas - stwierdził Yoongi idąc z nim na tyły zamku, gdzie znajdowały się ogrody. Przeszli przez brame z żywopłotu od razu kierując się w stronę części z huśtawką, na której wczoraj Yoongi rozmawiał z Hoseokiem oraz gdzie go spotkali pierwszy raz. Miał tylko nadzieje, iż dziś go tam nie zastaną. Jednakże mylił się bo nie byli jeszcze blisko, a zobaczył Hoseoka, który szedł w ich kierunku. Zacisnął wargi w wąską linie nie wiedząc co powinien zrobić. Przypomniał mu się w tym momencie znowu dziwny sen o którym wolałby nie pamiętać, gdyż to nie było na jego nerwy.

Hoseok stojąc przed nimi skłonił się - Dzień dobry Książę - powiedział grzecznie, uśmiechając się szeroko i przeniósł wzrok na Taehyunga - Dzień dobry Taehyung, piękny dziś mamy dzień, prawda? - spytał rozglądając się rozweselony. Yoongi wywrócił pokryjomu oczami zakładając ręce na piersi. Hoseok zjawił się tutaj w tej chwili niepotrzebnie. Chciał pobyć sam na sam z Taehyungiem, a jak zawsze ktoś musiał się wprosić i im przerwać spacer. To było irytujące, lecz Yoongi wiedział, że takie były uroki bycia synem Cesarza.

Ogrodnik jednakże miał racje, co do pogody. Niebo było błękitne, z małą ilością białych smug, a słońce zdawało się być większe niż zwykle i przygrzewało dość mocno. Do tego był delikatny wiaterek, który był ledwo co wyczuwalny ale dawał o sobie znać, od czasu do czasu tworząc większy podmuch. Yoongi westchnął cicho, kiedy Taehyung odezwał się - Oh, masz rację. Pogoda dzisiaj wyjątkowo piękna, lecz zbyt upalna - stwierdził, na co Hoseok skinął mu głową w zgodzie. O dziwo uśmiech nie schodził z jego ust, przez co Yoongi miał pewność, że to bardzo towarzyski człowiek i nie da im spokoju przez najbliższy czas - A co z tobą? Dopiero przyszedłeś? Jak spędziłeś wczorajszy dzień? Inni pracownicy byli mili dla ciebie? - dopytywał Taehyung przez co Yoongi miał ochotę go uderzyć. To miał być czas dla nich do cholery, a ten wdawał się w jakieś pogaduszki z tym obcym człowiekiem! W sumie Książę nie dziwił się, gdyż Kim uwielbiał przebywać wśród ludzi i prowadzić z nimi niezwykle ożywione rozmowy. W takim czasie właśnie Yoongi czuł się przez niego odpychany i miał wrażenie, iż Taehyung ma go dość bo blondyn nie był zbytnio rozmowny, a on potrzebował się z kimś wygadywać. Tae potrafił paplać bez przerwy, co było minusem w nim zdaniem Mina.

- Zgadza się, dopiero co przyszedłem - rzekł Hoseok podwijając rękawy swojej koszuli do zgięcia w łokciach - Inni pracownicy są wyjątkowo mili i co jakiś czas ktoś przychodził ze mną porozmawiać i się poznać także uwielbiam to miejsce jeszcze bardziej oraz ludzi stąd - stwierdził. Yoongi miał tylko nadzieje, iż nie wspomni nic Taehyungowi o ich wczorajszej wieczornej rozmowie, która była stosunkowo przyjemną odskocznią dla Yoongiego; ale to nie było teraz ważne. Tak samo, jak i ten idiotyczny sen. - Miło mi was ponownie widzieć, Książę czuje się juz lepiej? Coś słabo książę wczoraj wyglądał i martwiłem się.

Yoongi był w stanie tylko wymusić uśmiech - Nie bądź zły na Yoongiego. On nie jest zbyt rozmowny no i nie masz czego się martwić. Często mu się to zdarza w ostatnim czasie ale przechodzi tak szybko, jak się zaczyna - wytłumaczył szybko Taehyung. Zbyt szybko. Yoongi słyszał tylko jakąś paplaninę i mógł dostrzec, jak Jung marszczył brzwi także tego nie rozumiejąc. Taehyung westchnął cicho i powtórzył wszystko dużo wolniej. - Tak w ogóle jesteśmy po śniadaniu i wybraliśmy się na spacer. Może chciałbyś nam trochę potowarzyszyć? Poznalibyśmy się trochę bardziej i w ogólę - zaproponował kochanek przyszłego Cesarza.

Nie zgadzaj się. Błagał w myślach Yoongi i zaciskał przy tym mocno powieki, jakby to miało pomóc w nakierowaniu Hoseoka, aby odmówił. To nie pomogło - Jasne! Mam jeszcze trochę czasu zanim zacznę robić cokolwiek, więc trochę rozmów nie zaszkodzi. Chętnie dowiem się o was czegoś więcej - szeroki uśmiech Hoseoka wzorował tylko jedną rzecz; tarapaty. Zawsze źle się kończyły takie pogaduszki z osobami trzecimi, co Yoongi wcale się nie udzielał i czuł się jak piąte koło u wozu. Nienawidził tego stanu, gdy musiał udawać że słuchał, a odzywał się tylko wtedy, kiedy go proszono o jakąś opinie. Cholera, dlaczego ten pieprzony ogrodnik musiał się na to zgodzić? Chociaż plusem było to, że nie wspomniał nic o wieczorze i to może wcale nie będzie takie złe, jak mu się wydaje? Może Hoseok będzie jakimś wyjątkiem, jak Taehyung oraz Seokjin i się z nim dogada po jakimś czasie? W sumie jego znajomość z przyjaciółmi też zaczynała się od nienawiści, więc... Wszystko było możliwe, lecz wciąż miał złe wrażenie o zbyt ciekawskim ogrodniku. Zdarzało mu się czytać wiele książek, które opowiadały o ogrodnikach okazujących się być złodziejami czy też mordercami. I to właśnie byli ludzie wyglądający na miłych i spokojnych, a Hoseok właśnie na takiego wyglądał. Yoongi miał wiele różnych obaw, a jedną z nich było; A jeśli Hoseok odbierze mu Taehyunga? Co jeżeli Kim będzie wolał jego towarzystwo od tego Yoongiego i to z nim będzie jeździł konno, chodził na spacery i robił te rzeczy z nim, które są zarezerwowane dla Yoongiego? Panicz zacisnął mocniej powieki, kiedy poczuł, jak zaszkliły mu się oczy. Nie mógł do tego dopuścić. Nie mógł pozwolić by Hoseok odebrał mu Taehyunga. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro