Rozdział 9 - "Propozycja"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj 4,5k.  Na końcu znajduje się również, jak ostatnio wspomniałam mała niespodzianka! Okładka również jest nowa. 

Sporo tego...

W każdym razie, miłej lektury.

Rano obudził mnie lekki ciężar, który opadł na moją talię. Uchyliłam powieki, by następnie spojrzeć co to takiego. To w tym momencie dostrzegłam rękę Gavina, którą mnie oplątał. No tak, nie dał mi wrócić do domu, bo bał się, że coś mi się stanie. Na jego dłoni zauważyłam bandaż, co mnie nieco zaniepokoiło. Wczoraj wieczorem go jeszcze nie miał. Coś mu się musiało stać, kiedy wyszedł z pokoju. I koniec końców udało mi się zasnąć, choć i taki jakiś czas mi to zajęło. To w tym momencie poczułam, jak wzmocnił swój uścisk, czym mnie nieco zaskoczył. Nagle po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz, kiedy to jego oddech owiał mój kark, który musiał się odsłonić spod włosów. W ciągu sekundy moje serce przyśpieszyło, tak samo jak i mój oddech. Jest źle, bardzo niedobrze. Ja z nim dosłownie leżę na łyżeczkę. Przełknęłam ślinę, po czym nieco odwróciłam głowę, by na niego spojrzeć, ale on w tym samym momencie mruknął coś pod nosem, czym mnie lekko przestraszył, bo niemal natychmiastowo odwróciłam wzrok z powrotem. Pod głową leżało mi jego drugie ramię, którego dotknęłam, kiedy zauważyłam jego nieco napięte mięśnie. Wzięłam głębszy oddech, a jego ręka nagle mnie do niego odwróciła.

— Dzień dobry. — Powiedział, kiedy powalił mnie na plecy i uwiesił się nade mną.

Czułam to, jak na mojej twarzy rodzi się wielki rumieniec, a przy tym, jak w ciągu sekundy brakło mi powietrza. Kiwnęłam głową, a on się z powrotem położył obok mnie, dlatego na niego spojrzałam. Również na mnie patrzył, ale jego wzrok w pewnym momencie zatrzymał się na moim czole.

— Jeśli mogę wiedzieć, to po czym ta blizna? — Zapytał, a ja szerzej otworzyłam oczy.

Do mojej głowy niemal natychmiastowo wróciło wspomnienie tego dnia, kiedy przywołałam Enigmę. Uśmiechnęłam się lekko, po czym dotknęłam skazy na mojej głowie. Przecież mu nie powiem, że dostałam falą uderzeniową, którą zrobił mój chowaniec, kiedy przeniosłam go z innego wymiaru, bo od razu się wydam.

— Jak byłam mała, to miałam za dużo energii. Zawsze coś sobie zrobiłam. — Zaśmiał się na moje słowa. — Psociłam ile wlezie, a to powstało, jak raz się przewróciłam i uderzyłam w ramę łóżka. — Lekko się skrzywił, kiedy mu to powiedziałam.

W pewnym sensie mu powiedziałam prawdę, bo to właśnie od ramy łóżka powstała ta blizna. Uderzyłam w nią, kiedy odrzuciła mnie fala uderzeniowa.

— Ałć? — Wypuściłam powietrze w napływie śmiechu.

— Szczerze, to nawet nie bolało. Za bardzo o tym nie myślałam, bo o tej rance się dowiedziałam dopiero, kiedy mój ojciec na nią spojrzał kolejnego dnia. — Zaśmiał się nie dowierzając.

— Nie czułaś, że coś cię boli? — Pokręciłam głową.

— Mam wysoki próg bólu. — Kiwnął głową, że rozumie. — Powinnam się chyba zbierać. — Zauważyłam, a on na mnie spojrzał tak, jakby nie chciał mnie nawet z łóżka wypuścić.

— Odwiozę cię. — Zaproponował, a ja się do niego uśmiechnęłam i pokręciłam głową.

— Nie musisz. Dam sobie radę. — Zaśmiał się. — Co? — Zapytałam, nie rozumiejąc co tak śmiesznego powiedziałam.

— Strasznie często powtarzasz „dam radę to, dam radę tamto". Daj sobie pomóc. Za przeproszeniem, korona ci z głowy nie spadnie, jeśli chociaż raz poprosisz o pomoc. — Powiedział, a ja opuściłam wzrok.

— Wiem, ale to już mój nawyk. Nieznośny nawyk. — Zauważyłam, na co się ponownie zaśmiał. — Mimo wszystko od siedmiu lat jestem odpowiedzialna za samą siebie i za Enigmę. — Zmarszczył lekko brwi, kiedy to podałam imię mojego chowańca.

— „Enigmę"? — Zapytał zaciekawiony, a ja ugryzłam się w język.

— Imię zwierzaka. — Powiedziałam, a on się uśmiechnął, kiedy tylko to usłyszał.

— Oryginalne. — Kiwnęłam głową, po czym podniosłam się do siadu.

— Chyba już wystarczająco nadużyłam gościnności. — Zauważyłam, a on się również podniósł, ponownie się z czegoś śmiejąc, dlatego spojrzałam na niego zaciekawiona powodu, czemu ponownie się ze mnie naśmiewa.

— Czasami mówisz w taki sposób, jakbyś wyskoczyła z innej epoki. — Wzdrygnęłam się na jego słowa. — Szczerze powiedziawszy, to jest to nawet uroczę. Nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek mówił w taki sposób, w jaki mówisz ty. — Wytłumaczył, a ja kiwnęłam głową.

Mamo, dlaczego przekazałaś mi wiedzę z czasów, kiedy się urodziłaś?! Jak mówię, to czasami nawet nie zauważam, że mówię w bardziej poważny sposób, niż powinnam, kiedy pod uwagę weźmie się mój wiek! Że też zauważyłam to teraz, kiedy to ktoś mi na to zwrócił uwagę. Nawet Enigma siedziała cicho! Uduszę ją i przerobię na szalik!

— To przez mamę. Miała dużą wiedzę, a przez to, że czytała wiele książek, to potem przekazywała mi wszystko w taki sam sposób, jak było coś opisane w księgach. — Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło. — Muszę przestać gadać, bo zdecydowanie za bardzo brzmię, jakbym wyskoczyła z jakiegoś średniowiecza. Brakuje tylko, żebym na kobiety mówiła „dziewki", czy „białogłowy", a na chłopaków „chłopi" lub „kmiecie". — Zaśmiał się z moich ostatnich słów, a przy tym padł na łóżko i zakrył swoje oczy przedramieniem, dlatego wstałam i wzięłam swoje ubrania, jednak bez dodatków halloweenowych. — Pójdę pierwsza do łazienki, jeśli pozwolisz. Zdecydowanie muszę się zamknąć. — Jeszcze bardziej go rozbawiłam, po czym zamknęłam się w pomieszczeniu, gdzie oparłam się o drzwi.

Wzięłam głębszy wdech, by następnie otworzyć swoje nieco obolałe od soczewek oczy. Będę musiała wytrzymać w nich do wieczora. Zawsze po powrocie z pracy zdejmuję je, bo w przeciwnym wypadku dzieję się właśnie to. Mam całe białka zaczerwienione, a do tego nie mogę długo mieć zamkniętych oczu, bo czuję, jakby ktoś mi je nakłuwał igłami. Westchnęłam cicho, po czym zaczęłam się przebierać z bluzki Gavina w moje wczorajsze ubrania. Spojrzałam na swoje odbicie, kiedy to już byłam gotowa, po czym rozczesałam palcami moje włosy. Po chwili wyszłam z pomieszczenia, gdzie chłopak siedział na łóżku.

— Może wypiorę ci tę koszulkę? — Zaproponowałam, a on na mnie spojrzał z uśmiechem na twarzy.

— Nie musisz. — Kiwnęłam głową, a on ode mnie odebrał materiał, który trzymałam złożony w dłoniach.

Po chwili wciągnęłam na stopy moje buty, a on wszedł do łazienki. Po kilku minutach wyszliśmy z jego pokoju, by następnie ruszyć do schodów i zejść na parter. Szliśmy w ciszy, która zapanowała między nami, gdy tylko znaleźliśmy się poza pomieszczeniem. Nie wiem co teraz zrobić. Nadal mam z tyłu głowy obawy, że może się on o mnie dowiedzieć zbyt wiele, ale nie potrafię złożyć sobie ultimatum, aby się z nim nie spotykać. Może Enigma ma rację i po prostu się w nim zadurzyłam? Ale jeśli tak jest, a on jest synem łowcy, który mnie niegdyś gonił, to moje uczucia nie mają prawa bytu. Jest z rodziny zabójców kobiet mojego pokroju, dlatego powinnam przestać się do niego zbliżać, bo moje życie będzie mocno narażone, ale po wczorajszym wieczorze nie jestem w stanie. Najzwyczajniej w świecie po prostu nie umiem się od niego odsunąć. Spojrzałam na niego kątem oka, dzięki czemu zobaczyłam to, jak również w ten sposób mi się przygląda. Od razu odwróciłam wzrok, na co się on bezdźwięcznie zaśmiał, czego dowodziły jego lekko podskakujące ramiona.

— Już na nogach? — Usłyszeliśmy, kiedy ruszyliśmy do drzwi, dlatego się oboje odwróciliśmy.

Niemal natychmiastowo poczułam to, jak wszystkie moje mięśnie się spięły, kiedy zobaczyłam ojca Gavina, który wychodził właśnie z salonu. Przełknęłam ślinę, kiedy to do mojej głowy naszła myśl, że może mnie on teraz łatwiej rozpoznać. Mimo wszystko widział mnie wczoraj umalowaną i w przyciemnionym świetle. Nie, uspokój się, bo się wydasz. Trzymaj nerwy na wodzy, bo będzie źle! Niezauważalnie starałam się wziąć głębszy oddech, po czym się lekko uśmiechnęłam.

— Dziękuję za możliwość zostania na noc, ale już naprawdę nadużyłam gościnności i powinnam się zbierać. — Powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony, kiedy to po raz kolejny odezwałam się bardzo formalnym językiem.

— Nie masz za co dziękować. Sam kazałbym Gavinowi, aby zaproponował ci zostanie na noc, bo w czasie tych wszystkich morderstw, które mają teraz miejsce w mieście, to lepiej, aby takie młode kobiety jak ty nie poruszały się same w środku nocy. W taksówkach nie wiadomo na jakiego szaleńca można czasami trafić. — Powiedział, a ja kiwnęłam głową.

— Tato, odwiozę Bellę i i wrócę. Nie tylko wieczorami można spotkać dziwaków. — Kiwnął głową, po czym uchylił mi drzwi.

— Miło było pana poznać. — Powiedziałam, kiedy podszedł bliżej, na co się do mnie lekko uśmiechnął.

— I wzajemnie, Bello. — Już miałam wychodzić, kiedy to zobaczyłam, jak mężczyzna złapał chłopaka pod ramię.

— Poczekaj przy samochodzie. Za moment przyjdę. — Skinęłam głową, po czym ruszyłam w kierunku auta chłopaka.

Gavin

Spojrzałem na mojego ojca, który złapał mnie za łokieć, gdy miałem wychodzić. Bella ruszyła w kierunku samochodu, dlatego nie powinna nic usłyszeć z tej rozmowy. Sądząc po wyrazie twarzy mojego ojca, to jest to albo związane z bractwem albo znowu coś wymyślił.

— Chyba rozumiem, czemu tak lubisz z nią spędzać czas. — Poczułem to, jak na mojej twarzy powstał rumieniec. — Nie popsuj tego, bo z tego co mi zdradził Ryan i Bryce, to bez przerwy patrzysz na telefon i się głowisz, czy do niej zadzwonić i zaprosić na randkę. — Wzdrygnąłem się na jego słowa.

— Ustrzelę ich. — Zaśmiał się lekko na moją uwagę.

— Wiesz, że jeżeli coś więcej wyjdzie z tej waszej znajomości, to będziesz ją musiał wprowadzić w ten świat, w jakim tak naprawdę żyjemy? — Kiwnąłem głową. — W nocy przysięgałeś — Przerwałem mu.

— Wiem co przysięgałem. Jestem świadomy całego ryzyka, które może mnie teraz spotkać, tato. Przysięgając na własne życie, myślałem o tym, dla kogo to robię. Myślałem, że to dla mamy, dla ciebie, czy dla moich przyjaciół, ale nie. Ktoś inny stanął na pierwszym miejscu.— Spojrzałem na dziewczynę, która zatrzymała się przy aucie, a do tego sprawdziła swój telefon.

W tym momencie usłyszałem to, jak się on cicho zaśmiał.

— Czyli zauroczenie wzięło cię na sto procent. — Potargał mnie p[o włosach, a ja na niego spojrzałem z wyrzutem. — Idź, bo będzie musiała na ciebie za długo czekać. Nie śpiesz się z tymi uczuciami. Daj jej czas, aby cię lepiej poznała. — Kiwnąłem głową, po czym wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku czarnowłosej dziewczyny, która odwróciła się w moim kierunku, kiedy to tylko usłyszała, jak się zbliżam.

— To tylko ja. — Powiedziałem, a ona się lekko uśmiechnęła.

Otworzyłem samochód, by w kolejnej chwili otworzyć przed nią drzwi. Kątem oka zobaczyłem to, jak mój ojciec przygląda nam się z werandy przy domu. Przełknąłem ślinę, po czym obiegłem samochód i wsiadłem na miejsce kierowcy, by w kolejnej chwili ruszyć z podjazdu. Jechaliśmy w ciszy, aż w pewnym momencie dziewczyna pod głosiła radio, gdzie ponownie puszczano wiadomości. Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle, kiedy to usłyszeliśmy o kolejnym morderstwie. Spojrzałem na dziewczynę, która lekko się przestraszyła.

~ W pobliżu Green Street, w uliczce przy „Bunker Hill Market" znaleziono kolejne zwłoki młodej kobiety. Sposób postępowania był identyczny, jak przy poprzednich trzech przypadkach. Tożsamość kobiety jest jak na razie nieznana, jednak policja stara się wszystko ustalić. Osoby mieszkające w tych rejonach, bardzo prosimy o zachowanie ostrożności, bowiem niebezpieczeństwo może czaić się za każdym rogiem. ~

— Ten sklep jest piętnaście minut drogi od mojego mieszkania. Biegaliśmy obok niego. — Powiedziała pod nosem, a ja złapałem ją za rękę, która w tym momencie się nieco trzęsła.

Nie wiem co mógłbym jej w tym momencie powiedzieć. „Wszystko będzie dobrze", to chyba najgorsze co by mogła ode mnie usłyszeć, dlatego wolałem ją po prostu złapać za dłoń, aby dodać jej nieco otuchy. Widziałem to, jak z nerwów przełknęła ślinę. Dobrze, że nie puściłem jej wczoraj wieczorem samej do domu. Przecież gdybym to zrobił, to mogła to być ona, a wtedy nie wiem co bym zrobił. Cholera, ja już całkiem chyba tracę dla niej głowę.

— Zielone. — Powiedziała, a ja spojrzałem na sygnalizację, po czym ruszyłem dalej.

— Zamyśliłem się. — Wytłumaczyłem, na co kiwnęła głową.

Isabelle

Po jakimś czasie chłopak zatrzymał samochód pod moim budynkiem. Z daleka widzę to, ile policji stoi na tej ulicy. Po raz kolejny przełknęłam ślinę, po czym spojrzałam na blondyna, który również spoglądał na zgromadzenie stróżów prawa, którzy pilnowali całej ulicy.

— Coś czuję, że niedługo postanowią założyć godzinę policyjną, dopóki nie złapią tego mordercy. — Zauważył, a ja się cicho zgodziłam z jego słowami.

— Zmieniając temat. Wczoraj było miło. — Powiedziałam, a on na mnie spojrzał i uśmiechnął się, choć doskonale widziałam to, że się zmartwił, czego dowodziły jego zmarszczone brwi.

— Bella... — Zatrzymał mnie, kiedy to już miałam wychodzić z samochodu, dlatego spojrzałam mu w oczy. — Uważaj na siebie. Naprawdę bym nie chciał, aby coś ci się stało. — Poprosił, a ja pochyliłam się w jego kierunku i dałam szybkiego całusa w policzek.

— Będę uważać. — Uśmiechnął się do mnie po raz ostatni, po czym puścił mój nadgarstek, za który złapał, a ja wysiadłam z auta. — Do zobaczenia. — Machnął mi ręką, a ja szybko podeszłam do drzwi mojego budynku, za którymi po chwili zniknęłam.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy to po chwili znalazłam się w swoim mieszkaniu, gdzie słyszałam to, jak Rochelle się krząta w kuchni. Pewnie robi sobie śniadanie. Zdjęłam cicho buty, by następnie przejść do wejścia do salonu i oprzeć się o futrynę. To w tym momencie upuściła ona nóż, po który się schyliła, jednak gdy wstawała, uderzyła głową w szufladę, na co się cicho zaśmiałam. Odwróciła się zaskoczona i gotowa do obrony, jednak opuściła ostrze, które wymierzyła w moją stronę, kiedy to ujrzała, kto się z niej śmieję.

— Wróciłam. — Powiedziałam, a ona się podejrzanie uśmiechnęła. — Już mi się nie podoba twój uśmiech. — Rzuciłam, po czym podeszłam do wyspy kuchennej, gdzie Enigma i Psotka zajadały się swoim śniadaniem.

— Impreza trwała do białego rana, czy coś się działo w nocy i moja najlepsza przyjaciółka nie jest już dziewicą? — W tym momencie zabiłam ją wzrokiem, na co się głośno zaśmiała.

— Gavin nie chciał mnie puścić do domu samej w środku nocy i zostałam u niego na noc. — Zagwizdała na moje słowa.

Odwróciłam wzrok, kiedy to do mojej głowy wróciła pewna chwila bliskości z jego strony. Niemal natychmiastowo poczułam pieczenie na mojej twarzy, przez które Rochelle szerzej otworzyła oczy.

— Dobra, gadaj co się stało. Pierwszy raz w życiu widzę to, że ty się rumienisz. — Oparłam się na przedramionach, a przy tym jeszcze bardziej odwróciłam wzrok.

— ... — Wymruczałam coś pod nosem, ale było tak niezrozumiałe, że nawet Enigma na mnie spojrzała.

— Bell, gadaj. — Powiedziała stanowczo, na co się skrzywiłam i czułam to, jak na całą moją twarz wpłynął jeszcze większy rumieniec.

— C... — Starałam się coś z siebie wydusić, kiedy to mi się przyglądała, a przy tym wzięła łyka swojego soku, którego nalała sobie do szklanki. — Całowałam się z nim. — Ponownie jak kilka dni temu wypuściła z ust fontannę, ale tym razem prosto na mnie. — Dzięki, bardzo mnie podniosłaś na duchu. — Powiedziałam sarkastycznie, a ona mi szybko podała ręcznik papierowy, którym się wytarłam.

— Gadaj jak było! — Uniosła się na blacie, opierając się przy tym na swoich rękach.

— To nie jest kościół, a ty nie jesteś duchownym, u którego przyszłam się wyspowiadać. — Zaśmiała się z moich słów.

— No weź, jestem ciekawa. — Złożyła błagalnie ręce, a ja westchnęłam zrezygnowana, kiedy sobie uświadomiłam, że nie da mi ona żyć.

— Co ci mam niby powiedzieć? Czy dobrze całował? Nie wiem, nie mam porównania, bo pierwszy raz się z kimś całowałam. — Uśmiechnęła się na moje słowa, po czym kiwnęła głową i wróciła do robienia sobie śniadania. — Idę wziąć prysznic, bo za moment cała się będę lepić. — Zaśmiała się zażenowana na moje słowa, a ja ruszyłam do swojego pokoju, gdzie wzięłam sobie jakieś ubrania.

Złapałam za jasne jeansowe rurki, szarą koszulkę na ramiączkach, a także za flanelową, czerwoną koszulę w czarną kratę. Wzięłam jeszcze czystą bieliznę, po czym ruszyłam do łazienki, gdzie natychmiastowo się rozebrałam i wrzuciłam wszystkie moje ubrania do pralki. Po chwili wskoczyłam pod prysznic, gdzie ponownie miałam kolejną imaginację wody zamieniającej się w krew, jednaj już dawno temu przestałam się tym zamartwiać. Po prostu nie zwracam uwagi na to, co się dzieję przed moimi oczami, które chwilowo uwolniłam od kolorowych soczewek. Opuściłam głowę, przez co po moich włosach zaczęła spływać woda, której nadmiar zdjęłam z pomocą dłoni. Nadal nie daje mi spokoju myśl o mnie i o Gavinie. Nie wiem co powinnam zrobić. Przestać się z nim widywać, aby nie zostać pewnego dnia zaatakowana, jeśli jest łowcą, czy zaryzykować i dowiedzieć się więcej. Moje serce cały czas mi podpowiada, że chcę być obok niego, ale umysł każe mi uciekać. Tak samo jak to zrobiła mama. Kazała mi uciekać, ale nie mogę. Już dłużej chyba nie mogę sobie samej zaprzeczać i po prostu muszę przyznać to przed samą sobą. Zakochuję się w nim...

I co ja teraz zrobię? Nie mogę tego zrobić, bo w ten sposób zdradzę własną rodzinę, własne dziedzictwo i moje społeczeństwo! Kucnęłam pod prysznicem, a przy tym złapałam się za głowę, szybko przy tym oddychając. W tym momencie usłyszałam w głowię Enigmę, która powiedziałam mi, że mam się uspokoić.

Wybierz takie rozwiązanie, dzięki któremu będziesz spokojna. Wiesz doskonale, że wszystko co ty, czuję i ja. Masz mętlik w głowie przez to wszystko, czego się o nim dowiedziałaś, ale co by się stało, gdyby on się okazał inny, a ty mogłabyś przy nim żyć jako wiedźma? — Zadała pytanie, które usłyszałam w swojej głowie, przez co szerzej otworzyłam oczy.

Jeśli okazałby się takim człowiekiem, to nie musiałabym się niczym martwić. Moje uczucia względem niego miałyby prawo istnienia, ale nadal nie jest mi wiadome, czy on by poczuł to samo, co ja i jak by zareagował na informację o tym, kim ja tak naprawdę jestem. Równie dobrze mógłby wyjąć pistolet i strzelić mi z zaskoczenia w głowę. Podniosłam się na równe nogi i szybko umyłam, by w kolejnej chwili wyjść i zetrzeć z siebie wodę. Ubrałam się we wszystko, założyłam soczewki, wcześniej zakrapiając swoje obolałe oczy, po czym ruszyłam do salonu, gdzie zastałam nadal Rochelle, która jadła śniadanie, które było w postaci tostów. Podeszłam do niej, by następnie usiąść obok niej na kanapie, gdzie oglądała powtórkę jakiegoś programu tanecznego. Wzięła talerz i podała mi jedną grzankę, którą sama zaczęłam również jeść.

— Zabukuję bilety do kina, bo miałyśmy dzisiaj iść. Pamiętasz? — Kiwnęłam głową. — Szesnasta trzydzieści? — Powtórzyłam swój wcześniejszy gest, a w tym samym momencie przypomniałam sobie o tej dziewczynie, która została dzisiaj znaleziona martwa.

— Znowu znaleźli zwłoki jakiejś dziewczyny. Całkiem niedaleko nas. — Powiedziałam, a ona spojrzała na mnie zaniepokojona.

— Słyszałam w telewizji, jak robiłam śniadanie. To miasto schodzi na psy. — Zgodziłam się z jej słowami. — Im dłużej ten morderca chodzi na wolności, tym bardziej zaczynam się martwić tym, że w końcu trafi na którąś z nas. — Spojrzałam jej w oczy, kiedy to jej głos się nagle załamał, po czym objęłam ramionami, by ją przytulić, choć naprawdę tego nienawidzę. — Pierwszy raz mnie sama z siebie przytuliłaś. — Powiedziała, a ja poczułam na swoich kolanach Enigmę.

— Dałam Gavinowi te bony, tak jak zaproponowałaś. Jeden, który był na przytulanie już wykorzystał. — Zaśmiała się lekko, a przy tym odsunęła. — Było nawet miło w tamtej chwili. — Zmieniłam temat, by nie patrzeć na to, jak ona płacze.

Naprawdę bym nie chciała tego widzieć. Mimo wszystko jest moją „ludzką" przyjaciółką, której nie chciałabym, aby stała się krzywda. Westchnęłam cicho, a ona się uśmiechnęła.

— Bell, powiedz szczerze. Podoba ci się on? — Zapytała, a przy tym zrobiła zrzut ekranu, aby mieć kod do kina na bilety.

Zagryzłam dolną wargę, a przy tym odwróciłam wzrok, bo czułam, jak ponownie zaczynam się rumienić.

— Chyba nawet bardzo. — Powiedziałam, po czym spojrzałam w jej jasne, nawet nie szare, a srebrne tęczówki, w których widziałam to, że się cieszy moim szczęściem.

— Mogę być druhną na ślubie? — Zaśmiałam się na jej słowa, a przy tym pchnęłam jej ramię, na co również się roześmiała.

— Jak do niego dojdzie, to się zastanowię. — Jeszcze bardziej ją rozśmieszyłam swoimi słowami.

Wróciłyśmy do oglądania jakichś konkursów tanecznych, bo i tak nic innego nie miałyśmy do roboty. Mimo wszystko trochę do szesnastej trzydzieści mamy. Po jakichś kilku godzinach, kiedy to leżałyśmy na kanapie do góry brzuchami, a przy tym gadałyśmy o głupotach i się ze wszystkiego śmiałyśmy, z czego czasami wylewałyśmy morze łez zaczęłyśmy się zbierać i podnosić z kanapy. Poszłam do swojego pokoju, gdzie pobiegła za mną również Enigma, która wskoczyła na toaletkę, kiedy to włączałam prostownicę do nagrzania. Pogłaskałam ją po główce.

Jaką decyzję podjęłaś co do Gavina? — Zapytała, a ja się lekko uśmiechnęłam i na nią spojrzałam, przy okazji rozczesując swoje włosy.

— Dam mu szansę. Jeśli będzie chciał mnie zabić, gdy się dowie tego, kim jestem, to zatrzymam czas i zniknę za portalem. Innej opcji nie widzę, tym bardziej teraz, kiedy sama przed sobą przyznałam się od tego, że mi się on podoba. — powiedziałam cicho, by nie usłyszała tego Rochelle, która przez coś takiego mogłaby mnie uznać za wariatkę.

Może ponownie uda ci się być szczęśliwa, tak samo jak to było kiedyś. — Kiwnęłam głową na je słowa, a przy tym złapałam za prostownicę.

Po jakimś czasie podeszłam do szafy na korytarzu, gdzie znalazłam swoje płaskie buty. Zawiązałam na stopach trampki, które sięgały mi ponad kostkę, a w tym samym momencie Rochelle wyszła ze swojego pokoju. Była wyraźnie zaskoczona, kiedy zobaczyła mnie w innych butach, niż na obcasie, ale nic nie powiedziała. Zarzuciła na swoje plecy swoją skórzaną kurtkę, spod której wyjęła swoje włosy, by następnie wciągnąć płaskie botki na swoje stopy.

— Nie mówiłaś na jaki film idziemy. Wiadomo mi tylko, że to jakiś horror. — Zaśmiała się na moje słowa.

— Dowiesz się, jak zobaczysz bilet. Już dawno nie miałyśmy wolnego w ten sam dzień, dlatego pozwól, że ja się wszystkim zajmę i postawię ci to kino, jako spóźniony prezent urodzinowy. — Spojrzałam na nią zaskoczona. — Wiem, że nie lubisz obchodzić swoich urodzin, ale proszę, ten jeden raz. — Uśmiechnęłam się do niej smutno.

— No dobra. — Uśmiechnęła się szeroko, a przy tym chciała mnie uściskać, ale jej na to nie pozwoliłam, bo wyciągnęłam dłoń przed siebie. — Żadnych przytulanek. — Powiedziałam, a ona się naburmuszyła.

Po chwili obie się pożegnałyśmy z naszymi pupilami, by następnie wyjść z mieszkania. Nim to zrobiłyśmy, złapałam jeszcze swoją torebkę, w której miałam wszystkie moje rzeczy, a także za również skórzaną kurtkę, ale w zdecydowanie innym stylu, niż ta białowłosej. Mocno się wyróżniałyśmy, kiedy to szłyśmy chodnikiem. Mimo wszystko ja z kruczoczarnymi włosami, a ona ze śnieżnobiałymi. Wyglądałyśmy jak swoje przeciwieństwa. Po jakimś czasie, kiedy to usta nam się nie zamykały, wsiadłyśmy do taksówki, która zawiozła nas pod najbliższe kino. Całą drogę oczywiście gadałyśmy, bo inaczej by się nie dało. Ruszyłyśmy do centrum, kiedy to tylko zapłaciłyśmy kierowcy.

— Dobra, ty tutaj czekasz, ja idę po bilety. — Założyłam ręce na klatce piersiowej, a przy tym pokręciłam głową.

— Tylko się pośpiesz, bo do bardzo cierpliwych osób nie należę, mój ty pajacu. — Zaśmiała się na określenie, jakim ją nazwałam.

— Już lecę!— Ruszyła w kierunku kas, a przy tym lekko podskakiwała.

Z kim ja się zadaję?! Zdecydowanie z pajacem. Jak czegoś ona nie odwali, to to jest cud. Oparłam się o balustradę, a przy tym spojrzałam na ludzi, którzy chodzili po sklepach. Wszyscy się gdzieś śpieszą. Kolejna cecha ludzka, której nie rozumiem. Po co się śpieszyć, skoro wtedy ucieka nam to wszystko, co jest najważniejsze?

— Bella? — Usłyszałam za sobą, dlatego się odwróciłam, dzięki czemu zobaczyłam Gavina, który się uśmiechnął na mój widok.

A przynajmniej tak mi się wydawało.

— Gavin, co ty tu robisz? — Zapytałam, a on się podrapał po głowie lekko zażenowany.

— Mógłbym zapytać o to samo. — Powiedział, a po jego słowach zapanowała niezręczna cisza między naszą dwójką. — Będzie w porządku, jeśli... No wiesz. Dam ci całusa na ponowne przywitanie, czy to już za wiele i będzie niezręcznie? — Mrugnęłam kilkukrotnie na jego słowa, a zanim ogarnęłam o co zapytał, to z moich ust wyszła odpowiedź.

— Jasne, możesz... — A żeby mój zacinający się mózg piorun strzelił.

W tym momencie się nieco pochylił, po czym delikatnie przycisnął swoje wargi do moich.Kątem oka zauważyłam to, jak Ryan i Bryce, którzy szli w naszym kierunku się nieco zażenowali. A przynajmniej młodszy z tej dwójki to zrobił.

— Iskry lecą. — Usłyszałam bruneta, przez co poczułam to, jak bardzo zawstydzająca była ta sytuacja.

— Weź... — Zwrócił się do niego jego brat, a ja w tym momencie czułam się tak, jakbym cofnęła się o kilka lat.

— To.. — Przeciągnęłam nieco drugą literę. — Co tutaj robicie? — Zapytałam, kiedy pozostała dwójka do nas podeszła.

— Wyciągnęli mnie do kina, bo podobno grają jakiś niezły horror. — Wzruszył ramionami blondyn, u którego widziałam naprawdę delikatne zaczerwienienie na policzkach.

— A ty, Bella? — Zapytał najmłodszy z całej trójki, a gdy już miałam odpowiedzieć, ktoś uwiesił się na moim ramieniu swoją głową i do tego przytulił od tyłu.

— Zostawiam cię samą na dwie minuty, a ty już wyhaczyłaś jakichś trzech przystojniaków. — Powiedziała z wyrzutem Rochelle, na którą chłopacy zwrócili uwagę.

— Zabieraj się z tym przytulaniem. — Powiedziałam, a przy tym się wyplątałam z jej uścisku, bo jak na jeden dzień mam już dość czułości.

— Co ty masz z tym przytulaniem? — Zapytała i stanęła obok, dzięki czemu cała trójka była świadkami moich narzekań.

— Nie przepadam za tego typu czułościami, zapomniałaś? Zbyt podekscytowani ludzie, którzy mnie wciągają w to, z czego się cieszą, są denerwujący, a ty doskonale o tym wiesz, a mimo tego i tak mnie w to zawsze wciągasz. — Zaśmiała się na moje słowa.

— Mówisz tak, jakbyś była gothką albo jakąś emo. — Zauważyła Ryan, na którego dziewczyna zwróciła uwagę i się nieco zarumieniła, ale udałam, że tego nie widzę.

— Czasami można ją za taką wziąć. Nie zliczę tego, kiedy mówiła o tym, że ma już wszystkiego dość, że życie jest do dupy i tak dalej. Dosłownie na wszystko narzeka. — Spojrzałam na nią z czystą chęcią mordu w oczach, ale ona się tylko szeroko uśmiechnęła.

— Zrzucę cię ze schodów. — Powiedziałam monotonnie, a ona na mnie spojrzała z podejrzanym uśmiechem.

— Za bardzo mnie kochasz. — Prychnęłam pod nosem.

— Na zabój. — Powiedziałam sarkastycznie, po czym spojrzałam na chłopaków, który nieco rozbawieni nam się przyglądali. — Gavin, Ryan, Bryce, to jest Rochelle West, moja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka. Mój drogi, kochany pajacu, to jest Gavin Jaeger, Ryan i Bryce Smith. — Przedstawiłam ich sobie, a oni podali sobie dłonie na przywitanie.

— Nie musisz mnie nazywać pajacem przy wszystkich. — Powiedziała z wyrzutem, a przy tym poprawiła swój melonik, który miała na głowie.

— Owszem, muszę. Wtedy jest dużo zabawniej. — Założyłam ręce pod piersiami.

Wyraźnie się naburmuszyła.

— Odpowiadając na wcześniejsze pytanie Bryce'a. Ta tutaj, jako spóźniony prezent urodzinowy stwierdziła, że stawia mi kino. — Wzruszyłam ramionami, a oni kiwnęli głowami, że rozumieją.

— Na co idziecie? — Zadał kolejne pytanie chłopak z pofarbowanymi włosami.

— „Come play". — powiedziała moja przyjaciółka, a oni wyraźnie się zdziwili tym, na co idziemy. — Coś ją w końcu musi wystraszyć. Może to zadziała. — Powiedziała, a ja odwróciłam wzrok.

— Ok, czyli idziecie na to samo, co my. — Szerzej otworzyłyśmy oczy, po czym Rochelle spojrzała na miejsca, w których nas usadowiła, a następnie na te, które mieli chłopacy. — I do tego siedzimy obok siebie. Jakim sposobem my to zrobiliśmy? — Wszyscy wzruszyli ramionami na pytanie Ryana.

— To ja mam propozycję. — Odezwała się białowłosa. — Zabawny się wszyscy razem. — Zaproponowała, a ja spojrzałam na chłopaków.

Jak wspominałam, mała niespodzianka!

Ostatnio mnie wzięło na to, by zrobić karty postaci, dlatego proszę bardzo! Tak oto mniej więcej wyglądają nasi bohaterowie (Nie wszyscy, ale tego się dowiecie wkrótce)

(To, czemu ma inne nazwisko, niż podałam na początku książki, będzie niedługo wytłumaczone, ale nieco was jeszcze potrzymam w niepewności :D)

Mam nadzieję, że się wam one podobają i nieco bardziej wam pomogą wyobrazić sobie to, jak wyglądają postacie. Jak mówiłam, to jeszcze nie wszystkie, ale na resztę musicie poczekać.

W każdym razie mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się wam podobał! Dajcie znać koniecznie, bo mi się wydaję, że nieco mniej się w nim działo, niż w poprzednich i wyszedł nieco przy nudny, ale mimo wszystko. 

Do następnego! :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro