Rozdział 6 "Jak Romeo i Julia!"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Victoria's POV

— Więc... — zaczęła Natalie, nabierając na widelec makaron spaghetti, ponieważ na obiad zdecydowałyśmy się iść do niedawno otwartej restauracji. Dziewczyna patrzyła na mnie podejrzanie, a ja doskonale znałam to spojrzenie. — Lubimy blondaska, co? — spytała, szczerząc się, a ja omal nie zakrztusiłam się sokiem, którego właśnie wzięłam łyk.

— Słucham? — parsknęłam, mimo tego, iż spodziewałam się tego typu pytań ze strony mojej siostry.

— Nie udawaj. — zmrużyła oczy — Widziałam, jak na niego patrzyłaś.

— Z przerażeniem. — bardziej brzmiało to jak pytanie, by podkreślić moją „niechęć" do tego chłopaka — Jesteś śmieszna, Natalie.

— Jasne. — rzuciła z sarkazmem, wywracając oczami — Tylko, że to nie ja dosłownie rozbierałam go wzrokiem, siostrzyczko. — na jej twarzy pojawił się ten jej cwany uśmiech, a ja wprost nie mogłam wierzyć własnym uszom. Co ona wygadywała?

— Nie mogę cię słuchać. — zachichotałam i dokończyłam swoją porcję spaghetti.

— Co z tobą nie tak? — zdziwiła się mocno — Jest gorący.

Ponownie nie mogłam się powstrzymać od parsknięcia. Moja piętnastoletnia siostra powiedziała, że Aaron jest gorący. Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam.

— Brzmisz, jak Kylie. — oznajmiłam, po czym wypiłam do końca sok.

— Jaka Kylie? Nie ważne. — machnęła ręką i już sekundę później w jej oczach pojawił się ten błysk nadziei — Czy Aaron na fajnych kolegów?

Momentalnie uniosłam brwi. Chwileczkę, czy mnie coś ominęło? Moja siostra i któryś z tych niebezpiecznych typów mieliby się spotykać? Po moim trupie!

— Ma. — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo tak, każdy z tej piątki chłopców miał urodę jedyną w swoim rodzaju — Ale wybij sobie z głowy umawianie się z którymkolwiek z nich. Są dla ciebie za starzy. — powiedziałam lekko prześmiewczym tonem, na co brunetka westchnęła z irytacją.

— Cztery lata to nie tak dużo.

Kiedy dziewczyna skrzyżowała ręce pod piersiami, wstałam od stolika i podeszłam do lady. Zapłaciłam należną kwotę za obiad i po chwili wróciłam do czekającej na mnie Natalie. Wyszłyśmy z Trattoria P&J i wsiadłyśmy do samochodu. Odpaliłam silnik i odjechałam z parkingu, w międzyczasie siedząca obok mnie piętnastolatka włączyła radio, a z głośników rozbrzmiały jakieś ckliwe piosenki, które moja siostra wprost uwielbiała. Ja natomiast preferowałam rock.

— Jutro też po mnie przyjedziesz? — dziewczyna w końcu zdecydowała się przerwać ciszę między nami trwającą dobre kilkanaście minut.

— Zależy o której skończę zajęcia, ale pewnie będę musiała.

— Dobrze. — uśmiechnęła się zwycięsko — Aaron też będzie.

O rany.

— Wracasz na nogach. — rzuciłam stanowczo, jednak moja siostra roześmiała się, biorąc moje słowa za żart.

Ale ja nie żartowałam.

— Boże, to będzie doskonały zakazany romans! — podekscytowała się — Jak Romeo i Julia!

Spojrzałam na nią, unosząc jedną brew. Z moich oczu biło politowanie. Po chwili wróciłam wzrokiem na drogę.

— Co ty masz w głowie? — spytałam, z niedowierzaniem kręcąc głową. Nie oczekiwałam odpowiedzi na to pytanie, gdyż doskonale wiedziałam, że ta dziewczyna już ułożyła „nam" miłosny plan na życie. Czasami naprawdę zastanawiałam się, czy ona aby na pewno nie została adoptowana, ponieważ jej myślenie mnie rozbrajało.

Ja i Aaron? To absolutnie niewykonalne.

***

Od dwóch godzin siedziałam przy biurku nad matematyką. Myślałam, że wpadnę w depresję. Zamiast skupić się na trygonometrii, zastanawiałam się, do czego ona przyda mi się w życiu dorosłym. Odpowiedź wciąż nieznana.

Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza, a ja już prawie usypiałam, patrząc na liczby, wzory i te wszystkie trójkąty. Zdecydowałam się na przerwę, dlatego ruszyłam do kuchni, by zrobić sobie herbatę. Po powrocie do pokoju rzuciłam się na łóżko, wcześniej odłożywszy gorący kubek na szafkę nocną. Wyjęłam z kieszeni spodni złotego Samsunga i odblokowałam ekran. Sprawdziłam najpierw Twittera, później wszystkie powiadomienia na Facebooku, a następnie odczytałam kilka snapów od znajomych z Los Angeles. Na samy końcu kliknęłam także ikonkę Instagrama. W proponowanych od razu pojawiła się Lydia Martin, a moja ciekawość wygrała, więc weszłam na jej profil. Miała bardzo dużo postów, związanymi głównie z jej stylem ubioru. Ale znalazły się też i zdjęcia z imprez. Obserwowało ją ponad tysiąc osób. Nie dziwię się, mnie również spodobało się, jak prowadziła swój profil. Ale na tę chwilę dość było mojego „szpiegowania", pora uświadomić nowe koleżanki o pewnej rzeczy.

Weszłam na Messengera i kliknęłam na konwersację grupową, którą już wcześniej założyłyśmy.

Ja: Zgadnijcie kto dziś przyprawił mnie o zawał.

Zielona kropka pojawiła się przy imionach dziewczyn po niecałych dwóch minutach.

Kylie: Aaron?

Emma: Jak to?

Ja: Kretyn zastawił moje auto...

Kylie: Hahaha. O Boże, chciałabym to zobaczyć.

Emma: Rozmawialiście?

Czy rozmawialiśmy? Może. Czy mi groził? Do cholery, tak!

Ja: Można tak to ująć.

Kylie: Więc już masz przechlapane? Haha.

Ja: Wiecie, on jest taki...

Nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa.

Emma: Perfekcyjny?

Kylie: Seksowny?

Och, już mam.

Ja: Wnerwiający.

Kylie: JASNE.

Emma: A w szkole się do niego śliniła.

Ja: Dobra, przestańcie! Dałam mu do zrozumienia, że go nie lubię.

Emma: Cóż... jesteście na dobrej drodze.

Kylie: Haha, Jezu tak!

Ja: Wariatki.

Wywróciłam oczami i wyszłam z konwersacji. Mimo to, moje usta wykrzywiły się w łagodny uśmiech. Ułożyłam się wygodnie i spojrzałam w górę, myśląc o sytuacji z popołudnia. A raczej o chłopaku, który brał w niej udział. Miałam przed oczami tę jego doskonałą postać. Nie znałam go w ogóle. Jednak po dzisiejszym spotkaniu wywarł na mnie wrażenie osoby, która myśli, że ma u stóp cały świat. Nie wywracaj na mnie oczami. Co to w ogóle miało być? Wydawało mi się, jakbym dosłownie słyszała ten niski, lekko zachrypnięty głos. Zapewne nałogowo palił papierosy. Widziałam ten błysk w jego oczach, który nie świadczył o niczym dobrym. I takim też wydawał się Aaron Carter — złym człowiekiem.

Nie chcąc o nim już więcej myśleć, wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafki ręcznik, krótkie spodenki i zwykły podkoszulek, po czym skierowałam się do mojej własnej łazienki. Ściągnęłam ubrania i wskoczyłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam wodę i pozwoliłam, by opatuliła mnie swoim ciepłem. Umyłam się dokładnie kokosowym żelem, potem włosy a na koniec cała się opłukałam. W międzyczasie podśpiewywałam sobie pod nosem swoją ulubioną piosenkę. Tak, zawsze śpiewałam pod prysznicem. Po wszystkim wyszłam z kabiny i osuszyłam się ręcznikiem. Nakremowałam swoje ciało, a następnie szybko ubrałam. Wróciłam do pokoju i doprowadziłam włosy do porządku. Zawsze przed spaniem je suszyłam i prostowałam, by rano nie były oklapnięte. Nastawiłam budzik na siódmą i ułożyłam się wygodnie na łóżku, okrywając ciepłą kołdrą. Nagle zmęczenie ogarnęło całe moje ciało, dzięki czemu nawet nie wiedziałam, kiedy usnęłam.

Aaron's POV

— Stary, jesteś cały spięty. Co z tobą? — usłyszałem głos Zacka, który siedział obok mnie na krześle barowym. Delight było idealnym miejsce na odprężenie się. Dlatego razem z przyjacielem popijaliśmy już którąś z kolei szklankę Burbonu.

Patrzyłem na trunek, który trzymałem, przesuwając go po twardej powierzchni z ręki do ręki.

— Znasz tę Williams? — spytałem go w końcu, ponieważ czułem jego wzrok na sobie. Wiedziałem, że nie odpuści.

— Coś mi to mówi. — odparł, biorąc łyk alkoholu — A, wiem. To ta nowa z drugiej klasy. Jest córką tej aktorki z Black Heart*.

W odpowiedzi przytaknąłem jedynie.

— Czemu pytasz?

Westchnąłem, kosztując Burbonu.

— Spotkałem ją dzisiaj.

— I...? — nalegał, bym kontynuował.

— Stary, coś mi w niej nie pasuje. — zacisnąłem szczękę, delikatnie kręcąc głową.

— Bo co? — parsknął Zack — Nie zaproponowała szybkiego numerku?

Wtedy gwałtownie wyprostowałem się i rzuciłem szatynowi ostre i zarazem ostrzegawcze spojrzenie. Może i był moim najlepszym przyjacielem, ale nie bałem się mu uświadamiać, że przekracza granice.

— Sorry. — spuścił wzrok na swoją szklankę, a uśmiech zniknął z jego twarzy — Co zamierzasz?

Kiedy spojrzałem na Zacka z szatańskim uśmiechem, ten już doskonale wiedział, jaki diabelski plan zrodził się w mojej głowie. Gdy chciałem go przedstawić, mój telefon zasygnalizował nową wiadomość. Od razu odczytałem, ponieważ na ekranie wyświetlił się numer człowieka, którego nie mogłem lekceważyć. Uniosłem głowę i przekazałem przyjacielowi wiadomość.

— Mamy robotę,

___________________________________

*wymyślony tytuł filmu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro