Rozdział 29 - Słabości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Ugasi ogień!" rozkazał Namjoon, wchodząc w chaos.

Strażnicy biegali tam i z powrotem z kubłami wody, próbując powstrzymać niekontrolowane płomienie, ich kostki ciągnęły się blisko ziemi pod ciężarem wody w wiadrach. Ogień rozprzestrzenił się z holu głównego, przez kwaterę straży, do budynku więzienia, wirujące płomienie lizały niebo, gdy znikały flagi cesarza.

Jungkook.

Wyskoczyłaś przez drzwi, ale Namjoon szarpnął cię z powrotem na bok. Zamknął cię w swoich objęciach.

"Pozwól mi odejść!" splunęłaś mu w twarz.

"Dlaczego?" odkrzyknął "Więc możesz biec na śmierć? Nic się nie dzieje. Jedziesz do północnego królestwa. Dziś wieczorem."

Pociągnął was do przodu, popychając was oboje w kierunku wyjścia. Upał przypominał lato o północy, a jasne płomienie przeciążały zmysły. Gdy dotarłaś na drugą stronę bramy, teraz bezzałogowej i w dół ścieżki prowadzącej do miasta, cofnęłaś się tak mocno, że Namjoon odwrócił się na pięcie.

"Nie mogę go zostawić!" krzyczałaś "On jest moim bratem!"

"On też był moim!"

Oczy Namjoona zamgliły się, gdy wstrzymał oddech.

"Nie zachowuj się, jakby nic dla mnie nie znaczył" warknął "Wychowałem go jako własnego brata po odejściu twojego ojca. Włożyłem wszystko, co miałem w was obu."

Próbował pociągnąć cię dalej w dół ścieżki.

"Dopóki nie znalazłeś lepszej oferty" dorzuciłaś "Może gdybym była najbogatszą suką w kraju z nieskończoną z liczbą dziwek, pozwoliłabym też umrzeć mojemu bratu."

Odwrócił się i złapał cię za nadgarstki, a jego oczy błyszczały jaśniej niż płomienie za tobą.

"Czy chcesz wiedzieć, jak zginęli, T / N? Czy chcesz wiedzieć, jak ich zabił?"

Potrząsnęłaś głową, odchylając się do tyłu, gdy pochylił się do przodu "Nie, bo kłamiesz."

"Zostali wypatroszeni na oczach własnych dzieci. Wpadli w zasadzkę na placu miejskim w dzień wolny. Widziałem wszystko z mostu. Zanim tam dotarłem, on i jego przyjaciele wiązali ich za szyje na drzewach. To było zaplanowane, Y / N, przez kogoś, kto miał dużo cholernej praktyki."

Twoje kolana ugięły się pod tobą. "Kłamiesz."

"Chciałbym" powiedział, rozluźniając uchwyt "Zabrał tych, którzy walczyli ze mną. Tych, którzy uratowali mi życie, gdy przełożeni próbowali spalić ciało z mojego ciała dla sportu. To oni walczyli dla dobra swoich dzieci. Dzieci, które mają teraz swoich ojców... Krew rozmazana na ich ubraniach."

Spojrzałaś z powrotem na płomienie, dym kłębiący się na niebie jak ciemny, odwrócony wodospad. Mdłości opanowały cię, gdy pomyślałaś o martwym ciele Jungkooka spalonym wśród popiołów.

"Jeśli on umrze" powiedziałaś, zamykając szalunek "Nie mam już nikogo."

Namjoon zacisnął szczęki, a jego oczy były zdesperowane.

"A jeśli umrzesz" odpowiedział "Ja też nie."

Wyciągnął cię dalej od płomieni, na pola po drugiej stronie bramy. Próbowałaś się cofnąć, ale on znał każdy ruch, zanim to zrobiłaś, blokując twoje próby ucieczki.

"Idiotko, przestań ze mną walczyć!" powiedział.

"Nigdzie z tobą nie idę!"

Zamknął cię w swoich ramionach, zmuszając cię do spojrzenia na niego "Nigdzie nie pójdziesz beze mnie. Nie pozwolę ci odejść tak łatwo."

"Myślę, że to moja kwestia" powiedział trzeci głos za tobą.

Znałaś ten zarozumiały ton wszędzie.

Namjoon obrócił cię dookoła, rzucając cię za plecy. Uniósł ramię, stawiając blokadę między tobą a osobą, o której myślałaś, że nigdy więcej nie zobaczysz.

Hoseok.

Hoseok spojrzał za ramię Namjoona i wzruszył ramionami, przenosząc swój ciężar na jedną stronę. W jego ciele nie było ani uncji napięcia, ale w jego oczach była bystrość, ostrzejsza niż kiedykolwiek.

"Powinienem był wiedzieć..." powiedział Namjoon.

"Mówiłem ci, kapitanie Kim" odparł Hoseok. "Los wciąż nas łączy."

"Ty... Ty rozpaliłeś ogień."

Hoseok uśmiechnął się, pokazując zęby.

"Przyszedłem, aby odzyskać mojego zwierzaka" powiedział Hoseok "Nie lubię, gdy inni mężczyźni dotykają moich rzeczy. Nie wiesz o tym?"

Dłoń Namjoona spoczęła na rękojeści miecza...

"Namjoon, nie rób tego" błagałaś.

"Mówiłem ci, T / N. Nie pozwolę nikomu cię odebrać" zaczął wyjmować miecz "Idź teraz, jeśli wiesz, co jest dla ciebie dobre, Jung."

Hoseok zachichotał "Dlaczego miałbym odejść? T / N nie chce iść z tobą. Weź wskazówkę. A może musisz to usłyszeć z jej własnych ust?"

Spojrzałaś między nich.

"W porządku?"  zapytał Hoseok "Z kim chcesz iść, kochanie?"

Znowu spojrzałaś między nich, zamykając i otwierając pięść.

"Ja..."

Spojrzałaś na Namjoona, stojącego z wyprostowanymi plecami... O wiele silniejszego niż był, kiedy byłaś młodsza. Ale przeszłość odeszła. Nie wiedziałaś, czy kiedykolwiek będziesz mógła znów spojrzeć na niego w ten sam sposób.

Nie mogłaś być tym, kim byłaś.

Wystąpiłaś do przodu, próbując ominąć ramię Namjoona. Całkowicie wyciągnął swój miecz i trzymał go przed tobą, blokując ci drogę.

"Nie pójdziesz do niego" rozkazał Namjoon. "Nie pozwolę ci iść do niego."

Hoseok westchnął "W takim razie myślę, że nie mogę już być dżentelmenem."

Wyciągnął swój własny miecz i podskoczył na ostrze Namjoona. Ostrza zderzyły się ze sobą, dźwięk wibrował w nocnym powietrzu.

"Nie!" krzyczałaś.

Ale było za późno.

Hoseok kopnął Namjoona w klatkę piersiową, wysyłając go z powrotem. Namjoon natychmiast się cofnął, machając mieczem, by z powrotem uderzyć go w głowę Hoseoka. Hoseok zrobił unik i ciął na boki, tnąc Namjoona w ramię.

Twój żołądek się ścisnął

Krew spłynęła mu po ramieniu. Cofnął się, by spotkać się z postępami Hoseoka, krzywiąc się, gdy ostrza nadal się zderzały.

Pomyślałaś o ranach na jego klatce piersiowej... Czy Hoseok dodałby kolejną do kolekcji?

"Twoja dziewczyna nauczyła mnie wszystkiego, co chciałem wiedzieć, Kim" zadrwił Hoseok "Była bardzo gościnna. Chciała mi pokazać - cóż - wszystko."

Jego usta zadrgały przy ostatnim słowie. Namjoon chrząknął i zamachnął się ostrzem, omal nie przecinając twarzy Hoseoka. Hoseok uchylił się i zamiótł nogę, a Namjoon upadł na ziemię. Zanim Hoseok zdążył skoczyć, Namjoon kopnął go prosto w nos, odesłując go z powrotem. Hoseok syknął i cofnął się. Kiedy Hoseok leżał, Namjoon znów wstał i zaatakował. Hoseok złapał go za stopę i przewrócił go. Namjoon potknął się, dając Hoseokowi wystarczająco dużo czasu, aby stanąć na nogi.

Obaj stali, zatrzymali się, patrząc na siebie, napinając mięśnie.

Nie mogę patrzeć, jak któryś z nich umiera. Proszę...

Do tej pory obaj znów mieli swoje własne ostrza, miecz Namjoona w lewej ręce. Cięcie w jego ramieniu musiało spowodować wystarczające obrażenia, aby uniemożliwić mu użycie dominującej ręki. Nie wyglądał na zaniepokojonego swoją postawą, ale też nie wyglądał na komfortowego.

Krew kapała z nosa Hoseoka, ale dziki wyraz jego oczu wskazywał, że nic z tym nie czuł. Ponownie rzucił się na Namjoona, przecinając go przez ramię. Szata Namjoona zwisała niechlujnie z jego ciała, krew wsączała się do tkaniny.

A ty... Byłaś zamrożona, oglądając koszmar, w którym nie mogłaś się ani ruszać, ani mówić.

"Przyszła do mnie tak łatwo, Kim" powiedział Hoseok, a jego słowa ociekały ciemnością jak krew z jego twarzy "Jakie to uczucie wiedzieć, że będzie ciągle do mnie przychodzić?"

Oczy Namjoona pociemniały, gdy ścisnął miecz "Zamknę cię na dobre."

Hoseok przełożył miecz z prawej strony na lewą, kręcąc nim z łatwością "Czekam na to z niecierpliwością."

Namjoon rzucił się do przodu. Hoseok sięgnął w swoją szatę...

I Namjoon upadł na ziemię, jego miecz podniósł się do twoich stóp.

Hoseok unosił się nad nim, z mieczem w jednej ręce wycelowanym w gardło Namjoona, ze znajomym sztyletem w drugiej. Krew kapała ze sztyletu, dopasowując się do nowej plamy po stronie Namjoona.

"Jesteś teraz zbyt łatwy do odczytania, Kim. Jestem prawie rozczarowany, że to było takie łatwe."

Hoseok cofnął miecz jak pyton.

"Prawie" powiedział ponownie.

"Nie! Hoseok, proszę!"

Skoczyłaś między nimi. Miecz Hoseoka wycelowany w twoją klatkę piersiową, gotowy by cię przebić

Ale on tylko się uśmiechał.

"Wiedziałem, że masz do niego słabość" szepnął. Jego oczy błyszczały, gdy światło księżyca odbijało się od jego zębów "Szkoda, że ​​nie mogę na to pozwolić."

Włożył sztylet do paska i złapał cię za kołnierz. Zostałaś szarpnięta na równe nogi i mocno przyciśnięta do jego klatki piersiowej, zimny język jego ostrza na twoim gardle, gdy jego ramię zacisnęło się wokół twojego tułowia, chwytając twoje ramiona. Namjoon wstał.

"Cofnij się, kapitanie" powiedział Hoseok, przyciskając ostrze mocniej do twojej skóry "Albo poderżnę jej gardło, jeśli ty się ruszysz. Tak jak zrobiłeś to mojej siostrze."

Palce Namjoona drgnęły, a jego oczy rozszerzyły się, gdy wstrzymał oddech.

Przełknęłaś ślinę, potwierdziły się wszystkie twoje obawy. Nie można było udawać, że jest się zszokowanym lub zdradzonym. Od początku wszystko było oczywiste.

Zignorowałaś to wszystko.

Namjoon wystąpił do przodu.

"Zostań tam" powiedziałaś mu.

"On cię zabije... Nie umieraj z mojego powodu..."

Namjoon zatrzymał się, a jego oczy płonęły czerwienią jak płomienie za nim.

"Przeżyj" powiedziałaś, gdy ostrze Hoseoka zaczęło robić małe nacięcia w twoim obojczyku "Nie poświęcaj swojej misji dla mnie."

Hoseok zachichotał blisko twojego ucha "Po której jesteś stronie, kochanie?"

Ramiona Namjoona opadły, gdy cofnął głowę. Wyprostował się, a mięśnie jego szyi napięły się. W jego oczach była zimna determinacja. Śmiertelna obietnica.

"To jeszcze nie koniec" powiedział.

Hoseok zachichotał ponuro "Nie marzyłbym o tym, żeby teraz to zakończyć. Nie, kiedy mam jedyną rzecz, która cię rozerwie."

Żeby przeżyć, muszę być bardziej niebezpieczna niż niegodziwa. Pewnego dnia odkryją moje słabości i rozerwą mnie na strzępy.

Ty.

Byłaś słabością Namjoon.

"Jeśli jest jedno skaleczenie na jej ciele, Jung, dowiem się tego" warknął Namjoon "I zerwę skórę z twojego ciała kawałek po kawałku."

Hoseok zagwizdał, a tuż za nim nastąpił dźwięk kopyt. Cofnął cię, aż kopyta zatrzymały się za tobą. Szturchnął cię na konia.

Spojrzałaś na Namjoona, zaciskając zęby i uśmiechając się najlepiej, jak potrafiłaś.

Przeżyj. Proszę, przeżyj.

Nienawidzę cię... Ale nie chcę przegrać.

Ty.

Wdrapałaś się na konia, Hoseok tuż za tobą. Uwięził cię w ramiona i złapał wodze.

"Mam nadzieję, że po mnie przyjdziesz, kapitanie" powiedział Hoseok "Naprawdę."

Wbił pięty w konia i wystartował, pozostawiając Namjoona w świetle księżyca i cieniach płomieni.

Gdy Hoseok wjechał w głąb lasu, odrzuciłaś głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć. Mocno uderzyłaś go w żebra. Kiedy się zgiął, próbowałaś zsunąć się z konia, ale Hoseok uwięził cię z powrotem w swoich ramionach i odciągnął

"Czy to jakiś sposób, żeby wyleczyć swojego wybawiciela?" zapytał.

"Mam brata. Nie obchodzi mnie, czy muszę się przebić..."

"Nie ma takiej potrzeby, kochanie. Jest teraz w drodze do obozu."

"Co?"

"Twoje życzenie zostało spełnione" powiedział, zaciskając ręce na wodze.

"Uwolniliśmy mężczyzn z więzienia. Twój brat czeka na ciebie w domu."

~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro