Hoseok POV 1 - Własność

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byliśmy śledzeni.

Wiedziałem, że to nie ludzie Namjoona. Dziś rano zgubili nasz ślad.

Szkoda, że ​​Namjoon nie był bardziej oddany znalezieniu mnie. Chciałem, żeby to zrobił. Chciałem, żeby rzucił mi wyzwanie na mojej własnej ziemi.

Ale nie było nic, co mogłoby go skłonić do zaryzykowania.

Musiałem znaleźć coś... Coś, co mogłoby go zwabić na moje terytorium. Coś cennego. Coś, co mógłbym mu odebrać, co doprowadziłoby go do utraty zdrowego rozsądku.

Ale był już demonem królestwa. Nie miał żywej rodziny, przyjaciół ani majątku. Niczego nie kochał, co oznaczało, że nie mogłem mu niczego zabrać.

W każdym razie jeszcze nie teraz.

Więc... Kim był ten mały szpieg, który teraz nas śledził?

Każdy, kto zapuścił się tak daleko w las, był mściwy lub miał skłonności samobójcze. Po amatorskim sposobie, w jaki ta istota nas tropiła, założyłem, że był pierwszym z dwóch. Ale był hałaśliwy. Być może było to małe, głupie dziecko, które próbowało rzucić okiem na Rebelię.

Szczerze mówiąc, jaki był sens wzbudzania strachu w sercach ludzi, skoro przez to chcieli cię znaleźć?

Myślę, że to było coś, co musiałem znieść. Popularność była takim ciężarem.

"Weź Manga." szepnąłem do jednego z moich ludzi, podając mu wodze. Nie zadawał żadnych pytań, gdy odwróciłem się, aby sam wrócić do lasu. To nie potrwa długo.

Minęło tyle czasu, odkąd dobrze grałem w kotka i myszkę. Moje palce drgnęły, kiedy próbowałam stłumić uśmiech.

Kroki prześladowcy były stabilne, dzięki czemu łatwo było go wytropić. Powinien zmienić swój rytm. Szczerze mówiąc, nie było to duże wyzwanie.

Ukryłem się wśród drzew, czekając.

A potem... Zobaczyłem ją.

To ona była tą, która nas ścigała. Jej szybkie tempo i sposób, w jaki się rozglądała, były pewnymi oznakami jej śladu. Była szybka, ale łatwa do naśladowania. Nie pamiętałem, żebyśmy się spotkali wcześniej i nigdy nie zapomniałem twarzy... Ani ciała. Ja też nie rozpoznałem.

Była o wiele za chuda, co oznaczało, że nie pochodziła z Czerwonego Domu ani z żadnych domów rządowych. Kim byli najbiedniejsi ludzie w mieście? Podróżni? Rolnicy? Bezdomni?

Dlaczego któraś z tych osób miałaby nas szukać?

Postanowiłem zapytać.

Odcinając ją między drzewami, rzuciłem się do przodu i powaliłem na ziemię, wyciągając miecz i celując w jej gardło.

Jej oczy błyszczały w pięknym zmieszaniu.

"To dla ciebie niebezpieczne miejsce, kochanie." powiedziałem "Nie słyszałaś plotek? Zadałem sobie wiele trudu, aby je rozpowszechnić."

Spojrzała na moje ostrze i zmrużyła oczy, nie doceniając mojego dowcipu tak bardzo, jak powinna.

"Czy należysz do Rebelii?" zapytała.

Silny, stanowczy głos, ale w jakiś sposób pusty. Jej ramiona były zbyt wysoko, jej plecy były zbyt wygięte. Nawet w ciemności mogłem zobaczyć nerwowe drganie jej palców. To sprawiło, że się uśmiechnąłem. Podobało mi się, kiedy byli zdenerwowani.

"Dlaczego miałabyś ryzykować życie, szukając Rebelii?" zapytałem.

Zwłaszcza, gdy jesteś przerażona?

"Jeśli nie jesteś częścią Rebelii, nie mam powodu, by ci mówić."

Och, gra. Podobał mi się jej entuzjazm.

"Nie mam powodu, żeby ci mówić, czy jestem częścią Rebelii." odpowiedziałem.

"Wtedy znajdę kogoś innego."

O nie, kochanie. Nie pozwolę ci znaleźć nikogo innego.

"Kto powiedział, że pozwolę ci żyć?" zapytałem, zastanawiając się, czy zadrżała.

Ona tego nie zrobiła. Uśmiechnęła się tylko do mnie "Kto powiedział, że pytam o pozwolenie?"

Zamiatała moje nogi i upadłem na ziemię.

Usunięcie? Gdzie się nauczyła? Jedynymi osobami, które trenowały takie obalenia, byli...

Ta kobieta. Nie mogłem pozwolić jej uciec.

Czy jej się to nie podobało, teraz była moja.


_________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro