Rozdział 31 - Obrońca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Twój świat runął wokół ciebie.

"Myślałem... Że to byli trzej?" zapytał Yoongi.

Brwi Jungkooka drgnęły, gdy się uśmiechnął "Złapał mnie tylko za trzech."

"Fascynujące..." powiedział Yoongi, drapiąc się po nosie i patrząc na ciebie.

Słowa zamieniły się w zniekształcone dźwięki, gdy myśli zlewały się ze sobą.

Jungkook, twój młodszy brat, jedyna żyjąca rodzina, był mordercą.

To było zaplanowane, T / N. Ktoś, kto miał dużo cholernej praktyki.

Słowa Namjoona odbiły się echem w twojej głowie tak mocno, że chciałaś zwymiotować.

Ręka złapała cię za ramię.

"Wszystko w porządku?" zapytał Hoseok.

Spojrzałaś na jego rękę, nie czując już z niej ciepła.

Potrząsnęłaś głową "Nie. Nie, nie jest w porządku."

Odsunęłaś się, trzymając się za brzuch, wychodząc w kierunku ogrodów. Ręce ci trzęsły się, gdy krew zamarzła.

Jungkook nie zabiłby. Nie był taki. Był honorowy i niewinny; własną krew. Namjoon był kłamcą. Manipulował i oszukiwał...

Nie chcę już być winiony za jego błędy. Musisz zobaczyć Jungkooka, kim naprawdę jest. Chcę, żebyś mnie zobaczyła takim, jakim zawsze byłem.

...Ale... Dlaczego miał rację?

"T / N?"

Pojawiła się postać twojego brata, głębszy cień na krawędziach jego ramion i zmiana w jego oczach, która uczyniła ciemność silniejszą niż wcześniej. Czy to był zmierzch, czy też jego oczy zawsze były tak ciemne?

Przykucnął i poklepał cię po plecach. Kiedy usiadłaś.

"Wszystko w porządku?" zapytał "Nie martw się. Yoongi powiedział, że możemy zostać. Powiedział, że to może nie być trwałe, ale jeśli mogę"

"Zabiłeś ich?" zapytałaś "Naprawdę..."

Jego oczy opadły na ziemię. Jego język wędrował po policzku, jego odpowiedź trwała dłużej, niż powinna. Stał, górując nad tobą.

"Prędzej czy później mieli po nas przyjść" powiedział "Położyłem temu kres, zanim mogli."

"I to, to usprawiedliwia?" splunęłaś, wstając "Jungkook! Skłoniłeś się do ich poziomu!"

"Walczyłem!" wrzasnął "To jest wojna, T / N. Cesarz odebrał nam wszystko. Ojca nie ma. Matka nie żyje. Wszyscy nasi sąsiedzi umarli z głodu. Sam pochowałem dwóch moich najlepszych przyjaciół po tym, jak zostali rozcięci przez mężczyzn pod dowództwem Namjoona. Co chcesz, abym zrobił? Usiąść i porozmawiać z nim przy herbacie?"

Potrząsnęłaś głową, twoje usta zaschły "Namjoon nas uratował. Wiele razy. Gdyby nie on, umarlibyśmy z głodu..."

"A kiedy wyjechał, aby zostać jednym z nich, zrobiła to matka" warknął "A może zapomniałaś, że zostawił nas na śmierć?"

"Chciał zmienić rzeczy na lepsze."

"Ojciec też. Obaj byli cholernymi głupcami" cofnął się, spoglądając w niebo "Przeszłość minęła, Y / N. Namjoon nie jest już naszym sprzymierzeńcem."

Zaśmiał się, dźwięk był bardziej pokręcony, niż pamiętałaś.

"Boże, co on ci powiedział, że jesteś taka głupia?" zapytał "Nigdy nie widziałem cię tak żałosnej."

Twoja ręka uderzyła go w twarz. Ledwo to potwierdził, oblizując dolną wargę. Twoje oczy płonęły tak samo jak ręka.

"Nie obchodzi mnie, kim myślisz, że jesteś" powiedziałaś "Po wszystkim... nie możesz wypuszczać takich słów z takim brakiem szacunku."

Prychnął, przewracając oczami. Jego słowa stały się powolne, a ton groźny "Co więc powinienem zrobić? Pozwolić ci go bronić? Czy on też ma cię teraz pod kciukiem? Szczerze, czy tylko udawałaś dziwkę, czy też... Ah!"

Hoseok wyszedł z tyłu i przekręcił ramię Jungkooka za jego plecami, zanim zdążył dokończyć zdanie.

"W moim obozie nie lekceważymy kobiet, z którymi dzielimy krew" powiedział Hoseok niskim głosem "Zwłaszcza tych, które wielokrotnie ryzykowały życie, żeby nas uratować. Pamiętaj o tym. Moja dyscyplina nie jest czymś, czego chcesz doświadczyć."

Hoseok puścił go i odepchnął na bok.

"Okaż szacunek swojej siostrze" kontynuował, wskazując na ciebie "Jeśli znowu przyłapię cię na mówieniu do niej w ten sposób, nie będę tego lekceważyć."

Jungkook spojrzał między wami. Ukłonił się lekko Hoseokowi, ale odwrócił się od ciebie bez drugiego spojrzenia.

Zamknęłaś się, gdy ręce Hoseoka dotknęły twoich ramion.

"Hoseok... Naprawdę ich zabił?"

Jego dłoń musnęła twój policzek "A jak myślisz, kochanie, jak działa wojna? Zawsze jest szansa, że ​​musisz ryzykować życie tych, których kochasz. Czy dlatego, że walczą o ciebie, czy dlatego, że walczą przeciwko tobie."

Odepchnęłaś go, a złość przebiła się przez twoją skórę "Czy to w takim razie twoje motto? Czy zamierzałeś mnie rozerwać, żeby mieć satysfakcję ze zwycięstwa?"

"T / N -"

"Ty. Zamierzałeś mnie wykorzystać, żeby go zabić" zacisnęłaś pięści, łzy gniewu i frustracji spadły na ziemię "Używałeś mnie przez cały ten czas do własnych motywów."

"Czy nie przyszłaś do nas, żeby zrobić to samo?" wyszeptał.

Twoje pięści opadły na boki. Potrząsnęłaś głową "Nigdy nie powinnam była do ciebie przychodzić. Nigdy nie powinnam cię szukać."

Cisza minęła, gdy więcej łez spadło bez twojej zgody.

Hoseok patrzył na ciebie, nie mrugając "Tak... Chciałem go zabić. Tak, planowałem cię do tego wykorzystać. Ale nie... Nigdy nie zamierzałem cię poświęcić."

"Więc dlaczego sam go nie zabiłeś? Miałeś szansę."

Posłał ci słaby uśmiech, po czym go opuścił "Może dlatego, że pozwolenie mu myśleć, że jesteś moja, jest dla niego bardziej bolesną karą niż śmierć."

Zacisnęłaś zęby.

"Ale głównie dlatego, że Yoongi miał rację." przeczesał palcami włosy "Moja zemsta rujnowała moje przywództwo. Tej nocy w lesie, kiedy cię spotkałem i zdałem sobie sprawę, że walczyłaś jak on, zobaczyłem sposób na zemstę i byłem zbyt spragniony mojego własnego dobra. Wtedy... Nie było cię..."

Zrobił krok do przodu, ocierając łzy kciukami. Nie patrzyłaś na niego tak jak on.

"Cholera, prawie straciłem rozum, kiedy poszłaś do bezpiecznego domu bez słowa" szepnął "Myślałem, że cię straciłem."

"Kazałeś mi iść."

"Miałem na myśli powrót do namiotu! Nie spodziewałem się, że opuścisz obóz. Nie po tym, jak wiele pracy przeszłaś, aby się tu dostać. Z tym, jak wiele zniosłaś, będąc częścią nas. Należysz tutaj, T / N. Z nas."

Wyciągnął coś ze swojego paska, chwytając za twój nadgarstek i umieszczając przedmiot w dłoni.

To był sztylet, który zostawiłaś na jego łóżku.

"Nadal jesteś częścią mojej rodziny" powiedział.

Twoja ręka chwyciła uchwyt. Podniosłaś oczy na jego, patrząc na niego przez łzy.

"Nie wiem, czy już chcę być" odpowiedziałaś.

Za tobą zaszeleściły kroki. Oboje odwróciliście się, aby spojrzeć na jego właściciela.

Jin.

"Właśnie nadeszły wiadomości z miasta" powiedział, zerkając na ciebie.

Odwróciłaś głowę, wycierając łzy i cofając się, żeby mógł mówić. Uniósł brew, zdając się wychwycić twoje zamiary milczenia.

"Musi być duży, jeśli przychodzisz mnie szukać o tej porze" odparł Hoseok "Precz z tym."

Jin ponownie spojrzał na ciebie, a potem z powrotem na Hoseoka. "Kapitan Kim Namjoon został pociągnięty do odpowiedzialności za zniszczenie więzienia i porzucenie swoich ludzi. Egzekują go jutro o zachodzie słońca."

~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro