2. Nie chcę już dłużej być tylko księżniczką

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

#TheRoyalPrincessSZ

Minął prawie tydzień, a ja nadal nie powiedziałam rodzicom o studiach. Sama wizja tej rozmowy napawała mnie takim strachem, że paraliżowało mi wszystkie kończyny, a włosy stawały dęba na samą myśl o minie ojca, gdy usłyszy, że się wyprowadzam.

Mama, mimo wielkiej troski, potrafiła spojrzeć na pewne sprawy rozsądnym okiem, ale tata był zbyt przewrażliwiony na moim punkcie i momentami zachowywał się tak, jakbym miała pięć lat. Wiedziałam, że często zbyt surowo oceniam ich postępowanie, bo mając świadomość tego, co przeszli, powinnam być bardziej wyrozumiała, ale bywały chwile, gdy ciężko było mi utrzymać nerwy na wodzy i wtedy nasze charaktery ścierały się ze sobą, wyrzucając na powierzchnię zbyt mocne słowa, których nie dało się cofnąć.

Stojąc przed ogromnymi mahoniowymi drzwiami, przestępowałam z nogi na nogę, gryząc przy tym nerwowo dolną wargę. Dłonie pociły mi się do tego stopnia, że raz po raz musiałam wycierać je w jeansy. Czułam, że jestem bliska zawału i zejścia z tego świata, a przecież byłam zbyt młoda, by wybrać się na drugą stronę, tym bardziej teraz, gdy miałam rozpocząć nowe życie.

Ale rodzice mieli doświadczenie w podnoszeniu człowiekowi ciśnienia. Podobno wiele lat temu mama prawie doprowadziła do śmierci prababki Stephanie, a wydało się to tylko dlatego, że jakiś czas później na suto zakrapianej prywatnej stypie po jej pogrzebie, tata nie potrafił zapanować nad tym, co ślina niosła mu na język.

Zanim zebrałam się w sobie, by wejść do pokoju, przy moim boku pojawiła się Louisa, która kiwnęła porozumiewawczo głową, dając mi do zrozumienia, że skończył się czas zwłoki. Przełknęłam ślinę, nawilżając zaschnięte gardło i nabrałam głęboko powietrza, unosząc rękę do klamki. Gdy drzwi ustąpiły, weszłam niepewnie do środa, mając przy tym wrażenie, że moje nogi zaraz odmówią mi posłuszeństwa i rozpłyną jak się poddana temperaturze galaretka. Omiotłam spojrzeniem całe pomieszczenie, zatrzymując się na siedzącym za biurkiem ojcu, który słysząc skrzypnięcie drzwi, natychmiast uniósł głowę, skupiając na mnie swój wzrok.

– Cześć, tato.

– Cześć, Jo. – Uśmiechnął się, lecz kąciki jego ust natychmiast opadły, gdy zauważył Louisę. – Coś się stało?

– Dlaczego coś miałoby się stać? – Mój głos zabrzmiał zbyt piskliwie, bym wydawała się wiarygodna.

Poczułam na plecach lekkie pchnięcie do przodu. Kuzynka zrównała się ze mną, prostując plecy i unosząc wysoko brodę jak miała w zwyczaju, gdy chciała kogoś przekonać do swojej racji. Była w te klocki dużo lepsza niż ja i właśnie dlatego potrzebowałam jej wsparcia.

– Może dlatego, że przez tę minę wyglądasz, jakbyś miała zatwardzenie – Louisa mruknęła pod nosem, tylko potwierdzając obawy, że moja twarz zdradza wszystkie emocje.

Zdusiłam w sobie potrzebę uszczypnięcia jej w ramię. Przybrałam podobną postawę, kopiując ją, by wyglądać na pewną siebie i stanowczą, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo tata od razu zwęził oczy, przesuwając źrenicami pomiędzy mną a blondynką.

– Chcę coś oświadczyć, ale przy tej rozmowie musi być też mama.

Schowałam ręce za plecami, bojąc się, że drżenie palców jeszcze bardziej zdradzi moje przerażenie. Widziałam, jak skóra na policzkach taty nabiera koloru, gdy odchylił się w fotelu, wbijając plecy w oparcie mebla. Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i pokręcił głową, wprawiając mnie z całkowitą dezorientację. Przez ułamek sekundy w moich myślach pojawiła się idea, że on o wszystkim wie i tylko czekał, aż przyjdę go powiadomić, ale to przecież było niemożliwe. Miał ogromne zasięgi, ale nigdy nie przyszłoby mu na myślę, że za jego plecami złożę dokumenty na uczelnię.

– Słyszałaś? – Spojrzał w prawo, gdzie znajdowała się wnęka służąca za biblioteczkę gabinetu. – Vivian?

Zza ściany wyjrzała głowa mamy. Spojrzała najpierw na tatę, a później na mnie, przybierając nieodgadnioną mimikę. Zrobiła krok w stronę biurka i usiadła na krawędzi blatu, opierając jedną dłoń o wierzch ciemnego drewna.

– Nasza córka jest w ciąży. – Ojciec wycedził przez zaciśnięte zęby.

Wybałuszyłam oczy, słysząc, co wygaduje. Jeśli ciąża była pierwszym, o czym pomyślał, gdy pojawiłam się zdenerwowana, to chyba miał nie po kolei w głowie. Z nikim się nie spotykałam, nie miałam chłopaka ani nawet bliższego kolegi, a ostatnie miesiące przesiedziałam w domu, bo cały wolny czas przeznaczałam na naukę, by zdobyć na testach jak najwięcej punktów.

Mama przewróciła oczami. Byłam pełna podziwu, że wytrzymała z nim tyle lat i jakimś cudem go nie zabiła. Miała do niego anielską cierpliwość, o której mogłam jedynie pomarzyć, bo wystarczyło kilka durnych słów z niedorzecznym wymysłem, bym poczuła, jak krew w moich żyłach zaczyna palić żywym ogniem. Zdenerwowanie powoli ustępowało irytacji. Zbyt łatwo poddawałam się rozdrażnieniu.

– Im starszy, tym głupszy. – Prychnęła. – Musiałaby być wiatropylna. Nie jest.

Mama była tak pewna tego, że od dawna z nikim nie spałam, że już sama nie wiedziałam czy powinnam być jej wdzięczna czy może się obrazić.

– Skąd wiesz? – dopytywał.

– Bo o wszystkim mi mówi.

Uśmiechnęłam się kwaśno. No to się zaraz zdziwi.

– Trochę żenada, wujku. – Lou jak zwykle musiała dołożyć do pieca.

– Laura nigdy taka nie była, a twój ojciec też nie jest aż taki arogancki. Ciekawe w kogo się wdałaś, że jesteś taka pyskata.

– Wszyscy mówią, że w ciebie.

Tata zacisnął usta w cienką linię, niezadowolony, że wszyscy z niego szydzą. Tylko że cała wina leżała po jego stronie, bo to on wysuwał beznadziejne i bezpodstawne wnioski.

– Dostałam się na studia – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyła mnie opuścić odwaga.

Poczułam na sobie dwie pary oczu. W powietrzu zawisło paskudne napięcie, przez co od razu pożałowałam, że nie podeszłam do sprawy nieco spokojniej. Ale zwlekałam prawie tydzień i nie miałam już czasu, by ostrożniej budować grunt pod tak poważną konwersację. Kości zostały rzucone i teraz mogłam jedynie zdać się na los, gdy tak stałam wryta w podłogę, zaciskając trzęsące się dłonie w pieści i czekając na niezły ochrzan.

Starałam się unormować oddech, ale na marne. Każdy niewidzialny obłoczek, który opuszczał moje wargi, zdawał się drgać razem z nimi. Myślałam, że jeśli za chwilę żadne z rodziców nie zabierze głosu, to chyba oszaleję. Nie znosiłam tego oskarżycielskiego spojrzenia taty ani wysoko uniesionych brwi mamy, gdy wgapiała się we mnie niczym sroka w kość, rozdziawiając usta. Modliłam się, by już zaczęli krzyczeć, byleby tylko przerwali tę okropną ciszę, która wydawała się głośniejsza niż jakikolwiek dźwięk.

– Słucham? – Blond włosy mamy zafalowały na jej ramionach, gdy wstała gwałtownie z biurka. – O czym ty mówisz, Jo?

– Złożyłam dokumenty i dostałam się na uniwersytet w Birmingham. Zaczynam za miesiąc.

– Po moim trupie! – Ojciec uderzył ręką o blat, sprawiając, że mimowolnie się wzdrygnęłam. – Nigdzie nie jedziesz.

Przymknęłam powoli powieki i policzyłam do pięciu, po czym ponownie je otworzyłam.  Zrobiłam krok do przodu, chcąc pokazać, że nie boję się ich wrzasków, choć bardzo mijało się to z prawdą. Wewnątrz aż buzowałam.

– Jadę. – Powtórzyłam, nie przyjmując sprzeciwów. – Jestem dorosła i nie możecie za mnie decydować. Chcę się kształcić, co w tym złego?

– A co z twoimi książęcymi obowiązkami? Jak niby zamierzasz je pogodzić z balangami na uczelni. Birmingham jest oddalone o jakieś dwieście kilometrów.

Zebrałam w sobie całą siłę, jaką miałam, by nie przewrócić oczami. Z tego, co przeważało w powszechnej opinii i wiedzy, gdy tata był w moim wieku, jakoś niespecjalnie przejmował się zobowiązaniami swojego statusu. Buntował się, robił na złość dziadkom i dawał w kość służbie, imprezując przy tym na potęgę, pijąc ponad miarę i biorąc narkotyki.

Daleko było mi do jego słynnych towarzyskich osiągnięć, które swego czasu ozdabiały wszystkie kolorowe gazety i plotkarskie portale. Miał gdzieś etykietę i przyjęte zwyczaje. Nie był święty, a teraz stale zapominał, że dostęp do internetu pozwala na odkopanie jego wszystkich wybryków.

– Na jakiś czas odpuszczę sobie rolę księżniczki, ale oczywiście będę brała udział w ważniejszych wydarzeniach, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Tata zaklaskał w dłonie, kpiąc z tego, co powiedziałam. Miałam ochotę kopnąć go w piszczel.

– Przestań być taki sarkastyczny. – Podniosłam głos. – Podjęłam decyzję i jej nie zmienię. Nie musisz traktować mnie jak gówniary, która z niczym sobie nie poradzi. Mama jakoś dała radę skończyć studia.

– Do tej pory nie wiem jakim cudem, skoro zamiast się uczyć, cały czas za mną latała.

Szybko pożałował swoich słów, bo sekundę później mama stanęła przed nim twarzą w twarz, patrząc na niego z politowaniem. Przeniosła na niego swoją irytację i upatrywałam w tym swojej szansy na to, że stanie po mojej stronie.

– Nie zapędzaj się tak w tych swoich fantazjach, bo pamiętam to trochę inaczej. – Zbliżyła się do niego z wycelowanym palcem. – I wszyscy inni też pamiętają. Może po prostu masz ścisk pośladków, że będziesz jedyną niewykształconą osobą w tym domu?

– Nie chodzi o nas. – Jego głos nieco osłabł jak zawsze, gdy przegrywał spór. – Nie powiedziała nam o swoich zamiarach, a teraz chce wyjechać daleko od domu, zapominając o wszystkich niebezpieczeństwach, jakie mogą ją spotkać.

Zmarszczył brwi, patrząc ponad ramieniem mamy i krzyżując ze mną wzrok. Zobaczyłam w nim nie tylko złość, ale i żal, że zataiłam tak ważną kwestię. Zrobiło mi się przykro i głupio, ale doskonale wiedziałam jakiej reakcji mogłam oczekiwać, gdybym opowiedziała o wszystkim wcześniej. Mogłabym się pożegnać z rekrutacją, a moje życie przez kolejne lata kręciłoby się wokół nudnych bankietów.

– Ktoś może chcieć cię skrzywdzić albo wykorzystać. W domu będziesz bezpieczniejsza. Nie pozwolę, żeby coś się stało mojemu jedynemu dziecku.

No tak, zawsze chodziło o troskę. O chorą, natarczywą, wyćwiczoną przez lata troskę, którą oboje namiętnie pielęgnowali.

– Nie możecie mnie wiecznie chronić. – Pokręciłam obojętnie głową, czując jak serce podchodzi mi do gardła. – Mnie nie stracicie.

Uderzyłam zbyt mocno i gwałtownie, zobaczyłam to w pełnych bólu oczach swojej matki. Ale może Louisa miała rację, może nadeszła pora, by rozprawić się z przeszłością, bo w innym wypadku istniała szansa, że nigdy nie zostanę wypuszczona z tej złotej klatki i uduszę się w niej samotna i nieszczęśliwa.

Sięgnęłam do wspomnień, do dnia, w którym nasze życie rodzinne zaczęło się walić i zamieniać w ruinę. Wiele z obrazów, które majaczyły w mojej pamięci, zdawały się zamazywać i blaknąć.

Miałam zaledwie dziesięć lat, gdy mama zaszła w drugą ciążę.

Wywołało to wielkie poruszenie, bo już moje istnieje okazało się małym cudem, a co dopiero drugie i to po wielu latach nieudanych prób. Wszystkich przepełniała euforia i szczęście, nikt nie spodziewał się, że nadejdzie moment, w którym przyjdzie im się zmierzyć z bezwzględną rzeczywistością.

Mama poroniła. Mój brat nie przeżył.

Pamiętam łzy i bezsilność. Żal przesycił każdy zakamarek dusz, nie pozostawiając miejsca na nic innego niż ból i gorycz. Mama całymi dniami leżała w łóżku, płacząc w poduszkę, a gdy już zabrakło jej sił i łez, patrzyła z otępieniem w ścianę. Nie chciała jeść, nie chciała wychodzić z pokoju, spędziła tak długie tygodnie.

Tata nie potrafił jej pomóc, choć starał się jak mógł, mimo że i on głęboko przeżywał tę tragedię. Nie pomagały wizyty psychologów ani tabletki, którymi ją faszerowali, by sztucznie wykrzesać z niej jakiekolwiek życie.

Podobno gdy tracisz malutką część siebie, w bólu i desperacji możesz doprowadzić do utraty wszystkiego.

Nikt się nie kłócił, nikt się wzajemnie nie obwiniał. Bo już nikt ze sobą nie rozmawiał.

Mijały kolejne miesiące, a związek rodziców rozpadał się na moich oczach. Niewiele wtedy z tego rozumiałam. Byłam tylko niczego nieświadomym dzieckiem, które nie wiedziało, dlaczego mama z tatą nie śpią już w tym samym pokoju. Byłam zagubiona, może odrobinę zraniona, że żadne z nich nie poświęca mi już czasu, a ze szkoły odbiera mnie ciocia Laura, u której spędzałam większość wieczorów.

Zaczęłam się zastanawiać, czy oni mnie jeszcze chcą i kochają. Tak bardzo tęsknili za moim nienarodzonym bratem, a mnie już nawet nie przytulali na dobranoc.

Wtedy nie do końca wiedziałam, czym jest rozwód, ale jakiś wewnętrzny głos stale mi podpowiadał, że zostanę rozdarta na dwie części, które nigdy się nie skleją.

W późniejszych latach wiele razy zastanawiałam się, jak wyglądałoby teraz moje życie, gdyby pewnego wieczoru babcia Margot nie wtargnęła do naszego domu z prawnikiem i groźbą, że odbierze mnie rodzicom, jeśli nie wezmą się w garść. Nadal widziałam ten przerażony wzrok taty, gdy słuchał, jak jego matka punktuje wszystkie błędy, których dopuścił się wobec mnie ze swoją żoną. Babcia nie była idealna. Bywała surowa, zbyt władcza i podstępna, ale to właśnie jej zawdzięczałam późniejsze skuteczne leczenie mamy i terapię małżeńską rodziców. To dzięki jej stanowczości i nieustępliwości miłość i więź rodziców zaczęła wracać na dawne tory, a papiery rozwodowe skończyły niepodpisane w niszczarce.

Po dawnym cierpieniu pozostało zwęglone wspomnienie, nasilająca się nadgorliwość w zapewnieniu mi bezpieczeństwa i panika za każdym razem, gdy działa mi się najmniejsza krzywda. Cała gorycz przetarła się w nadopiekuńczość, bo wiedzieli, że nie byliby w stanie przeżyć utraty kolejnego dziecka.

– Kocham was i wiem, że się martwicie – szepnęłam z trudem. – Ale nie jestem już małą dziewczynką. Chcę poznawać świat poza pałacem, budować nowe relacje i zobaczyć, kim naprawdę jestem.

– Jesteś księżniczką, Josephine. Od tego niestety nie da się uciec. – Mama zdławiła w sobie smutek.

– Nie uciekam. Ja tylko wyjeżdżam na studia. – Wysiliłam się, by posłać im pocieszenie w formie małego uśmiechu. – Bo nie chcę już dłużej być tylko księżniczką. Chcę być kimś więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro