36. Jutra jest więcej niż wczoraj

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trafiliśmy do łóżka.

To nawet nie było planowe. Mówiąc komuś, że to koniec nie myślisz, że zaraz wylądujecie w łóżku. To znaczy nie zdarzyło mi się to wcześniej, koniec to był koniec. No a potem pojawiła się miłość.

Nie zamierzałam z nim spać. To nawet nie było planem, gdy poszliśmy do góry chwilę po fajerwerkach. Zadzwonił do taty i powiedział, gdzie jest, ale nie chciał rozmawiać o tym, co zaszło między nimi. Nie wiem, kto kogo przytulił i jak to poszło dalej. Poczułam się, jakbym była Agnes, ale to od kilku dni częste uczucie w moich kościach. Mamy nowy rok, a my leżymy nadzy w łóżku w Nowym Jorku. Nie spędziłam sylwestra przy wielkiej kuli i nachodzą mnie myśli z czego jeszcze będę musiała zrezygnować na rzecz tej całej wybuchowej mieszanki, która się teraz dzieje w moim życiu.

Noah na chwile zasnął, a raczej na kilka dobrych godzin. Mi się nie udało, ale to on potrzebował tego bardziej.

Nie mam pojęcia, co robię. Sypiam z chłopakiem, którego kocham, ale nie potrafię chyba już być. Czy to nie tak, jak w jego poprzednim związku?

Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego to robią. Potem powiedział, że ją kocha, a potem znaleźliśmy się w tym samym miejscu. Wychodzi na to, że wszystko naprawdę zależy od miejsca siedzenia.

Ich pocałunek mnie przeraził, bo tak desperacko nie chciałam zakończyć naszego związku.

Przeraża mnie to kim przy nim jestem, bo nigdy nie chciałam być taką osobą, tak desperacko zakochaną, tak desperacko kochającą. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale rozumiem Agnes.

Czuję, jak Noah przeciąga się obok mnie.

– Zasnąłem? – pyta z poranną chrypką w głosie.

– Tak – leżę do niego plecami, ale postanawiam obrócić się do niego przodem.

– Już żałujesz? – no to teraz chyba już jesteśmy w typowym wielosezonowym serialu, gdzie bohaterowie żałują zbliżenia, żeby było materiału na kolejne sezony.

– Nie mam w zwyczaju żałować rzeczy – poprawiam głowę pod poduszką – Ale żałuję tego, co wczoraj zrobiłam przed swoją rodziną i twoimi przyjaciółmi. Patrick nie może na mnie patrzeć.

Noah zmienia pozycję w łóżku i leżymy do siebie twarzami.

– Przepraszam – bo totalnie mam za co – Przerosło mnie bycie tym kim myślałam, że jestem.

– No to akurat dobrze rozumiem – okazuje dzisiaj więcej zrozumienia niż wczoraj.

– Nie znam się na tym – wyciągam dłoń i wskazuje pomiędzy nami – Mama zawsze uczyła mnie samodzielności. Ojciec z resztą też. Mama zawsze radziła sobie z rozstaniami, jakby nic nie znaczyły. Ojciec zerwał zaręczyny i zachowywał się, jakby to nie było nic takiego. Wybuchłam, bo myślałam, że nie dam się zranić i chcieć ciebie dalej, ale no jak widać jest inaczej. Przepraszam. Nie wiedziałam, co zrobić. To była niemoc?

– No to uczucie też dobrze znam – zgadza się ze mną po raz kolejny – To właśnie czułem, gdy ją pocałowałem.

– No, ale to wiąże się z emocjami, więc... – nie mam już tyle odwagi, co ostatnio.

– Bezsilnością – tłumaczy.

– Będziesz musiał ją widywać, a ja nie zniosę kolejnych chwil bezsilności i twoich, i swoich i nie chcę też ich dla ciebie – bo nie chcę być taką osobą.

– Dlaczego nie poznaliśmy się wcześniej? – pyta niemal ze złością w głosie – Dlaczego nie chodziłem do tego baru? Dlaczego nigdy cię nie spotkałem?

– Może nie bylibyśmy na to gotowi – teraz też nie jesteśmy.

– Zawsze masz na wszystko odpowiedź – mówi z przekąsem – Jak to robisz?

– Nie możesz tak myśleć, mając dziecko – to jest faktem.

– Może miałbym je z tobą – wczoraj się rozstaliśmy, potem wyznaliśmy sobie miłość, poszliśmy do łóżka, a w pierwszy dzień nowego roku mówi mi, że chciałby wpaść ze mną.

Czy to jest ten moment, gdy powinnam mu powiedzieć, że nie donosiłabym ciąży? Różnimy się, to jest niezaprzeczalne. Podziwiam go za to, jakim ojcem chce być, ale gdyby chodziło o mnie nie miałby dziecka, nie teraz, może nigdy.

Nie podoba mi się całe to myślenie o dziecku jako ‚a co by było, gdyby'. Noah podjął się bycia tatą, a nie tylko ojcem na papierze.

– Erin?

Nie odpowiedziałam mu.

Co za pojebane gówno.

W takich chwilach zastanawiam się, co ja robię z tym chłopakiem. Nie zawsze rozumiem jego tok myślenia. W kilku momentach pomyślałam też, że jest tchórzem. Tylko chyba akurat, jeśli chodzi o to ostatnie to każdy z nas nim trochę jest. Ja na przykład jestem nim w tym momencie, bo boję się, że jeśli mu to powiem wszystko się zmieni. Inaczej patrzy się na te sytuacje, gdy jest teoretyczna, a inaczej, gdy ma się już dziecko. Czy to kolejny odcinek Seksu w wielkim mieście? Gdy Carrie rozmawia ze swoimi przyjaciółkami na temat aborcji, bo nie wie, jak powiedzieć o tym Aidanowi. Tylko, że moja się nie wydarzyła, bo nie byłam w ciąży. Jeśli mu powiem, a on powie ‚Zmieniłabyś zdanie, gdybyś naprawdę miała zostać mamą', to karzę mu wyjść. Dlaczego tworze w swojej głowie scenariusze do sytuacji, które się jeszcze nie wydarzyły?

– Nie chcę mieć teraz dzieci i cokolwiek by się nie wydarzyło nie urodziłabym dziecka.

Podnoszę się do pozycji siedzącej, zakrywając nagie ciało kołdrą. Noah także się podnosi.

– Rok temu spotykałam się z jednym kolesiem – biorę głęboki wdech – Nie dostałem okresu. Spóźniał mi się tygodniami... – nie lubię tego wspominać – Wiedziałam, że jeśli jestem w ciąży to usunę dziecko.

Nie mam nic więcej do powiedzenia, a przynajmniej tak mi się wydaje. Więc dlaczego mówię to, co mówię?

– Nawet gdyby to było twoje dziecko... – nawet, gdy słyszę, co mówię i tak kończę to zdanie – I tak bym to zrobiła.

. Mogliśmy zostawić te rozmowę na inny dzień albo na nigdy. Jednak chyba fakt, że powiedział, że to mogłoby być nasze dziecko... przecież wie, że nie chcę mieć w tej chwili pod opieką małego człowieka.

– Też nie planowałem bycia ojcem – zaczyna w sposób, który już wzbiera we mnie irytację.

Czy powstrzymam go, zanim powie dwa słowa za dużo?

Jego dłoń sięga do mojego kolana.

– Nie w tym momencie, może za kilka lat...

– Noah, proszę cię – mój ton jest bardziej błagalny.

Patrzy na mnie dziwnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.

Noah zaczyna kiwać głową. Mam wrażenie, że robi to bez końca.

– Byłaś wtedy w ciąży?

– Jakie to ma znaczenie? – wypowiadam z pewną irytację – Gdybym dzisiaj miała dziecko nie byłoby nas tutaj, ponieważ nie pracowałabym w barze, w którym się poznaliśmy. Byłabym w zupełnie innym miejscu w życiu. Nie zwróciłbyś uwagi na laskę z dzieckiem, gdybyśmy się kiedyś minęli.

– Nie wiesz tego...

Rzucam mu znaczące spojrzenie i podnoszę się z łóżka, przy okazji rozglądając się za swoimi ubraniami.

– Błagam cię, Noah – teraz już nawet tego nie ukrywam – Nie pozwoliłbyś mi? Chciałbyś tego, bo to ze mną? Nawet, gdybym ja nie chciała?

Wzrusza ramionami, a to dla mnie jednoznaczna odpowiedź.

– Zobacz, jakie twoje życie jest skomplikowane. Chciałbyś tak skomplikować moje? Nasze? Nawet nie chciałeś tego dziecka.

– Nie mów tak – i wróciliśmy do punktu wyjścia.

– Czaję. Kupiłeś pierwszy śpioszek i jesteś ojcem – powinnam ugryźć się w język.

Wiem, że przegięłam, bo on też podnosi się z łóżka.

– Mówiłem ci. Ja już byłem w tym, co ty próbujesz zrobić – znajduje swoje bokserki i wciąga je na tyłek – Albo wrócimy do normalnego tonu rozmowy albo nie mamy o czym rozmawiać.

– To ty właśnie powiedziałeś, że moja wpadka by cię nie zdruzgotała.

– Powiedziałem, że inaczej jest jak się kogoś kocha – tłumaczy.

– Mógłbyś ze mną być, gdybym usunęła nasze dziecko? – w ogóle nie powinniśmy o tym rozmawiać.

– Powiedziałaś mi kiedyś, że nie wiesz, czy potrafiłabyś być ze mną, gdybym nie był ojcem dla mojego dziecka – trafia w punkt – Mam zapytać, czy byłabyś ze mną, gdybym zrezygnował z rodzicielstwa?

– Z tego, co pamiętam to wczoraj się rozstaliśmy – znów przekraczam jakąś granice.

– No niezła z ciebie hipokrytka, Erin – wyrzuca z siebie z irytacją – O co my się teraz kłócimy? O pocałunek? O to, że będę miał dziecko? O to, że my nie mamy dziecka?

– Kłóciliście się tak? – mam potrzebę wiedzieć.

– Co?

– Z Agnes – precyzuję.

– Nie. Po prostu nie rozmawialiśmy – wyjaśnia – Erin. Okej. Nie chcesz dzieci. Okej. Nie chciałem cię zmuszać. Mam dwadzieścia lat i wiem, że to nietypowe w ogóle o tym rozmawiać. Nie chcę się kłócić o dzieci, których nie mamy.

Kiwam głową.

– A ja w ogóle nie chcę się kłócić. Nie jestem osobą, która to robi. Z nikim nie kłóciłam się tak, jak z tobą. Nigdy nie byłam taką gówniarą, jak jestem przy tobie.

– No i co teraz? – pyta – Bo ja nie wiem.

– Powinniśmy się rozstać – będę się tego trzymać.

– Serio? – to go dziwi – Ale ja cię kocham – desperacja w jego głosie nie pomaga.

– Ja muszę pobyć z dala od ciebie. Nie podoba mi się to, co robią ze mną uczucia do ciebie. Naprawdę czuję się jak Samantha przy Richardzie – a to zdecydowanie negatyw – Ty dogadaj się wreszcie z Agnes. Dotknij jej brzucha, czy cokolwiek.

– Nie chcesz być z kolesiem z dzieckiem. Przyznaj to – rzuca mi wyzwanie.

– Nie chcę ranić kolesia z dzieckiem, gdy mówię, że to jest okej, a nie daje mi to spokoju – bo w tej chwili tak jest – Pokaż mi się, jako ojciec. Stań się ojcem.

– Mój ojciec powiedział, że jesteś ostatnią dziewczyną, która zna mnie, jako tego faceta bez dziecka i powinienem się tego trzymać.

Nie mogę skwitować tego inaczej niż prychnięciem.

– Czego? Przeszłości? To rada rodem z jego życia. Trzymaj się przeszłości, więc będę nieszczęśliwy – chyba jestem za surowa dla jego rodziców, ale teraz taka jestem i może mi się to uda zmienić, a może nie.

– Będziesz mnie chciała jako ojca?

– A ty będziesz mnie chciał jako kogoś kto nie chce być nawet macochą?

– Chcesz umawiać się z innymi? – to jedna z tych rzeczy, którą można robić, gdy się z kimś rozstaje, ale raczej nie po wyznaniu miłości.

Wzruszam ramionami.

– Nie zamierzam szukać.

– Będę zmieniał przy tobie pieluchy, a ty będziesz szykować się na imprezę? – tak widzi przyszłość to ciekawe – A co z czasem, gdy ona jeszcze jest w ciąży?

– Czasem mam wrażenie, że to przeze mnie w niej nie uczestniczysz. Co, jeśli będziesz mnie za to kiedyś winił? – to poważne pytanie – Może to ja zmieniam twój punkt widzenia.

– Na pewno zmieniasz mój punkt widzenia – przyznaje mi racje – Ale zawsze uważałem, że na lepsze.

– Nie chcę cię ranić, a boję się, że gdy ty będziesz rozwijał swoje ojcostwo i się go uczył, a ja nie przetrawię tego, że coś się pomiędzy wami wydarzyło i jeśli nie zobaczę, że nawet pomimo tego, że nie jesteśmy razem nic się nie wydarzyło, to nie wiem, czy jeszcze ci tak zaufam.

– To cholernie porąbane – przyznaje – Szczerze porąbane. Rzucasz mnie.

– Noah, w ogóle nie byłeś sam.

– Nie potrzebuję tego – upiera się.

– Proszę – naprawdę to mówię – Proszę, daj nam szansę być osobno.

Kiwa głową, ale nie wygląda na przekonanego.

– Tylko dlatego, że nie chcę cię stłamsić i nie chcę, żebyś się tak czuła. Nie będę powtarzać błędów z poprzedniego związku. Chcę rozmawiać. Przepraszam, że ci nie powiedziałem to był błąd, ale ja częściej niż ty czegoś nie wiem.

– No i popatrz, ja teraz nie wiem nic, a nigdy mi nie zależało, żeby wiedzieć – zastanawiam się przez chwile, czy bym do tego wróciła, serce podpowiada mi, że nie.

– Dobrze, Erin – tym razem używa słów – Dobrze, Erin. Rozumiem.

– Kocham cię.

– Nie mów tego. Kochasz mnie teraz. Nie można kochać na zapas, a ty nie chcesz teraz ze mną być, więc to kocham jest jak...

– To wcale nie jest prawda. Kochasz na zapas, bo kocham jest obietnicą – chyba właśnie stworzyłam własną definicję miłości.

– No to jesteś jeszcze we mnie zakochana? – ah, to podchwytliwe pytanie.

– W tej chwili się tak nie czuję – może jestem za szczera, ale przynajmniej nie robię już tego publicznie.

– Szczerze? – pyta – Ja też nie.

To boli.

Boli, bo zakochanie jest tak bardzo ulotne. Mam wrażenie, że zakochałam się w nim w momencie, gdy spał na mojej kanapie, bo inaczej bym go na nią nie wpuściłam i mam wrażenie, że zakochiwałam się w nim miliony innych razy i że nic jeszcze nie straciłam i wierzę, że zakocham się w nim jeszcze milion razy, tylko, że najpierw na nowo muszę poznać siebie i go.

– Erin... – chyba zobaczył to na mojej twarzy.

No teraz to już na pewno, bo łzy lecą po moich policzkach.

– Nigdy się tak nie czułam – i to już nie wiem, czy dobrze, czy źle – Koch...

– Nie musisz tego mówić, serio.

Robię kilka kroków w jego stronę i przytulam się do jego piersi, to chyba nie ostatni raz, gdy to robię.

– Może masz racje. Nie byłem sam, odkąd się z nią rozstałem, ale to nie będzie tak, że będę sam.

– Więc będziesz podrywał inne? – teraz to ja zadaję to pytanie.

– Ostatnie, na co mam ochotę to więcej dziewczyn w moim życiu – mówi pół żartem, pół serio opierając brodę o czubek mojej głowy.

– Kim teraz jesteśmy, Noah? – zazwyczaj mam definicje na wszystko, ale nie na to.

– No chyba właśnie po to się rozstajemy, żeby to ustalić?

Popieprzone to, na pograniczu braku logiki, ale to chyba ta logika, którą kierowali się moi rodzice.

Gdyby moją filozofią stało się, że życie jest za krótkie, żeby nie być zakochanym, byłabym naiwną dziewczyną, bo jak już ustaliłam zakochanie według mnie trwa chwilę. Tylko, że chcę wierzyć, że w większej ilości momentów mojego życia mogę być zakochana niż sfrustrowana. Trzymam się tego, że to się właśnie wydarzy, że role się odwrócą i że to będzie z nim. Nie mam pojęcia, czy to możliwe. Muszę pracować nad sobą i poczekać. To dwie rzeczy, których nigdy nie robiłam w życiu. Nie umiem czekać, a pracować ciężko nigdy nie musiałam nawet nad matematyką. To będzie ciężkie, ale nie widzę innej drogi do uratowania tego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro