8. Zabierz to!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powiedzmy to sobie szczerze. Dałem ciała. Czuję, że jak wali się jedno to wali się i wszystko inne. To, co powiem zaskoczy pewnie tylko mnie, ale życie w związku z Agnes było o wiele prostsze niż życie bez niego. Nie wiem, dlaczego nagle zaczęło mi brakować trudności, tak jakby hokej przyspawał mi ich za mało. Wiedziałem czego Agnes ode mnie chce i robiłem to. Byłem zaprogramowany na jej oczekiwania. Teraz sam nie wiem, czego chcę. Wszystko, co nie jest hokejem stało się zagadką.

Jak źle musiało być w naszym związku, skoro wiedziałem, że nie chcę być z Agnes, ale nie wiem, czego chcę od siebie bez niej?

Jestem w totalnej rozsypce.

Jest na tyle źle, że wkupuję się w łaski przyjaciół śniadaniem, a wszystko, co potrafię zrobić to niezbyt dobrą jajecznicę i kawę, która w moim odczuciu powinna być bardziej mleczna niż kawowa.

Moi przyjaciele schodzą na dół. Pierwszy jest zaskakująco Patrick. Wiem, że powiedziałem, że nie rozumie pojęcia byłych dziewczyn, ale gdy tak o tym na trzeźwo pomyślę to wiem, że to jest dla niego trudne. Ich relacja od lat jest relacją na odległość, a on sam nie wie, czy powinien w to brnąć. Te problemy zawsze nas łączyły. Nie sądziłem, że przyjdzie taki moment, gdy będzie zupełnie na odwrót.

– Cześć – odzywam się pierwszy.

– Cześć – na szczęście mi odpowiada.

– Zrobiłem jajecznicę, bo chciałem przeprosić. Wiem to dziwne. Nie musisz tego jeść. Mogę ci postawić coś na mieście. Nie chciałem jej całować, stary. Przysięgam, że bym ci tego nie zrobił. To pojebane.

– No pojebane - sięga do lodówki po jedną ze swoich fikuśnych wód – Nie spodziewałem się tego po tobie.

– Nie chciałem oddać tego głupiego pocałunku – przyznaję – Serio, Cal.

– Caitlyn powinna się ogarnąć – mówi, ale w ogóle na mnie nie patrzy – Ty też. Na ciebie jestem zaskakująco mniej zły, bo wiem, jak bardzo porąbany w tej chwili jesteś i wierzę, że nie zrobiłbyś tego ponownie.

– Na sto procent – podnoszę dwa palce do góry, składając przysięgę.

– Ale nie zjem tego – wskazuje na jajecznicę – Możesz postawić mi śniadanie.

– To dobrze, bo po tym byś mnie jeszcze bardziej znienawidził.

Patrick wybucha śmiechem.

– Musimy się nauczyć przyrządzać chociaż zjadliwą jajecznicę. Serio.

– No wypadałoby – drapię się po karku. Na myśl przychodzi mi też Erin i zaczynam się zastanawiać, czy ona umie gotować. Po wczoraj sądzę, że jeśli tak, to na pewno nic by mi nie przyrządziła, tylko zagoniłaby mnie do roboty.

– A co zrobiłeś z Caitlyn? Po tej scenie, którą urządziliśmy?

– Śpi u mnie – oznajmia.

Może powinienem być zaskoczony, ale nie jestem. Tacy przewidywalni właśnie jesteśmy, jeśli chodzi o nasze eks.

– To wariactwo, że tu wróciła tu. I to niby dla mnie – parska śmiechem – Wróciła tu, bo się pogubiła. Nie wiem, czy mam ochotę to nieść na barkach. Nie jestem gotowy jeszcze przyznać tego przed nią, ale dobrze mi się tu żyje bez niej. Czaisz?

– No chyba tak. Poszło ci to o wiele lepiej niż mi – przyznaję szczerze.

– Bo wyjechała, kto wie, gdzie dziś by to było, gdyby została. Może w takim samym burdelu, jak ty i Agnes.

Kiwam głową.

– Nie mogę się z nią na razie przyjaźnić. Tak długo, aż ona nie zrozumie, że to koniec. Nie mogę – mówię to na głos po raz pierwszy.

Moje życie z Agnes było proste. Teraz bez niej jest trudniejsze, bo jest moje własne. I przez to, że należy tylko do mnie jest mi tak trudno podjąć decyzje, że nie może go w nim być pod żadną postacią, bo to dla mnie niedobre. Właśnie dlatego się rozstaliśmy.

– Więc, to naprawdę koniec? – pyta z troską w głosie.

– Możesz mi nie wierzyć, ale tak – mój ton jest trochę agresywny, ale nie mogę nic na to poradzić.

– Stary, po tym, jak zobaczyłem Caitlyn zrozumiałem, co miałeś na myśli, aż za dobrze.

Czyli póki nie przeżyjesz tego na własnej skórze nie możesz oceniać innych, bo zwyczajnie ich nie rozumiesz.

Kiedy skończy się ten okres, że w kółko trzeba podejmować decyzje dotyczące przyszłości?

*

Jemy z Calem śniadanie w tej samej knajpie, do której zabrała mnie Emma, gdy zjadłem jej i Sama śniadanie. Liczę trochę, że spotkam ty Erin i że będę mógł ją przeprosić za wczoraj. Nie obchodzi mnie, co robiła z tym gościem tak długo, jak dalej chce iść ze mną na drugą randkę.

– Czy ja widzę twoja Erin?

Obracam się przez ramie, żeby zobaczyć ja idąca w kierunku wolnego stolika obok nas. Za nią idzie ten sam gość, który stanął wczoraj w drzwiach. Spędzili razem noc, fantastycznie.

– Erin! Cześć! – krzyczy Cal.

– Cześć – wtedy dostrzega i mnie – O proszę, nie masz pomadki na ustach. Jestem w szoku.

– Poszedłeś do niej z pomadką mojej dziewczyny na twarzy? – Patrick słyszy samego siebie i się poprawia – To znaczy byłej dziewczyny.

– Wszyscy hokejowi chłopcy mają takie problemy? – Erin patrzy to na mnie, to na niego.

– To skomplikowane – mówi mój przyjaciel.

– Już to gdzieś słyszałam – teraz jej wzrok jest w całości skupiony na mnie.

Gościu, z którym tu przyszła zajmuje wolny stolik obok naszego.

– Dwa razy w mniej niż dwadzieścia cztery godziny. Cześć, Noah Sullivan i Patrick Hood.

Czy to jakiś nasz fan?

– Cześć – mówimy jednocześnie.

– Macie dobry sezon – stwierdza – O wiele lepszy niż nasz. Częściej jestem na waszych meczach niż na własnych, bo tak szybko odpadamy.

– Nie dosyć, że odkąd wczoraj przylazłeś to cały czas gada o tobie, to jeszcze musiałam cię spotkać – Erin nawet nie stara ukryć się irytacji – Odechciało mi się jeść.

Nawet jeszcze nie zdążyła usiąść, a już wychodzi. Podnoszę się od stolika z zamiarem wyjścia za nią.

– Nawet nie próbuj - wymachuje palcem w moją stronę.

W pierwszej chwili z powrotem siadam na miejsce. Patrick i ten gość, z którym przyszła dziwnie mi się przyglądają. Mój przyjaciel zaczyna z nim rozmowę o hokeju, gdy ja jednak ruszam za Erin.

Odkąd rozstałem się z Agnes stałem się porywczy, brakuje mi też dobrego planu na życie i działam totalnie bez ładu i składu. Powiedziałbym, że posiadanie dziewczyny bardzo łatwości mi życie. Praktycznie ograniczało moje myślenie do minimum. Musiałem być naprawdę chujowym chłopakiem, skoro traktowałem dziewczynę, jak swojego mentora, a nie osobę, z którą chcę spędzić życie.

– Erin! – gonię ją – Erin! Zaczekaj!

– Moje wyjście było za mało jednoznaczne? Że nie chcę przebywać w towarzystwie hokeistów?

Zatrzymuje się, ponieważ blokuję jej drogę swoim ciałem. Erin wyciąga głowę do góry, aby spojrzeć mi w oczy.

– Przepraszam, Erin. Nie powinienem przychodzić. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem.

– Ja też totalnie tego nie rozumiem – przyznaje – Co miałam zrobić? Wysłuchać twojego płaczu? Miałeś pomadkę na ustach!

– A ty byłaś z innym kolesiem! - bronię się w najgłupszy możliwy sposób.

– Ten argument nie przejdzie. Nie byliśmy umówieni – dlaczego jej argumenty zawsze są takie sensowne i logiczne? – To, że w końcowym efekcie do niczego między mną, a Seanem nie doszło nie znaczy...

Moje oczy robią się wielkie, jak spodki. Do niczego pomiędzy nimi nie doszło? To, dlaczego był u niej rano? Nie mam prawa o to pytać, a jednocześnie bardzo chcę wiedzieć.

– Chcę cię zaprosić na drugą randkę – mówię tak z dupy, jakbym trochę chciał zaznaczyć swój teren.

– Chcę, żebyś zaprosił mnie na drugą randkę – przyznaje tak po prostu – Nie powinnam tego chcieć, bo jesteś rozchwiany. Co jest ze mną nie tak? – próbuje żartować.

– Wszystko z tobą w porządku – to chyba najgorszy komplement w moim wykonaniu – Nawet bardzo w porządku.

– Nie możesz wzbudzać we mnie zazdrości innymi dziewczynami.

Nie wiedziałem, że tak to odebrała.

– Nie jestem twoją eks.

– Wiem, Erin – wsuwam dłonie w kieszenie spodni, aby coś zrobić z rękoma. Albo kieszenie albo będę próbował położyć swoje ręce na niej. To drugie to w tej chwili nienajlepszy pomysł.

– Daję ci ostatnią szansę – ostrzega – Słyszysz?

– A mogę wykorzystać ją teraz? – to przychodzi znikąd, ale koniecznie chcę nadrobić stracone punkty z tą dziewczyną.

Gdybym miał opisać urodę Erin jednym słowem powiedziałbym, że jest taka, jak jej charakter zaskakująca. Dzisiaj po raz pierwszy mogę dostrzec piegi na jej nosie, a jej ciemnobrązowe włosy wywijają się na końcach. Jest piękna.

– Gapisz się – szepcze w moim kierunku.

– Bo czekam na odpowiedź – i zdecydowanie jest na co popatrzeć.

Erin mocniej owija się swoim beżowym płaszczem, jakbym ją peszył.

– A co mi tam.

Nie jest to najbardziej entuzjastyczna odpowiedzieć na świecie, ale mi wystarcza. Zarzucam ramię na jej ramiona, a ona unosi drugą rękę, aby zrzucić moją.

– Spoufalasz się – niemal na mnie warczy – Wczoraj też byłeś taki przytulaśny do dziewczyny lub byłej dziewczyny swojego przyjaciela?

– Ktoś tu jest zazdrosny? – mocniej zaciskam ramię wokół jej ramion.

– Ta, chciałbyś – mówi zirytowana.

– Dlaczego nie skończyłaś w łóżku z tym Seanem? – pytam wprost.

– O tym na pewno nie będę z tobą rozmawiać. Wiedz tylko, że twoje pojawienie się pozbawiło mnie całego popędu seksualnego, a to nie świadczy za dobrze na przyszłość.

– To takie słodkie, gdy wspominasz o przyszłości.

Erin zatrzymuje się w pół kroku, aby na mnie spojrzeć.

– I dlaczego nie możesz być taki cały czas?

– Jaki?

– Zabawny, miły, słodki, zamiast skupiony na przeszłości.

– Jestem słodki? – ten komplement nieco mnie szokuje.

– Chciałabym poczekać, aż ogarniesz swoje sprawy. Serio. Ale wiem, że ty nie będziesz czekać, jest za dużo dziewczyn, które...

Przerywam jej.

– Ogarnę swoje sprawy. Obiecuję - przez cały czas patrzę jej w oczy, gdy to mówię.

– Co ty ze mną robisz? – szepcze chyba bardziej do siebie niż do mnie.

– Więc nie wszystkim ze swoich wielu chłopaków wybaczasz takie głupstwa?

– Nie szczerz się tak.

Nawet nie wiedziałem, że to robię. Tym razem Erin zrzuca moje ramie ze swoich ramion.

– To ona mnie pocałowała. Oddałem pocałunek, ale nie wiem, dlaczego. To była Patricka. Nie robię takich rzeczy przyjaciołom. To trwało chwilę.

– Nie musisz się tłumaczyć – Erin rusza do przodu, robiąc wielkie kroki – To nie tak, że czymś jesteśmy.

Uderza to we mnie, bo ma racje. Naprawdę nie umiem w te niezobowiązujące relacje. Powinienem to poćwiczyć. Tylko, jak ja mam to zrobić...

– Poznałaś mnie chyba od najgorszej z możliwych stron.

– Coś musi być ze mną nie tak, skoro dalej jestem tobą zainteresowana.

Erin

Powinnam pójść z nim do łóżka i tyle. Zapomnieć o całej reszcie. Bzyknąć go z całymi tymi emocjami, które mam w sobie i zakończyć to. Nie może z tego być nic więcej. Chodzi tylko o to niewykorzystane napięcie.

Dlaczego idę z nim w jakieś nieznane, zamiast prosto do swojego mieszkania?

O co mi chodzi z tym kolesiem?

Zamierzam się przekonać i to ukrócić. Tyle.

– Mam dla nas najlepszy pomysł na randkę, Noah.

Tak, zabieram go do swojego mieszkania, do swojego łóżka. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej się od tego uwolnię. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro