→ 2 RW

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dlaczego nie chcesz tam iść? - zapytał Leo gdy wróciliśmy do domu po treningu.
Byłam zmęczona, zgrzana i definitywnie nie miałam ochoty wdawać się znowu w tą samą dyskusję.
Rzuciłam się na kanapę z jękiem.
- Bo nie lubię One Direction. - wymamrotałam ciesząc się, że w końcu siedzę w cieniu.
Uwielbiałam słońce jednak ostatnio spędzałam na nim zdecydowanie zbyt wiele czasu.
- Ale lubisz Rafaellę. - powiedział zgodnie z prawdą. - A ona niedługo wraca do Brazylii.
Jęknęłam wyrażając swoje niezadowolenie.
- Jednak są gusty i guściki. - powiedziałam szybko. - Domyśl się, który ona posiada.
- Jako dobra przyjaciółka powinnaś to zrobić. - spojrzałam zaskoczona na brata.
Posłał mi lekki uśmiech.
- A ty skąd wiesz jak zachowują się przyjaciółki? - zapytałam ze śmiechem. - Jesteś czyjąś na boku?
Leo się roześmiał siadając obok i kładąc ręce na mojej.
- W sekrecie twoją. - poczochał mi włosy.
- Wróciliśmy! - drzwi otworzyły się ze skrzypieniem poczym w domu pokazała się wysoka sylwetka Antonelli, a przed nią biegł roześmiany Thiago.
Antonella była niezwykle piękną Włoszką, która rownież była narzeczoną mojego brata.
Zawsze zaskakiwało mnie jakim cudem oni tak doskonale się dogadywali jednak zawsze dociekałam do tego samego wniosku.
Miłość.
Kochali się.
Thiago był ich jedynym dzieckiem i absolutną miłością mojego życia.
Jego czekoladowe oczy i dołeczki w policzkach całkowicie podbiły moje zamrożone serce, sprawiając, że był moim całym światem.
Uśmiechnęłam się podnosząc z kanapy i wciągnęłam ręce do chłopca, który roześmiany wbiegł w moje ramiona.
Podniosłam go z ziemi, a on radośnie wbijał swoje małe paluszki w moje policzki.
- Mnie kocha bardziej. - powiedziałam uśmiechając się zwycięsko do brata, a ten parsknął śmiechem.
Pocałował chłopca w głowę poczym podszedł do swojej narzeczonej aby się z nią przywitać.
Odwróciłam się plecami, aby nie widzieć tego, bojąc się, że mogę zapaskudzić salon.
- Znowu się całują. - szepnęłam do małego całując jego policzek, a on roześmiał się uroczo chwytając moje włosy w swoje pulchne małe rączki.
- Pójdziemy na spacer? - zapytał patrząc na mnie z nadzieją we wielkich oczach.
Poprawiłam jego ciemne włoski z troską.
- Właśnie wróciłeś ze spaceru, kochanie. - wyszeptałam trącając jego policzek nosem.
Zmarszczył zabawnie nosek, wyraźnie niezadowolony, że mu odmówiłam.
- A jutro? - zapytał szybko nie tracąc nadziei.
Jego oczy zawsze przypominały mi jego ojca.
Thiago wyglądał identycznie jak Leo gdy był mały.
- Oczywiście. - obiecałam odstawiając go na ziemię.
Chłopiec odrazu podbiegł do swojego ojca, który wziął go na ręce.
Leo spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Przemyśl to. - powiedział do mnie.
Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Nie mogę iść. - mruknęłam. - Obiecałam Thiago spacer.
Antonella parsknęła pod nosem.
- Tak to zdecydowanie dobry powód aby nie iść na koncert One Direction.

Leżałam w swoim pokoju bezsensownie wpatrując się w telefon leżący na moim łożku.
Po co miałam iść na koncert kogoś kogo nie słuchałam?
Z drugiej strony Rafa byłaby szczęśliwa.
Jęknęłam głośno po czym chwyciłam telefon i wybrałam numer Brazylijki.
- Halo?
- Szykuj drugi bilet na jutro. - powiedziałam szybko, zanim zdążyłabym się rozmyślić. - Idę z tobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro