→ 30
Powoli wróciłam do salonu ciagle susząc włosy ręcznikiem.
Harry stał do mnie przodem pisząc coś na telefonie.
Po jego umięśnionym, okrytym tatuażami torsie spływały krople wody z jeszcze bardziej zakręconych wlosow.
Nie ważne jak bardzo bym go nie lubiła, musiałam przyznać, że jego ciało mi się podobało.
- Możemy już gotować? - odezwałam się, a on podniósł na mnie wzrok.
Kiwnął głową i zaczął iść w stronę kuchni.
Szybko domyśliłam się, że powinnam iść za nim.
- Jestem w tym mistrzem. - oznajmił Harry wyciągając patelnię z szafki.
Parsknęłam.
- Mistrzem robienia Spagetti? - zakpiłam. - Niezbyt fajny talent.
Brunet parsknął pod nosem wyciągając składniki z lodówki i szafek.
Próbowałam się nie roześmiać gdy na blacie pojawiło się Spagetti w proszku.
- Mistrz od siedmiu boleści. - mruknęłam biorąc w dłonie szklankę i upijając łyka Coli.
Przeniósł na mnie oburzone spojrzenie.
- Przymkniesz się w końcu? - zapytał.
Uniosłam ręce w obronnym geście i usiadłam przy wyspie kuchennej.
- Gotuj mistrzu.
- Bon apetitt. - Harry położył przede mną talerz nawet smacznie wyglądającego makaronu ze sosem.
Spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami.
- Nie otruje się? - zapytałam.
Parsknął.
- Uważaj. Dosypałem cyjanku. - mruknął siadając obok mnie i zaczynając jeść to co miał na swoim talerzu.
Zrobiłam to samo co on.
- Okazuje się, że nie jesteś tylko przystojną buzią. - powtórzyłam jego słowa.
Posłał mi prowokujący uśmiech.
- Uważasz, że jestem przystojny? - zapytał przesuwając swoje krzesło do mojego. - Co jeszcze o mnie myślisz?
Odwzajemniłam jego uśmiech zauważając biały pył na blacie.
Przesunęłam się jeszcze bliżej, a gdy ten chciał się nachylić chwyciłam opakowanie z mąką i sypnęłam mu garścią w twarz i we włosy.
- Pasuje ci biały kolor. - oznajmiłam śmiejąc się.
Przez moment na twarzy piosenkarza było widoczne niedowierzanie oraz złość, jednak moment później pojawił się figlarny uśmiech.
Wyrwał torebkę z moich rąk i wysypał jej zawartość na moją głowę.
Krzyknęłam głośno gdy na rzęsach osiadła gruba warstwa pyłu.
- Wiesz ile zajmie mi zmycie tego z włosów? - zapytałam ze złością.
Popatrzył na mnie niewinnie.
Nie myśląc zupełnie o niczym chwyciłam dzbanek z wodą i wylałam ją na jego włosy, przez co miał teraz białą papkę na głowie.
Woda spływała mu po torsie przyklejając mąkę do nagiej skóry.
Ramiona Styles'a błyskawicznie objęły mnie w pasie i przyciągnęły do jego torsu, tak, że teraz i ja byłam oblepiona.
Zaśmiałam się głośno próbując wyrwać z jego stalowego uścisku.
- Dobra! Rozejm! - krzyknęłam ze śmiechem.
Puścił mnie uśmiechając się.
- Łazienka na dole jest wolna. Ogarnę się i przyniosę ci ubrania na zmianę.
Kiwnęłam głową, a on zaczął wspinać się po schodach.
Oparłam się ręką o blat uspakajając oddech.
Dlaczego moje serce waliło tak mocno, a twarz się sama uśmiechała?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro