10. Its time to help the penguins.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Uratujmy pingwiny!

Powiedziałam, a Julita spojrzała na mnie zaskoczona.

- A masz jakiś pomysł jak to zrobić?

Eeeee, nie, ale nie będę się przyznawać. Wait, a może...

- Czy tylko ciebie denerwuje to że psy zagryzają pingwiny?

Zapytałam, a Julita odparła zamyślona.

- Oczywiście że nie. Wszystkie kobiety z wioski są tym zdenerwowane, próbowały coś z tym zrobić, ale nie mają co. Mężczyzn mało to interesuje, a przecież to któryś z nich przywiózł te żądne krwi psy. A mnie to denerwuje najbardziej, bo to mój Theriotype...

Powiedziała szybko Julita, a ja wpadłam na genialny pomysł. Jakbym była w kreskówce, to zapaliła by się nademną żarówka, daje słowo.

- A nie możemy przekonać parę osób z wioski by pomogły nam ochronić pingwiny?

Zapytałam a therianka stojąca obok spojrzała na mnie jak na debila.

- Ale jak ty chcesz je ochronić, nawraca się pytanie?

Zapytała, a ja wzięłam z mojego plecaka zeszyt i długopis.

- Już tłumaczę.

-⃝⃤ -⃝⃤ -⃝⃤

- Ej, to ma nawet sens! Wtedy psy nie dorwą się do pingwinów. Masz łeb jak sklep, serio-

- Sahiko. Tak mam na imię.

Dokączyłam za nią i się uśmiechnęłam. Julita spojrzała jeszcze raz na kartkę z planem i odparła.

- Czyli odzielimy kawałek plaży drewnianym ogrodzeniem by psy się tam nie mogły dostać, a pingwiny będą żyć długo i szczęśliwie. Brzmi jak plan idealny!

Powiedziała Julita, a ja spojrzałam w czyste niebieskie niebo i odparłam.

- To ogrodzenie będzie łatwe do zbudowania, damy radę same. Ale skąd weźmiemy takie bele drewna?

Nagle obsypał mnie piasek jak obrończyni pingwinów zerwała się na równe nogi, a potem usłyszałam jej głos.

- W końcu mój brat się do czegoś przyda.

                       -⃝⃤ -⃝⃤ -⃝⃤

Przeszłyśmy przez całą wioskę i kierowałyśmy się do małego domku na obrzeżach. Stanęłyśmy przed drzwiami, a Julita zapukała trzy razy.

- Kto tam?

Usłyszałyśmy niski męski głos dochodzący zza drzwi.

- ja brachu. Otwieraj!

Powiedziała, a drzwi otworzył nam opalony mężczyzna, mniej więcej w wieku mojego najstarszego brata.

- Czego znowu.

- Czy masz ciągle te bale z drzewa akacjowego?

Chłopak spojrzał na nią tak jakby wyrosły jej dwie głowy .

- Oczywiście. Są nadal w opuszczonej pracowni. A teraz dobranoc.

Powiedział brat Julity, i zamkną nam drzwi przed nosem. Ona niewzruszona odwróciła się do mnie i powiedziała

- Sahiko, to chodźmy po to drewno!

Szłyśmy przez iglasty las pięć minut, a potem naszym oczom ukazała się bardzo podniszczona budowla, którą porósł już bluszcz. A po prawej stronie budowli, na stercie leżały długie i grube bale drewna które wyglądały na nowe.

Podeszłam do nich, i spróbowałam jedną podnieść, była lekka.

- Czas by te psy zostawiły pingwiny w świętym spokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hajo!

Jako że już jutro wracam do polski, rozdziały będą wstawiane tylko w weekendy, bo rodzice zabierają mi telefon.

W próbowałam narysować Sachę ( brat Sahiko) i ma fryzurę na czeskiego piłkarza XD



( obrys ciała i twarzy z base'a )

W MOJEJ WYOBRAŹNI ON WYGLĄDA INACZEJ, OK?

Hehe

460 słów.

~ Miauczyzna ✨🦅🏳️‍🌈✨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro