02/08/18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Min Yoongi czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego w całym domu śmierdzi spalenizną? - Zapytał Hoseok próbując odgarnąć dym rękami, co zdawało się wręcz niemożliwe do wykonania. Czuł jakby cały ten niezbyt przyjemny zapach osadził się na jego niedawno umytym ciele i zdecydowanie nie mógł uznać tego uczucia za ulubione.

Wzdychając poprawił ubrania i wyszedł z sypialni prosto w stronę kuchni.

Nad kuchenką stał jego chłopak. Miał na sobie długą koszulkę, która bez problemu zasłaniała jego bieliznę. Jego włosy wciąż były mokre, a woda raz po raz kapała na białe, sfatygowane kafelki i blat wokół.
- Chciałem zrobić naleśniki. - Powiedział cicho winowajca. Słysząc to Jung podszedł i ściągnął patelnię z płyty indukcyjnej.
- Nie powinieneś jeść takich rzeczy z samego rana, poza tym mówiłem Ci, że nie możesz ustawiać tak dużego ciepła. - Mruknął spoglądając na niemal całkowicie czarne placki leżące na talerzu obok. Nie ważne jak wiele miłości i starań Yoongi w nie przelał, były niezjadliwe i niebezpieczne w razie spożycia. Ostrożnie pociągnął blondyna do salonu, na kanapę, gdzie narzucił ręcznik na jego mokre włosy. - I mówiłem również, że masz wycierać głowę. Przeziębisz się.
- Nie ma zimy.
- Ale jest zimno, poza tym o ile dobrze pamiętam to w maju umierałeś na przeziębienie. - Wypomniał, a Yoongi skąpo wzruszył ramionami. Tak naprawdę uwielbiał, kiedy młodszy się o niego martwił, ale nigdy nie powiedziałby tego na głos zbyt przepełniony dumą.
Hoseok zaczął dokładnie osuszać jego czuprynę, podczas, gdy mniejszy raz po raz kręcił się między jego nogami. Brunet był pewny, że jego chłopak lada moment spadnie z mebla.
- Z czym chcesz te naleśniki?
- Z czekoladą.
- A do szkoły co chcesz? - Zapytał świadom, że Yoongi znacznie bardziej preferował domowy posiłek pod uczelnianym drzewem, niż okoliczne, przepełnione ludźmi restauracje.
- Zrobisz mi sałatkę?
- Tylko tyle?
- Tak. - Przytaknął, a Hoseok zdjął materiał z jego głowy i ucałował jej wciąż odrobinę wilgotny czubek. Objął mniejszego ramionami zmuszając go do oparcia się o jego tors. Yoongi zawsze skąpił mu jakichkolwiek interakcji międzyludzkich, a on naprawdę tego pragnął. Chciał go mieć cały czas przy sobie, ale wiedział, że blondyn nie będzie czuł się z tym dobrze.
- Idziesz do pracy?
- Na piętnastą. - Oboje uczyli się na różnych uczelniach, ale pracowali w tym samym kinie znajdującym się nieco za centrum miasta. Lubili to miejsce. Jung cieszył się z darmowych biletów na seanse, a Yoongi z tego, że między nimi może trochę odpocząć w towarzystwie Hoseok'a oraz Seokjin'a. Dodatkowo wszyscy go tam rozpieszczali i zawsze starali się zostawić dla niego trochę karmelowego popcorn'u, który szybko się wyprzedawał.
- Seokjin pytał czy wieczorem wybierzemy się wszyscy razem na plażę.
-To dobry pomysł. - Uznał blondyn zaciskając swoje blade dłonie na skrawku koszulki Hoseok'a.
- Wydaje mi się, że znowu schudłeś.
- Nie prawda. - Odparł w swojej obronie, chociaż dobrze wiedział, że słowa jego chłopaka są prawdą. Stres zawsze odbijał się na jego ciele. Nie miał wtedy apetytu i musiał uważać na to, żeby pamiętać o posiłkach. Właściwie podczas stresujących sytuacji nie miał ochoty na nic. Nawet wstanie z łóżka potrafiło stanowić dla niego problem. Pójście do szkoły, wzięcie prysznica czy posprzątanie pokoju również. Jedzenie było jedynie maleńką tego częścią.
- Boisz się wyjazdu do rodziny?
- Dawno ich nie widziałem. Już ze dwa, może trzy lata.
- Na pewno nie chcesz żebym pojechał z tobą?
- Na pewno. - Przytaknął, a Hoseok westchnął i wstał, aby wrócić do kuchni. Musiał przygotować dla swojego chłopaka niezbyt pożywne, ale smaczne śniadanie. Zabrał więc patelnie, którą porządnie oczyścił, a potem przygotował koleją porcje ciasta. Czekając na placki wyjął czekoladę, zaglądając do środka, aby upewnić się, że cokolwiek się tam znajduje. Yoongi rzadko jadł słodycze, ale czasami, kiedy czuł się zmęczony nakładał sobie porządną łyżkę kremu, który powoli jadł oparty o blat w kuchni. Nigdy nie było tego po nim widać. Na dobrą sprawę wyglądał dość chorobliwie ze swoją chudą sylwetką i bladą skórą.

Hoseok usmażył cztery placki, które posmarował grubą warstwą kremu. Podzielił to na dwie porcje i wrócił do salonu, gdzie Yoongi przysypiał przed zepsutym telewizorem. Dotąd poranki spędzał oglądając powtórki teleturniejów, które zawsze niesamowicie go irytowały. Teraz nie miał takiej możliwości, ponieważ telewizor odmawiał jakiejkolwiek współpracy.

- Zjesz na kanapie? - Zapytał Jung szturchając starszego stopą. Ten natychmiast otworzył oczy i przytaknął. - Tylko jej nie pobrudź. Wiesz, że nie stać nas na nową.
- Doczyści się. - Zapewniłem mniejszy odbierając swój talerz. Hoseok wpakował się na miejsce obok. Mebel był duży, ale usiadł na tyle blisko, że ich skrzyżowane kolana się stykały.
- Taehyung może dziś przyjść. Pokłócił się z Jimin'em.
- O co? - Zapytał jego chłopak pakując do ust fragment ciepłego dania. Na jego wąskiej wardze pozostała odrobina czekolady, ale Jung uznał to za urocze.
- Chce mieć kolejnego kota.
- Dwa nie wystarczą? Wydawało mi się, że obiecał Jimin'owi, że to ostatni zwierzak w ich domu.
- Przynajmniej przeszła mu faza na dziecko.
- Przynajmniej. - Przytaknął Yoongi. Po chwili nieco się przesunął i ułożył stopy na udach Jung'a, który w ostatniej chwili uniósł talerz. - Zrobisz mi masaż?
- Nie.
- Jesteś okropnym chłopakiem. - Westchnął Min odstawiając naczynie z nieskończonym śniadaniem na niski stolik obok. Zsunął się niżej, a jego głowa spotkała się z niewielką poduszką, która zawsze leżała na kanapie. Musiał przez to bardziej odsunąć nogi, dlatego teraz na udach bruneta leżały jego kolana.
- Jestem najlepszym chłopakiem, słoneczko. - Zapewnił Hoseok.
- I najskromniejszym. - Yoongi niechętnie spojrzał na zegarek w telefonie. Jego zajęcia odbywały się dziś wcześnie rano, o ósmej. Zazdrościł swojemu partnerowi, który wychodził dopiero na dziesiątą. Sam najchętniej jeszcze by pospał, ale była już siódma dziesięć, więc za piętnaście minut powinien się zbierać.
Hoseok przez chwile masował jego szczupłe łydki, po czym wstał i zabrał oba talerze.
W kuchni przygotował sałatkę, po czym schował ją do specjalnego pudełka, które wrzucił do torby Yoongi'ego.
- A ty o której idziesz do pracy? - Zapytał mniejszy z mężczyzn.
- Po lekcjach, więc nie odwiozę cię dziś do domu.
- W porządku, pojadę autobusem. - Westchnął Min i pozwolił pociągnąć się za dłonie do siadu.

Do szkoły, jak niemal codziennie, zawoził go Hoseok. Zabierał go do domu dwa razy w tygodniu, kiedy kończyli zajęcia o podobnej godzinie. Wtedy Yoongi siadał na krawężniku przed budynkiem czekając, aż Hoseok dojedzie ze swojego miejsca nauki. Na szczęście oba uniwersytety znajdowały się niedaleko siebie. Sam nie miał prawo jazdy, ale nie lubił wychodzić z domu i nie ruszał się z niego bez swojego chłopaka, więc nigdy nie przeszkadzało mu to, że nie może prowadzić.
Jung czasem na to narzekał, ponieważ zdarzało się, że musiał go gdzieś zawieźć, ale Min uważał, że już się do tego przyzwyczaił. Byli ze sobą od ponad półtora roku. Musiał to w końcu zaakceptować.
Ich życie nie było zbyt ciekawe. Nie byli jak przeciętne pary w ich wieku. Według Jimin'a zachowywali się nieco jak stare małżeństwo. Uważał, że brakuje u nich ekscytacji, ale oboje lubili tą stabilność. Taehyung z kolei uważał, że cały ich związek jest kłamstwem i tak naprawdę od dłuższego czasu robią im żart. Sam zawsze okazywał dużo uczuć swojemu chłopakowi, chodził z nim za rękę, całował na każdym kroku. Yoongi traktował Hoseok'a dość chłodno, z dystansem, ale ten rozumiał, że taki po prostu ma charakter. Nie nalegał.

Po dojechaniu pod uczelnię Hoseok otrzymał okropnie szybki, delikatny pocałunek w usta, ponieważ Yoongi bardzo dbał o to, żeby nikt ich nie nakrył i nie podejrzewał o związek. Nie mieszkali w tolerancyjnym miejscu. Ukrywali to co ich łączy. Jung uważał, że to nie potrzebne. Sądził, że młodsze pokolenie jest dużo bardziej tolerancyjne niż kiedyś, a jako przykład podawał związek Jimin'a i Taehyung'a, o którym wiedzieli niemal wszyscy w szkole i mało kto otwarcie go krytykował. Hoseok był pewny, że poradziliby sobie z ewentualnymi objawami homofobi, ale Min zawsze bardzo się tego wstydził. Na początku młodszy tego nienawidził. Czuł, jakby blondyn wstydził się właśnie jego. Nie tego, że jest gejem, a tego, że jest z nim w związku. Zdawało się to być przeszkodą nie do pokonania, ale w końcu uznali ten temat za zakazany i nauczyli się żyć ze sobą mimo różnych zdań na tak poważny temat, jakim był ich coming out.

Przez pewien czas urywali to nawet przed przyjaciółmi, mimo, że Jung był pewny, że ich zażyłość jest na tyle silna, że nigdy nie powiedzieliby złego słowa na ten temat. Yoongi'ego nie przekonało nawet to, że w ich siedmioosobowej grupce były trzy biseksualne osoby oraz homoseksualny Taehyung.

Dopiero po kilku miesiącach związku przyjaciele dowiedzieli się o ich związku, do czego doprowadziła ich pierwsza kłótnia dotycząca rodziny Hoseok'a, która uwielbiała Min'a jak jej pełnoprawnego członka.

Yoongi nagle poczuł ciężką rękę , które opadła na jego ramiona. Westchnął i spojrzał na Jimin'a, który dumnie kroczył obok niego.

Jimin był jego najlepszym przyjacielem, mimo, że różnili się pod każdym możliwym aspektem.
On uczył się weterynarii, Jimin aktorstwa, on lubił ciemne kolory, a Jimin ubierał się w same promienne barwy, on wolny czas przesypiał, a Park wolał romantyczne randki ze swoim chłopakiem lub spotkania z przypadkowymi ludźmi. Tak naprawdę niewiele ich łączyło, ale ich przyjaźń trwała od dziecka i Min nie sądził, aby cokolwiek miało ich rozdzielić. Oboje dorastali w tym samym opustoszałym miasteczku, w którym byli jedynymi dziećmi w tym samym wieku. Byli skazani na znajomość.

- O której jedziesz do domu?

- Jutro z samego rana.

- Hoseok Cię zawiezie?

-Tak.

- To miłe. - Odparł jego towarzysz, po czym przyciągnął go do siebie bliżej, posyłając piorunujące spojrzenie dwóm uczniom, którzy niedyskretnie im się przypatrywali. - Idziesz na anatomię?

- Dokładnie.

- Ja tu skręcam.

- W porządku. - Rzucił, a Jimin z uśmiechem przytaknął, po czym zniknął w sąsiednim korytarzu. Yoongi westchnął i zwolnił nieco kroku, po czym wyciągnął telefon, aby sprawdzić czy ktoś do niego pisał. Jego chłopak prosił, aby Yoongi pamiętał o śniadaniu i nie zasnął na anatomii, której szczerze nienawidził, ponieważ najzwyczajniej go nudziła. Nieśpiesznie mu odpisał, po czym wszedł do odpowiedniej sali i zajął swoje ulubione miejsce w ostatnim rzędzie. Ułożył swoją torbę na stole, wyjął z niej najtwardsze przedmioty, po czym zarzucił na głowę kaptur i zamknął oczy oczekując chwili, w której będzie mógł odłączyć się od wykładu i zasnąć.

---------------------------------

Hej, Elfki! Jeśli się nie mylę, to w następnym rozdziale zaczyna się główna fabuła ♥
Swoją drogą nienawidzę anatomii, nie wiem jakim cudem mam 4 wahane na 5.
Miłego wieczoru! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro