03/08/18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- " (...)Pick Me Pick Me Pick Me Pick Me

I want you pick me up "

- Wyrzucę cię przez okno. - Głośny śpiew zagłuszył słowa Yoongi'ego, który ze zmarszczoną w niezadowoleniu twarzą spoglądał w stronę drugiego mężczyzny, próbując się powstrzymać przed wylaniem na niego zawartości trzymanego w dłoni papierowego kubka. Hoseok zaśmiał się cicho, po czym powrócił do niezbyt ambitnego tekstu z popularnego programu survivalowego, który wspólnie oglądali ponad rok temu.
Rzadko oglądali coś razem. Pół roku temu zepsuł się im telewizor i wciąż nie mieli oszczędności, aby kupić nowy. Po włączeniu urządzenia ponad połowa ekranu była czarna przez to, że zaspany Yoongi wpadł na telewizor, gdy Hoseok go odsunął, aby poszukać za komodą zaginionych kluczy. Klucze co prawda znalazł, ale zanim zdążył się odwrócić telewizor leżał w połowie na ziemi, w połowie na niskim stoliku, ze zdezorientowanym Yoongi'm na nim. Po wstępnych oględzinach ciała starszego i opatrzeniu obdartego łokcia spróbowali włączyć telewizor, ale okazało się, że ekran ucierpiał po zderzeniu z rogiem stolika.
Powiedzieć, że był zły to za mało. Był wściekły, a mniejszy spał na kanapie przez dwa dni w obawie, że w nocy Hoseok wyrapie mu oczy w zemście. W Korei posiadanie telewizora było ważne. Wszyscy żyli show biznesem, a oni zostali tego pozbawieni.
Niestety ich marne zarobki ledwo starczyły na jedzenie. Nie było mowy o zakupie nowego urządzenia. Mieli co prawda niewielkie, strzeżone oszczędności, ale nie sądzili, aby starczyło to na zakup nowego urządzenia. Jung miał również pieniądze, które w sekrecie zbierał na nieco inny cel, który uważał za ważniejszy niż telewizor.
Mama Hoseok'a widząc to zaproponowała im pomóc, ale  odmówił.
Sam zarobi na swoją rozrywkę.
Hoseok wiedział, że powinien poszukać lepszej pracy, ale nie było to proste, ponieważ ich okolicę można było nazwać miejscem studentów przez kilka uczelni znajdujących się obok siebie. Co za tym idzie było tam wiele osób potrzebujących pracy, a najbardziej opłacane miejsca były już dawno zaklepane.
- Dobra kawa?
- Nie najgorsza, ale dali za dużo cukru. Chcesz spróbować? - Zapytał Yoongi podsuwając niedawno zakupiony napój pod usta kierowcy. Ten przytaknął i złapał kubek w tym samym miejscu co jego chłopak, pozwalając, aby jego dłoń zakryła mniejszą i uniemożliwiła jej wycofanie. Skrzywił się czując gorzki smak. Nic nie mówiąc puścił zimną rękę, która natychmiast cofnęła się do drobniejszego ciała.
- Wciąż niedobra.
- Jesteś za młody, żeby zrozumieć sekret kawy.
- To tylko rok różnicy!
- Aż rok. - Zachichotał Yoongi, a Hoseok pokręcił głową z uśmiechem. Starszy może i urodził się wcześniej, ale był uroczy, niski i delikatny, co sprawiało, że czuł potrzebę, aby się nim opiekować. - Nie wyspany? - Zapytał widząc, jak osłania usta, próbując ukryć ziewanie. Stali właśnie na światłach, więc pozwolił sobie na spojrzenie w kierunku swojego chłopaka. Jego oczy były nieco spuchnięte, a twarz blada. Stres naprawdę źle się na nim odbijał.
Hoseok nie miał pojęcia dlaczego Yoongi tak bardzo boi się wizyty w domu rodzinnym. Zawsze milczał na temat ludzi tam mieszkających i rzadko z nimi rozmawiał.
Hoseok był naprawdę ciekawy tego jak wyglądały ich relacje na co dzień.
Jego rodzina była naprawdę głośna. Przy stole zawsze walczyli o to, aby powiedzieć chociażby słowo, całkowicie dominując przy tym Yoongi'ego, który z natury był raczej cichą osobą. Dużo ze sobą rozmawiali, przynajmniej dwa razy w tygodniu kontaktowali się telefonicznie, a w co drugą niedzielę Hoseok zabierał Yoongi'ego na obiad w domu jego rodziców, którzy mieszkali zaledwie pół godziny drogi samochodowej od nich.
Jung miał też dwie starsze siostry, które zawsze pojawiały się na niedzielnych spotkaniach wraz z dziećmi i mężami.
Yoongi wiedział o nich tak naprawdę wszystko.
Z kolei Hoseok wiedział niewiele o jego rodzinie.
- Padnięty. Dziecko sąsiadów znowu płakało całą noc. Nie wiem jak mogłeś zasnąć.
Hoseok zmarszczył brwi zerkając w kierunku Yoongi'ego, który rozsiadał się wygodniej w fotelu.
Był pewny, że państwo Choi wyprowadzili się tydzień temu. Pomagał im nawet znieść bagaże.
Nie rozumiał, dlaczego Min miałby kłamać. Podejrzewał, że po prostu obawiał się pytań i troski. Wolał radzić sobie sam.
- Prześpij się.
- Nie zgubisz się?
- Przecież mam GPS. Obudzę cię jak będziemy niedaleko.
- Jesteś kochany.
- Najlepszy chłopak na świecie, pamiętasz?
- Oczywiście. - Odparł z szerokim uśmiechem, po czym odłożył kawę do uchwytu i zamknął oczy, mocniej otulając się cienką, wiosenną kurtką.

Droga do miasta rodziny Min nie była trudna. Tak naprawdę Hoseok przez większość czasu jechał tym samym pasem. Kilka problemów pojawiło się dopiero na ostatnich odcinkach drogi, ale szybko je zażegnali.
Było to zdecydowanie dużo mniejsze miejsce niż sądził. Yoongi kilkakrotnie powtarzał mu, że wraz z Jimin'em wychowali się w naprawdę opustoszałym miasteczku, ale to przerosło jego oczekiwania. W końcu musiał obudzić swojego chłopaka, ponieważ GPS zaczął wariować, a on nie miał pojęcia gdzie dalej jechać. Wyjechali z miejsca, gdzie skupione było kilka sklepów, po czym znaleźli się na pustej drodze ciągnącej się przez las. Hoseok był tym nieco zafascynowany. Las był ogromny, a on zastanawiał się czy mały Yoongi często się w nim bawił, czy kiedyś zrobił sobie w nim krzywdę oraz jakie zwierzęta tu spotkał. Jak się później dowiedział, pierwszy dom za lasem należał do rodziców Jimin'a, z kolei kolejny do rodziny Yoongi'ego.
- Naprawdę nie mogę wejść? - Zapytał, kiedy zwolnił, aby wjechać na podjazd.
- Kategorycznie nie.
- Dlaczego? - Stęknął rozczarowany. Naprawdę chciał wejść do środka i chociażby zobaczyć jak wyglądają osoby, które go wychowały.
- Będę musiał przez cały pobyt zapewniać wszystkich, że na pewno nie jestem gejem.
- Ale jesteś nim. - Westchnął ostrożnie, parkując.
- Nie muszą o tym wiedzieć.
Dom rodziny Min nie był duży, wręcz przeciwnie, był dość niewielki. Miał dwa piętra, a białe ściany były nieco zaniedbane. Na zewnątrz leżał stos desek, a niedaleko znajdowała się huśtawka zrobiona z opony, przymocowana do wysokiego drzewa. Było dziwnie. Ponuro.
Nie było kwiatów ani drzewek owocowych, trawa była długa i dziwnie matowa, gdzieniegdzie leżały czarne worki na śmieci. Nawet niebo zdawało się być tutaj bardziej pochmurne.
- Na pewno będziesz tu bezpieczny? - Zapytał cicho, kiedy Yoongi był gotowy do wyjścia. Hoseok'a bolało to, że nie ma nawet co liczyć na pożegnalnego całusa w policzek. Nie miał co liczyć na jakikolwiek kontakt cielesny ze swoim chłopakiem.
- Oczywiście. Spędziłem tu osiemnaście lat mojego życia, zanim zamieszkałem w internacie. Nigdy nie stało mi się nic poważnego.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Pomóc Ci z walizką?
- Nie, nie wychodź. Ktoś może cię zobaczyć. Wolę powiedzieć, że złapałem taksówkę na dworcu.
- W porządku. - Sapnął niepocieszony Jung, po czym spojrzał na twarz swojego chłopaka, pragnąc go zapamiętać na jak najdłużej. W końcu miesiąc rozstania to naprawdę wiele.
Uważnie przypatrywał się jego jasnej skórze bez najmniejszej skazy, wąskim, lśniącym oczom i niedużym, idealnie różowym ust. Spojrzał też na gładkie czoło i malutki, odrobinę zadarty nosek. Nie mogąc się powstrzymać szybko chwycił smukłą, nieco kościstą dłoń i delikatnie, z czułością ucałował jej wierzch.
- Proszę, uważaj na siebie.
- Ty też.
- Będę za tobą okropnie tęsknił, niezdaro. Dzwoń, jeśli cokolwiek będzie się działo. Przyjadę choćby w środku nocy.
- Dziękuję, Hoseok. - Odparł Yoongi niechętnie zabierając dłoń z uścisku. Chciał zostać tak dłużej, ale dobrze wiedział, że nie może. - Jedź ostrożnie. Kocham cię.
- Ja ciebie też.

_____________________________
Dobra, jednak główna akcja fabuły zacznie się w jutrzejszym rozdziale. Słabo pamiętam te opowiadanie, dawno je pisałam.
Mam dziś okropny dzień, a jak z wami?
Kocham was! 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro