Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy tylko wyszłam z gabinetu Coulsona zobaczyłam w sali obrad Lance, May, Daisy, Simmons i Fitza. Każdy miał zaciekawione spojrzenie na twarzy.

 -No to kto chce się przywitać pierwszy ?- zapytałam z uśmiechem. 

 Na moje pytanie wszyscy rzucili się w moje obcięcia. Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo się stęskniłam za tą ekipą. O moich misjach z Philem nikt nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć. Od ataku Lokiego na Nowy York minęły 2 lata, w ciągu których dowiedziałam się rzeczy, których nie powinnam wiedzieć. Oczywiście nikt z Avengers nie wie i nie może się o nich dowiedzieć. Phil Coulson został ożywiony w tajnym projekcie i ma grupę wyspecjalizowanych agentów, którzy zajmują się niesklasyfikowanymi, dziwnymi i trudnymi do zrozumienia sprawami. Po miłym przywitaniu otrzymałam oczywiste pytanie od Simmons

 - Co Cię do nas sprowadza? - zapytała. 

 -Usłyszałam od Coulsona, że Hunter chcę, żeby mu skopać tyłek. - zażartowałam. 

- Nic takiego nie mówiłem. - odezwał się dyrektor i uniósł ręce na znak poddania. 

 - A tak na poważnie, to wpadłam porozmawiać i skorzystać z technologii, która nie zostanie namierzona. Ale najpierw poproszę mały sparing. Wyszłam z Lance na sale treningową, a po krótkiej rozgrzewce weszliśmy na środek sali. Każdy się ustawił w odpowiedniej pozycji i zaczęliśmy trenować. Po chwil musiał się oczywiście odezwać :- Mam nadzieję, że nie oszukujesz jak zawsze! - krzyknął przy kontrataku. 

- Ej, ja nigdy nie oszukuje. To ty nigdy się nie starasz. - odpowiedziałam.

 Podczas treningu nie mogłam się skupić . Dalej miałam przed oczami obraz z galerii handlowej. Mimo iż wiedziałam, że to była zwykła gra aktorska, w bardzo ważnej sprawie, i tak mnie zabolało. Przez moje roztargnienie nie zauważyłam ataku Huntera i dostałam z kolana w brzuch, co od razu obudziło mnie z rozmyśleń. 

 -Nie jesteś dziś sobą. Zawsze jesteś mega skupiona i obrywam od Ciebie na każdym sparingu, a dziś role się odwróciły. Wiesz, że mimo sytuacji panującej na pokładzie jesteśmy w stanie tobie pomóc. Czyżby kłopoty w raju? 

- Raczej w piekle, jeśli się nie zamkniesz, to tam zaraz trafisz! - odwarknęłam jednocześnie atakując, tym samym wygrywając sparing. 

- To rozmowa na inny dzień, a teraz wybacz, ale muszę udać się do Sky po informację. - chciałam odejść, ale odwróciłam się jeszcze w stronę Huntera.

 - Bym zapomniała, zapisz sobie kolejny raz, kiedy skopałam ci tyłek. - dodałam z uśmiechem i wyszłam z sali treningowej.

 Oczywiście wszystko było litym kłamstwem. Udałam się na tyły statku, gdzie, o tej godzinie, nikogo nie powinno być. Usiadłam na jednej ze skrzyń. Cała ta sytuacja sprawiała, że nie miałam już siły. Nie chodziło o siłę fizyczną tylko psychiczną. Jeszcze nie chciałam przyznawać racji Hunterowi, ale fakt, miałam kłopot ze Steve'm. Już nie wiedziałam co nas łączy. Jestem w stanie zrobić dla niego wszystko, wydaje mi się, że kocham tego człowieka z zasadami, ale, jak to mówią, jest wielkie "ale". Żadne z nas nie przyznało się do swoich uczuć. Ta ostatnia myśl, tak podnosiła mi ciśnienie, że musiałam wyładować swoją energię na jednej ze ścian, co spowodowało małe wgniecenie. Te wszystkie wydarzenia dookoła, w których brałam udział, sprawiły, że postanowiłam ochłonąć ze wszystkich negatywnych emocji i zacząć działać. Przecież to był tylko głupi pocałunek. Ważny jest dla mnie teraz Zimowy Żołnierz. Ruszyłam od razu do sali technologicznej, by skorzystać z tutejszej elektroniki. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu, od razu wzięłam się do pracy. Mimo że nie byłam w tych sprawach tak obeznana jak Stark, to znałam podstawowe tricki hakerskie. Nawet nie zauważyłam, gdy weszła Sky. 

-Może pomóc?

 -Ewidentnie mi to dziś nie idzie, więc chętnie skorzystam z pomocy. Tylko nie mów nikomu, a szczególnie Hunterowi.

 -Mogę Ci to zagwarantować, ale musisz mi powiedzieć o co chodzi, bo na pewno nie stęskniłaś się tylko za nami. 

-Ech, jak to mówią... jest to bardzo długa historia. - powiedziałam nie za bardzo chcąc jej to wszytko tłumaczyć.

 Fakt całej załodze ufałam bezgranicznie, a jej mogłam powiedzieć wszystko. Wiedziałam, że wszystkie moje tajemnice zabierze ze sobą do grobu i nic nie powie, nawet przy najgorszych torturach. Zdecydowałam się opowiedzieć jej o sytuacji w agencji, ucieczce z Nat, Nick'u, a co najważniejsze, o mojej relacji ze Stevem. Tak jak sądziłam Sky podczas pomagania mi potrafiła wysłuchać moich wywodów. 

-Przykro mi z powodu Twojej straty. Dla Ciebie była to ważna osoba, ale czas idzie dalej, doceń to co zyskałaś dzięki niemu. Musisz teraz stoczyć walkę z własnymi uczuciami. Tymi negatywnymi jak i pozytywnymi.

 -Ugh... nie wiem co na to powiedzieć, nawet nie wiem kiedy stałaś się taka mądra. - odparłam. 

-Jak to mówią? Uczeń przerósł mistrza. - powiedziała z lekkim śmiechem. 

 -Ale zmieńmy temat. Znalazłaś coś co mi pomoże? - zapytałam z nadzieją w głosie.-Można powiedzieć, że tak i nie. Nie są to dokładne dane, które potrzebowałaś, ale nawet gdybym zhakowała Pentagon nie osiągnęłabym oczekiwanego efektu. Masz jedynie okrojone dane z wszystkiego, co mogłam znaleźć o tym Zimowym Żołnierzu. Poniżej masz dane lokalizacyjne, gdzie się znajduje, więc masz jeszcze czas by tam dotrzeć i pokazać swoją prawdziwą twarz, którą pokazałaś mi za pierwszym razem.

 -Nie martw się, tak zamierzam. Ujrzą moje nowe oblicze, takie, które dawno powinno wyjść na zewnątrz. Dlatego dziękuje Ci za pomoc, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. - uśmiechnęłam się do niej. 

- A teraz wybacz, musze prosić Phil'a o wielką przysługę. Mam nadzieje, że się zgodzi.Gdy pożegnałam się z brunetką od razu ruszyłam do celu. Miałam szczęście, gdyż Coulson był akurat sam w biurze, przeglądał jak mniemam ważne dokumenty. Nawet nie zdążyłam się przywitać, a ten mnie powitał słowami: 

-Widzę, że dostałaś emocjonalnego kopa od któregoś z moich agentów. Zapewne to nie był Hunter. - stwierdził mój przyjaciel. 

-Dlaczego ty zawsze masz racje? - zapytałam z westchnieniem.

 - Skoro uwielbiasz się bawić w jasnowidza, to zapewne domyślasz się, w jakiej sprawie do Ciebie przychodzę? 

 -Możliwe, ale wiesz, że uwielbiam ciągnąc Cię za język przy każdej okazji, których i tak jest mało. 

-Jak wspominałeś, dostałam wielkiego emocjonalnego kopa od siebie oraz od pewnej osoby z Twojej załogi. Dlatego potrzebuje najlepszego transportu w jedno miejsce. Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o Zimowym i śmierci Nick'a, i zmierzyć się z własnymi demonami . 

 -Twój transport czeka już na Ciebie od godziny. Wiedziałem, że po sparingu z Hunterem podejmiesz decyzję, dlatego poprosiłem o przyszykowanie Tobie transportu.

 -Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła Phil. 

-Nic by się nie zmieniło. Jedynie do wszystkiego byś dochodziła trochę wolniej, a teraz leć, ktoś musi ratować innych. Tylko bądź ostrożna Nina. 

-Przecież wiesz, że kłopoty to moje drugie imię. Idę, pożegnaj wszystkich ode mnie. Czas zacząć wszystko na nowo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro