Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Toczyłam w głowie naprawdę wielką batalię. Batalię zbliżoną do II wojny światowej. Rozważałam wszystkie plusy i minusy. Zastanawiałam się głęboko nad odpowiedzią, która zmieniłaby moje życie. Gdy w końcu przedstawiłam wynik swojej wewnętrznej burzy mózgów nie pozostało mi powiedzieć Nickowi jak :

-Ja zgadzam się.

-Gratuluję ! Od teraz zostaniesz pelnoprawną agentka SHIELD. Będziesz szkolona przez grupę Avengers. Każdy będzie rozwijać odrębną umiejętność. Mój agent powiadomi zaraz twoja rodzinę i podjętej przez Ciebie decyzji.

-Dyrektorze Fyury ? - zapytałam

-Tak ?

-Czy istnieje możliwość poinformowania mojej rodziny osobiście ? Chciałam jeszcze z nimi porozmawiać. - zapytałam mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.

-Nie. Nie ma takiej możliwości -odpowiedział po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą z natłokiem myśli. Nawet nie zauważyłam momentu gdy do pokoju wszedł jakiś mężczyzna prosząc mnie bym poszła za nim. Szłam nawet nie myśląc gdzie idę. Stanełam dopiero przed pomieszczeniem przed, którym zatrzymał sie agent otwierajac mi drzwi i wpuszczając mnie do niego. Zostałam sama w pokoiku o bazowych ścianach , w którym była łazienka. Kiedy tylko wyszedł usiadłam na małym łóżku po czym się położyłam nawet nie wiedząc kiedy zasnęła z nadmiaru wrażeń oraz emocji. Obudziłam się po kilku godzinach. Korzystając z łazienki odswieżyłam się i już chciałam usiąść z powrotem na łóżku leć przeszkodził mi w tym nie kto inny jak Tony Stark. Szczerzy się jak zwariowany i miał swój charakterystyczny wyraz twarzy.

-Słyszałem najnowsze wieści Clark! Jednak z nami zostajesz! Czyli podjełaś prawidłowa decyzję. -wypowiedział Iron Mam.

-Na to wychodzi Tony - wymamrotałam lekko zasmucony jeszcze informacją podaną przez dyrektora .

-Co jest ? Nie cieszysz się, że z nami zostajesz? -zapytał z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Cieszę się - odparłam bardziej z entuzjazmem ukrywając mój wewnętrzny smutek z braku powiadomienia rodziny.

-Czemu miałabym się nie cieszyć z wyładowania w takiej nietypowej grupie jak wasza ? - dodałam z głupim wyrazem twarzy.

- No, tak trzymać !

-To po co tak właściwie przyszedłeś ? - zapytałam po czym szybko dodałam

-Nie żebym się nie cieszyła z Twojego towarzystwa.

Nie można odwiedzić koleżanki z drużyny ?

-Oczywiście, że można, ale jak narazie to poznałam tylko Ciebie Tony i wszech wiedzacego Kapitana ważniaka. Pytanie zasadnicze drogi kolego z drużyny .

-Kiedy będę mogła stąd wyjść i poznać resztę ?- zapytałam

-A ja właśnie w tej sprawie. Dlatego zapraszam za mną Clark - dodał z tym swoim charakterystycznym uśmiechem jednocześnie podchodząc do mnie i podając mi rękę. Przyjęłam ja bez wahania, wstałam i ruszyłam za nim ciesząc się, że nie muszę siedzieć już w tych czterech ścianach. Szliśmy chwilę przez szary korytarz. Dotarliśmy do drzwi na którym był naklejony orzeł. Orzeł, którego gdzieś widziałam, ale wolałam narazie zatrzymać te spostrzeżenia dla siebie. Tony otworzyli drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Podziękowałam skinieniem głowy i szczerym uśmiechem. Weszłam do sali w , której była grupka ludzi. Łącznie z To bym było pięciu mężczyzn i jedna rudo włosa kobieta , która kojarzyłam z targu. Wolałam się nie odzywać. Czekałam aż któreś z nich zacznie rozmowę. Stałam tam z cierpią miną. Nie musiałam długo czekać ponieważ uratował mnie nie kto inny jak Steve.

Długo kazałeś na siebie czekać Stark.

-Kapitan wybaczy, ale to moja wina -postanowiłam się wtrącić. Chciałam użyć wrednego głosu, ale pomyślałam, że teraz dam mu spokój.

-Uciełam sobie z Tonym małą pogawędke. Nie wiedziałam, że
goni nas czas. Przepraszam za te zwłokę. -Powiedziałam to uroczym głosem patrząc prosto w oczy Kapitana. Patrzac w jego niebieskie oczy wykryłam zmieszanie. Uśmiechnełam się w duchu, że doprowadziłam to do tego stanu.Stark pewnie skacze z dumy.

Nie chodzi o to, że nie lubię Rogersa poprostu lekko mnie irytował po przez jego obserwację. On najbardziej rzucał mi się w oczy. Często bo widziałam jak mnie obserwował. Postanowiłam, że niedługo mu odpuszczę , ale teraz nie nadszedł ten czas. Mogę się cieszyć wewnętrznie za zgaszenie Wielkiego Kapitana A. Mój wewnętrzny monolog przerwało otwarcie drzwi. Stanął w nich dyrektor. Nauczyłam się ,że on nigdy nie owija w bawełnę. Teraz też tak było. Od razu zaczął wskazując na mnie .

-To jest jak mówiłem Nina Clark. Od dziś została agentką. Każde z Was poprowadzi dla niej szkolenie.Teraz Clark przedstawiam Ci grupę Avengers.

Podeszłam do każdego z osobna i wiedziałam, że moje życie teraz zmieni się diametralnie. Poznałam : Czarną Wdowe - rudowłosą rosjankę ,Clinta Bartona - Sokole Oko- doskonale to strzelca, Bruce Bannera- genialnego fizyka ogółem mówiąc naukowca, Thora Odisona - nordyckiego Boga i syna Odyna, Tonego poznałam już wcześniej-moją bratnia duszę. Na końcu został Wielki Kapitan Ameryka -Steve Rogersa. Nie wiedziałam, że pierwszy avengers odmieni tak moje życie.

Tak zaczęło się moje nowe życie -życie agenta SHIELD.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro