Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kang znów została po godzinach i porządkowała papiery na półce. Nie wiedziała, że pewna osoba w czarnej masce jej się przygląda. Po cichu wszedł do jej biura i zaczął się do niej zbliżać.

Younah poczuła nagle, jak coś zaciska się na jej ramieniu i po chwili przyciska do regału. Syknęła.

-Kim jesteś?- zapytała.

Nie odpowiedział. Zaczęła się szarpać, gdy zaczął wiązać jej ręce z tyłu.

-Co ty robisz?! Kim jesteś?!- zatkał jej usta dłonią -HmmMmmmM!!!- została odwrócona i rzucona na regał.

Jej plecy mocno uderzyły w drewnianą powierzchnię. Zamaskowany mężczyzna uderzył ją w brzuch

-AhmM!

W tym czasie Namjoon szedł korytarzem. Dowiedział się od Jimina, że Younah została dłużej w firmie.

Gdy był prawie przy drzwiach, przez delikatnie zasłoniętą szybę zauważył coś niepokojącego. Zerknął i się temu przyjrzał.

Kang została uderzona ponownie w brzuch i już ledwo stała na nogach. Była podtrzymywana przez mężczyznę.

Kim zdenerwowany wszedł do środka. Zamaskowany zauważył to i przesunął dziewczynę do swojej klatki piersiowej i przyłożył nóż do jej szyi.

-Stój! Jeśli podejdziesz... Poderżnę jej gardło- ostrzegł.

-Póść ją!- warknął.

-Puszczę ją... Pod jednym warunkiem- Namjoon spojrzał na dziewczynę.

-Co to za warunek?

-Oddasz mi wszystkie plany co do najnowszego wydarzenia- powiedział. Kang pokręciła głową -Tego, którym ona się zajmuje. Jeśli nie... Zabiję ją bez wahania i zdobędę te pliki

Kim zastanowił się przez chwilę. Nie mógł od tak oddać plików, ale nie mógł ryzykować życia Younah. Nie jej. Była dla niego ważna.

-Dobra. Zrobię to- powiedział.

-MmMMmm- dziewczyna zaczęła się kręcić.

-Cicho być!- krzyknął, a z jej oczu wypłynęły łzy -Prowadź

We trójkę udali się do jego gabinetu. Wchodząc do środka, Kim nacisnął pewien guzik. Usiadł przy biurku.

-Zgraj to wszystko na czystego pendriva- odezwał się mężczyzna, nadal trzymając nóż przy gardle dziewczyny. Bez sprzeciwu wykonywał to co mówi -Myślałem, że szef taki, jak ty nie będzie chciał od tak oddać plików, grożąc pracownikowi- nie podniósł wzroku -Czyżby ta dziewczyna... Była dla ciebie czymś więcej?- Kim zatrzymał się i spojrzał na niego -Nie żartuj. W takim razie szkoda by było jej nie zabrać ze sobą

-Powiedziałeś, że ją póścisz, jak dam ci to co chcesz

-Hahah... Dałeś mi powód do namysłu

Nagle do pomieszczenia wpadło trzech ochroniarzy. Zamaskowany mężczyzna się odwrócił i ich zauważył. Odepchnął dziewczynę, złapał za pendriva i ruszył do ucieczki.

-ZA NIM!- krzyknął Namjoon, a ochrona pobiegła za mężczyzną.

Wybiegli, a Kim podszedł do dziewczyny i delikatnie ściągnął jej taśmę z ust.

-Nic ci nie jest?- łzy zaczęły spływać jej po policzkach.

Wziął się za rozwiązywanie jej rąk. Gdy skończył, przytulił ją.

-Spokojnie. Już nic ci nie grozi... Spokojnie- zaczął ją głaskać po głowie.

Pomógł jej wstać i posadził na kanapie. Kucnął przed nią i położył dłoń na jej kolanie. Spojrzał jej prosto w oczy.

Do pomieszczenia wbiegło trzech ochroniarzy. Kim wstał.

-Szefie... Uciekł nam

-Uciekł? Cholera- syknął -Przeszukajcie budynek, przejrzyjcie kamery. Zaraz zadzwonię po ekspertów

-Tak jest, szefie- wyszli.

-Kang- wrócił do niej -Wszystko dobrze?

-T-tak... Już tak- wytarła łzy.

-Spokojnie. Zaraz zadzwonię do znanych mi ludzi i wymyślimy coś- oznjamił -Chcesz się czegoś napić?

-Wody. Zwykłej wody

***

Po pół godzinie do drzwi ktoś zapukał. Do środka weszło dwóch mężaczyzn.

-Jesteście w końcu. Ile można na was czekać?

-Nie marudź już. O co chodzi

-Siadajcie- wskazał na wolną kanapę, a on sam zajął miejsce obok Younah -Początek dobrze znacie. Mam wrażenie, że nic nie robicie, a moja firma i pracownicy coraz bardziej cierpią

-Chciałeś powiedzieć pracownik- odezwał się mężczyzna w okularach.

-Bardzo śmieszne Seokjin, wiesz?

-Daj spokój Jin- uspokoił go drugi -Mów co się dzieje

-Ona została przed chwilą zaatakowana i grożono mi jej śmiercią, jeśli nie dam plików do najbliższego wydarzenia- oznjamił.

-I co zrobiłeś?

-Oczywiście, że się zgodziłem?

-Co?!

-Nie mogłem ryzykować czyimś życiem. Nie chcę mieć czyjegoś życia na sumieniu

-Dobra. I co mamy z tym zrobić?

-Nie wiem. To ty jesteś policjantem, Hoseok, nie ja.

-Dobra. Zwiększymy ochronę w firmie i będzie większa ilość policjantów. Zrobimy ten bardzo czujny identyfikator osób pracujących

-Ja rozwinę bardziej to śledztwo, bo widzę, że tu już chodzi o ludzki życie- dodał Seokjin.

-Nie mogłeś tego zrobić wcześniej?

-Nie wyglądało to na nic poważnego

-Dobra. A teraz. Dajcie mi przesłuchać tą kobietę- kiwnął na Younah

-Namjoon, wychodzimy

Oboje wstali i wyszli, zostawiając Junga i Kang samych. Dziewczyna spojrzała na niego. Wyciągnął notes i długopis.

-Generał policji, Jung Hoseok. Przedstaw się i opowiedz mi coś o sobie

-Kang Younah, lat 23, mieszkam sama, pracuję tutaj w firmie

-Na jakim stanowisku?

-Zarządca działu

-Dobrze. Opowiedz mi co się wydarzyło i jeśli możesz, opisz wygląd napastnika

Dziewczyna zaczęła opowiadać co się wydarzyło i co widziała. Powiedziała też o swoich dziwnych uczuciach, że ktoś ją śledzi.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro