Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś był piątek. Namjoon zaparkował swój samochód na parkingu i go zgasił.

-Jesteś gotowy?- usłyszał głos Hoseoka w słuchawce.

-Tak- powiedział.

-To wysiadaj i kieruj się na miejsce.

Kim wyszedł z samochodu. Sięgnął torbę z pieniędzmi z tylnych siedzeni i poszedł we wskazane miejsce.

Szedł spokojnie i się rozglądał dookoła. Ciszę przerwał dźwięk jego telefonu. Wziął urządzenie do ręki i odebrał.

-Halo?

-Jesteś już na miejscu?

-Ta

-Widzisz tam niebieskie drzwi z czerwoną tabliczką?

-Ta

-Wejdź do środka

Namjoon podszedł do drzwi i je otworzył. Wszedł do środka, zostawiając za sobą otwarte wejście.

-Teraz idź prosto, a następnie w prawo. Zajdziesz do pomieszczenia. Zostaw torbę z pieniędzmi i pendrivem przed stosem opon- wyjaśnił -Nie rozłączaj się

-W porządku

Kim kierował się ciemnym korytarzem. Gdzieniegdzie światło przechodziło przez szpary i zburzone ściany.

Skręcił w prawo i dalej szedł prosto. Wszedł do jakiegoś z pomieszczeń. Rozejrzał się i zauważył stos opon. Podszedł bliżej i położył torbę.

-Doszedłeś?

-Tak

-To teraz wyciągnij pendrive i go pokaż w górę- rozkazał. Namjoon zrobił co powiedział -Dobra. Sięgnij do torby i wyciągnij z niej pieniądze, unosząc do góry- zrobił to ponownie -Świetnie, a teraz się odsuń 10 kroków do tyłu

Kim zaczął się cofać. Gdy stał w miejscu, obok torby pojawił się zamaskowany mężczyzna. Złapał za rączkę i spojrzał na Namjoona.

-Gdzie Younah?- zapytał. Nie dostał odpowiedzi -Gdzie ona jest?!

-Za jakieś pół godziny zniknie z tego świata

-O czym ty mówisz?!

-Hahah- nagle nie wiadomo skąd, telewizor został włączony.

~Wiadomości z ostatniej chwili. Firma gier, należąca do pana Kim Namjoona jest okrążona policją, karetkami i wojskiem. Nie wiemy co się dzieje w środku, ale nasi informatorzy próbują zebrać informacje

-Żegnaj szefunciu!- wybiegł z pomieszczenia wraz z torbą.

-Cholera!- chciał za nim pobiegnąć lecz ktoś go zatrzymał.

-Stój! Musimy tam jechać- powiedział.

-Jimin? Co ty tu robisz?

-Hoseok mnie tu wysłał na wszelki wypadek, gdybyś miał zrobić coś głupiego- wyjaśnił.

-Dobra. Teraz chodźmy

***

Namjoon, gdy dojechał na miejsce, gwałtownie się zatrzymał, strasząc przy tym Jimina, siedzącego na miejscu pasażera. Zgasił auto i wybiegł z pojazdu.

-Szefie!- krzyknął za nim Park. Wyszedł z auta i udał się za Kimem.

-Co się dzieje?- zapytał, stając obok Seokjina -Dlaczego dookoła mojej firmy jest pełno wozów policyjnych, straży, pogotowia i saperzy?!!

-Panna Kang tam jest- oznjamił.

-Co? Jak to? W mojej firmie?

-Tak

-To dlaczego nic nie robicie?!

-W budynku jest bomba

-Bomba? To tym bardziej musicie ją ratować!!!- złapał detektywa za ramiona.

-Nie możemy. To niebezpieczne. Ona jest uwięziona, gdzieś w budynku. Nie wiemy gdzie. To jest niebezpieczne- wytłumaczył jeden z policjantów.

-Co mnie to obchodzi?!- złapał go za kołnierz -Musicie ją ratować! MUSICIE! SŁYSZYSZ?!

-Robimy wszystko co w naszej mocy- odezwał się policjant.

-Nie widać tego! RATUJCIE JĄ!!

-Specjaliści tam są i szukają bomby

-A kto JEJ szuka?!

-Jeśli rozbroimy bombę to nic jej nie będzie

-Owszem będzie! ZABIJĄ JĄ!- nagle dostał wiadomość. Wziął telefon do ręki i ją przeczytał.

"Jeśli chcesz swoją kobietę, przyjdź po nią sam, tam... Gdzie się ostatnio pożegnaliśmy"

Zacisnął pięści. Podniósł taśmę i pobiegł do budynku.

-STÓJ! CO TY ROBISZ!?

-SZEFIE!- zawołał Jimin.

-ŁAPAĆ GO!

Kim przedarł się przez strażników i wbiegł do budynku. Skierował się w bardzo dobrze mu znane miejsce.

Wbiegł do pomieszczenia i rozejrzał się po ciemnym biurze. Znał je doskonale, bo tu najwięcej przesiadywał.

-Hahah... Jesteś...- odezwał się niski głos.

-Gdzie jest Younah!?- zapytał.

-Chodzi ci o nią, prawda?- kiwnął głową na dziewczynę, która była przywiązana do krzesła, była zapłakana i cała poobijana.

-Co jej zrobiłeś?!

-Nic. Dostała tylko trochę klapsów, bo była niegrzeczna

-Co? JAK ŚMIAŁEŚ JĄ DOTKNĄĆ!!!?!

-Nie ciekawi cię moja tożsamość?- mężczyzna zaczął ściągać maskę, a Kim wytęrzył wzrok w ciemności.

-Taehyung? Jak ty...?

-Jesteś zaskoczony, szefie? Hahah...- zaśmiał się.

-Ale dlaczego?

-Dlaczego?- podszedł do dziewczyny -Pracuję tu pięć lat i zajmuję się przekazywaniem informacji i porządkowaniem papierów. 5 LAT! Nie pomyślałeś, aby dać mi podwyżkę albo chociażby stanowisko- wskazał na Kang -A ta po roku wylądowała na stanowisku zarządzania! CO TO MA BYĆ?!

-Była dobra, należało jej się to

-Hahah. Naprawdę?- zapytał -Obserwowałem was przez ten czas i sprawdzałem czy coś was nie łączy. Jak widać- nachylił się nad nią i ścisnął jej policzki -Nie myliłem się- wyszczerzył się.

-Nie dotykaj jej!- warknął.

-Oh, jaki lew- odsunął się od niej -Chodź tu do mnie i zawalcz o swoją lwicę. Masz 17 minut zanim ta bomba wybuchnie

Namjoon zerknął na kolana Younah. Była na nich bomba, która odliczała czas do wybuchu.

-Pożałujesz tego, że ze mną zadarłeś

-Zobaczymy

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro