Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Younah spędziła tydzień w domu na zalecenie lekarza. Siedząc w mieszkaniu jej młodsza siostra odwiedziła ją z matką. Bardzo cieszyła się ich wizytą.

Mijoo miała pełne ręce roboty. Biegała dookoła swojej przyjaciółki, jak nigdy dotąd. Była jej wdzięczna za opiekę nad nią.

Tydzień minął i mogła już wrócić do pracy. Cieszyła się z tego powodu. Dlaczego? Nie wiedziała sama.

Szła korytarzem i witała każdego, kogo mijała. Spodziewałaby się każdego spotkać na korytarzu, ale nie szefa.

Przerzucił na nią wzrok. Powiedział coś pracownikowi, po czym skierował się do Kang. Dziewczyna zatrzymała się.

-Dzień dobry, szefie- przywitała się.

-Witaj, Younah. Wracasz do pracy?- zapytał. Jej serce na wypowiedziane jej imię z ust szefa, zabiło szybciej.

-Tak. W końcu zaczyna być tak, jak dawniej

-Pod twoją nieobecność twoje czynności przekazałem Yoongiemu. Mam nadzieję, że to nie problem?

-Nic się nie stało. Ufam mu najbardziej z całego zespołu, więc cieszę się, że szef wybrał akurat jego

-Jakbyś chciała wiedzieć czym się zająć, możesz pójść do Yoongiego albo zerknąć w swój plan zajęć

-Dobrze. Dziękuję za informacje- ukłoniła się.

-To ja już ci nie przeszkadzam. Wracaj do swojej pracy. Jakbyś coś potrzebowała, wiesz gdzie mnie szukać- uśmiechnął się i skierował się do swojego gabinetu.

-Miło jest porozmawiaź z szefem na korytarzu. Był strasznie miły. Ciekawe dlaczego?- uśmiechnęła się -A ten jego uśmiech...

Kang pozbierała się i poszła do swojego biura. Zajęła miejsce przy swoim biurku i się uśmiechnęła.

-W końcu tutaj... Nie wiedziałam, że jestem aż tak związana z tą pracą- zerknęła na biurko i zauważyła torebkę.

Wzięła ją i zerknęła do środka, było tam granatowe budełko. Włożyła dłoń i je wyciągnęła. Obejrzała je dookoła.

-To jest? Ta droga marka biżuterii?- otworzyła ją.

Zobaczyła bardzo piękny, złoty naszyjnik z małymi diamencikami. Zerknęła do środka i zauważyła coś jeszcze. Dwa takie same. Sięgnęła po nie i w jedynym z nich była bransoletka, a w drugim kolczyki. Wszystko do siebie pasowało.

-Kto mi to dał? Przecież to kosztuje może z 10 tysięcy. Kto mi to dał? - nagle ktoś zapukał -Proszę- powiedziała chowają pudełka do torby.

-Cześć Younah- przywitał się Taehyung -Słyszałem, że wróciłaś i przyszedłem cię odwiedzić

-Witaj Tae

-Jak się masz?- zapytał, gdy dziewczyna wkładała torebkę do szafki w biurku.

-Już dobrze. Jest lepiej. W następnym tygodniu idę na ściąganie szwów- oznjamiła.

-A co się takiego stało? Słyszałem, że szef cię zawiózł do szpitala- podszedł bliżej.

-Huh? Ah, no wiesz. Jestem trochę niezdarna i no. Zostałam po godzinach, a o 20 nikogo już nie ma w firmie, oprócz osób do sprzątania i ochroniarzy. Nie zwracałam uwagi na to, że podłoga była mokra i się poślizgnęłam. Zachaczyłam o coś ostrego i sobie rozciełam biodro z boku. Akurat szef wychodził z firmy i mnie zauważył, i pomógł- skłamała. Nie chciała mówić jak było naprawdę.

-Dobrze. Ja już będę szedł. Mam dużo pracy. Do zobaczenia- wyszedł z pomieszczenia.

-Pa- uśmiech zniknął z jej twarzy -Ufff... Może pójdę do zespołu. Podpytam Yoongiego co robił przy okazji

Wstała i wyszła ze swojego biura.

***

-Okej, to mamy wszystko omówione. Resztą zajmiemy się jutro- oznjamiła -Wracajcie bezpiecznie do domu

Każdy zaczął się zbierać. Kang wzięła papiery ze stolika i zaczęła je układać. Po kolei wychodzili z pomieszczenia, żegnając się z nią.

-Pa Younah. Uważaj na siebie- odezwał się Jungkook.

-Ty też na siebie, Kookie- posłała mu uśmiech i wyszedł.

Zebrała wszystkie papiery i wyszła z sali, kierując się do swojego biura. Weszła do niego i podeszła do półki. Wzięła z niej teczkę, do której włożyła wszystkie papiery. Podeszła do biurka i wpisała coś do komputera.

Zerknęła w prawo, w stronę szafki, gdzie była torebka z biżuterią. Wyłączyła urządzenie i sięgnęła do niej.

Położyła torebkę na blacie i wyciągnęła jedno z pudełeczek i otworzyła. Przypatrywała się biżuterii.

-Kto mi to dał?- westchnęła i dalej wpatrywała się w złoty naszyjnik.

-Podoba się?- usłyszała męski głos. Podniosła wzrok.

-Szef? I odpowiadając. Tak, jest bardzo ładna

-To się cieszę- usiadł na brzegu biurka.

Younah przez chwilę patrzyła na biżuterię to na Kima. Nagle ją oświeciło.

-Szef to kupił?- kiwnął głową -Dla mnie?- ponowił ruch -Niech szef wybaczy, ale nie mogę tego przyjąć- włożyła pudełko do torebki.

-Dlaczego?- zapytał trochę zdziwiony, ale spodziewał się takiej reakcji z jej strony -Prezentów się nie odrzuca

-Tak, ale to jest bardzo drogi prezent. Dlatego nie mogę tego przyjąć- przysunęła torbę bliżej niego.

-To nie zmienia tego, że jest to prezent. Prezenty się przyjmuje- powiedział.

-Tak, wiem... Ale naprawdę, to jest za drogie...

-Zrobisz mi przykrość, jeśli tego nie przyjmiesz- przysunął jej torebkę -Chyba nie chcesz, abym miał złe o tobie zdanie? Albo chociażby wpłynęło to na twoją pracę?

-No nie...- mruknęła.

-Więc to przyjmij. Prezent jak każdy inny

-No dobrze. Ale to pierwszy i ostatni raz, kiedy przyjmuję tak drogi prezent. Niech szef sobie to zapamięta, gdyby w przyszłości szef chciał zrobić to ponownie

-Zapamiętam- uśmiechnął się -Skończyłaś już pracę, prawda?- zapytał.

-Tak- wstała.

-Pozwolisz, że cię podwiozę?- zaproponował.

Younah spojrzała na mężczyznę zaskoczona. Jej mina na pewno tego nie ukrywała. Była zdezorientowana.

Ostatnio zepsuł się jej samochód i nie chce wydawać na jego naprawę, ale w końcu musi zaprowadzić go do mechanika.

Szczerze to nawet nie chciało jej się wracać tramwajem pełnym ludzi, że nie możesz wziąść nawet wdechu powietrza, a w powietrzu czuć tylko zapach papierosów.

-Akurat popsuł mi się samochód- odpowiedziała.

-Widzisz. Dobra propozycja w odpowiednim momencie- powiedział -To co?

-No dobrze

-Świetnie- wstał -Weź swoje rzeczy i idziemy

Zeszli do podziemnego parkingu. Kang szła za Namjoonem. W końcu nie wiedziała, jak wygląda jego auto.

Wyciągnął kluczyki i kliknął na jeden z guzików. Światła się zaświeciły, przez co zwróciła swoją uwagę. Podeszli do samochodu.

-Wsiadaj- powiedział.

Niepewnie podeszła do drzwi i je otworzyła. Wsiadła do środka, a Kim zaraz po niej. Zapięła pasy, to samo zrobił i Namjoon.

-Adres- odezwał się.

Spojrzała na niego i podała mu adres. Po chwili ruszyli i pojechali do mieszkania Kang.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro