Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znów nastał spokój. Younah nie ma dziwnych uczuć, że ktoś ją śledzi ani nic podobnego.

Była skupiona na pracy. Nagle zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz.

-Hyejin?- odebrała -Halo?

-Younah? Mama. Jest w szpitalu

-Co? Znowu?

-Proszę Cię. Przyjedź. Mi nie chcą nic powiedzieć, bo mówią, że jestem zbyt poddenerwowana!

-Dobrze. Zaraz tam będę tylko szef

-Proszę!

-Czekaj na mnie

Rozłączyła się i wyłączyła wszystko. Wzięła swoje rzeczy i wybiegła. Pobiegła do biura szefa. Weszła do środka i podeszła do blatu.

-Jimin. Jest szef?- zapytała.

-Tak

-Mogę wejść?- kiwnął jej głową -Dzięki- zapukała do drzwi.

-Prosze!- weszła do środka- Younah?

-Szefie? Muszę wyjść teraz z pracy- powiedziała -Przyjdę później i zostanę po godzinach, aby odrobić ten czas, ale proszę mnie puścić

-Co się dzieje?

-Moja mama... Moja młodsza siostra dzwoniła i powiedziała mi, że mama jest w szpitalu. Muszę jechać, się dowiedzieć co z nią

-A twoja siostra nie może się spytać?

-Nie chcą jej powiedzieć. Jest roztrzęsiona- Kim spojrzał w bok -Szefie, proszę... Jeśli będzie źle... Może być to mój ostatni raz, kiedy zobaczę mamę, więc... Bardzo proszę- w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. Namjoon przeniósł na nią wzrok.

-Jedź- powiedział krótko -Jedź- powtórzył.

-Naprawdę? Dziękuję bardzo- wyszła z pomieszczenia.

Namjoom uśmiechnął się pod nosem, ale po chwili posmutniał.

***

Younah wróciła do pracy, po spotkaniu z matką. Zajęła się swoją przerwaną pracą, ale jej myśli błądziły gdzie indziej.

-Skąd ja wezmę tyle pieniędzy?- łza spłynęła jej po policzku. Nagle ktoś zapukał -Proszę!- powiedziała, wycierąjc łzę.

-Wróciłaś?- odezwał się męski głos.

-Tak- usiadł na miejscu przed jej biurkiem.

-Wszystko w porządku?- zapytał.

Kang westchnęła i odsunęła się od komputera. Oparła głowę na dłoniach.

-Nie. Nie jest w porządku...- powiedziała -Moja mama potrzebuje jak najszybciej operacji, dzięki której jej się polepszy i będzie mogła chodzić, ale... Jest ona bardzo droga... Nie wiem skąd wezmę tyle pieniędzy tak szybko...- dodała. Kim przez chwilę się zastanowił.

-Ile taka operacja?

-100 tysięcy... Została mi tylko mama i siostra... Co ja zrobię? -złapała się za głowę.

Namjoon wstał i podszedł do niej. Niepewnie się schylił i ją przytulił. Kang nie wiedziała nawet co robić. Nie miała sił. Chciała się komuś wyżalić i wypłakać.

-Spokojnie. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze- uspokajał ją.

-Świat jest niesprawiedliwy! Są ważne tylko pieniądze! A nie życie ludzi

-Ciii... Wszystko będzie dobrze

***

Tego samego dnia, Younah udała się ponownie do matki, ale tym razem biorąc ze sobą młodszą siostrę.

Weszły do jej mieszkania. Musiała ją wziąść ze sobą, nie chciała jej ponownie zostawiać samej w pustym, wielkim domu.

Wprowadziła walizkę młodszej. Weszły do salonu, łączonego z kuchnią.

-Zamów sobie coś do jedzenia. Nie mam nic w lodówce- oznjamiła Younah.

-Znowu? Całe pieniądze wydajesz na nas, gdzie w tym ty?

-Nie przesadzaj. Zostawiam część zarobionych pieniędzy dla siebie. Muszę mieć na zapłatę mieszkania, jedzenie, paliwo i tak dalej- zaczęła szukać numeru telefonu -Zarabiam dużo, ale to nadal za mało, aby opłacić mamy operację...

-Noona!- podeszła do niej -Jesteś najlepszą siostrą i córką jaką ktokolwiek mógł mieć. Jesteś najlepsza!- złapała ją za ramiona.

-Ale i tak mnie nie stać- łzy spłynęły po jej policzkach.

-Youn...

-Dobra- wytarła łzy -Zamówimy coś, zjemy, ogarniemy się i do spania. Jutro masz szkołę, a ja pracę

-Muszę iść?

-Tak

***

Następnego dnia dziewczyny szykowały się na wyjście z mieszkania. Younah specjalnie rano poszła jeszcze do sklepu, aby kupić coś na śniadanie.

-Gotowa?- zapytała, zauważając młodszą.

-Tak- oznjamiła.

-Tu masz śniadanie. Idź po plecak i zaraz wychodzimy

Dziewczyna poszła. Nagle zadzwonił telefon. Younah podeszła po urządzenie odebrała.

-Halo?

-Dzień dobry. Z tej strony lekarz Hye Kyungwoo. Opiekuję się pani matką

-Tak. Coś z mamą?

-Nie. Chcemy, aby cię poinformować, że już w piątek pani matka zostanie przewieziona do innego szpitala i poddana operacji- oznajmił.

-Co? Ale ja przecież. Nie zapłaciłam

-Pani narzeczony był wczoraj i zapłacił za operację

-Narzeczony? Em, dobrze. Przyjadę dzisiaj po pracy- oznjamiła i się rozłączyła. Wetknęła język w bok policzka od środka.

-Coś nie tak z mamą?- zapytała Hyejin.

-Nie. Ktoś zapłacił za jej operację. Zostanie przewieziona w piątek i poddana operacji

-To chyba super, nie?

-Tak, ale kto za to zapłacił? I to taką wielką sumę pieniędzy...- zamyśliła się i ją oświeciło -Zbieraj się. Jedziemy

***

Namjoon siedział w biurze i zajmował się swoją robotą. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.

-Proszę

Podniósł głowę i spojrzał w kierunku drewnianej powłoki. Zauważył Younah. Dziewczyna powoli podeszła do jego biurka, a on wrócił wzrokiem do papierów.

-Szefie?- odezwała się.

-Tak?

-Dlaczego? Dlaczego szef to zrobił?

-Co takiego zrobiłem?

-Dlaczego... Dlaczego zapłaciłeś za operację mojej mamy? Dlaczego?- zapytała. Westchnął i spojrzał na nią, opierając się o oparcie.

-Dlaczego nie mogłem tego zrobić? Chciałem pomóc

-Ale... Ja nie mam tyle pieniędzy, aby oddać...

-Nie musisz oddawać

-Tak nie można... Ale dlaczego?

-Younah- wstał i do niej podszedł.

-Dlaczego mi pomogłeś...? Dlaczego? Dlaczego dałeś mi pieniądze?!

-Widziałem twój ból w oczach... Wiem jak to jest stracić kogoś z rodziny... Gdy zostaje ostatni członek rodziny. Nie mogę pozwolić, aby ci się to przytrafiło

-Ale... Dlaczego ja? Innym byś nie pomógł... Dlaczego?- spojrzała prosto w jego oczy. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Kim przyłożył dłoń do jej policzka i wytarł łzy -Dlaczego mnie traktujesz inaczej? Dlaczego mnie zwodzisz? Dlaczego...?

Namjoon nachylił się i przycisnął swoje usta do jej ust. Dziewczyna była zaskoczona. Przymknęła oczy.

Kim odsunął swoje wargi na chwile i później znowu ucałował jej usta. Kang w tym momencie oddała pocałunek, jak i każdy kolejny. Odsunął się i spojrzał jej w oczy.

-Bo cię kocham... Robię to, bo cię kocham, Younah- powiedział.

-Ty... Mnie kochasz?- zapytała niedowierzając.

-Tak. Kocham cię. Już od dłuższego czasu. Skrywam to w sobie już od półtorej roku. Zdałem sobie z tego sprawę pół roku temu...

-Szefie...- łzy jeszcze bardziej zaczęły wypływać z jej oczu.

-Nie płacz. To źle?

-Nie, tylko- pociągnęła nosem -Ja... Po prostu nie mogę w to uwierzyć... Dlatego to dla mnie robisz...

-Ty... A ty co czujesz?- zapytał.

-Ja...- podniosła na niego wzrok. Niepewnie do niego podeszła i dała mu małego całusa.

Namjoon się uśmiechnął i przesunął ją do siebie. Ucałował jej czoło i zaczął głaskać po głowie.

-Zrobię dla ciebie wszystko

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro