Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następny dzień

Younah siedziała przy biurku i pracowała nad prezentacją. Przez cały wczorajszy dzień siedziała i pracowała. Spędziła całą noc przed komputerem i jeszcze teraz w firmie. Jeszcze nigdy nie zarwała nocy.

Zerknęła na godzinę na dole ekranu.

-17:45- zagryzła wargę. Zostało jej aby 15 minut aby to skończyć, wydrukować i zanieść.

Zapisała pracę i zabrała się za drukowanie. W międzyczasie poszukała zszywacza. Wzięła wydrukowane kartki i je spięła. Podpisała ręcznie jeszcze pare rzeczy i zerknęła na zegarek.

-17:57... Cholera- wzięła kartki i wyszła szybkim krokiem ze swoje biura i skierowała do szefa. Spojrzała na zegarek, który był na jej nadgarstku -17:58...- zaczęła biec.

Nie zwracała uwagi na innych. Musiała się dostać do biura szefa jak najszybciej. Zależało jej bardzo na tej pracy i stanowisku. Musiała zarabiać.

Wbiegła do pomieszczenia, mało co nie wywarzając drzwi. Zaskoczony Park na nią spojrzał, a ta skierowała się do drzwi do biura szefa.

-Stój. Nie możesz tam teraz wejść. On ma gościa- powiedział. Kang spojrzała na niego a potem na zegarek.

-17:59... Nie mogę czekać - przyglądała się zegarkowi- 40 sekund...- zaczęła się zastanawiać i znów chwyciła za klamkę.

-Nie możesz tam wejść!

-Muszę. Od tego zależy moje życie- zapukała i natychmiast weszła do środka. Namjoon i jego gość spojrzeli w stronę Kang -Bardzo przepraszam, że przeszkadzam. Przyniosłam prezentację- podeszła do biurka i położyła papiery na blacie. Kim spojrzał na zegarek obok papierów.

-Bardzo was przepraszam. Mówiłem, aby poczekała, ale mówiła, że to jest ważne- podszedł do nich Jimin i się ukłonił. Younah patrzyła się twardo na Namjoona.

-Nie szkodzi. Kang, proszę zaczekaj na zewnątrz- powiedział szef.

-Younah. Chodź- Jimin pociągnął cię do wyjścia. Zamknął drzwi -Co było tak ważne, że musiałaś tam wejść? Wiesz, że nie wolno

-Moje stanowisko, praca- usiadła na krześle -Mam nadzieję, że to przyjmnie bo jak nie... Mogę się pożegnać z moim stanowiskiem- skrzyżowała ręce.

-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze- podszedł do niej i usiadł obok -Wiesz już co się stało z poprzednią prezentacją?

-Yoongi powiedział, że nie sprawdzał tej prezentacji. Była ona inna, ale ta co sprawdzał, została usunięta i materiały do niej też. Na szczęście Jungkookowi się udało odzyskać materiały, z których zrobiłam tą prezentację

-To dobrze

-Ale wiesz co?- zaczęła -Ktoś z moich ludzi musiał specjalnie coś zrobić, aby mnie upokorzyć przed szefem

-Mówisz, że ktoś chciał ci zaszkodzić?

-Tak. Nawet nie wiem kto. Nikomu się nie naraziłam...

Po pół godzinie, gość wyszedł z biura szefa. Kang spojrzała na niego i szefa.

-Bardzo dziękuję

-Mam nadzieję, że zawrzemy współpracę

-Też mam taką nadzieję- powiedział Kim.

-Do widzenia- mężczyzna kiwnął do Kang i Parka głową. Odkiwnęli mu.

-Kang. Zapraszam- odezwał się szef. Dziewczyna weszła za nim do biura.

-Bardzo przepraszam, że weszłam w trakcie spotkania, ale... Jeśli weszłabym później, byłoby po czasie...

-Siadaj- wskazał miejsce przed jego biurkiem. Wziął prezentację do rąk- Zdążyłaś tuż przed 18. Dobre wyczucie czasu- zaczął przeglądać papiery.

-Szefie... Mogę coś powiedzieć?- uniósł wzrok znad papierów.

-O co chodzi?

-Rozmawiałam wczoraj z moimi ludźmi i okazało się, że prezentacja, którą dostałeś, nie była tą, która była sprawdzana przez mojego człowieka. Chciałam zobaczyć tą odpowiednią pracę, ale została ona usunięta, jak i materiały z nią związane- powiedziała -Jungkookowi udało się odzyskać jedynie materiały, początkową prezentację i jej układ...- Kim ściągnął okulary i położył je jak i papiery na blacie.

-Chcesz mi powiedzieć, że ktoś chce ci zaszkodzić?- oparł się o blat biurka.

-Nie wiem czy mi ,czy panu... Czy może firmie- odpowiedziała.

-A dlaczego mi?- uniósł brew.

-Nie wiem. Szef często do mnie przychodzi i ktoś mógł to zaobserwować...

-Chodzę do ciebie tak samo często, jak do innych, co są na takim samym wysokim stanowisku- odpowiedział.

-A nie zwrócił szef uwagi na to, że jestem jedyną kobietą z tak wysokim stanowiskiem w tej firmie?- odsunął się.

-Jesteś jedyną kobietą na tak wysokim stanowisku dlatego, że inne się nie nadają- wyjaśnił.

-Ale inni mogą sobie pomyśleć coś innego- dodała.

-To, że jesteś moją kobietą?- zapytał unosząc brew. Na jego słowa Younah trochę się speszyła, ale starała się utrzymać z nim kontakt wzrokowy -Skoro tak...- westchnął -Czy najlepszym rozwiązaniem nie byłoby danie ciebie na niższe stanowisko?

-Co? Nie! Tylko nie to- powiedziała, łapiąc jego dłoń. Spojrzał na jej rękę- Przepraszam. Miałam na myśli to, że jeśli ten ktoś to zauważy może wziąść się za innych z tak wysokim stanowiskiem- dodała.

-Więc co proponujesz?- zapytał.

-Ja?- kiwnął głową -Musimy znaleźć tego kogoś. Może być to któryś z pracowników pana firmy...

-A moim zdaniem to ktoś z twoich ludzi- dodał swoją opinię.

-Nie wykluczam, że się nad tym zastanawiałam, ale... Każdy z nich jest wierny i ceni swoją pracę. To nie mógł być ktoś z nich- odpowiedziała.

-Ah- oparł się o tył fotela -Sprawdzę twoją prezentację i zobaczymy co dalej

-Ale...

-To mogł być tylko jednorazowy wybryk

-A co jeśli nie?

-Jeśli nie, to nad tym pomyślimy- zmierzył ją wzrokiem -A teraz wróć do domu. Wyglądasz jak zombie. Wyśpij się dobrze. Nie chcę więcej błędów- rozkazał.

-Ja... Dobrze- wstała i się ukłoniła -Do widzenia- udała się w stronę wyjścia.

-Ah! I jeszcze jedno- odwróciła się -Przyjdź jutro na 10

-10? Ale to 2 godziny później niż...

-Skorzystaj z tego- uśmiechnął się.

-Dobrze. Dziękuję- wyszła.

Kim przyglądał się chwilę drewnianej płycie i po chwili wziął prezentację do rąk.

-Sprawdźmy co wykąbinowałaś

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro