Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Namjoon został odepchnięty i zraniony trochę scyzorykiem w ramię. Zrzucił rzeczy z biurka i zauważył coś na podłodze. Sięgnął po nóż i wstał.

-Hahah... Myślisz, że ci się uda? Nie masz już siły

-I to w 200%

Namjoon się rozpędził i uderzył pięścią w twarz Taehyunga. Zadał mu cios z kolana w brzuch i odepchnął od siebie.

Kim podszedł i zadał ostateczny cios, raniąc przy tym Taehyunga. Upadł na ziemię, a Namjoon jakoś się trzymiąc, dysząc ciężko, patrzył na niego z góry.

-No co jest? Dobij mnie do końca- zaśmiał się, ale nie mógł się ruszyć -Nie chcesz? Boisz się?- odezwał się ponownie -Zrobiłem bardzo brzydkie rzeczy z twoją kobietą- dodał.

-Jak... JAK ŚMIAŁEŚ?!- rzucił się na niego i zaczął bić pięściami.

-Ma bardzo piękne ciało- komentował między ciosami.

-TY GNOJU!- uderzył go ponownie i wbił nóż w jego ramię.

-AGRH!- jęknął z bólu.

Namjoon patrzył na niego wkurzony. Spojrzał w kierunku dziewczyny, która miała bombę na kolanach, na której licznik pokazywał 10 minut. Zerknął na Taehyunga i wstał. Podszedł do biurka i użył mikrofonu

-Biuro szefa. Tu jest bomba. Pospieszcie się!- krzyknął.

Podszedł do Kang i zaczął ją rozwiązywać. Ściągnął ostrożnie bombę z jej kolan i chustę z jej ust.

-Spokojnie. Jestem tutaj- przyłożył dłoń do jej policzka -Zabiorę Cię stąd- wziął ją na ręce pomimo bólu.

-Namjoon...

-Ciii... Nic nie mów- chciał już się udać do wyjścia, gdy Taehyung się odezwał.

-Hahah... Jaki naiwny. To nie jest jedyna bomba tutaj... Są ich trzy- do pomieszczenia wbiegła 5 mężczyzn.

-Gdzie bomba?

-Tam- wskazał Namjoon -W budynku są gdzieś jeszcze dwie- oznajmił.

-Jedną z nich rozbroliliśmy. Wyciągniemy od niego informacje, co do ostatniej- odwrócił się do jednego z mężczyzn -Jinsung. Wyprowadź ich szybko z budynku

-Tak jest! Za mną

Po chwili byli na parterze. Skierowali się w stronę wyjścia. Nagle rozbrzmiał strzał z broni palnej.

Mężczyzna, który miał ich wyprowadzić krzyknął i upadł na ziemię. Namjoon się zatrzymał i rozejrzał.

Zauważając podejrzaną osobę, ruszył szybciej w stronę wyjścia. Usłyszał następny strzał, ale go nie trafił, ale po chwili drugi... Drugi strzał trafił go w ramię. Mało co się nie przewrócił.

-Namjoon- powiedziała słabo.

-Wyniosę cię stąd. Obiecuję, że będziesz bezpieczna- pomimo wielkiego bólu ruszył dalej. Wyjście było 10 metrów dalej. Nagle poczuł ból w nodze -Agrg! Cholera!- szedł dalej.

Policjanci zauważyli kogoś w drzwiach. Otworzyli je i weszli do środka. Spojrzęli na nich.

-W budynku jest osoba z bronią... Weźcie ją- powiedział i zrobili to co powiedział -Ja idę ich znaleźć...- niezauważalne wyjął broń z kieszeni policjanta i poszedł szukać osoby z bronią.

Policjanci doszli na miejsce. Jimin zauważył ich jako pierwszy i podbiegł w ich stronę.

-Younah!- powiedział -Gdzie jest Namjoon?- zapytał.

-Został. W pomieszczeniu jest ktoś z bronią- wyjaśnił jeden z policjantów.

-Bronią?- Hoseok podszedł do nich -Puściliście go tam samego?- kiwnęli głowami.

-Wydaje mi się, że dostał 2 strzały

-CO?! Co on sobie myśli?!- Jung pobiegł w kierunku budynku.

-Trzeba ją opatrzeć! Zaprowadźcie ją do ambulansu- odezwał się zastępca generała. Park poszedł za nimi.

Położyli dziewczynę, a lekarz zajął się jej ranami. Jimin stanął obok i złapał ją za rękę.

-Namjoon... Gdzie on jest?- zapytała.

-Spokojnie. Hoseok go uratuje

-Uratuje? On... On dostał dwa razy...- z oczu zaczęły wypływać jej łzy -Jeśli coś mu się stanie... Nie wybaczę tego sobie...

***

Namjoon wszedł do środka. Stanął za jednym z mebli. Wyjrzał i rozejrzał się dookoła. Załadował broń.

Wstał i zauważając kogoś, od razu oddał strzał. Usłyszał krzyk, to musiało oznaczać, że go trafił.

-Gdzie jesteś?!- krzyknął mężczyzna.

-Znajdź mnie!- zaśmiał się.

Zamaskowany zaczął się rozglądać, a Namjoon zmienił miejsce, ale po drodze coś zrzucił. Zawsze musi coś zepsuć w nieodpowiednim momencie.

-Mam Cię- wykonał strzał, ale trafił w potłuczony wazon -Wiem, że tam jesteś pokaż się

Kim się nie ruszał z miejsca, a nieznajomy coraz bardziej się do niego zbliżał.

Gdy był blisko, wstał i zmienił miejsce, strzelając na ślepo. Zamaskowany wymierzył strzał w Kima, a ten zaczął się chować za wszystkim co się dało.

Mężczyzna się do niego zbliżył i będąc blisko, Kim wyskoczył i zaatakował go pięścią. Namjoon został odrzucony po chwili i szybko się podniósł, ale nadal za wolno, aby uniknąć strzału.

-Agh!- złapał się za brzuch.

-Widać, że jesteś w tym słaby- zaczął się do niego zbliżać.

Nagle usłyszeli strzał. Zamaskowany mężczyzna chwycił się za ramię. Zza niego wyszedł Hoseok, sprzedając mu mocny cios w głowę. Powalił go na ziemię i zaczął zakuwać w kajdany, kopiąc broń gdzieś na bok.

-Mingi, weź go

-Tak jest, generale

Jung spojrzał na Kima i do niego podszedł. Spojrzał na jego ranę.

-Jesteś bezmyślny. Działasz bez zastanowienia

-Taki jestem

-Wyprowadzę cię stąd

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro