Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Younah skończyła pracę i kierowała się do podziemnego parkingu. Została dłużej, bo musiała dokończyć pewną rzecz. Kierowała się w stronę auta.

Auta? Musiała w końcu je dać do naprawy, bo bez ani rusz.

Kim przyglądał się dziewczynie z daleka. Wiedział, że coś jest nie tak. Szedł za nią, próbując być nie zauważonym. Nagle usłyszał pisk opon.

Rozejrzał się dookoła, jak i dziewczyna. Zauważył sportowy samochód, który szybko jechał i najwidoczniej nie chciał zwolnić. Spojrzał w kierunku Kang, która stała na środku i się rozglądała.

-O nie...- ruszył w jej kierunku.

Younah w końcu zorientowała się skąd pisk opon. Zauważyła, że auto jechało w jej stronę i nie miało zamiaru zwolnić. Światła oślepiły ją i zamiast się ruszyć, stała w miejscu.

Nagle poczuła, jak coś ją popycha na bok. Była na ziemi, a ktoś obejmował ją ramionami. Spojrzała w kierunku samochodu, który wyjechał szybko z parkingu.

-Nic ci nie jest?- odezwała się ten ktoś.

Odróciła głowę i spojrzała na tą osobę. Był to jej szef. Dyszał ze zmęczenia, jakby biegł. W jego oczach było widać strach i niepokój. Wpatrywał się w jej twarz. Przesunął się przed nią i wziął jej twarz w dłonie.

-Wszystko w porządku?- ponowił pytanie.

-T... Tak- kiwnęła głową.

-Całe szczęście- westchnął i wstał -Uważaj na siebie. Mało co cię nie potrącili

-Ja... Myślę, że to było zamierzone

-Zamierzone?

-Szef wie, że ktoś chce mi zaszkodzić- zacisnął usta w wąską linię -Ostatnio czuję się obserwowana. Nie czuję się pewnie- powiedziała. Przeczesał włosy dłonią

-Odprowadzę cię do samochodu- powiedział. Pomógł jej wstać i udali się do jej pojazdu.

Kang podeszła do maski swojego samochodu i odwróciła się w stronę szefa.

-Wracaj bezpiecznie do domu- powiedział i poszedł obok.

-Szefie- zatrzymał się i spojrzał na nią -Dziękuję, po raz kolejny

-Nie ma za co. Zajmę się tym. Nie martw się o to- uspokoił ją i wsiadł do auta obok jej.

Obserwowała go zamiast wsiąść do swojego. Odpalił pojazd i spojrzał na nią. Uniósł dłoń z lekkim uśmiechem i odjechał.

Również uniosła dłoń, na którą po chwili spojrzała. Pokręciła głową i wsiadła do samochodu. Włożyła kluczyki do stacyjki.

-Co ja robię?

***

Stała na światłach i czekała aż ich kolor się zmnieni. Nagle usłyszała, jak jej telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęła urządzenie z torebki i odebrała, kładąc go i włączając na głośno mówiący.

-Halo?

-Noona?

-Tak. Co się stało Hyejin?

-Mama. Jest w szpitalu

-Znowu?

-Gwałtownie się jej pogorszyło...

-W którym szpitalu jesteście?

-Tam gdzie zawsze

-Będę tam za 15 minut- oznajmiła.

-Dobrze. Będę czekać

-Bądź silna!

-Taaaak

Rozłączyła się i westchnęła, ruszając z miejsca i zmieniając cel.

Jej mama była bardzo chora. Były momenty, że nic jej nie było, ale i takie, że nagle jej stan gwałtownie się pogarszał.

Jeździła z nią tylko do prywatnych szpitali i wiadomo, trzeba płacić za pobyt. To był powód, dlaczego Younah tak ciężko pracuje i tak jej zależy na pracy.

Musiała zarabiać na leki, szpitale matki. Na jej zdrowie. Musiała płacić za ich mieszkanie i swoje. W dodatku zbierała na operację mamy, która może zmienić jej życie.

***

Po spotkaniu z rodzicielką w szpitalu, wróciła zmęczona do domu. Nie miała siły zrobić sobie czegoś do jedzenia.

Wzięła potrzebne rzeczy i postanowiła na długą kąpiel, aby ochłonąć po całym dniu.

Siedząc w wannie ciepłej wody i wypełnioną pianą, rozmyślała.

Przez jakiś czas był spokój od niespodzianek. Nie było żadnych straconych plików ani nic. Ale od jakiegoś czasu czuła, że ktoś ją obserwuje. Było to niepokojące uczucie.

W dodatku jej przyjaciółka ostatnio mąci jej w głowie na temat Kima. Mijoo jest jej przyjaciółką i to jest oczywiste, że zwierza się jej ze wszystkiego, ale wszystkie ostatnie ich rozmowy kończą się na Kimie.

**

-Skąd masz tą biżuterię?- zapytała Han -To nie jest ta droga?

-Tak

-Przecież ty zbierasz na operację mamy. Nie mów mi, że kupiłaś sobie biżuterię za prawie 10 tysi!

-Oczywiście, że nie. Dostałam ją w prezencie- oznjamiła.

-W prezencie? Od kogo?

-Szef mi ją dał. Nie chciałam jej przyjmować, ale nalegał

-Szef ci ją kupił?!- uderzyła dłońmi w stół.

-Przecież mówię, że tak

-Tu musi być coś na rzeczy

-Nie

-Jak to nie? Dał ci podwyżkę, zawiózł cię do szpitala i podał się za twojego narzeczonego! Zaproponował ci podwózkę, uratował cię od wypadku i kupił drogą biżuterię! I ty mi mówisz, że to nic?!

-Mijoo. Uspokój i się. Ubzdurałaś coś sobie

**

Younah zanurzyła się bardziej we wodzie i przyłożyła dłoń do jej blizny, która jej została po ataku nożem.

Zarumieniła się na wspomnienie, gdy Namjoon złapał ją za rękę i nazwał ją "kochanie".

Pokręciła głową, wyrzucając sobie te myśli z głowy. Nabrała powietrza i zanurzyła się cała w wodzie.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro