Dlaczego tak bardzo jestem słaby!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liam po kolejnym ciężkim dniu poszedł się położyć i może trochę przespać. Był naprawdę wykończony. Nolan i Gabe naprawdę sprawiali kłopoty bo dzieciaki w szkole chodzili w bandażach na ręce. W każdym razie sporym plusem było że poprawił oceny, dzisiaj nawet dostał 4 z matematyki za kartkówki. Co nie zmieniało zbytnio jego obecnej sytuacji. Dzisiaj kolejny raz dostał wpierdol od Nolana. Na samą myśl o tym wydarzeniu zacisnoł pięści na poduszce i cicho warknął. Miał dość tych wszystkich problemów. Nadnaturalna istota zwana Anu ikite jest gdzieś na wolnośći i robi straszne zamieszanie sprawiając że ludzie popędzani strachem są zdolni zabić. Monroe nie jest lepsza. Dzisiaj kolejny raz po drodze do domu zobaczył w lesie zdechłego wilka, prawdopodobnie zastrzelonego. Choć miał przyjaciół którzy zawsze mu pomogą i mógł na nich polegać, rodzinę, która z nim była to wydawało mu się że został z tym wszystkim zupełnie sam.
-Dlaczego jestem tak bardzo słaby. Powiedział po czym przytulił się do poduszki.
-Nie jesteś słaby. Usłyszał za sobą znajomy głos. Oderwał głowę od poduszki i spojrzał na osobę, która stała w dżwiach.
-CO ty tu robisz Scott? Zapytał zdziwiony.
-Theo do mnie zadzwonił że odwalasz załamkę i muszę mu pomóc Cie z tego wyciągnąć. Powiedział a obok chłopaka pojawił się Theo.
-Liam wstawaj idziemy.
-Gdzie?
-Do lasu. Potrzebuję twojej pomocy musisz pokazać nam gdzie widziałeś tego wilka. Odpowiedział spokojnie Blondyn.
-A Mason nie może iść?
-Przykro mi Liam ale nie. On nie wie gdzie to miejsce jest dokładnie. Wyjaśnił alfa.
-Liam przestań myśleć że wszystko jest na twojej głowie! Masz przyjaciół, stado, rodzinę i tego debila Himerę , który zawsze Ci pomoże choćby śie waliło i paliło. Nie jesteś sam! Jesteśmy w tym wszyscy razem. Liam uśmiechnął się szczerze i poczuł się o wiele lepiej niż wcześniej. Scott położył rękę na ramieniu Theo i również uśmiechnął się do młodszego.
-To chodźmy! Żucił weselej i cała trójka ruszyła w stronę lasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro