Fire is burning Thiam.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był słoneczny dzień. Spokój panował w mieście choć watacha wolała mieć na wszystko oko. Tego dnia wszystko się zmieniło. Życie całej watachy wywróciło się do góry nogami a zwłaszcza Liama przez jeden wypadek członka stada.
*       *          *         *           *             *        
-No dalej Liam dasz radę!!! Krzyknął radośnie Theo rzucając piłką w towarzysza by ten obronił bramkę.
-Staram się! Zaśmiał się Dunbar.
Kolejny raz obronił bramkę, uśmiechnął się zwycięsko. Po chwili do dwójki przybiegł pies Theo Rex, wilk. Zwierzę radośnie merdało ogonem zachęcając do dalszej zabawy. Liam rzucił mu piłkę z uśmiechem a zwierzę szybko pobiegło za nią.
-Nadal nie mogę uwierzyć że zaprzyjaźniłeś się z wilkiem. Powiedział Liam.
-Ja też ale co zrobić uwielbiam tego psiaka. Zaśmiał się Theo.
-To dozobaczenia wieczorem Li. Odpowiedział radośnie blondyn.
-Do zobaczenia Theo. Liam podchodzi do himery i przytula go a Reaken czochra przyjaźnie jego włosy.
Gdyby tylko Liam wiedział że grozi mu niebezpieczeństwo.
………………………………………………………
Wieczorem wszyscy przyszli do domu Scotta na umówione spotkanie. Przyszli Derek, Malija, Lidia, Stails, Mason i Corey oraz Liam. Młodszy zmartwił się brakiem himery.
-Scott gdzie jest Theo? Zapytał podchodząc do Alfy.
-Nie wiem nie odbiera telefonu.
Liam próbował zadzwonić do niego lecz nie odbierał. Po chwili do domu wbiegł cały zdyszany Rex. Zwierzę przeraźliwie skomlało i było poparzone w kilku miejscach na ciele. -Rex co się stało? Zapytał zmartwiony Liam i podbiegł do zwierzęcia.
-Liam to pies Theo? Zapytała Malija.
-Rex gdzie jest Theo? Zapytał zmartwiony.
-Scott coś mogło się stać!!krzyknął coraz bardziej zdenerwowany Liam.
Liam szybko pobiegł ze Scottem i resztą za zapachem Theo. Prowadził on na parking. Tam Liam zastał płonący samochód Reakena oraz dwóch napastników którzy ciągneli Theo do auta.
-Zostawcie go!! Wrzasnął Liam i pobiegł w ich stronę. Scott ryknoł i ryszył na uzbrojonego napastnika. Gdy chcieli odjechać ich samochód został zablokowany przez auto Maliji, która razem z Lidią również przyjechały pomóc. Banshee krzyknęła co spowodowało pęknięcie szyb. Stails przestrzelił im opony natomiast Derek skoczył na auto i brutalnie rzucił o ziemię jednym z łowców. W tym czasie Liam wyciągnoł nieprzytomnego Theo.
W całym zamieszaniu Stails omal by nie zapomniał ich skuć.
-Macie prawo zachować milczenie.
Powiedział poważnie jednocześnie zadowolony ze swojej już 3 akcji ratowniczej.
-Tylko na to czekałeś co? Zaśmiał się Derek.
-Theo!! Theo obudź się proszę!! Szepnął bezradnie Liam trzymając poranione i poparzone ciało Reakena.
-Liam. Scott położył rękę na ramieniu chłopaka.
-Wszystko będzie dobrze weźmiemy go do szpitala. Powiedział również zdenerwowany.
**[[[[[[[[****[[[*[[[*******************
-Przepraszam państwo jesteście? Zapytała pielęgniarka.
-Przyjaciółmi odpowiedział szybko Liam.
-Przepraszam ale informacje o stanie zdrowia pacjenta mogę udzielić tylko rodzinie.
-On nie ma nikogo innego! Ma tylko nas! Warkneła Malija.
Kobieta popatrzyła na nią przestraszona po czym powiedziała
-Theo Reaken jest w śpiączce.
-Kiedy się wybudzi? Odparł słabo Liam czując jak miękną mu nogi
-Możliwe że za kilka tygodni, organizm jest wyczerpany potrzebuje odpoczynku. Odpowiedziała
-Gdzie leży? Zapytał Scott
-Sala 130 prosto korytarzem i w lewo. Odpowiedziała.
-Dziękujemy. Derek wysilił się na uśmiech. Potem wszyscy wymienili kobietę i udali się w stronę sali 130.
Gdy weszli do środka zobaczyli leżącego nieruchomo Theo na jednym z szpitalnych łóżek. Chłopak był blady, aparatura monitorowała bicie i tętno serca himery natomiast był jeszcze podłączony do wielu innych urządzeń mi.n sprzętu który ułatwiał mu oddychanie. Po chwili wrócił Scott z korytarza
-Moja mama powiedziała że będziemy mogli go odwiedzić dopiero jutro.
Reszta kiwneła głową. Wiedzieli że i tak nic nie mogli zrobić.
-Liam. Szepnął alfa.
-Ja..... Ja nie mogę go stracić... Sscot. Beta drzała na ciele zanosząc się płaczem. Po chwili Scott przytulił młodszego. Liam płakał w koszulkę swojego Alfy zaciskając na niej ręce.
-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Ja też nie chcę go stracić. Ale musimy iść. Jutro do niego przyjdziemy. Chodź Liam.
Beta odezwała się od ciała Scotta i Wbiła zapłakane oczy najpierw w niego a potem w Theo. Pokiwał smutno głową i oboje wyszli z pomieszczeńia. Na zewnątrz czekali na nich watacha. Wszyscy opuścili budynek.

Kochani moi cudowni!!! Kolejny rozdział Thiama!. Mam zamiar napisać książkę z tym rozdziałem całkowicie oddzielną! Napiszcie czy chcecie dalszą część i czy chcielibyście poczytać taką książkę z Thiamem. Wasza Jula ♥♥♥♥😘😘😘😘
Ps. Dziękuję bardzo za pomoc i wsparcie!!! 😘💟Kocham wam!! 💕💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro