„Proposition"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Dzisiaj chyba też pójdę do piekła, ale w końcu...co mnie nie zabije to mnie wzmocni, prawda?

Życie byłoby dużo piękniejsze gdybyśmy się nie bali. Gdybyśmy przestali cierpieć. Gdybyśmy przestali się męczyć z tym, co nas ciągle prześladuje. Ile razy budzicie się rano ze strachem?
Dzisiaj ze strachem obudziłaś się ty. Pomimo tego, że cieszyłaś się z sytuacji, jaką zrobiłaś dzisiaj nad ranem to jednak bałaś się jego reakcji. Myślałaś, że może trochę przesadziłaś, ale szybko odsunęłaś od siebie tą myśl. Wiedziałaś  doskonale jak białowłosy złodziej traktował partnerki na jedną noc. Postanowiłaś go tylko wyprzedzić. To nic takiego.
Z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy wzięłaś kotkę na ręce i razem z nią opuściłaś pokój. Zeszłaś na dół do kuchni i podstawiając kubek pod urządzenie czekałaś, aż kawa się zrobi. Furia gdzieś uciekła, więc zostałaś sama z aromatem kawy w pomieszczeniu. Spojrzałaś na zegarek i odetchnęłaś z ulgą, kiedy zorientowałaś się, że masz jeszcze sporo czasu do wyjścia. Dopiłaś kawę i poszłaś do pokoju.

–Chyba twój kot mnie polubił, nie sądzisz?.- powiedział białowłosy złodziej siedząc na łóżku, a ten mały zdrajca się do niego przymilał.

–Furia...- powiedziałaś cicho, na co kotka miałkneła.- Zdrajca.

–Nieładnie dzisiaj w nocy postąpiłaś.- zaczął.- Nie ukrywam, że bardzo bym chciał to powtórzyć.

–Nie ukrywam, że zrobiłam to, aby pokazać ci, że nie jestem kobietą na jedną noc.- usiadłaś przed toaletką i zaczęłaś wyjmować kosmetyki do makijażu.

–A chciałabyś być kimś więcej?.- uśmiechnął się.

–Zadajesz niepotrzebne pytania, Satoru.- mruknęłaś zaciskając dłonie.- Właściwie co ty tu robisz?

–Jestem tutaj w dwóch sprawach.- wstał z łóżka i powoli zaczął do ciebie podchodzić. Stanął za tobą i położył dłonie na twoich ramionach. Kiedy zaczął mówić, jego lewa ręka zaczęła sunąć się niżej twojego ciała.- Pierwsza rzecz.- jego prawa zatrzymała się na twojej szyi, którą zaczął delikatnie gładzić.- Od tej nocy nie umiem przestać o tobie myśleć.

–Mówiłam ci, że nie jestem jak inne kobiety.- próbowałaś nie zwracać uwagi na jego przyjemny dotyk.- To ja tutaj rozdaje karty, nie ty.

–Jesteś doprawdy odważna, skoro tak mówisz.- jego lewa dłoń zatrzymała się na twoim brzuchu.- Druga rzecz, możesz się poczuć zaszczycona.

–W jakim sensie?

–Jutro jest organizowana pewna impreza dla elity Las Vegas. Dokładnie mówiąc burmistrz, prezydent stanu oraz kilku innych ważnych osobistości będzie przekazywać coś, co może cię bardzo zainteresować.

–A co dokładnie?
–Czarny diament.- mruknął wprost do twojego ucha.- Jeszcze nieoszlifowany.

–Brzmi jak coś, co mogłabym ukraść bez problemu.

–I razem byśmy mogli go ukraść. Jeżeli tylko zechcesz.- mówił cicho, wprost do twojego ucha, a jego dłoń znalazła na twoim podbrzuszu. Z każdą jednak chwilą jego ręka ciągle zjeżdżała niżej, aż w końcu pojawiła się na twoim wrażliwym miejscu. Wstrzymałaś powietrze.- Zawsze możesz kazać mi przestać.

Ty jednak nie byłaś w stanie nic powiedzieć. Trzymałaś tak powietrze przez kilka sekund, aż w końcu złapałaś jego rękę i delikatnie docisnęłaś do swojego czułego miejsca. Westchnęłaś cicho.

–Pomyślę nad tym.- uśmiechnęłaś się wrednie i cofnęłaś jego rękę.- A teraz wynocha. Muszę się ogarnąć.

–Jak sobie życzysz, Mi querida.- pocałował cię w szyję i wyskoczył przez okno.

Przez chwilę zastanawiałaś się, jak do tego doszło, że tutaj przylazł, jednak odpowiedź sama się nasunęła. Przecież był złodziejem.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤️
Szczerze jestem pod wrażeniem, że przełamuje się do pisania tych rzeczy masakra xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro