3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Bilbo nawet nie zauważył kiedy zrobiło się jasno. Postanowił umyć się, przebrać i pójść na śniadanie. Założył granatową koszulę i brązowe spodnie. Poszedł do kuchni i zjadł kilka naleśników z jagodami. Następnie zaszedł do pokoju Filiego i Kiliego. Bracia wyglądali już lepiej. Nie byli już tacy bladzi jak wcześniej i wyraźnie wróciła im energia i poczucie humoru. Hobbit usiadł na krześle pod ścianą. Chłopcy zaczęli żartować i opowiadać zabawne historie. Cała trójka śmiała się, aż byli czerwoni. Po około trzech godzinach rozmawiania i żartowania, Bilbo postanowił zobaczyć jak ma się Thorin.

Kiedy stał  pod drzwiami stracił całą pewność siebie. Po drugiej stronie usłyszał głos Daina. Speszony hobbit ruszył do swojej komnaty. Po drodze postanowił zobaczyć czy nie mógłby w czymś pomóc.

Poszedł więc do kuchni i pomagał Bomburowi w przygotowywaniu posiłków na uroczystość, która ma się niedługo odbyć. Znalazł trochę jagód i zaczął robić kruche ciasto z budyniem i jagodami. 

- Jak tam  ma się Thorin? - spytał Bombur.

- Trochę lepiej. Nadal jest słaby, rany powoli się goją i ma wysoką temperaturę. Udało się wyleczyć zakażenia. Medycy mówią, że powinien całkowicie wyzdrowieć za około 2 miesiące lecz musi dużo odpoczywać.

- Oby wszystko szło ku lepszemu.

- Miejmy taką nadzieję.

Po rozmowie zajęli się gotowaniem. W kuchni jak zwykle panowało zamieszanie. Po niespełna 2 godzinach ciasto było gotowe. Hafling postanowił, że zaniesie je do chłopców i Thorina. Po jego ostatnich słowach był trochę zmieszany. Już dawno zauważył, że zależy mu na królu krasnoludów bardziej niż na którymkolwiek z członków kompani. Podczas rozmów z nim czuł przyjemne ciepło w brzuchu i czuł się bardzo komfortowo w jego towarzystwie. Hobbit cieszył się z wyznania Dębowej Tarczy, jednak z drugiej strony bał się iż te słowa nie były prawdziwe i były one zwyczajnym majaczeniem związanym z gorączkom.

Dotarłszy do pokoju Thorina speszył się lekko. Mimo to postanowił wejść.

- Nie przeszkadzam? - zapytał cichutko krasnoluda.

- Nigdy mi nie przeszkadzasz.

Zarumieniony lekko Bilbo podał mu ciasto.

- Spróbuj. Upiekłem je dzisiaj. Mam nadzieję, że Ci posmakuje. U nas w Hobbitonie często jadamy takie ciasta.

Oakenshield wziął talerz od Haflinga i spróbował. Posmakowało mu. Siedzieli w ciszy kilka minut aż odezwał się Baggins.

- Ostatnio powiedziałeś pewną rzecz. Czy to było naprawdę? Czy naprawdę to czujesz? - zapytał cichutko i niepewnie.

- Oczywiście. Czy przeszkadza Ci to? Czy ty...

Pierwszy raz w głosie Thorina można było usłyszeć niepewność i pewnego rodzaju strach. Bilbo zamyślił się chwilę rozważając swoje słowa.

- Nie wiem czy to jest miłość, bo nigdy nie czułem takiego uczucia. Przy tobie czuję się cudownie i mam motyle w brzuchu oraz poczucie komfortu i bezpieczeństwa.

Kiedy Hobbit skończył mówić krasnolud przybliżył twarz Bilba do swojej i bradzo delikatnie pocałował go. Nie był to namiętny pocałnek lecz delikatny i niepewny. Usta króla były trochę szorstkie, ciepłe i dało się poczuć słodycz ciasta, które wcześniej zjadł. Bilbo trochę pogłębił pieszczotę tym samym przełamując niepewność. Po kilku minutach usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Stali w nich Fili i Kili z niemałym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Młodszy z nich zaczął krzyczeć, że wygrał zakład. Oakenshield i Baggins odsunęli się od siebie z wielkim rumieńcem. Bracia podeszli do nich i przytulili.

- Jeśli komuś o tym powiecie to was zabiję - powiedział z lekkim uśmiechem Thorin.

Bilbo calutki czerwony usiadł w fotelu niedaleko łóżka ustępując miejsca chłopcom.

- Widzę, że lepiej się czujesz wujku.

- Tak. Już lepiej. Jak wy dwaj się czujecie?

- Bardzo dobrze. Trochę bolą nas miejsca większych ran ale jest dobrze.

- Nie będziemy wam już dłużej przeszkadzać - oznajmił Kili z uśmichem i złapał brata za ramię wyciągając go z komnaty wuja.

Krasnolud zerknął na niziołka i znowu go pocałował...

***

Po sześciu miesiącach Thorin oświadczył się swojemu kochankowi i już tydzień później byli małżeństwem. Postanowili adoptować dwójkę dzieci.  Trzyletniego Crissa o kręconych, brązowych włosach i oczach zielonych jak trawa i blondwłosą Tinę o szafirowych oczach. Od tej pory żyli w istnej sielance i miłości...

----------------------------------------------------------------------

654 słowa

Po ponad 8 miesiącach napisałam zakończenie. Mam nadzieję, że książka Wam się spodobała. Mile widziane opinie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro