Rozdział 13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Colin z uśmiechem przekroczył próg kuchni, zaczynając zaraz machać ręką i podśpiewywać tekst, lecącej z głośników piosenki. Poczuł się niemal od razu jak ryba w wodzie i tanecznym krokiem podszedł do blatu, przy którym stały dwie niezwykle urodziwe dziewczyny, do których Niall uśmiechnął się delikatnie. Te bardziej jednak swoją uwagę skupiły na białowłosym mężczyźnie, który przeszukiwał szafki w poszukiwaniu czystych szklanek bądź jakichś papierowych kubeczków. 

— Harper, Brooke, myślę, że ktoś szuka was w salonie — odezwał się Liam, wchodząc między dziewczyny i kiwając głową w stronę otwartych drzwi. — Jak już będziecie wychodzić, przymknijcie je, bo nie słyszę własnych myśli — westchnął, łapiąc się palcami za nasadę u nosa. 

Wspomnianym dziewczynom niemal od razu zrzedły miny, a ich spojrzenia skierowały się na Payne'a, który uniósł kąciki ust do góry w sposób tak niewinny, że Niallowi przez myśl przeszło, że to dość urocze. Momentalnie wrócił jednak na ziemię i skarcił się za to, jakby obawiając się tego, że Zayn lub jego brat posiadają umiejętność czytania w jego myślach i gdy tylko się o tym dowiedzą, dostaną orgazmu w ułamku sekundy. Być może była to lekka paranoja, ale momentami naprawdę obawiał się tego, co siedziało w jego głowie - miewał wrażenia, jakoby spojrzenia bliskiej mu dwójki potrafiły przejrzeć go na wylot, wkraść się do jego duszy. 

— Zawsze potrafisz zepsuć zabawę Liam — mruknęła niska blondynka, opierając dłonie na swoich biodrach, które odznaczały się pod materiałem lateksowej spódniczki. 

— Dokładnie, daj nam zapoznać się z nowymi gośćmi. Nigdy nie widziałam waszej dwójki — zagadnęła druga.

— Chodzimy razem na zajęcia... już któryś rok — wtrącił blondyn, naciągając rękawy za swoje dłonie. Colin, przysłuchujący się wymianie zdań, parsknął śmiechem, odwracając się następnie i opierając tyłem o krawędź blatu. Zarzucił włosami w charakterystyczny sposób, aby pozbyć się ich z twarzy, a palcami pstryknął, wskazując nimi na brunetkę.

— Skucha — skomentował, uśmiechając się. 

Brooke zaczerwieniła się na policzkach ze wstydu, a następnie mamrocząc ciche przeprosiny, chwyciła blondynkę za nadgarstek i ruszyła w kierunku wyjścia, aby po kilku sekundach, kiedy po dziewczynach nie został najmniejszy ślad, trzasnąć drzwiami, powodując, że nawet na twarzy niebieskookiego pojawił się niewielki uśmiech. 

— Podryw jej nie wyszedł — mruknął Liam, a Avery wzruszył ramionami, spoglądając na swojego przyrodniego brata. — Wasz urok tak je oczarował, że zapomniały jak to się robi.

— Urok Nialla tak zaczarował jedną z nich, że z tego wszystkiego, zapomniała, że chodzą razem na zajęcia — parsknął. — Dobra, koniec pierdolenia, gdzie kubeczki? Gdzie alkohol? Co to za impreza, do chuja pana? — westchnął rozdrażniony — Gdzie powitalny kieliszek dla gości specjalnych? — pokręcił głową, zaczynając ponownie kręcić się po kuchni.

Liam roześmiał się, schylając i z szafeczki wyciągając kilka papierowych kubków, które rzucił w stronę Colina, który w wielkim stylu złapał je i postawił przed sobą, chwytając zaraz za butelkę, do połowy opróżnioną, wódki. 

— Um, czy widziałeś może gdzieś Zayna? — spytał nieśmiało Niall, chcąc zobaczyć się z przyjacielem. Oczywiście, mógłby do niego zadzwonić albo chociażby napisać, ale wątpliwe, aby dał znak życia w przeciągu dziesięciu minut - zapewne nie usłyszałby wiadomości albo przez dużą ilość wysłanych snapów rozładował mu się już telefon. 

— Gdzieś kręcił się po salonie zanim przyszliście. Raz widziałem go w towarzystwie Harry'ego, a później biegał sam między jakimiś dziewczynami — wyjaśnił, spoglądając na twarz blondyna, który po dłuższej chwili poczuł się na tyle niezręcznie, że opuścił głowę w dół, wyglądając, jakby był na kazaniu. Nienawidził uczucia wypalającego mu dziury w twarzy. 

— Już za nim tęsknisz? — wtrącił starszy, podchodząc bliżej i podając bratu drinka, składającego się w większości z wódki i kilku mililitrów soku pomarańczowego. — To urocze, że nie potraficie wytrzymać bez siebie nawet kilku godzin. 

Niall wywrócił na złośliwy komentarz oczami, nie chcąc nawet zaczynać tej beznadziejnej dyskusji, która skończyłaby się kłótnią, z której jedynie blondyn wyszedłby na poszkodowanego, bo Avery bawiłby się w najlepsze, śmiejąc z irytacji młodszego. 

O dziwo Liam uśmiechnął się jedynie pod nosem, a później zarzucił tematem, którym zainteresowanym był tylko Colin, wdając się zaraz w żywą konwersację z białowłosym, który możliwe, że na moment zapomniał, że Horan stał tuż obok nich, kiwając jedynie głową i wymuszając uśmiech, kiedy dwójka zanosiła się śmiechem. Zdecydowanie po dziesięciu minutach poczuł się jak piąte koło u wozu. 

Mocząc usta w alkoholu i wsłuchując się w zgłuszoną muzykę, powoli zaczął odczuwać, jak cały stres czy zdenerwowanie, irytacja opuszczają jego ciało, zastępując każde negatywne uczucie błogim spokojem i nieopisaną, napływającą do jego organizmu euforię. Zdawał się oddalić na dłuższy moment od dwójki mężczyzn, a przywrócić do rzeczywistości miał go dopiero dobrze znany głos, którego właściciel o mało nie wyjebał się w progu, potykając o własne nogi.

— Kurwa mać! — warknął, łapiąc się dłonią blatu — Moja piękna twarz prawie została uszkodzona! Gdzie jest właścicielka, która mogłaby zapłacić mi odszkodowanie?! — pokręcił głową, unosząc spojrzenie na rozbawionego Colina, który w sekundę zdążył rozczarować Malika.

Avery stał za blisko Liama. Za bardzo poczuł się swobodnie w jego towarzystwie i za bardzo odsunął swojego brata od możliwości poderwania go na... swój niezbyt dostępny i oczywisty sposób. Momentalnie jego irytacja sięgnęła zenitu i dziękował sobie w duchu, że postanowił udać się do kuchni - jego podświadomość ewidentnie wiedziała, co się święci i Zayn obiecał sobie, że tylko kiedy wyciągnie Colina do salonu, gdzie w najlepsze bawili się nastolatkowie z jego szkoły, da mu porządny wykład na temat tego, jak bardzo zawiódł jego oczekiwania. No chyba, że białowłosy specjalnie stał między tą dwójką, aby podstępem ich połączyć lub istniała również opcja, że Niall specjalnie trzymał go w pomieszczeniu, aby nie zostać z Paynem sam na sam, Ta opcja wydawała się prawdopodobna, ale wtedy raczej niebieskooki nie byłby taki nieobecny. 

— Myślę, że odszkodowania powinieneś żądać od swojej mamy — odpowiedział mu, co sprawiło, że brwi ciemnookiego w jednej sekundzie znalazły się ku górze. 

— Odszczekaj to! — burknął, zaraz znajdując się przy Averym i jedynie wyciągnięta ręka blondyna, uchroniła starszego od ciosu w ramię. — Masz szczęście, Colin. Od zawsze wiedziałem, że to ty jesteś tym gorszym Horanem — zmrużył oczy, fukając. 

— Na całe szczęście nie jestem Horanem — pokręcił głową, przykładając do ust bruneta plastikowy kubeczek — Napij się, bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć.

— Hej, czy to powinno mnie obrazić? — wtrącił Niall, kiedy zorientował się, jakie słowa opuściły usta jego brata. Avery zrobił niewinną minę, wzruszając ramionami, a Liam roześmiał się wesoło, kręcąc głową.

— Jesteście zabawni — przyznał, przypominając o swojej obecności. Wtedy też Zayn ożywił się, przypominając sobie, jak wielkie rozczarowanie poczuł, wchodząc tutaj. Odsunął od siebie kubek i chwycił mężczyznę, stojącego naprzeciwko za nadgarstek, aby przyciągnąć go bardziej do siebie.

— Dlatego też muszę porwać Colina do salonu, bo panuje tam straszna stypa — oznajmił, a oczy Nialla rozszerzyły się, bo dopiero teraz przypomniał sobie, jak bardzo głupie pomysły miał Zayn. Nim zdążył wtrącić swoje trzy grosze, mówiące, że on też powinien iść z nimi, brunet dodał — Liam, Niall bardzo chciałby dowiedzieć się czegoś na temat... Mistrzostw Świata w Koszykówce w... 2014 roku, ah tak! — uśmiechnął się — Ma zrobić prezentację na ten temat, a wszyscy wiemy, że ty znasz wszystkie najmniejsze ciekawski związane z tym sportem, więc... zdaj się na coś i pomóż młodszemu koledze — poklepał go po ramieniu, ignorując zdziwienie wypisane na jego twarzy.

— Ale... — starał się odezwać Avery, bo naprawdę dobrze rozmawiało mu się z Paynem i dostrzegł w przeciągu tej krótkiej rozmowy, że mieli ze sobą wiele wspólnego! Syknął, kiedy palce młodszego chłopaka zacisnęły się boleśnie na jego skórze i przygryzł wnętrze policzka, kiedy jego spojrzenie spotkało się z tym, należącym do Malika, które gdyby mogło, zabiłoby go na miejscu. Poczuł się taki zdominowany! 

— Colin, muszę opowiedzieć ci, co mi się śniło! — zaczął ponownie wesoło, ciągnąc go za sobą do wyjścia — Śniło mi się, że byłeś skurwysynem i odbiłeś swojemu bratu drugą połówkę, co za zbieg okoliczności, prawda? — roześmiał się, machając blondynowi, który stał przy blacie z lekko uchylonymi ustami i tylko odprowadzał wzrokiem dwójkę, która sekundę później zniknęła z pomieszczenia, zostawiając jego i Liama sam na sam. 

Kiedy świadomość tego, że jego jedyne koło ratunkowe w postaci brata zniknęło, zniknęły też jego pozytywne emocje, zastępując je stresem i niespokojnym oddechem, połączonym z szybkim biciem serca. Zapanowała niezręczna cisza, chociaż Niall zdawał się jej nie odczuwać tak dosadnie, jak Liam, gdyż w jego głowie było cholernie głośno, głównie przez wyzwiska, kierowane w Zayna. Wiedział, że tak to się skończy! 

— Więc... co chcesz wiedzieć? — zaczął Liam, odchrząkując.

— Chcę wiedzieć, jak dokonać zbrodnię idealną, aby policja nie powiązała mnie z morderstwem mojego przyjaciela — parsknął, biorąc ostatni łyk wódki z sokiem. Liam parsknął, przyglądając się niebieskookiemu.

— Niestety w tym ci nie pomogę, ale mogę udzielić ci wskazówki do prezentacji. Chociaż wolałbym zrobić to na trzeźwo, bo wątpię, abyś cokolwiek spamiętał, jak dam ci wykład. Rozumiesz, to impreza, nie chcę myśleć o rzeczach, którymi żyję na co dzień — wyjaśnił delikatnie, a Horan skinął głową, wpadając na pewien pomysł.

Skoro Zayn lubił mu uprzykrzać życie i stawiać go w niezręcznych sytuacjach to dlaczego on miałby tego nie robić? On też może pobawić się jego kosztem, a jeśli ten dowie się to wytłumaczy to tym, że źle odebrał niektóre gesty z jego strony.

— Daj spokój, nie mam żadnej prezentacji do przygotowania — machnął ręką — Zayn po prostu skrycie leci na mojego brata i wykorzystał okazję, aby móc pobyć z nim sam na sam, rozumiesz? — uniósł brew, spoglądając na twarz Payne'a, której wyraz diametralnie zmienił się.

— Okej, rozumiem — mruknął, ucinając temat i odwracając się, aby móc i dla siebie przyrządzić jakiegoś drinka. 

Niall mimowolnie uśmiechnął się, gratulując sobie w głowie takiego błyskotliwego pomysłu. Dopiero po chwili jego ogromna radość przeszła, kiedy usłyszał głos bruneta, informujący o tym, że ten może popatrzeć, jak przygotowuje swojego popisowego drinka. Kim byłby blondyn, gdyby się nie zgodził? Będzie miał okazję kiedyś przed kimś zabłysnąć. 

•  •  •

już niedługo zacznie się coś dziać, obiecuję

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro