EPILOG

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Perspektywa Klaus'a *

Przez całe swoje życie byłem okropny. Zabijałem z zimną krwią, mordowałem dzieci i kobiety, przemieniałem innych w wampiry. Torturowałem wiele osób i patrzyłem na ich ból z uśmiechem na twarzy. Od zawsze myślałem, że jestem osobą bez serca i sumienia. Zrobiłem w życiu wiele okropnych rzeczy, nawet własnej rodzinie. Sztyletowałem ich i nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Wszystko od zawsze musiało iść po mojej myśli, nic nie mogło wymknąć się spod mojej kontroli. W pewnym momencie moje życie się zmieniło za sprawą dziewczyny, która oświetliła moje życie.

Nina Fortem to najlepsza osoba, jaką dane mi było spotkać w swoim życiu. To ona wyprowadziła mnie z mroku i pokazała świat, który bardzo różnił się od mojego dotychczasowego. Dzięki niej zacząłem cieszyć się życiem, cieszyłem się małymi rzeczami. Moja rodzina nigdy więcej nie została przeze mnie zasztyletowana, nie potrafiłem im nawet skręcić karku. Za każdym razem, gdy traciłem kontrolę i chciałem kogoś zabić, przed moimi oczami pojawiała się jej twarz. Potrafiła z potwora zrobić kogoś, kim jestem po dziś dzień. Samym swoim widokiem sprawiała uśmiech na twarzach innych. Pomimo tego, że słynęła ze swojego aroganckiego i agresywnego trybu życia, każdy ją lubił. Dla każdego była promykiem nadziei, którą kiedyś ktoś zgubił po drodze. W swoim krótkim życiu poświęciła się dla innych więcej razy, niż ja przez swoje całe istnienie.

Więc jak mam się czuć widząc jej ciało leżące pod moimi nogami ? Jak mam się czuć, gdy jej krew znajduje się na moich dłoniach ? Jak mam się czuć, gdy słyszę krzyki rozpaczy z ust jej przyjaciół ? Czuję się jak najgorsza osoba na świecie. Zrobiłem coś, za co powinienem zostać zabity od razu, teraz, tu, na miejscu zbrodni. Nigdy nie przypuszczałbym, że będę w stanie to zrobić. Nina była dla mnie jak młodsza siostra, która potrafiła pocieszyć mnie w każdej chwili. Gdy trzeba było, potrafiła nieźle mi dokopać, aja nawet nie byłem w stanie jej oddać.

To wszystko jest tak nierealne, że aż realne. Dziwne i głupie, prawda ? A jednak takie prawdziwe. Patrząc na przyjaciół Niny mam ochotę osobiście wyrwać sobie serce z piersi. W moich oczach pojawiły się łzy, którym nie mogłem pozwolić ujrzeć światła dziennego. Nie w tej chwili, nie teraz. Muszę być silny i nie okazywać uczuć, tak będzie lepiej. Żeby to było jeszcze takie proste. Gdyby Nina nie wpadała na głupie pomysły, to prawdopodobnie ominęłaby mnie taka sytuacja i ogromne wyrzuty sumienia. Jej naprawdę na nich zależy. Była w stanie poświęcić swoje życie dla grupki osób, których nie znała zbyt długo. Wyjątkiem był Scott, którego znała od dziecka. A reszta ? To przypadkowe osoby, które poznała przy pierwszej wizycie w mieście.

Nina od zawsze była znana z tego, że o jej zaufanie trzeba wytrwale i ciężko się starać. Nie ufała przypadkowym osobom. Jednak chroniła każdego, kto tego potrzebował. Nadstawiała karku za każdą osobę, która nie była w stanie się sama bronić. Pomagała każdego, kto tego potrzebował. Niejednokrotnie rzucała wszystko i przyjeżdżała do mnie, aby pomóc w walce z innymi. Była w stanie zapłacić życiem, aby tylko inni byli bezpieczni. Oby i tym razem jej poświęcenie zostało docenione, bo w innym przypadku pozabijam tych jej przyjaciół.

- Coś Ty zrobił ?! - Ryknął w moją stronę Derek, który był na pierwszym miejscu na mojej liście osób do zabicia.

- A co ? Teraz zacząłeś się nią przejmować ? - Zapytałem chamsko, chociaż nie powinienem.

- Zawsze mi na niej zależało, a Ty ją zabiłeś !

- Tak ? A wtedy, gdy ją zwyzywałeś od najgorszych ? Wtedy też tak bardzo Ci na niej zależało, że aż postanowiłeś ją zostawić ?

- Nie Twój interes - warknął, ale jego ton stał się lekko spokojniejszy od poprzedniego.

- Nie mój ?! - Teraz to ja się wkurzyłem. - Nina jest dla mnie wszystkim, kocham ją jak własną siostrę, a Ty ją zraniłeś ! Masz szczęście, że jeszcze żyjesz, Hale. Dawno powinienem się z Tobą rozliczyć, jednak Nina mi na to nie pozwoliła !

- Kochasz ją ?! - Odezwała się rudowłosa. - Tak ją kochasz, że przebiłeś jej serce sztyletem ?!

- Jak mogłeś, Klaus ! Ona Ci ufała ! - Ryknął Scott, a moje wyrzuty sumienia zrobiły się jeszcze większe. - Ona Cię kochała !

- I nadal kocha - odparłem spokojnie. - Nigdy nie przestaje nikogo kochać, każdy ma szczególne miejsce w jej sercu. Nawet Ty, Hale.

- Więc czemu to zrobiłeś, co ? - Zapytał ten sarkastyczny, za którego Nina tak bardzo chciała oddać życie.

- Ona tego chciała. Chciała, aby ten sztylet - uniosłem ostrze do góry - wbił się w jej serce.

- A Ty to zrobiłeś bez wahania. Ona naprawdę nic dla Ciebie nie znaczyła ?

- Znaczyła więcej, niż możecie sobie wyobrazić. Od zawsze była najważniejszą osobą w moim życiu. Ja nigdy jej nie opuściłem dla innych, w porównaniu do was. Zawsze byłem jej wdzięczny za pomoc i pokazywałem jej to na każdym kroku. Doceniałem jej starania i dziękowałem za to, że spotkałem ją na swojej drodze. Teraz to wy powinniście pomyśleć nad tym, w jaki sposób ją traktowaliście.

- My ją kochaliśmy - mruknęła cicho Lydia. Tak, pamiętam jej imię ! - Nigdy nie chcieliśmy jej śmierci. To nie może się tak skończyć .

- Jesteście żałośni - zaśmiałem się głośno i pokręciłem głową. Ta sytuacja zaczyna robić się zabawna, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem. - Nina Fortem nie żyje, zróbmy sobie z tego powodu imprezę.

- Zabiję Cię ! - Ryknął Derek i poderwał się z miejsca, ale został skutecznie zatrzymany przez Scott'a.

- Trzymaj swoje nerwy dla siebie, Alfo. A po Tobie Scott spodziewałem się czegoś więcej.

- O czym Ty mówisz ? - Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a ja ponownie zaśmiałem się pod nosem.

- Znasz Ninę najdłużej z nich wszystkich. Tak mało w nią wierzycie?

- O czym Ty mówisz ? - Powtórzył ten Łowca, który jest chyba ojcem Allison.

- Słabo w nią wierzycie, serio - pokręciłem głowa. - Nina zawsze ma plan, geniusze. Nic nie jest takie, jak wam się wydaje.



* Perspektywa Niny *

Śmierć od zawsze była dla mnie czymś zrozumiałym. W swoim życiu zabijałam wiele osób. Nigdy nie zwracałam uwagi na to, co oni czują. Nigdy nie pomyślałam o tym, jak czują się bliscy zmarłem osoby. A teraz ? Mam ochotę strzelić sobie w głowę. Czy ja naprawdę nie mogę wymyślać czegoś innego ? Jestem geniuszem, którego powinno się uśmiercić zaraz po urodzeniu.

- Co ? - Scott popatrzył na Klaus'a z niedowierzaniem. - Nina to samo przekazała mi w myślach.

- A mogła to przekazać Stiles'owi, on jest bardziej ogarnięty od Ciebie.

- Nie przeginaj - warknął Derek, a mi zachciało się śmiać.

Od zawsze zastanawiałam się, jak bardzo moi bliscy mi ufają. Czy są w stanie uwierzyć we wszystko, co dzieje się wokół nich ? Może i jestem wredną istotą, ale cóż, takie jest życie i nic na to nie poradzę. Nie mogłam dłużej patrzeć na łzy moich bliskich. Moje serce powoli rozpadało się na malutkie kawałeczki, ich ból był zbyt wielki. Czas zakończyć przedstawienie.

- Wasza wiara w moją osobę mnie osłabia - wyszłam z cienia, kierując się w ich stronę. - Dobry wieczór, moi wierzący we mnie przyjaciele.

- Nina ? - Zapytała zszokowana Lydia.

- Nie, wróżka chrzestna - powiedziałam sarkastycznie i podeszłam bliżej Klaus'a, a następnie stanęłam u jego boku.

- Ale ... ale jak ? Przecież Ty ... On ... My ... Ja nic z tego nie rozumiem - załamał się Stiles, a ja zaśmiałam się pod nosem.

- Powiedziałam wam, że mam plan, a wy musicie mi zaufać. Swoją drogą, Scott, myślałam, że się domyślisz.

- Niby w jaki sposób ? - Spojrzał na mnie zdziwiony.

- ,, Nic nie jest takie, jak Ci się wydaje,Scott '' - zacytowałam swoją myśl skierowaną w jego stronę. - Nic Ci nie świta ? Stiles domyślił się bez mojej wskazówki. Wasza walka z ONI w szkole była tylko iluzją, która była wymyślona przez Nogitsune.

- Możesz wyjaśnić, jakim cudem jest was dwie ? Masz jeszcze jakiegoś sobowtóra, który właśnie leży martwy ? - Zapytała Lydia z zaciętym wyrazem twarzy.

- Dobra, od początku. Nogitsune kilka razy dawał mi propozycję zamiany ciała. Chciał mnie w zamian za Stiles'a. Na początku się nie zgadzałam, ale dostrzegłam w tym jakąś tam małą szansę na zakończenie tego wszystkiego. Każdą wolną chwilę spędzałam nad księgami mamy, aby odszukać jakieś zaklęcie, które okaże się przydatne w tej sytuacji. Znalazłam coś, co mi się spodobało. Ktoś jednak musiał mnie zabić, ale żadne z was nie było do tego chętne. Postanowiłam sprowadzić Klaus'a, bo on jako jedyny był gotowy to zrobić.

- Ja dalej nic nie rozumiem - westchnął Stiles.

- Pewnie dlatego, że mi przerywasz i nie dajesz dokończyć - powiedziałam i spojrzałam na niego, uśmiechając się lekko. - A więc znalazłam w jednej z ksiąg zaklęcie iluzji. Postanowiłam to wykorzystać, aby nikt nie musiał zginąć. To trudna magia, ale do ogarnięcia. Znalazłam również broń, która skutecznie mogła zabić Nogitsune, bez możliwości jego powrotu do świata żywych.

- Dlaczego nam o niczym nie powiedziałaś ? - Zapytał lekko zawiedziony Scott.

- Ponieważ wy nawet nie chcieliście mnie wysłuchać. Za każdym razem, gdy mówiłam o moim podstawieniu się za Stiles'a, wy od razu krzyczeliście i mi tego zabranialiście. Gdybyście mnie wysłuchali, to wtedy byłoby mi łatwiej.

- Mogłaś nam powiedzieć - powiedziała Lydia, która lekko się uśmiechała ze łzami w oczach.

- Nie mogłam. Nogitsune musiał być pewny tego, że posiada moje prawdziwe ciało. Ja musiałam się skupić na tym, aby to utrzymać,co nie było wcale takie proste.

- Czyli kto to jest ? - Chris wskazał na ciało leżące na ziemi.

- Nikt, to iluzja - machnęłam ręką, a na miejscu mojego martwego ciała pojawił się martwy Nogitsune. - On nigdy nie posiadł mojego ciała, nigdy tak naprawdę nie miał szans tego zrobić. Jestem zbyt silna, aby ktokolwiek mógł przejąć nade mną kontrolę.

- Więc jakim cudem Nogitsune Cię kontrolował ? - Zapytał Isaac, który do tej pory był cicho.

- Nie kontrolował mnie - pokręciłam głowa.

- Ale jak ? Przecież sama mówiłaś, że ma nad Tobą władze - zapytał zmieszany Derek, patrząc w moje oczy.

- Bo sama tak myślałam. Nogitsune jednak nie mógł mieć nade mną kontroli, ponieważ moja bariera nie przepuszcza nikogo bez mojej zgody. To, co działo się ze mną, było tylko i wyłącznie moją winą. Ja sama się nie kontrolowałam, każda sytuacja okropnie się na mnie odbijała, przez co gniew przejmował kontrolę nad moim ciałem. Jestem wampirem, my tak czasem mamy.

- Co teraz będzie ? - Zapytała z nadzieją Lydia.

- Teraz ? Teraz to już koniec. Wracamy do domu, wszyscy razem - uśmiechnęłam się do wszystkich, po czym przytuliłam każdego z osobna.



* tydzień później *

Przez cały ten czas, od ostatecznej walki z Nogitsune, przepraszałam przyjaciół za to, co zrobiłam. Miałam okropne wyrzuty sumienia, ponieważ naraziłam ich na ogromny smutek. Zaimponowali mi jednak swoją postawą. Teraz mam pewność, że każdemu z nich na mnie zależy. Straciliśmy co prawda Aiden'a, ale on na zawsze pozostanie w naszych sercach. Żałuje tylko, że nie była w stanie go uratować.

Ethan wyjechał dwa dni po walce ostatecznej. Stwierdził, że nie może w dalszym ciągu mieszkać w Beacon Hills. Chce zacząć wszystko odnowa, a ja całkowicie go rozumiem. Jego wyprowadzka do Londynu była dla mnie ciężka, ale musiałam uszanować jego decyzję. Chciałam go zabrać do Nowego Orleanu, ale on się na to nie zgodził. Mam nadzieję, że będziemy mogli się jeszcze kiedyś spotkać.

Obecnie wraz z Allison i Klaus'em stoimy pod moim domem, żegnając się z przyjaciółmi. Dziewczyna postanowiła zostać wampirem i dać sobie szanse. Ciężko jej przywyknąć do nowej sytuacji, ale radzi sobie zaskakująco dobrze. Trzy dni temu Chris spędził u nas cały dzień, a ona tylko raz miała ochotę go zabić. Nie rzuciła się jednak na niego, od razu poleciała po woreczek z krwią. Jestem z niej cholernie dumna, bardzo szybko będzie mogła wrócić do normalnego życia.

A ja ? Wyjeżdżam z Beacon Hills, aby odpocząć i poukładać sobie wszystko w głowie. Ta wojna była zbyt ciężka i wyczerpująca, a ja potrzebuję nabrać nowej energii. Muszę odzyskać dawny spokój. Jednak doskonale wiem, że już nie będę tą samą Niną, którą byłam jeszcze rok temu. Zmieniłam się i zmienię pewnie przez najbliższy czas. Czy na lepsze nie mam pojęcia. Zawsze przecież mogę się zmienić na gorsze, prawda ?

- Uważajcie na siebie - usłyszałam głos Chris'a, którego właśnie przyszła pora na pożegnanie.

- Nie martw się, Twoja córka jest w dobrych rękach - odpowiedział Klaus.

- Elijah odpowiednio o nią zadba - uśmiechnęłam się do mężczyzny.

- Ty też masz o siebie zadbać i zregenerować siły.

- Obiecuję - przytuliłam się do mężczyzny i podeszłam do ostatniej osoby.

- Poczekam na Ciebie - odezwał się Hale, patrząc w moje oczy.

- Oboje wiemy, że nie dotrzymasz słowa - zaśmiałam się. - Nie chcę, abyś na mnie czekał. Musisz ułożyć sobie życie. Nikt nie wie, kiedy wrócę tu ponownie.

- I tak poczekam - odparł pewnie, a ja zaśmiałam się i przytuliłam go.

Po pożegnaniu skierowaliśmy się do samochodu. Ponownie opuszczam miasto, w którym zostawiam cząstkę siebie. Byłam tu naprawdę szczęśliwa, jednak muszę wyjechać. To miejsce zachowa wiele moich wspomnień, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Nie wiem, kiedy ponownie zawitam w tym miejscu, ale nie odpuszczę go sobie. Wrócę tu, dla przyjaciół, dla stada, dla siebie.




*********************

Hej, Kochani :*

Zaskoczeni ? Plan, który ułożyłam sobie na początku, wyszedł genialnie. Po ostatnich rozdziałach kilka osób chciało mnie zabić :P Mam nadzieję, ze choć trochę mi wybaczycie i jednak pozostawicie mnie przy życiu :D

Obiecałam wam, ze napiszę opowiadanie/książkę o siostrze Liam'a Payne'a. Wpadłam jednak na kolejny pomysł ( swoja drogą mam ich naprawdę dużo ). Chciałam napisać historię wampirzycy i Kol'a Mikaelson'a. Historia oparta byłaby na wydarzeniach z TO i TVD, ale oczywiście nie dokładnie. Decyzja należy do was, wolicie siostrę Liam'a Payne'a czy historię z Kol'em ? :D

Chcę wam bardzo podziękować za tak dużą aktywność w tej części. Wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze sprawiały, ze miałam ochotę siedzieć dniami i nocami, aby tylko napisać dla was kolejny rozdział. Jesteście wielcy, nigdy w to nie wątpcie :*

Kilka osób pytało mnie o dalszą historie Niny. Chcecie, abym pisała dalej ? Nie ma problemu, z wielką chęcią to zrobię. Jednak również muszę się zwrócić do was o pomoc. Jeśli czwarta część ma powstać, potrzebuję okładki. Ktoś chętny do pomocy ? Będę wdzięczna :*

Jeśli ktoś z was potrzebowałby pomocy, zawsze możecie się do mnie odezwać. Jestem zawsze chętna udzielić pomocy komuś, kto jej potrzebuje. Niezależnie od tego, czy będzie chodzić o jakieś wasze książki, w którym będziecie potrzebować pomocy lub jakiejś sugestii, czy o zwykłą rozmowę. Jestem otwartą osobą, pamiętajcie o tym ;)

Chcę was również poinformować, ze biorę się za poprawianie rozdziałów z drugiej i trzeciej części, więc z góry przepraszam za co chwilowe powiadomienia w związku z tym. Nie zmieniam fabuły, wiec nie przejmujcie się tym ;)

Miłego wieczoru, Kochani :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro