ROZDZIAŁ 105

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Perspektywa Niny *

                Moje życie diametralnie się zmieniło od przekroczenia granicy tego miasta. Kiedyś w życiu nie zrobiłabym takiej głupoty, jaką zamierzam zrobić teraz. Tu, w Beacon Hills, poznałam prawdziwą przyjaźń i wiarę w siebie nawzajem. Nie to, że Pierwotni nie są moimi prawdziwymi przyjaciółmi. Oni są dla mnie jak rodzina, która była przy mnie w najgorszych momentach mojego życia. Jednak to właśnie tu poznałam prawdziwy smak przyjaźni. Każdy za każdym gotów jest wskoczyć w ogień, oddać życie za drugiego człowieka. Potrafią się poświecić dla dobra innych, nie zważając na swoje własne.

                Kiedyś byłam strasznie zapatrzona w siebie. Oczywiście broniłam słabszych i starałam się ratować życie innym, ale nie o to chodzi. Nigdy nie pomyślałabym, że będę w stanie postawić kogoś nad swoje własne życie. Od zawsze ja byłam najważniejsza. Robiłam wszystko, aby wyjść cało z każdej sytuacji. Śmierć kogoś innego nie obchodziła mnie tak bardzo, jak teraz. Kiedy przyjechałam tu pierwszy raz byłam pewna, że zrobię swoje i po prostu się stąd ulotnię. A teraz ? Nie wyobrażam sobie, abym miała opuścić ich wszystkich i zostawić samych. Wtedy nie myślałam o tym, aby zawiązywać z kimś nowe przyjaźnie. Znałam tylko Scott'a i tak miało pozostać. Tylko on był dla mnie ważny, nie jego przyjaciele. Po pierwszym spotkaniu z nimi miałam ochotę pozabijać kilku z nich. Nie miałam ochoty bawić się z nastolatkami. Z czasem wszystko jednak zaczęło się zmieniać. Poznałam ich wszystkich, zobaczyłam ich prawdziwe twarze. Każdy z nich jest kompletnie inny, a jednak idealnie się dopełniają i są za sobą w każdej sytuacji. To najbardziej mi się w nich spodobało, te ich oddanie. Pomimo tego, że na początku mieli spory, oni potrafili się dogadać po to, aby zniszczyć wspólnego wroga.

                Jadę właśnie samochodem i rozmyślam nad własnym życiem. Wspominam wszystko, co mnie spotkało w tym czasie. Każda smutna historia, każdy uśmiech. Chcę to wszystko pamiętać, aby mieć wspaniałe wspomnienia. Zawsze chciałam zostawić po sobie jakiś ślad świadczący o tym, że kiedyś ktoś taki jak Nina Fortem istniał. Czy zostawiłam po sobie coś dobrego ? Nie wiem. Wiem jednak, że jest kilka rzeczy, które chciałabym naprawić w swoim życiu. Cofać się w czasie jednak bym nie chciała. Dlaczego ? Bo to właśnie te wszystkie moje decyzje przywiodły mnie tu, do tego miasta, do tych ludzi. Takich rzeczy się nie żałuje.

                Uświadomiłam sobie, że od wyjścia z domu nawet nie zadzwoniłam do Klaus'a w sprawie spotkania. Moja głowa wędruje wysoko w chmurach, a tu czeka nas ważne zadanie do wypełnienia. Pokręciłam głową i sięgnęłam po telefon. Wybrałam od razu numer do Pierwotnego, który bardzo szybko odebrał.

- Co tak długo ? - Przewróciłam oczami, pan niecierpliwy się znalazł.

- Miałam małe komplikacje, ale już wszystko gra. Spotkajmy się w lesie, zaraz przy wjeździe.

- A co ? Chcesz mnie zgwałcić, zabić i zakopać w lesie ? - Zaśmiał się do telefonu.

- Za dużo filmów się naoglądałeś. Chętnie bym to zrobiła, ale czas nas goni. Rusz się.

- Już jadę, Proszę Pani.

- Dostaniesz w łeb, zobaczysz.

                 Nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się i ruszyłam w stronę lasu. Nawet nie wiem, kiedy znalazłam się po drugiej stronie miasta. To przez to moje rozmyślanie w trakcie jazdy. A mama mówiła, że zawsze być skupionym za kierownicą. Ale oczywiście ja nigdy nikogo nie słuchałam, zawsze wszystko robię po swojemu. Nie zawsze na dobre mi to wychodziło, ale przynajmniej uczę się na własnych błędach i wyciągam z tego wnioski. No dobra, może nie zawsze, bo dosyć często macham tylko ręką i po jakimś czasie robię dokładnie tak samo. Ale co poradzić, taka już moja natura.

                 Po kilkunastominutowej jeździe byłam już na miejscu. Zgasiłam silniki wyszłam z pojazdu. Oczywiście Pierwotnego jeszcze nie było, bo co po się spieszyć. Czasami działa mi strasznie na nerwy i mam ochotę pozbawić go życia. Szybko jednak się karcę w myślach i przypominam sobie swoje własne zachowanie. Zawsze tak robię. Zanim kogoś o coś oskarżę lub ocenię, to najpierw patrzę na samą siebie. Ja nie jestem ideałem i nie mogę przecież wymagać tego od innych.

- Jestem, Pani zamyślona – odezwał się Klaus, a ja aż podskoczyłam w miejscu. - Aż taki straszny jestem ?

- Tak troszeczkę – zaśmiałam się i mocno przytuliłam. - Tęskniłam za Tobą.

- Ja za Tobą też, piękna – przytulił mnie mocno. - A teraz się tłumacz.

- Z czego ? - Zapytałam zdziwiona.

- Czemu dwie osoby miały zostać u Ciebie w domu ?

- Naprawdę musimy to teraz przerabiać ? - Jęknęłam. Serio nie bardzo chcę mi się o tym gadać teraz.

- Nina, masz mi wszystko powiedzieć, ale to już.

- Mogę bez szczegółów ?

- Nie, lecisz maleńka.

- Nie cierpię Cię – wystawił w moja stronę język, a następnie się zaśmiał. - Od czego mam zacząć ?

- Od początku, kobieto.

- Dobra – zamyśliłam się chwilę. - A więc nasza przyjaciółka, Lydia, została porwana przez tego całego Nogitsune. Dowiedzieliśmy się, gdzie ją przetrzymuje i tam pojechaliśmy.

- Chwila, która to ta Lydia ?

- Ruda, Banshee – kiwnął mi głowa. - Więc pojechaliśmy tam prawie wszyscy.

- My, czyli kto ? - Ponownie mi przerwał , a ja miałam ochotę urwać mu głowę.

- Ja, Scott, Allison, Isaac, Kira, Derek, Stiles i Chris. Nie przerywaj mi, proszę.

- Już nie będę – podniósł ręce w geście obronnym.

- Więc pojechaliśmy tam i zaczęliśmy poszukiwania Lydii. W tunelach ktoś strzelił mnie w głowę i straciłam przytomność. Znalazł mnie Derek, z którym chwilę później wybiegłam na zewnątrz. Tam trwała walka pomiędzy naszymi, a ONI. Jeden z demonów przebił Allison mieczem. Chciałam ją ratować, więc podałam jej krew, ale jej serce się zatrzymało. Teraz wraz z Chris'em są u mnie w domu.

- Wiesz, że ona stanie się wampirem ?

- No co Ty nie powiesz – odpowiedziałam zirytowana. - Wiem, ale jeszcze się nie obudziła. Rzuciłam barierę, przez co po przemianie nie wyjdzie z domu. Nie mamy jednak pewności, że ona będzie chciała stać się jedną z nas. To jej wybór.

- To ta Łowczyni ? - Kiwnęłam mu głowa. - Nawet fajna się wydawała ostatnio. A teraz wracamy do naszego tematu. Jesteś pewna, że chcesz to zrobić ?

- Wiesz, że nie mam wyjścia. Nie da się tego załatwić w inny sposób.

- Zawsze jestem to Twojej stronie, dobrze o tym wiesz. Zastanawiam się jednak, czemu ściągnęłaś tylko mnie. Przecież mogli przyjechać wszyscy i wtedy byśmy wpadli na coś innego.

- Nie było na to czasu, Klaus. Zresztą nie każdy by się na to zgodził. Ty jesteś jedyną osobą, która zawsze mnie popiera.

- I to jest mój największy błąd – pokręcił głową, a ja się zaśmiałam. - Gotowa do zrealizowania planu ?

- Nigdy nie będę na to gotowa.

                   Oboje wsiedliśmy do mojego samochodu. Odpaliłam silnik i w duchu modliłam się, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Jest wiele rzeczy, które mogłyby się zepsuć. Nie chcę, aby komukolwiek stała się krzywda. Oby tylko się udało.



* Perspektywa Dereka *

                   Zaraz po wyjściu z domu Niny rozdzieliliśmy się. Ja wraz z Isaac'iem skierowaliśmy się w stronę Loftu. Chłopak obiecał mi pomoc przy bliźniakach. Czy tego chcę czy nie, oni mogą nam pomóc w walce. Teraz jednak w mojej głowie siedzi całkowicie ktoś inny, a mianowicie Nina. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu. Dziwnie się zachowała po wypowiedzeniu imienia mojej siostry. A może mi się tylko przywidziało ? Już z tego wszystkiego popadam chyba w paranoje. Chociaż po Ninie to już chyba wszystkiego można się spodziewać.

                 Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Od razu weszliśmy do środka, a ja rozejrzałem się dookoła. Bliźniaki w dalszym ciągu leżeli tak, jak ich zostawiłem. Miałem cichą nadzieję, że jednak zdążą się obudzić przed moim przyjściem. Jednak oni w dalszym ciągu są zbyt ranni. Trzeba będzie ich opatrzyć.

- Nie wydaje Ci się to dziwne ? - Odezwał się nagle Isaac.

- Ale co ? - Zapytałem zaskoczony.

- To zachowanie Niny, jakoś dziwna była.

- Ona w ostatnim czasie cały czas jest dziwna.

- Bo coś ukrywa. Jestem tego pewien.

- Dlaczego tak sądzisz ? - Zapytałem zaciekawiony. Czyli nie tylko ja mam jakieś podejrzenia.

- Sam popatrz na jej zachowanie. Najpierw chce zabić Nogitsune i potem wyciągnąć Stiles'a z zaświatów. Później jednak zmienia zdanie i załamuje się, bo nie może go uratować. Następnie mówi coś o tym, że sama się podłoży, ale szybko wybiliśmy jej ten pomysł z głowy. Po jakimś czasie oznajmia, że ma plan, ale nam go nie zdradzi, mamy jej tylko zaufać. Do tego te dziwne jej znikanie, tajemnicze telefony. Nie wydaje Ci się to podejrzane ?

- Masz rację – odpowiedziałem od razu. - Wiem, że Nina coś knuje. Jestem tego pewien, ale nie wiemy co to takiego. Ona jest zbyt tajemnicza. Nie wydaję mi się także, że rozmawiała z Corą.

- To może zadzwoń do niej ? - Zasugerował Isaac, a ja miałem ochotę go przytulić.

- Tak zrobię – wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do siostry.

- Halo ? Co się stało, że kochany braciszek do mnie dzwoni ?

- Mam sprawę – powiedziałem od razu.

- Wiedziałam – zaśmiała się, a ja przewróciłem oczami. - Co się stało ?

- Dzwoniłaś do Niny ?

- Jakiś czas temu, tak. A co ?

- Dzisiaj ? - Dopytywałem, bo jak zwykle nie mogła dokładnie mi odpowiedzieć.

- No co Ty . To było jakoś dwa tygodnie temu.

- Jesteś pewna ? - Zapytałem coraz bardziej zaniepokojony.

- Czy Ty uważasz mnie za idiotkę, Derek ? Przecież wiem, kiedy rozmawiam z kimś przez telefon.

- Przepraszam, nie to miałem na myśli.

- Co się tam dzieje ? Mogę wam jakoś pomóc ?

- Właśnie nam pomogłaś, dzięki.

                Rozłączyłem się od razu i złapałem za głowę. Wiedziałem, że wampirzyca gra nieczysto. Nie sądziłem jednak, że będzie w stanie okłamać mnie patrząc prosto w oczy. Cholera, ona się w coś wpakowała. Ale jeśli to nie Cora dzwoniła, to kto ?

- Nina nas okłamała – powiedział Isaac.

- Nie pierwszy raz – szepnąłem załamany. - Trzeba zawiadomić resztę.



* Perspektywa Scott'a *

                 Od razu po wyjściu z domu Niny, poszliśmy do mnie. Oprócz Dereka i Isaac'a, którzy musieli pomóc bliźniakom. Byłem trochę zawiedziony, bo chciałem być przy Allison. Nina jednak skutecznie mnie przekonała do wyjścia z domu. Nie chciałem sprawić żadnych kłopotów ani problemów, więc wykonałem jej polecenie. Strasznie martwię się o Allison. Co, jeśli nie będzie chciała zostać wampirem ? Wtedy umrze już na stałe. A jeśli się nim stanie ? Będzie musiała wyjechać i nas zostawić. Żadna opcja nie jest dobra. Chociaż chyba już wolę, aby nim się stała. Przynajmniej wtedy będzie żywa.

                 Po kilku minutach dotarliśmy do mojego domu. Od razu rozsiedliśmy się na kanapie w salonie. Między nami panowała kompletna cicha. Każdy chciał pozbierać myśli. Ja osobiście myślę o tej całej sytuacji i o Ninie. Coś nie pasuje mi w jej zachowaniu. Od jakiegoś czasu ona nas okłamuje, chociaż nie chce się do tego przyznać. Ma jakiś chory plan, ale nie chce go zdradzić. Nie podoba mi się to, w jaki sposób się zachowuje. Mieliśmy mówić sobie prawdę, a teraz ? Ona coś ukrywa.

- Nie pasuje mi tu coś – nagle Stiles zerwał się z miejsca i spojrzał na nas. Chyba nauczył się od Niny czytania w myślach.

- Co masz na myśli ? - Zapytała Lydia.

- Nina mi tu nie pasuje. Sami zobaczcie jak ona się zachowuje. Nie wydaje wam się, że ostatnio nie jest sobą ?

- Jest sobą – odpowiedziałem spokojnie. - Ona coś przed nami ukrywa. Ma jakiś chory plan, w którym nas nie ma.

- Ale niby co ona może zrobić ? Przecież sama niewiele jest w stanie zwojować.

- Chwila – odezwała się Lydia. - Jacy my jesteśmy głupi.

- Czemu ? - Zapytałem, marszcząc brwi.

- Sami zobaczcie. Nina mówiła o tym, że chce przenieść Nogitsune do innego ciała. Kogo chciałby w zamian za Stiles'a ? Przecież nie przyjmie zwykłego człowieka. Nie ma kogo podstawić.

- Myślisz, że sama siebie podłoży ? - Zapytał niepewnie Stiles.

- To by było logiczne. Jeszcze te szepty powtarzające, że Nina umrze.

- W takim razie ... - przerwałem odpowiedź, ponieważ zadzwonił do mnie telefon. Szybko wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na ekran. - Dzwoni Derek. - Odebrałem i dałem na głośnik. - Co tam ?

- Do Niny wcale nie dzwoniła Cora. Wampirzyca nas oszukała.

- Skąd wiesz ? - Zapytała wystraszona Lydia.

- Przed chwilą rozmawiałem z siostrą. Nina nie jest z nami szczera, ona coś kombinuje.

- Szykują się kłopoty – szepnął Stiles. - I to bardzo duże kłopoty.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro