ROZDZIAŁ 83

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

          Wzrok Stiles'a wędrował od osoby do osoby. Wyraz twarzy wskazywał na przerażenie, ale ja nie dam się kolejny raz oszukać. Wiedziałam, że to nie jest nasz przyjaciel, a jedynie Nogitsune, który próbuje wziąć nas na litość. Nie tym razem, demonie z piekła rodem. Już kilka razy wzięłam się na jego wzrok pełen łez i strachu, nie jestem na tyle głupia, aby i tym razem dać się nabrać. Nie ze mną te sztuczki.

          Wzrok Nogitsune zatrzymał się na mnie. Spojrzał błagalnie, abym zapewne mu pomogła, jednak ja nie miałam zamiaru tego zrobić. Patrzyłam na niego z mordem w oczach. Po dwóch minutach dał chyba sobie spokój. W końcu dotarło do niego, że tym razem nie dam się oszukać tak łatwo. Zależy mi na Stiles'ie, i to bardzo. Teraz czas zrobić wszystko, aby odzyskać chłopaka, póki jeszcze możemy. Oby nie było za późno. Nogitsune powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo z nami wygrać tej wojny. Każdy z nas zrobi wszystko, aby odzyskać przyjaciela. On jednak nas lekceważy, a to może być jego wielki błąd.

          Całe szczęście, że nie ma tu Szeryfa. On zapewne zacząłby panikować i chciałby uwolnić syna. Nie dziwię mu się ani trochę, ale jednak nie pomaga w takich sytuacjach. Spojrzałam na wszystkich towarzyszy w pokoju i starałam się ocenić ich stan. Deaton jak zwykle był spokojny, Melissa była lekko zdenerwowana, Scott i Lydia zmotywowani do działania, Derek stał blisko mnie, jakby chciał mnie bronić. Najdłużej swój wzrok zatrzymałam na Aiden'ie. Coś mi nie pasowało w jego postawie. Wyglądał dziwnie, jakby był przestraszony. Zdecydowanie coś się dzieje, ale nie wiem jeszcze co.

- Aiden ? - Zapytałam powoli i spokojnie. - Co się dzieje ?

- Nie wiem – odpowiedział wystraszony.

- Chodź na chwile – powiedziałam i wyszłam z salonu, a chłopak podążył na mną. - Co jest ?

- Chyba coś z Ethan'em.

- To znaczy ? - Zapytałam, marszcząc brwi.

- Nie wiem. Czuję, że coś jest nie tak. Nie możemy się już złączyć w potężną Alfę, ale dalej czujemy się nawzajem, jakkolwiek to brzmi.

- Jest w niebezpieczeństwie ? - Zapytałam lekko wystraszona. Od dłuższego czasu traktuje bliźniaków jak rodzinę. Nie chcę, aby któremuś z nich stała się krzywda.

- Nie wiem, tak mi się wydaję. Możesz to sprawdzić ?

- Jasne , daj mi chwilę – chłopak kiwnął mi głową w odpowiedzi.

          Zamknęłam oczy i skupiłam się na Ethan'ie. Starałam się odnaleźć go, ale coś słabo mi szło. Wiedziałam, że jest w szkole, ale nie mogłam dotrzeć do jego umysłu. Dziwne, tylko z jedną osobą mi się to zdarzyło i nie wróżyło to nic dobrego. Cholera, a jeśli Nogitsune maczał w tym palce ? Przecież Ethan może być w niebezpieczeństwie. Pieprzony demon chcący kontrolować każdego z nas. Coraz bardziej mam ochotę go zabić, pomimo ciała Stiles'a.

- Cholera – powiedziałam na głos i otworzyłam oczy.

- Co się dzieje ? - Zapytał wystraszony Aiden.

- Nie wiem do końca, o co chodzi – powiedziałam ostrożnie.

- Co jest ? - Zapytał Scott, wchodząc do kuchni i patrząc na nas.

- Z Ethan'em coś się dzieje – odpowiedział mu Aiden. - Nina, co widziałaś ?

- Nie wiele. Wiem , gdzie jest i to wszystko. Nie mogę dostać się do jego umysłu.

- Jak to ? - Zapytał zdziwiony chłopak.

- Tak samo jak w przypadku Stiles'a ? - Zapytał ostrożnie Scott, aby nie zdenerwować Aiden'a.

- Podobnie. Mogę wyczuć, gdzie się znajduje, ale nie mogę wejść w jego umysł. Coś się z nim dzieje, ale nie wiem co.

- Muszę go znaleźć. - Powiedział pewnie Aiden i ruszył do drzwi.

- Czekaj – dogoniłam go. - Musisz uważać. Wydaję mi się, że Nogitsune mieszał w tym palce. Ethan może być poza kontrolą. Gdyby coś złego się działo, masz natychmiast do mnie zadzwonić.

- Jasne, nie martw się. Sprowadzę go.

- I rozejrzyj się za Isaac'iem. Coś mi się wydaję, że nie tylko Twój brat został opętany.

- Masz to jak w banku.

            Kiwnęłam mu głową, a Aiden zniknął szybko za drzwiami. Cholera, może mam racje ? Isaac dziwnie się zachowywał, z tego co powiedziała Allison. Może warto sprawdzić i jego ? Popatrzyłam na Scott'a, a ten chyba czytał mi w myślach. Złapał mnie za rękę i z powrotem znaleźliśmy się w kuchni. Wychylił się, aby sprawdzić czy nikt nie idzie, i ponownie do mnie wrócił. Kiwnął mi głową, że droga czysta.

            Zamknęłam oczy, skupiając się tym razem na Isaac'u. Było podobnie jak z Ethan'em. Czułam gdzie jest, ale nie mogłam się przebić. Spróbowałam ponownie, ale skończyło się tak samo. To nie była bariera taka sama jak w przypadku Stiles'a, ale jednak coś nie pozwalało mi się przebić do jego myśli. Cholera, nie jest dobrze. Obaj znajdują się w szkole, nie mogę odczytać myśli żadnego z nich. To nie wróży nic dobrego.

- I co ? - Zapytał Scott.

- To samo. Chyba Nogitsune stara się opętać nas wszystkich.

- Dwóch już ma. - Powiedział załamanym głosem.

- Oby Aiden zdołał ich powstrzymać.

            Ruszyłam z miejsca i stanęłam przy reszcie w salonie. Spojrzałam na Stiles'a z mordem w oczach. Teraz naprawdę miałam ochotę go rozszarpać i nie zwracać uwagi na to, w czyim ciele się znajduje. Scott chyba wyczuł mój gniew, bo podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Dzięki niemu zdołałam się trochę uspokoić. Za to Nogitsune chyba stwierdził, że warto mi podnieść ciśnienie.

- Teraz przerzucasz się na Scott'a ? Z Alfy na Alfę ? - Zaśmiał się, jakby opowiedział najlepszy kawał na świecie.

- A co, zazdrosny ? Na Ciebie nigdy bym nie poleciała.

- A na Stiles'a ? - Zapytał i uniósł brwi.

- Tego Ci nie zdradzę. W co Ty grasz, Nogitsune ? - Powiedziałam twardo i miałam nadzieję, że uda mi się go złamać.

- Uwielbiam, gdy tak do mnie mówisz – odparł uśmiechnięty.

- Zawsze mogę strzelić Cie w twarz i zacząć używać innych zwrotów przygotowanych dla Ciebie – wywarczałam. Miałam go już serdecznie dość, a to dopiero początek.

- Nie udało Ci się, co ?

- O czym Ty mówisz ? - Zapytałam zaskoczona. Zbił mnie z tropu.

- O Twoich przyjaciołach. Wiesz, trochę mi ich szkoda. Zapewne zginą w męczarniach.

- Co Ty żeś im zrobić ? - Zapytałam wściekła.

- Żałuję, że nie złapałem obydwu bliźniaków. Mają temperament, tak łatwo wyprowadzić ich z równowagi.

- Co im zrobiłeś ?! - Wydarłam się na niego. Naprawdę już miałam dosyć tej sytuacji.

- Ja ? Nic. Moi przyjaciele się nimi odpowiednio zajęli. Zresztą, nie tylko nimi.

- Kogo jeszcze opętali ? - Zapytał spokojnie Scott.

- Dowiecie się w swoim czasie. - Puścił mi oczko, a we mnie krew się gotowała.

- Albo mówisz, albo Cię uduszę – powiedziałam pewna swoich słów. Najwyżej później pomartwię się tym, jak przywrócić Stiles'a do świata żywych.

- Nie jesteś do tego zdolna, skarbie. Każdy zna Twój słaby punkt, którym jest rodzina. Swojej prawdziwej już nie masz, więc stworzyłaś ją sobie tu.

- Nie jest to moja jedyna rodzina – powiedziałam pewna siebie.

- Chodzi Ci o Pierwotnych i o przyjaciół z Mystic Falls ? - Zatkało mnie. Skąd on o tym wie ? - Widzisz ? Wiem o Tobie bardzo dużo, skarbie. Wiem gdzie uderzyć, aby Cie zabolało. Znam każdy Twój ruch, zanim Ty o nim pomyślisz. Dla Twojego dobra powinnaś do mnie dołączyć.

- W świecie zmarłych ? Spoko, znajdziemy się w nim razem – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Nie dam mu się tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Wiem, w co on chce grać, a ja mam zamiar zrobić to na własnych zasadach.

- Nie dasz się zabić – odpowiedział pewnie. - Za bardzo kochasz życie, aby się pogrążyć w śmierci. Co zrobią bez Ciebie Twoi przyjaciele ?

- Będą żyć tak, jak przed moim przyjazdem – wzruszyłam ramionami.

- Nie byłbym tego taki pewny. Każdy z nich się załamie. Pozwolisz na to, aby cierpieli ? Na to, aby płakali co noc za Tobą ?

- Dość ! Nawet ja już nie mogę tego słuchać – odezwała się Melissa, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. - Nie wiem, co siedzi w tej Twojej główce, ale Twój plan się nie powiedzie. Każdy z nas będzie walczył z Tobą do ostatniego tchu. Jeśli myślisz, że pozwolimy Ci odebrać nam Ninę, to jesteś w wielkim błędzie.

- A pozwolisz mi zabrać Scott'a ? - Wiedziałam, że ten idiota nie odpuści. Sprowokuje ją, to pewne. - Może odpuszczę sobie Ninę, ale w zamiar wezmę ciało Scott'a ? W sumie jest Prawdziwym Alfą, jest silny.

- Nawet nie próbuj – powiedziała kobieta przez zaciśnięte zęby. - Nie wiem w co próbujesz grać, ale nie uda Ci się to. Nie dam się sprowokować.

- W nic nie gram – powiedział z uśmiechem. - Udowodnię wam, że to ja mam nad wami władzę. Będziecie mnie błagać o litość, gdy ja zacznę zabijać was wszystkich po kolei.

- Dość ! Zabiję go ! - Powiedziałam wściekła i zaczęłam iść w jego stronę, ale zatrzymał mnie Derek łapiąc mnie w talii. - Puść mnie, Hale ! Rozszarpię tego gnoja na małe kawałeczki, a potem damna pożarcie lwom.

- A skąd weźmiesz lwy ? - Zapytał ze śmiechem Nogitsune.

- Przeginasz. Mam Cię serdecznie dość. Uwierz mi, że śmierć z mojej ręki nie jest ani trochę przyjemna. Będę Cię zabijać powoli, abyś poczuł wszystko to, co mam zamiar Ci zrobić. Będziesz umierał w męczarniach, błagając mnie o litość, której nie dostaniesz.

- Nina ! - Odezwałam się Melissa i spojrzała na mnie wystraszona.

- Ale ja jeszcze nie skończyłam – odezwałam się do niej spokojnym głosem.

- I już nie skończysz – usłyszałam szept przy swoim uchu, aż przeszły mnie ciarki. Pieprzony Hale, który w dalszym ciągu na mnie działa.

- Dobra, będę grzeczna – powiedziałam spokojnie. - Ale i tak go zabiję.

- Nie skrzywdzisz Stiles'a – powiedział pewny siebie i spojrzał na mnie, jakby rzucał mi wyzwanie.

- A kto powiedział, że zabije Cię w tym ciele ? - Spojrzał na mnie zdziwiony, jak i cała reszta znajdująca się w salonie. - Nikt nie powiedział, że mam zamiar pozwolić Ci utknąć w jego ciele na zawsze. Wszyscy doskonale wiemy, że jestem zdolna do wszystkiego. Zawsze mam jakiś plan. Skąd pewność, że nie prześlę Cię do ciała kogoś innego ?

- Nie masz na to siły – odpowiedział mniej pewnym głosem.

- Tego bym nie powiedziała. Pamiętaj, że jestem jedną z najsilniejszych istot na świecie. Nikt nie jest w stanie mnie powstrzymać.

- Oddasz mi swoje ciało ?

- Tego też nie powiedziałam – pokręciłam głową. - Ale przekonasz się na własnej skórze, że z Niną Fortem nie zaczyna się wojny. Nikt jeszcze ze mną nie wygrał, a Ty nie jesteś żadnym wyjątkiem.

- Nie jesteś w stanie mi zagrozić. Jestem starszy od Ciebie. Nie masz pojęcia, ile mam w sobie siły. Mogę zrobić wszystko, co tylko zechcę. A Ty masz gówno do gadania. Chciałem, abyśmy walczyli razem , ale Ty musisz jak zawsze stawiać na swoim. Chcesz wojny ? Będziesz ją miała. To moje demony mogą Cię zabić.

- Nie masz takiej pewności – powiedziałam pewnym głosem, chociaż w środku wcale się tak nie czułam.

- Tak ? To jak wytłumaczysz to, że rany od ich mieczy nie goją się tak jak powinny ? Jeśli Twoje serce zostanie przebite mieczem ONI, na zawsze przestanie bić.

- Nie masz takiej pewności – powiedziałam , kręcąc głową. On kłamie, musi kłamać.

- Nie ? Zastanów się dobrze, Nina.

- Dość ! Zaklejcie mu te usta, bo sama go uduszę – powiedziała Melissa i popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.

           Deaton wyciągnął szarą taśmę i podszedł do Stiles'a, zaklejając mu usta. Każdy odetchnął z ulgą, oprócz mnie. Co, jeśli on ma racje ? Przecież sama się nad tym zastanawiałam. Skoro rany nie leczą się szybko, to jaką mam pewność, że moje serce by się uleczyło ? Muszę się dowiedzieć, z czego stworzone są te ich mieczyki. W przeciwnym razie mój plan może nie wypalić, a wtedy wszyscy pożegnamy się z życiem.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro