ROZDZIAŁ 104

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

               To uczucie, gdy w końcu budzisz się we własnym łóżku, bezcenne. Ta noc minęła mi wyjątkowo spokojnie i bez żadnych przeszkód. Jak mam być szczera, to spodziewałam się koszmarów wyciągniętych żywcem z horrorów. A tu taka miła niespodzianka. Nawet nie chciało mi się otwierać oczu i ponownie zmierzyć z tą szarą rzeczywistością, jaka zapewne czeka mnie zaraz po wstaniu.

               Do głowy przyszła mi jedna myśl. Co by było, gdybym wtedy nie zgodziła się przyjechać do Beacon Hills i nie pomogłabym im ? Czyto wszystko skończyłoby się inaczej ? Poradziliby sobie ze wszystkim sami ? Myślę, że tak. Nie bez powodu są zgranym stadem. Nie bez powodu Scott McCall stał się Prawdziwym Alfą. Może mieliby jakieś trudności po drodze, ale zapewne wszystko z czasem by się ułożyło. Więc na dobrą sprawę to ja wcale tu nie jestem potrzebna. No, może w tej chwili jestem, ale wcześniej wcale nie byłam. Stałam się tylko dodatkiem do gry, która była prowadzona w mieście. Nie żebym tego w jakiś sposób żałowała. Poznałam tu świetnych ludzi, zawarłam nowe przyjaźnie, zakochałam się. Czego chcieć więcej ?

                Po kilkunastominutowej walce postanowiłam wstać wreszcie i wyjść z pokoju. Czułam, że Allison się jeszcze nie obudziła, więc na szczęście czeka nas spokój w tej sprawie. Skierowałam się do łazienki i od razu wskoczyłam pod prysznic. Musiałam zmyć z siebie brud ostatnich dni. Woda od zawsze uspokajała mnie i rozluźniała napięte mięśnie, które w tym czasie nie były wstanie odpocząć przez natłok zdarzeń. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam typowy dzień lenia. Z pewnością by się przydał, ale na to niestety nie ma czasu.

                Wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i wzięłam się za makijaż oraz suszenie włosów. Po wykonanych czynnościach skierowałam się do garderoby. Wybrałam czarne spodnie, czarną bluzkę na ramiączkach zdobioną koronką, czarną skórę i oczywiście czarne botki na szpilkach .

               Gotowa wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dół. Przy schodach słyszałam głosy dochodzące z kuchni, więc tam się od razu pokierowałam. Wszyscy siedzieli przy stole, rozmawiając o błahych sprawach, takich jak pogoda. Chyba każdy bał się rozpoczynać temat związany z Nogitsune czy Allison. Nie dziwię się, to nic przyjemnego.

- Dzień dobry – przywitałam się, na co każdy mi odpowiedział. - Jak wam się spało ?

- Masz bardzo wygodne łóżka – odezwał się Chris i lekko się uśmiechnął. - A Tobie ?

- Wyjątkowo spokojnie minęła mi ta noc, dziękuję.

- Nas nie pytaj, my już jesteśmy tu stałymi bywalcami – odezwał się Stiles, wskazując na siebie i resztę.

- Nawet nie miałam zamiaru – wystawiłam mu język, na co odpowiedział mi tym samym. - Komuś przeszkadza to, że mam zamiar napić się krwi ?

- Wypożyczyć nadgarstek ? - Zapytał Stiles, wyciągając dłoń w moją stronę.

- Podziękuję, od sarkastycznych nie biorę .

- Wredna jak zawsze, czyli koszmarów nie było – zaśmiał się.

- Jak dla mnie możesz pić, mi to nigdy nie przeszkadzało – powiedziała Lydia, uśmiechając się do mnie. Reszta kiwnęła mi głowami, więc wyjęłam woreczek z krwią z lodówki i przelałam do szklanki.

- Jedliście coś ? - Zapytałam, wstawiając wodę na kawę i zasypując szklankę.

- Tak, zrobiliśmy sobie śniadanie. Nie gniewasz się, prawda ?

- Słucham ? - Spojrzałam zdziwiona w stronę stołu. - Scott McCall pyta, czy jestem zła za zrobienie śniadania w moim domu ? Dobrze się czujesz ? - Podeszłam do niego i przyłożyłam mu rękę do czoła. - Masz gorączkę, to zły znak.

- Nie wiem, o co Ci chodzi – powiedział naburmuszony.

- Odkąd pamiętam, Ty i Stiles robicie w tym domu co wam się podoba, a teraz zadajesz mi głupie pytania. Nie dziw się, że chciałam sprawdzić Twój stan zdrowia.

- Ej, nie prawda – oburzył się Stiles.

- Mam Ci przypomnieć, że masz dorobione kluczę do mojego domu ?

- To dla bezpieczeństwa – wzruszył ramionami. - A gdybyś zatrzasnęła się w łazience ?

- Użyłabym magii, bystrzaku.

- Dobra, nie czepiaj się szczegółów. Czasami się przydają, serio.

- Nie wątpię – mruknęłam i zalałam sobie kawę.

- Co z Allison ? - Zapytał Chris, a ja spojrzałam na niego.

- Śpi, trochę to jeszcze potrwa.

- Zawsze tyle trwa ? - Odezwał się Isaac, który do tej pory był milczący.

- Nie, zazwyczaj krócej. Allison jednak jest Łowca i jej organizm jest silniejszy od przeciętnego człowieka.

- Może odrzucić przemianę ? - Zapytał wystraszony Scott.

- To nie przemiana w wilkołaka. Tylko u was tak się dzieję. Wampirem zostaje każdy, oprócz oczywiście wilkołaka. Są wyjątki takie jak hybrydy, ale to inna historia. Reszta zamienia się w krwiopijców.

- Czarownice też ? - Zapytała zaciekawiona Lydia.

- Tak, ale w chwili ugryzienia tracą swoje moce i stają się czystymi wampirami. Większość z nich zaraz po przemianie przebijała sobie serca – wzruszyłam ramionami.

- Jak to będzie wyglądać z Allison ? - Zapytał Stiles z zaciekawieniem.

- Przecież już wczoraj to tłumaczyła – powiedział znudzony Derek.

- Nie słuchałem – chłopak wzruszył ramionami i posłał mi przepraszające spojrzenie.

- Allison obudzi się za kilka godzin – zaczęłam tłumaczyć odnowa. - Będzie się czuła normalnie, jak zwykły człowiek. Jej organizm nie da po sobie znaku, że ma wypić krew lub tego nie robić. Od pobudki będzie miała dwadzieścia cztery godziny na podjęcie decyzji. Jeśli zdecyduje się być wampirem, to wtedy musi napić się ludzkiej krwi. Nie musi być ona prosto z żył, może być z woreczka. Jeśli jednak nie będzie chciała nim zostać, to wtedy po upłynięciu czasu umrze.

- A może się wcześniej zabić ?

- Może, Stiles. Nikt jej tego nie zabroni. Niektórzy tak robią, nie czekając na rozwój sytuacji. Ponoć może to zacząć boleć, przed śmiercią tacy ludzie cierpią, dlatego wcześniej kończą swój żywot. Nie wiem ile w tym prawdy, bo nigdy nikogo nie przemieniłam w wampira.

- Dlaczego ? - Zapytał Derek, czym mnie bardzo zdziwił.

- Nie jestem taka jak reszta wampirów, nie przemieniam każdego człowieka w taką samą bestię jak ja. - Hale chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa. - Każdy wampir jest odpowiedzialny za osobę przemienioną. Wszyscy doskonale wiemy, że nie byłabym w stanie nauczyć kogokolwiek kontroli i panowania nad sobą. Sama sobie nie radzę, a co dopiero opieka nad nowym wampirem, którego żądza krwi jest ogromna. Nie mam do tego głowy.

- Więc co się stanie, jeśli Allison będzie chciała zostać jedną z was ? - Zapytał zaniepokojony Chris.

- Wezmę za nią odpowiedzialność. Przede wszystkim wywiozę ją z miasta do kogoś, kto jest w tym o niebo lepszy ode mnie. Brat Klaus'a, Elijah, jest osobą odpowiedzialną i potrafiącą poradzić sobie z nowymi. On z pewnością nauczy ją kontroli nad sobą.

- Jest Pierwotnym ? - Zapytała tym razem Lydia.

- Tak, to starszy brat Klaus'a, drugi w kolejności co do wieku. Pierwsza jest Freya, która jest czarownicą. Ogólnie to długa historia, a mi właśnie dzwoni telefon – dodałam szybko, słysząc swój dzwonek z pokoju. - Przepraszam na chwilę.

               Skierowałam się szybkim krokiem do pokoju. Celowo nie wzięłam ze sobą telefonu, aby nikt nie mógł zobaczyć, kto do mnie dzwoni. Po wejściu do pomieszczenia machnęłam ręką, rzucając blokadę, aby nikt nie mógł usłyszeć mojej rozmowy. Cieszę się, że nie muszę za każdym razem wymawiać zaklęć, bo chyba by mnie coś strzeliło. Spojrzałam na ekran i wcale nie myliłam się co do osoby dzwoniącej. Od razu odebrałam.

- Mam nadzieję, że dzwonisz z dobrymi wieściami.

- Wątpisz we mnie ? - Klaus zaśmiał się po drugiej stronie.

- W Ciebie ? Nigdy. Ale w moje plany już tak.

- Spokojnie, wszystko się uda. Jestem w Beacon Hills, zatrzymałem się w hotelu. U Ciebie jest sporo osób.

- Skąd wiesz ? - Zapytałam zdziwiona.

- Byłem pod Twoim domem i wyczułem ich zapachy. Jeśli chcesz, aby wszystko poszło zgodnie z planem, to musimy się spotkać i to już.

- Wiem, zaraz ich wszystkich wygonię, ale dwie osoby muszą zostać.

- Czemu ? - W jego głosie usłyszałam zdziwienie.

- Opowiem Ci na spotkaniu, a teraz kończę. Muszę wcisnąć im bajeczkę o osobie dzwoniącej.

- Oni nic nie wiedzą, prawda ?

- Nie i tak ma pozostać. Nikt nie może się dowiedzieć, Klaus.

- Jasna sprawa, mała. Czekam na telefon.

- Dziękuję – powiedziałam i się rozłączyłam.

               Wsadziłam telefon do kieszeni i westchnęłam ciężko. Czyli zaczynamy przedstawienie pod tytułem : ,, Najgorszy pomysł Niny Fortem w jej życiu '' . Cóż, nigdy nie należały do najmądrzejszych, ale kto by się czepiał szczegółów. Zeszłam powoli na dół, w głowie obmyślałam już mój mały plan. Oczywiście, że nie powiem im prawdy. Jakoś muszę ich przekonać do opuszczenia domu tak, aby nie mieli żadnych podejrzeń.

- Kto dzwonił ? - To pytanie padło z ust Scott'a od razu, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni.

- Cora – odpowiedziałam od razu, a w myślach strzeliłam się w głowę. Też mam genialne pomysły.

- Cora ? Co chciała ? - Zapytał zaciekawiony Derek.

- Chciała pogadać. Wiesz, o Enzo.

- To dlaczego tak szybko skończyłaś ? Mogłaś zejść na dół, wszyscy byśmy z nią porozmawiali.

- Innym razem, Derek. Teraz musicie się ewakuować z domu – oby ten plan poszedł mi lepiej.

- Czemu ? - Zapytał zdziwiony Isaac.

- Allison zaraz się obudzi. Lepiej, żeby w domu nie było zbyt wielu osób. Wilkołaki za dobrze nie wpływają na nowe wampiry, nawet te jeszcze nieprzemienione. Tylko Chris zostanie, bo w końcu jest jej tatą.

- A Ty ? - Zapytał podejrzliwie Scott.

- Przecież ktoś musi jej pomóc, tak ? - Nagroda za najlepsze kłamstwa trafia w moje ręce.

- Jak coś to dzwoń, dobrze ? - Powiedziała zaniepokojona Lydia.

- Będziemy dzwonić, spokojnie – odpowiedział Chris, patrząc na mnie podejrzliwie. - Teraz lepiej, żebyście wyszli.

- Jasne, będziemy w kontakcie.

               Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i zostaliśmy sami w domu. Faza pierwsza zaliczona. W jaki sposób mam teraz okłamać Chris'a ? Złapałam za szklankę z krwią i wypiłam wszystko od razu. Kurde, to nie będzie łatwe zadanie. Przecież to Łowca, pójdzie mi z nim o wiele gorzej.

- Ona się nie budzi, prawda ? - Chris totalnie zadziwił mnie tym pytaniem.

- Co ? - Zapytałam, grając głupią, co ostatnio dosyć często mi się zdarza.

- To wcale nie Cora do Ciebie dzwoniła, prawda ? Nina, wiem, że coś ukrywasz . Nie mam zamiaru Ci niczego zabraniać ani na Ciebie krzyczeć, ale bądź ze mną szczera.

- Dobrze – westchnęłam. - Klaus jest w mieście i to właśnie on do mnie dzwonił.

- Co on tu robi ?

- Pomaga mi. Mam plan jak pozbyć się Nogitsune, a on mi w tym pomaga.

- Czemu nie powiedziałaś nam wcześniej ?

- Bo to ryzykowny plan, który nie należy do najłatwiejszych i z pewnością nikt by się na to nie zgodził.

- Co to za plan ?

- Nie mogę Ci powiedzieć, Chris. Musisz mi zaufać, wszyscy jakoś z tego wyjdziemy.

- Ufam Ci – odrzekł pewnie.

- To dobrze – kiwnęłam głowa. - Muszę iść na spotkanie z Klaus'em i pewnie już tu nie wrócę przed pobudką Allison. W lodówce jest krew, którą możesz jej podać. Jeśli będzie chciała stać się wampirem, to musisz stąd wyjść, aby się na Ciebie nie rzuciła. Stworzę barierę, dzięki której żadna istota nadprzyrodzona nie wyjdzie z domu, Ty go spokojnie opuścisz.

- A jeśli nie będzie chciała nim zostać ?

- Będziecie mieli czas na pożegnanie. Nic więcej nie mogę zrobić, Chris, przykro mi. Mogłabym postarać się przywrócić ją do życia, ale to graniczy z cudem. Gdyby była istotą nadprzyrodzoną, to by było o wiele łatwiejsze, ale jest człowiekiem. Tam nie mam wstępu.

- Nie mam do Ciebie o nic pretensji, Nina. Zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy, aby nas obronić. Nie możesz jednak uratować nas wszystkich.

- Cieszę się, że to rozumiesz. Teraz muszę już iść – skierowałam się do wyjścia.

- Co dokładnie zamierzasz zrobić ?

- Załatwić to raz na zawsze.

               Wyszłam z domu, oddychając ciężko. W moich oczach pojawiły się łzy. Rzuciłam na dom barierę, a następnie skierowałam się do samochodu. Wiem, że mogę więcej nie zobaczyć Allison. Jeśli nie zgodzi się zostać wampirem, to nigdy więcej nie będę miała okazji z nią porozmawiać. Jeśli w ogóle będę miała okazje porozmawiać z kimkolwiek innym. Boję się tego, co ma nastąpić. Wiem jednak, że nie mamy wyjścia. Ktoś musi to zrobić, a ja jestem gotowa do poświęceń. Zrobię wszystko, aby moi bliscy byli bezpieczni. Nawet jeśli mam to przypłacić życiem. 




***************************  

Hej, Kochani :*

Powoli zbliżamy się do końca historii. Jak myślicie, w jaki sposób się to skończy ? Co wymyśliła Nina ? I przede wszystkim, co zrobi Allison ? Jestem ciekawa waszych teorii :D

Miłej nocy :* 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro